Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Technologia

Polski deep tech z globalnym sukcesem. Technologię XTPL wykorzysta chiński potentat

Po latach prac i wielomilionowych inwestycjach giełdowa spółka wdroży nanodruk w naprawie wyświetlaczy na przemysłową skalę. Kolejne umowy na horyzoncie.

dr Filip Granek, prezes i założyciel XTPL
Filip Granek, założyciel XTPL, podkreśla, że rozwijając deep tech, trzeba ciągle mierzyć się z opiniami, że się nie uda, ale mimo to przeć do przodu, by zdobyć akceptację rynku. (fot. materiały prasowe)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego pierwsze przemysłowe wdrożenie, po licznych umowach z ośrodkami naukowymi, jest dla XTPL tak ważne.
  2. Jak dużych nakładów czasu i pieniędzy wymagało dojście do tego etapu oraz dlaczego osiągnięcie podobnego sukcesu w Dolinie Krzemowej byłoby kilkakrotnie droższe.
  3. Z jakimi głównymi wyzwaniami mierzą się deep techy i czego potrzebuje rodzimy sektor, by odnosić więcej globalnych sukcesów.

Codziennie ktoś wpada na rewolucyjny pomysł, tylko że większość tych idei nie doczekuje się realizacji albo w najlepszym razie kończy na niszowym wykorzystaniu. Rewolucja zaczyna być możliwa, dopiero gdy globalny gracz postanawia wdrożyć nową technologię na szeroką skalę. To marzenie każdego deep techu – spółki rozwijającej unikatowe, trudne do odtworzenia rozwiązanie kluczowych problemów – ziściło się w tym roku w XTPL. Efekt? Wzrost giełdowej kapitalizacji o jedną czwartą do ponad 300 mln zł.

Pierwsze wdrożenie przemysłowe, następne tuż, tuż

Spółka otrzymała 3 stycznia pierwsze zamówienie wdrożenia na linii przemysłowej jej autorskiej technologii nanodruku. Pozwala ona nanosić specjalne materiały z dokładnością do 1 mikrometra (jedna milionowa metra), podczas gdy rynkowy standard jest wielokrotnie większy i mniej dokładny.

Sześć głowic drukujących UPD (Ultra Precise-Dispensing) trafi w tym półroczu do niewskazanego z nazwy „wiodącego producenta wyświetlaczy z Chin” notowanego na giełdzie w Shenzen, osiągającego kilkadziesiąt mld dolarów przychodów rocznie. Wykorzysta je on do napraw uszkodzeń w nowoczesnych płaskich wyświetlaczach o ultrawysokiej rozdzielczości.

– W 2021 r. po raz pierwszy nasza technologia została wykorzystana w pracach badawczo-rozwojowych [B+R – red.], a w 2025 r. pierwszy raz zostanie zastosowana na skalę przemysłową. To dla nas kamień milowy. Uwiarygadnia nasze rozwiązanie w oczach globalnych producentów zaawansowanej elektroniki i otwiera drzwi do znaczącego źródła przychodów – komentuje dr Filip Granek, prezes i założyciel XTPL.

Najważniejsze jest dla nas to, że jak dotąd nikt nie zrezygnował z naszej technologii

Podkreśla, że pierwsza umowa jest początkiem dłuższej współpracy, a równolegle spółka prowadzi osiem innych projektów przemysłowych – ich potencjał przy pełnym wdrożeniu szacuje na ok. 400 mln zł średniorocznych przychodów. Trzy z nich są na bardzo zaawansowanym etapie przed wdrożeniem. Teraz współpraca ma przyspieszyć.

– Wieloletnie testowanie technologii to w sektorze deep tech normalność. Podobnie jak brak gwarancji sukcesu i trudność przewidzenia, jak długo testy u naszych partnerów mogą potrwać. Nie wykluczamy jednak, że jeszcze w tym roku może zapaść decyzja o kolejnym wdrożeniu przemysłowym, a w 2026 r. następnych. Najważniejsze jest dla nas to, że jak dotąd nikt nie zrezygnował z naszej technologii. Cieszymy się coraz większym zaufaniem – zapewnia Filip Granek.

