Sprawdź relację:
Dzieje się!
Technologia

Odkrycie polskiej badaczki: białko pasożytów jako przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego i alergii

Za współistnieniem pasożytów i ich żywicieli kryją się mechanizmy wypracowywane przez miliony lat. Wbrew pozorom niektóre z nich mogą być korzystne dla człowieka, znajdując zastosowanie w medycynie i farmakologii. Nadzieje budzą badania prowadzone przez prof. Katarzynę Donskow-Łysoniewską.

Prof. Katarzyna-Donskow-Łysoniewska na tle budynku.
Prof. Katarzyna-Donskow-Łysoniewska od lat prowadzi badania nad grupą białek nicieni. Jej zdaniem, tzw. mimiki mogą znaleźć zastosowanie w terapii wielu chorób, których podłożem jest stan zapalny. Fot.: materiały prasowe

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie mechanizmy wypracowały pasożyty, aby przetrwać w organizmie żywiciela, i które z nich mogłyby znaleźć zastosowanie we współczesnej medycynie
  2. Dlaczego białka nicieni, zwane przez prof. Katarzynę Donskow-Łysoniewską „mimikami”, mogą stać się skutecznym lekiem na chorobę Leśniowskiego-Crohna, wrzodziejące zapalenie jelita grubego, stwardnienie rozsiane czy alergie.
  3. Na jakim etapie znajdują się badania zespołu polskich naukowców nad mimikami i jakie warunki należy spełnić, aby przejść do kolejnych faz, w tym komercjalizacji i udostępnienia terapii pacjentom

Konstrukcja i schematy funkcjonowania świata przyrody nie przestają zaskakiwać. Naukowcy wciąż odkrywają nowe tajemnice, które mogą znaleźć praktyczne zastosowanie w medycynie i farmakologii.

Dr hab. Katarzyna Donskow-Łysoniewska z Uczelni Łazarskiego w Warszawie, obecnie związana z nią zawodowo, od ponad 20 lat zajmuje się parazytologią, czyli nauką o pasożytach. Fascynuje ją „kooperacja” pasożytów i ich żywicieli wypracowana w drodze naturalnej ewolucji.

Naukowczyni interesuje się szczególną grupą białek nicieni, na potrzeby badawcze nazywanych przez jej zespół mimikami. Jej zdaniem mogą one okazać się lekarstwem na choroby autoimmunizacyjne, w których układ odpornościowy z nie do końca wyjaśnionych przyczyn błędnie rozpoznaje własne komórki i traktuje je jako zagrożenie. Mowa m.in. o chorobie Leśniowskiego-Crohna, wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego, stwardnieniu rozsianym, łuszczycy, reumatoidalnym zapaleniu stawów czy alergiach.

Medyczne rozwiązania podsuwa sama natura

Prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska ratunku dla chorych szuka w nicieniach jelitowych.

– Gdy słyszymy „nicienie jelitowe”, u wielu od razu nasuwają się skojarzenia z tasiemcem czy glistą ludzką. Moja praca koncentruje się natomiast na bardzo małych nicieniach należących do rzędu Strongylida [obejmującego m.in. gatunki tęgoryjców – red.], które często bytują w układzie pokarmowym człowieka, ale raczej nie wyrządzają większych szkód w organizmie. W tym przypadku układ pasożyt–żywiciel ewoluował przez wiele milionów lat. Pasożyty te wypracowały szereg mechanizmów, które pozwalają im manipulować układem odpornościowym żywiciela… bywa, że z korzyścią dla obydwu stron – mówi badaczka.

Wyjaśnia, że organizm żywiciela dla pasożyta jest ostatecznym miejscem bytowania – nicień musi utrzymać się w nim możliwie długo i zadbać o przedłużenie gatunku, wprowadzając do środowiska jak najwięcej swoich kolejnych generacji. Z ewolucyjnego punktu widzenia zależy mu więc, by żywiciel był zdrowy i w dobrej kondycji.

– Gdy pasożyt trafia do organizmu człowieka posiadającego stan zapalny w konkretnej tkance czy organie, np. jelitach, korzysta z mechanizmów pozwalających mu przywrócić prawidłową fizjologię i działanie układu odpornościowego żywiciela. Ogranicza reakcję zapalną w jelicie, co zapobiega jego wydaleniu z organizmu. Mistrzami w tej „dyscyplinie” są m.in. tęgoryjce – tłumaczy prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska.

Identyfikacja produkowanych przez nicienie białek

Wskazane mechanizmy są już dobrze znane nauce. Czerpie z nich helmintoterapia, czyli terapia chorób autoimmunizacyjnych z zastosowaniem żywych nicieni jelitowych, wprowadzanych do organizmu człowieka w kontrolowany sposób. Terapię testowano w stanach zapalnych jelit, ale także w stwardnieniu rozsianym.

– Taka metoda, choć wykazano, że daje zadowalające rezultaty, jest trudna w zastosowaniu, towarzyszą jej ponadto wątpliwości natury etycznej. Nie jesteśmy też w stanie do końca kontrolować całej ścieżki wędrówki pasożyta w organizmie. Dlatego w mojej pracy naukowej skupiam się na identyfikacji produkowanych przez nicienie białek, które są odpowiedzialne za hamowanie stanu zapalnego u ludzi – mówi prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska.

Mimiki to specyficzne białka immunomodulujące, które posiadają taką samą strukturę jak białka żywiciela, ale inną sekwencję.

– Z powodzeniem mogą łączyć się z odpowiednimi receptorami na komórkach człowieka czy z białkami stanu zapalnego. Co jest szczególnie istotne, mimiki nie wykazują toksyczności. Dodatkowo działają plejotropowo, czyli oddziałują na wiele czynników lub komórek układu odpornościowego człowieka odpowiedzialnych za daną patologię czy stan zapalny. To odróżnia mimiki od aktualnie stosowanych terapii i leków biologicznych – podkreśla prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska.

