Badania naukowe mijają się z potrzebami firm. Kuleje model ich komercjalizacji
Potencjał intelektualny to jedno, drugie – wsparcie systemowe. Choć próby budowania w Polsce mostu między światem nauki i biznesu są podejmowane od lat, wpływ naukowców na wzrost innowacyjności gospodarczej pozostaje niewielki. Brakuje skutecznego schematu transferu technologii na rynek.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego komercjalizacja wyników badań naukowych w Polsce jest nadal rzadkością.
- Z jakich powodów transfer technologii z uczelni na rynek nie jest skuteczny, a firmy tylko w małym stopniu kupują rozwiązania bazujące na badaniach naukowych.
- Dlaczego naukowcy dla przemysłu i biznesu wolą realizować prace usługowe niż kreować nowe rozwiązania, które będą miały wpływ na rozwój społeczno-gospodarczy kraju.
Generalizowanie w tym przypadku jest pewną niesprawiedliwością, niemniej jednak z rozmów na temat współpracy nauki i biznesu wyłania się obraz pełen niedociągnięć i rozmyć. Na pierwszy plan wysuwa się fakt, że ogromna część wyników prac badawczych realizowanych przez naukowców nie jest atrakcyjna dla przemysłu i biznesu.
– Także w Polsce istnieją zespoły naukowe realizujące wartościowe projekty badawcze i mające doświadczenie we współpracy z przemysłem i biznesem. Uogólniając, skuteczna komercjalizacja wyników badań naukowych jest jednak rzadkością. Problemem jest m.in. model zarządzania projektami badawczymi. Naukowcy aplikują o granty, bazując na własnych pomysłach, nieweryfikowanych na rynku, prowadzą prace badawcze, kończą projekt, rozliczają grant, a dopiero potem przekazują wyniki do centrów transferu technologii lub spółek celowych. W konfrontacji z rynkiem okazuje się, że badania nie są użyteczne gospodarczo, nikt na ich wynik nie czeka. To błąd – podmioty odpowiedzialne na uczelniach i w instytutach badawczych za upowszechnienie i sprzedaż wyników badań powinny być angażowane na wczesnym etapie procesu badawczego. Powinny stanowić źródło inspiracji badawczych i punkt weryfikacji pomysłów – twierdzi Jakub Jasiczak, szef Porozumienia Spółek Celowych (PSC).
Efektywna komercjalizacja wyników badań naukowych, dostosowanych do wymogów rynku, może przynieść znaczące korzyści gospodarcze.
– Współpraca trzech stron: uczelni, prywatnych firm oraz rządu, w tym sfery wojskowej, owocuje wzrostem innowacyjności gospodarki i zwiększeniem bezpieczeństwa militarnego kraju. Za wzór można tu postawić Stany Zjednoczone – wskazuje Piotr Ciepiela, lider obszaru cyberbezpieczeństwa w regionie EMEIA, partner EY.
Wyniki badań naukowych trafiają do szuflad
Wiedza o korzyściach kooperacji środowisk naukowych i przemysłowych wydaje się klarowna, ale nadal brakuje spójnych analiz i diagnoz problemu. Bariery pojawiają się już na wczesnym etapie procesu kreowania innowacji opartych na badaniach naukowych.
Zdaniem przedstawiciela PSC naukowcy często korzystają z dotacji na badania podstawowe, jednak brakuje systemowych zachęt – zarówno na poziomie uczelni, jak i ministerstwa – które skłoniłyby ich do rozwijania projektów i podnoszenia ich poziomu zaawansowania technologicznego.
– Efekty podstawowych badań naukowych trafiają do szuflady i tam pozostają. W Polsce nie gratyfikujemy ryzyka komercjalizacji wyników badań. Naukowcom bardziej opłaca się publikowanie kolejnych wyników badań podstawowych niż wprowadzanie nowych rozwiązań do gospodarki. Władze jednostek naukowych ani tego trudu nie wspierają, ani nie nagradzają – mówi Jakub Jasiczak.
Barierą są również skomplikowane procedury administracyjne związane z transferem technologii.
– Czasami zniechęcają one do współpracy zarówno naukowców, jak i przedsiębiorców. Ważne jest stworzenie spójnego systemu transferu technologii, który połączy uczelnie, instytucje badawcze i przedsiębiorstwa. Obecnie działają one zbyt często w izolacji, co prowadzi do dublowania działań i braku wiedzy o potrzebach oraz ofertach innych uczestników rynku innowacji – zauważa Wojciech Leśniewski, dyrektor Santander Universidades w Polsce.
Powoli zmienia się jednak mentalność naukowców – coraz więcej z nich pragnie, by ich praca miała realny wpływ na gospodarkę. Taka postawa, choć pożądana, wciąż nie zawsze jest nagradzana.