Warto wiedzieć

W połowie drogi

W ciągu trzech kwartałów 2024 r. przychody ze sprzedaży (bez uwzględnienia dotacji) XTPL spadły z 9,2 do 6,7 mln zł, a strata EBITDA wyniosła 14,5 mln zł. To konsekwencja intensywnego programu inwestycyjnego przyjętego w strategii ok. 60 mln zł w latach 2023-2026.

– W tym roku spodziewamy się istotnego wzrostu sprzedaży przy zbliżonych kosztach operacyjnych, więc poprawimy rentowność. Podtrzymujemy plan osiągnięcia w 2026 r. dodatniego wyniku EBITDA i 100 mln zł komercyjnych przychodów. To dużo, bo mówimy o wzroście z 10 mln zł w 2022 r., i mało, ponieważ firmy dostarczające usługi i produkty w interesujących dla nas obszarach liczą sprzedaż w mld euro lub dolarach – mówi Filip Granek, prezes i założyciel XTPL.

Finansowanie planu inwestycyjnego, spółka w grudniu 2024 r. zabezpieczyła emisją akcji wartości 27,6 mln zł. Sprzedała je po 92 zł, czyli z 9,2-proc. dyskontem wobec miesięcznej średniej. Od 3 stycznia kurs przekracza 120 zł, czyli podobnie jak w październiku 2024 r., a wcześniej w lipcu. Do szczytu wynoszącego 234 zł jeszcze daleka droga.

– Nie sprzedaję akcji spółki, a wręcz je dokupuję, czego dowiodłem w ostatnich emisjach. Robię to z przekonania, że wciąż jesteśmy dopiero na początku drogi. Wraz z kolejnymi wdrożeniami będziemy zwiększać skalę i stawać się coraz zdrowszym fundamentalnie biznesem – mówi Filip Granek, drugi pod względem wielkości akcjonariusz XTPL (12,4 proc.).

Kluczowe wyjście z laboratoriów

Technologia spółki jest atrakcyjna dla producentów pod kątem opracowywania produktów nowej generacji, ale nie na obecnych liniach produkcyjnych. W związku z tym umowa jest częścią przygotowywania nowej, dużej inwestycji.

– Dostarczamy „serce” w postaci UPD do maszyny przemysłowej wielkości średniego pokoju, która może kosztować nawet ok. 1 milion euro. Średni koszt naszego komponentu nie przekracza 100 tys. euro, a trzeba uwzględnić też opłaty za zużywany tusz, części wymienne i wsparcie serwisowe, oferujemy to jako dodatkowe usługi – wyjaśnia Filip Granek.

Do tej pory nasza technologia była „nice to have” dla akademików i innowatorów. Teraz staje się potrzebna w obliczu m.in. ciągłego dążenia do miniaturyzacji wszelkiej elektroniki

Nawet największa innowacja nie ma wartości, dopóki ktoś nie postanowi jej wykorzystać. Demonstrator technologii w formie urządzenia Delta Printing System (DPS) XTPL dostarczył już wcześniej do ponad 30 instytucji i działów B+R klientów przemysłowych z Ameryki Płn., Azji i Europy, którzy wykorzystują je w opracowywaniu rozmaitych innowacji.

– Pierwszym wdrożeniem przemysłowym udowadniamy, że nasza technologia nadaje się do użytku nie tylko w dogodnych warunkach laboratoryjnych, ale też w trudnej rzeczywistości przemysłowej. To oznacza eliminację fundamentalnego ryzyka technologicznego. Kwestią otwartą pozostaje to, o jak dużej szansie biznesowej mówimy. Jestem przekonany, że o naprawdę dużej. Do tej pory nasza technologia była „nice to have” dla akademików i innowatorów. Teraz staje się potrzebna w obliczu m.in. ciągłego dążenia do miniaturyzacji wszelkiej elektroniki – mówi szef XTPL.