Panaceum na choroby autoimmunizacyjne?

Mimiki nie są obecnie stosowane w farmakologii.

– Badania nad mimikami prowadzone są od niedawna. W literaturze nie mają nawet przypisanej nazwy własnej. W moim zespole mamy już wytypowane dwie grupy mimików o udowodnionej aktywności. Jeden zdołaliśmy zsyntetyzować – w takiej postaci wykazał aktywność biologiczną i brak toksyczności. Żywimy względem niego ogromne nadzieje. Drugi z naszych mimików wydaje się być kolejnym mocnym kandydatem do zastosowania w farmakologii, ale wymaga jeszcze dodatkowych analiz – twierdzi prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska.

Naukowczyni chciałaby w przyszłości rozwijać platformę do identyfikacji mimików, które wykazują potencjał terapeutyczny w leczeniu chorób o podłożu zapalnym. Obecnie pracuje nad jej tworzeniem.

– Musimy pamiętać, że stan zapalny jest podstawą rozwoju większości chorób alergicznych, autoimmunizacyjnych i neurodegeneracyjnych, które stają się już chorobami cywilizacyjnymi. Nasz zsyntetyzowany mimik w badaniach prowadzonych na zwierzętach wykazał skuteczność w terapii wrzodziejącego zapalenia jelita grubego oraz choroby Leśniowskiego-Crohna. Drugi z naszych mimików wykazuje potencjał w terapii stwardnienia rozsianego czy łuszczycy – twierdzi prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska.

Zdaniem eksperta

Trudna droga innowacji na rynek

Komercjalizacja projektów badawczych w obszarze zdrowia to jedno z najbardziej złożonych wyzwań, które wiąże się z długotrwałymi cyklami testowania, wysokimi kosztami i skomplikowanymi regulacjami. Największą barierą w realizacji takich projektów jest brak odpowiednich mechanizmów finansowych na wczesnych etapach rozwoju, szczególnie w fazie „proof of concept”. Dostępne fundusze są zbyt małe, by umożliwić pełny rozwój technologii, zwłaszcza w przypadku przedsięwzięć wymagających badań klinicznych czy zaawansowanych rozwiązań technologicznych.
Z perspektywy inwestorów sektor zdrowia zyskuje na atrakcyjności, zwłaszcza w kontekście dynamicznego rozwoju nowych technologii, takich jak sztuczna inteligencja w medycynie, rozszerzona rzeczywistość (XR), biotechnologia czy innowacje farmaceutyczne. Aby jednak przyciągnąć inwestycje, projekt musi wykazać realny potencjał komercyjny, potwierdzoną skuteczność oraz spełniać restrykcyjne normy prawne. W związku z tym kluczowe znaczenie ma nawiązanie współpracy z doświadczonymi partnerami, którzy już na wstępnym etapie projektu badawczego rozumieją specyfikę rynku zdrowia i jego wymagania.
Współpraca z globalnymi graczami otwiera drzwi do nowych rynków i zwiększa możliwości komercyjne. Innowatorzy, którzy potrafią efektywnie wykorzystać relacje i zasoby swoich partnerów, znacząco zwiększają swoje szanse na sukces. Dla tych, którzy potrafią połączyć zaawansowaną technologię z rynkowym potencjałem, proces komercjalizacji staje się szybszy i mniej ryzykowny.

Mechanizmy wypracowane przez milony lat

Prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska dysponuje już zsyntetyzowanym białkiem. Kolejnym etapem prac badawczych będzie produkcja i formulacja, przygotowujące produkt do fazy badań przedklinicznych i toksykologicznych. Kluczowe w tym procesie są zewnętrzna weryfikacja skuteczności terapii, potwierdzenie braku toksyczności oraz zapewnienie bezpieczeństwa. W optymistycznym scenariuszu potrzeba jeszcze około pięciu lat, aby pierwszy mimik mógł wejść w drugą fazę badań klinicznych.

– Moim celem jest komercjalizacja wyników prac badawczych nad mimikami. W obszarze, w którym mogłyby znaleźć zastosowanie, współczesna medycyna nie oferuje dobrych rozwiązań w długoterminowej terapii chorób autoimmunizacyjnych. Dostrzegam więc niszę do zagospodarowania – wyjaśnia prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska.

Badaczka planuje komercjalizację poprzez licencjonowanie. Jest otwarta na współpracę zarówno z globalnymi firmami farmaceutycznymi, jak i inwestorami prywatnymi, którzy mogliby wesprzeć dalsze badania.

– Moim marzeniem jest, by społeczeństwo mogło kiedyś z powodzeniem korzystać z mechanizmów, które przez miliony lat wypracowywały pasożyty i ich żywiciele. Natura często podsuwa nam gotowe rozwiązania, choć paradoksalnie ich odkrycie wymaga od nas czasu i zaangażowania – podsumowuje prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska.

Główne wnioski

  1. Prof. Katarzyna Donskow-Łysoniewska od lat bada pasożyty. Jej zespół odkrył lecznicze właściwości białek nicieni. Pierwszy zsyntetyzowany mimik wykazał skuteczność w leczeniu choroby Leśniowskiego-Crohna.
  2. Naukowczyni planuje rozwój platformy do identyfikacji mimików, które mogą znaleźć zastosowanie w terapii chorób o podłożu zapalnym.
  3. Prace nad mimikami muszą potrwać jeszcze kilka lat, zanim powstaną nowe leki. Prof. Donskow-Łysoniewska poszukuje więc współpracy z firmami farmaceutycznymi lub prywatnymi inwestorami.