– Dostrzegam trzy zjawiska hamujące zapał naukowców do wpływania na rozwój społeczny i gospodarczy poprzez badania. Po pierwsze, łatwiej zarabia się na zamawianych ekspertyzach. Po drugie, starsza kadra naukowa często ogranicza pole działania młodych, rezerwując dla siebie kontakty na styku nauki i biznesu. Dodatkowo, przez ostatnie osiem lat narosło wiele obaw. Ludzie boją się wychylać, nie wiedzą, czy priorytetem powinno być dobro nauki i gospodarki, czy dostosowywanie się do niespójnych zasad oceny. Niszczenie obiektywnych, międzynarodowo uznawanych kryteriów oceny naukowców przez polityków było szczególnie widoczne w ostatnich latach – dodaje Jakub Jasiczak.
Kooperacja z korzyściami dla samych uczelni
Kooperacja naukowców z rynkiem może okazać się korzystna nie tylko z punktu widzenia gospodarczego, ale również dla samych uczelni.
– Współpraca na linii nauka-biznes daje uczelniom dopływ finansowania z prywatnych źródeł. Lepsze zaplecze finansowe umożliwia kształcenie większej liczby studentów, budowę nowoczesnej infrastruktury badawczej i podniesienie jakości badań. Stały kontakt uczelni z rynkiem zapewnia także dostęp do wiedzy o dynamicznie zmieniających się trendach technologicznych i nowych innowacjach. Sfera nauki musi przecież nadążać za rozwojem cywilizacyjnym – wskazuje Piotr Ciepiela.
Przemysł, biznes i wojsko są zainteresowane korzystaniem z wynalazków wytworzonych i opatentowanych przez uczelnie. Kluczowym warunkiem jest jednak dopasowanie tych rozwiązań do rzeczywistych potrzeb odbiorców.
– Myślę, że potrzeba jeszcze szeregu systemowych zmian, by polskie uczelnie skutecznie łączyły swoje cele. Edukacja i nauka powinny przekładać się na korzyści gospodarcze, w tym na wzrost innowacyjności kraju poprzez transfer wyników badań na rynek. Naukowcy w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii pracują na uczelniach na kontraktach, które pozwalają im część czasu poświęcać na komercyjne badania. Taki układ im się opłaca – zarówno finansowo, jak i w kontekście rozwoju zawodowego – zauważa Ciepiela.
Podkreśla również, że nauka musi być powiązana z realiami rynku pracy. Student może zdobywać wiedzę opartą na teorii, ale najlepsze efekty przynosi łączenie teorii z praktyką. Dostęp do tej drugiej sfery zapewnia właśnie przemysł i biznes.
Mini wywiad
Sieć Badawcza Łukasiewicz szykuje się na gruntowne zmiany
Czy badania prowadzone na krajowych uczelniach odpowiadają potrzebom przedsiębiorstw?
Hubert Cichocki, prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz: Z jednej strony uczelnie realizują swoją misję dydaktyczną – odpowiadają za jakość kapitału ludzkiego, z którego korzysta sektor przedsiębiorstw. Z drugiej zaś ich zadaniem jest prowadzenie badań podstawowych, poszerzających granice wiedzy, z czego także się wywiązują. Furtkę dla transferu wyników badań naukowych do gospodarki mogą otworzyć dopiero badania aplikacyjne i prace rozwojowe.
To na tym etapie jest luka? Brakuje mostu między badaniami podstawowymi a komercjalizacją, za którą odpowiada już biznes?
Jednym z takich mostów powinna być Sieć Badawcza Łukasiewicz. Nasza organizacja według zapisów ustawy ma koncentrować się na badaniach i pracach rozwojowych, prowadzonych z myślą o komercjalizacji.
Jaka jest skuteczność Sieci Badawczej Łukasiewicz?
W strukturze przychodów instytutów te z komercjalizacji w 2023 r. stanowiły tylko 1,1 proc. W strategii działania od 1 stycznia 2025 r. wskazaliśmy bardzo duże pole do poprawy w tym zakresie. Naszym celem jest wypracowanie mechanizmu, który zwiększy efektywność współpracy instytutów z sektorem przedsiębiorstw w sprzedaży patentów, udzielania licencji, ale także wspólnej realizacji przedsięwzięć gospodarczych.
O jakich mechanizmach mowa?
Przedsiębiorstwo wdroży rozwiązanie, jeżeli będzie racjonalne z biznesowego punktu widzenia. Musimy zatem wymieniać się informacjami z firmami już na bardzo wczesnym etapie badań, gdy dane rozwiązania są jeszcze na niskim poziomie gotowości technologicznej. Nie ma nic bardziej problematycznego niż zbyt późna konfrontacja wyników badań z przemysłem. Może się wówczas okazać, że naukowcy wyszli z błędnych założeń i dane rozwiązanie nie posiada oczekiwanych przez biznes funkcjonalności lub jest zwyczajnie zbyt drogie, a nowe usprawnienia nie rekompensują wyższej ceny.