Między Chinami a USA

Spółka zdaje sobie sprawę, że ciągle musi myśleć o konkurencji i geopolityce. Jest przekonana, że w wyścigu technologicznym wyznacza kierunek i chce być dostawcą globalnym, bo przed technologią nie ma granic.

– Do pierwszego wdrożenia przemysłowego dojdzie w Chinach, gdzie na razie działamy przez dystrybutorów, ale rozważamy bezpośrednią obecność. Natomiast w 2024 r. otworzyliśmy centrum demonstracyjno-sprzedażowe w Bostonie i nasza działalność operacyjna w USA jest już rentowna – informuje Filip Granek.

W ostatnich latach USA, wraz z politycznymi sojusznikami, coraz bardziej próbują odcinać Chiny od najbardziej zaawansowanych technologii, szczególnie półprzewodnikowych. W odpowiedzi na to Chiny intensywnie się usamodzielniają dzięki silnemu zaangażowaniu państwa. Jak na tej arenie odnajduje się polska spółka?

– Dziś nikt nie oczekuje od nas, że będziemy dostarczać technologię wyłącznie Europie, USA czy Chinom, zwłaszcza że jak dotąd nie ma zastosowań dual-use [podwójnego przeznaczenia: cywilnego i wojskowego – red.]. Jeżeli takie ultimatum się pojawi, wówczas będziemy się tym martwić, ale nie chcemy wychodzić przed szereg. Naszą przewagą jest to, że nie stawiamy na jeden konkretny projekt i określony rynek – dywersyfikacja dobrze nas zabezpiecza. Chiński rynek jest bardzo innowacyjny, nowe technologie szybko się tam rozwijają. Dlatego to dobre miejsce dla takich rozwiązań jak nasze – mówi Filip Granek.

Zdaniem analityka

Jednoznaczny sukces

XTPL jest w bardzo ciekawym momencie. Potwierdził, że jego technologia nadaje się do zastosowania w przemyśle, a teraz zobaczymy, do jakiej skali się to rozwinie. Pierwsza umowa oznacza nie tylko istotny wzrost przychodów – choć początkowe zamówienie jest relatywnie małe – ale też sygnał dla innych potencjalnych partnerów, że warto nawiązać współpracę z polską spółką, bądź przyspieszyć już rozpoczętą. W deep techach kluczowe jest zapewnienie finansowania dla wieloletnich prac rozwojowych. XTPL po ostatniej emisji akcji i zainaugurowaniu współpracy na skalę przemysłową może być na razie o to spokojny.

XTPL może być stawiany jako przykład polskiego deep techu, który odniósł sukces. Może to sprzyjać całemu rodzimemu sektorowi, niemniej w przypadku zaawansowanych technologii każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. Najważniejsze w ocenie potencjału deep techu jest m.in. zweryfikowanie potencjalnej konkurencji i możliwości zastosowania nowej technologii, a także oszacowanie szans jej wdrożenia na szeroką skalę oraz niezbędnych kosztów i czasu. Podobnych czynników można by wymieniać jeszcze wiele. W kontekście samej technologii trzeba koniecznie spróbować spojrzeć z perspektywy potencjalnego klienta końcowego, czy wartość z nowego rozwiązania będzie na tyle duża, by był on gotów zrezygnować z obecnych, już sprawdzonych.

Ogrom możliwości – od półprzewodników po obronność i kosmos

W tym roku minie 10 lat od rozpoczęcia działalności przez XTPL, a pomysł na opracowanie technologii nanodruku zrodził się w głowie Filipa Granka już wcześniej. Pierwotnie zakładał, z uwagi na swoje doświadczenie, wykorzystanie jej w produkcji ogniw słonecznych.

– Jednak w młodych spółkach technologicznych naturalne jest dokonywanie tzw. pivotów i dopasowywanie się do potrzeb rynku. Okazało się, że nasza technologia zdecydowanie lepiej niż w produkcji paneli fotowoltaicznych – gdzie powierzchnia jest duża, a koszt wytworzenia relatywnie niski – sprawdzi się w półprzewodnikach i wyświetlaczach o znacznie mniejszej powierzchni i wyższym koszcie produkcji. W pewnym sensie historia zatoczyła jednak koło, bo dziś innowatorzy korzystający z naszej technologii sami sygnalizują nam potencjał rozwoju w kierunku ogniw słonecznych, a także w innych obszarach – biosensorach, telekomunikacji, zabezpieczeniu antypodróbkowym, branży motoryzacyjnej, a nawet w zastosowaniach obronnych i kosmicznych – mówi przedsiębiorca.

Podkreśla, że naprawa uszkodzeń wyświetlaczy to dopiero pierwszy krok – kolejnym będzie sama produkcja. Równolegle firma przygotowuje wdrożenie w mikromontażu półprzewodników z partnerami z USA i Tajwanu, a także w wytwarzaniu nowoczesnych płytek PCB (kluczowego komponentu elektroniki). Chce zaszczepiać swoją technologię w kolejnych sektorach.

– Pracujemy nad kolejnymi produktami. Możliwe, że jeszcze w 2025 r. zrealizujemy pierwsze zamówienia na sprzedaż DPS+ urządzeń do zastosowań wychodzących poza B+R, ale poprzedzających wdrożenie przemysłowe. A w dalszym horyzoncie widzimy duży potencjał w prowadzonych pracach nad multigłowicą, która będzie w stanie nanosić równolegle osiem różnych materiałów zamiast jednego. To znacząco poszerzy krąg zastosowań naszej technologii – zapowiada Filip Granek.

Zdaniem eksperta

Polskie deep techy potrzebują promocji

Pierwsze przemysłowe wdrożenie XTPL to nie tylko sukces finansowy i wizerunkowy dla spółki. To świetnie wieści dla całego rodzimego sektora deep tech, bo potwierdza, że Polska jest źródłem unikatowych technologii o globalnym potencjale. A tę świadomość wciąż budujemy zarówno lokalnie, jak i międzynarodowo. Mamy już w kraju deep techy odnoszące światowe sukcesy jak np. Fluence.Technology, ChipCraft czy Noctiluca, wciąż jednak postrzegane są raczej jako indywidualne przypadki, a nie dowody szerszego potencjału polskiego sektora deep tech. Przez kilka ostatnich lat intensywnie promowaliśmy jako PPTF polskie firmy na międzynarodowych wydarzeniach i przed zagranicznymi delegacjami – biznesowymi oraz politycznymi – i ciągle spotykaliśmy się z zaskoczeniem, że w naszym kraju mamy tak zaawansowane technologie. I to nie w warunkach laboratoryjnych, ale przemysłowych.

Rodzime deep techy przestały „wstydzić się” pochodzenia, które dotychczas nie uwiarygadniało jakości ich produktów. Wciąż brakuje jednak odpowiedniej promocji Polski jako marki kojarzonej z zaawansowanymi technologiami – zarówno kompleksowego planu, jak i finansowania. Dobrym zwiastunem jest zainaugurowanie w 2024 r. przez PARP [Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości – red.] programu promocji sektora elektroniki profesjonalnej, mikroelektroniki i fotoniki, a także zapowiedź opracowania krajowej strategii półprzewodnikowej. Efekty takich działań będą widoczne dopiero za kilka lat, ale warto je podejmować, bo wspomagają zarówno eksport polskich firm, jak i przyciąganie do kraju inwestycji zagranicznych. Nie możemy promować się wyłącznie dobrą lokalizacją oraz dostępnością nieruchomości. Musimy przekonać globalne koncerny, że znajdą u nas cały ekosystem deep tech zapewniający specjalistów, partnerów biznesowych i technologicznych oraz rozumiejące branżę instytucje publiczne.