W strategii zaproponowaliśmy mechanizm partnerstw strategicznych z przemysłem. W grę wchodzi zwłaszcza współpraca z dużymi firmami, ponieważ to one mają zdolności do absorbcji rozwiązań technologicznych.
Jak wiele firm dzisiaj współpracuje z Łukasiewiczem?
Duża część współpracy naszych instytutów z przedsiębiorstwami to certyfikacja i realizacja zleconych usług badawczo-rozwojowych. To w zasadzie działalność usługowa, nie zaś komercjalizacja wyników prac badawczych.
W jaki sposób obecnie firmy zgłaszają chęć współpracy z Łukasiewiczem?
Procedura jest obecnie w fazie zmiany. Dotychczas funkcjonował system „Wyzwań Łukasiewicza”. Okazał się jednak nieefektywny, a przychody z tego tytułu były znikome w skali przychodów. Przekształcamy formułę na wspomniane strategiczne partnerstwa. Będziemy indywidualnie negocjować wielopłaszczyznowe umowy współpracy z partnerami przemysłowymi.
Na czym polegał system wyzwań?
Za pośrednictwem strony internetowej firmy mogły zgłaszać potrzeby technologiczne lub naukowe. Zapytania były przydzielane do właściwych instytutów. Taka formuła nie przyniosła jednak efektów.
Struktura współpracy w obszarze transferu technologii powinna bazować na wieloletnich relacjach bardziej niż jednorazowych zleceniach.
Jakie jeszcze zmiany są obecnie wdrażane?
Wyznaczyliśmy cele związane z poprawą jakości procesu badawczego. Naszym pomysłem jest realizacja większej liczby projektów w konsorcjach naukowo-przemysłowych. W perspektywie najbliższych czterech lat chcemy wypracować skuteczne modele komercjalizacji. Dokonujemy ponadto zmian o charakterze organizacyjnym, związanych z wypracowaniem mechanizmów integracji w ramach sieci.
Co jest największym problemem w relacjach środowisk naukowego i biznesowego?
Wśród głównych problemów widzę odmienne preferencje uczestników tych środowisk, które utrudniają stronom porozumienie, ale też brak tradycji związanych z transferem technologii oraz niski poziom nakładów na B+R w sektorze przedsiębiorstw.
Czy Polska ma przed sobą perspektywy, by w najbliższych latach być innowacyjnym gospodarczo krajem?
Pomimo radykalnego wzrostu nakładów na B+R w ostatnich kilku latach (w skali całej gospodarki wskaźnik ten w 2022 r. wyniósł 1,5 proc. PKB), nasza pozycja w rankingach innowacyjności pozostaje na niezmienionym poziomie. Warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje.
Powody nie są zdiagnozowane?
Niestety, nie znamy odpowiedzi. Można tutaj postawić kilka hipotez. Jest to ciekawe pole badawcze dla naszych partnerów akademickich.
Z myślą o innowacjach i o rynku pracy
Współpraca wymaga zintegrowanego podejścia oraz zaangażowania obu stron – uczelni i przedsiębiorstw.
– Uczelnie coraz częściej prowadzą tzw. koła partnerów, w których również uczestniczymy. Podczas takich spotkań naukowcy i przedstawiciele biznesu wspólnie dyskutują o potrzebach rynku pracy, wyzwaniach biznesowych, regulacyjnych i technologicznych – mówi Wojciech Leśniewski.
Tego typu inicjatywy mogą przyczynić się do promowania kultury otwartości na innowacje w środowisku akademickim. Pokazują również potrzebę kształcenia naukowców w zakresie umiejętności menedżerskich.
– Na wspieraniu społeczeństwa w rozwoju, właśnie poprzez współpracę z polskimi i zagranicznymi uczelniami, koncentrujemy się w naszym programie Santander Universidades. Udostępniamy bezpłatne programy szkoleniowe i stypendialne, które pomagają studentom, absolwentom i kadrze naukowej poszerzać kompetencje zawodowe, ułatwiając im start na rynku pracy lub zwiększając ich wartość na tym rynku – podkreśla Wojciech Leśniewski.
Główne wnioski
- Skuteczna komercjalizacja wyników badań naukowych pozostaje rzadkością. Problemem jest m.in. nieefektywny model zarządzania projektami badawczymi oraz zbyt późne nawiązywanie współpracy z biznesem. W efekcie powstaje wiele projektów, które nie mają szans na znalezienie nabywców na rynku.
- Naukowcy najczęściej korzystają z dotacji na badania podstawowe. Potrzebne są jednak dodatkowe systemowe zachęty, które skłaniałyby ich do kontynuowania prac i rozwijania projektów na wyższym poziomie zaawansowania technologicznego.
- Współpraca na linii nauka-biznes zapewnia uczelniom dopływ finansowania z prywatnych źródeł. Lepsze zaplecze finansowe umożliwia kształcenie większej liczby studentów, budowę nowoczesnej infrastruktury badawczej i podniesienie jakości badań – wskazuje Piotr Ciepiela, partner EY.