Wyzwania deep techu: lata prac, miliony inwestycji

By doprowadzić do pierwszego przemysłowego wdrożenia, XTPL musiał zainwestować ok. 160 mln zł: 105 mln zł od inwestorów, 25 mln zł z krajowych i europejskich grantów oraz przeszło 30 mln zł z dotychczasowej sprzedaży produktów i usług.

– Zakładałem, że będzie wymagało to mniejszych nakładów czasu i pieniędzy. Jednak z pełnym przekonaniem uważam, że rozwinięcie tej technologii w Dolinie Krzemowej wymagałoby pewnie ok. 500 mln zł. Nie tylko z powodu niższych kosztów prowadzenia u nas działalności, ale ze względu na wydajność ekonomiczną konieczność szybkiego konfrontowania wizji z realiami rynkowymi i podejmowania mądrych decyzji – wyjaśnia Filip Granek.

Z pełnym przekonaniem uważam, że rozwinięcie tej technologii w Dolinie Krzemowej wymagałoby pewnie ok. 500 mln zł

Jego zdaniem deep techy wyróżniają się tym, że nie rozwiązują wyłącznie z góry ściśle określonych problemów. Tworzą tzw. technologie platformowe, które mogą doprowadzić do przełomu w wielu różnych obszarach. Ich rozwój wiąże się przede wszystkim z dwoma wyzwaniami.

– Pierwsze z nich to często obserwowane wśród założycieli deep techów przesadne zamiłowanie do swojej technologii i przekonanie o jej konkretnym zastosowaniu. Tymczasem my wychodzimy z założenia, że trzeba mieć duże uszy i małe usta. Musimy regularnie konfrontować różne koncepcje z rynkiem, bo to jego przedstawiciele najlepiej widzą, w którym kierunku się rozwijają. Warto uważnie słuchać ich krytyki, zamiast iść na ślepo wytyczoną przez siebie ścieżką – twierdzi prezes XTPL.

Natomiast drugie wyzwanie to ograniczony dostęp do finansowania. Brak w Europie i Polsce licznych przykładów deep techów z naprawdę dużym, globalnym sukcesem utrudnia przekonywanie inwestorów, że warto pochylić się nad tego rodzaju projektem i... być cierpliwym.

– Jednak z drugiej strony jest to swego rodzaju hartujący przedsiębiorcę test – bolesny, ale pozwalający wyłonić technologie, które rzeczywiście powinny być rozwijane – uważa Filip Granek.

Główne wnioski

  1. XTPL udowadnia pierwszym wdrożeniem przemysłowym, że jego technologia nanodruku nadaje się do użytku nie tylko w dogodnych warunkach laboratoryjnych, ale też w trudnej rzeczywistości przemysłowej. To oznacza eliminację fundamentalnego ryzyka technologicznego i przybliża spółkę do kolejnych umów, które mają w dłuższej perspektywie zapewnić wielomilionowe przychody.
  2. Dekada prac i ok. 160 mln zł inwestycji – tyle wymagało dojście do pierwszego wdrożenia przemysłowego. Filip Granek spodziewał się pierwotnie, że wystarczą mniejsze nakłady. Jednak jego zdaniem rozwijając firmę w Dolinie Krzemowej, wymagałoby to zainwestowania ok. 500 mln zł. To konsekwencja nie tylko wyższych kosztów, ale też niższej efektywności wykorzystania kapitału.
  3. Ograniczanie się do z góry określonego zastosowania technologii i mały dostęp do zewnętrznego kapitału to zdaniem prezesa XTPL główne wyzwania dla deep techów.