Niemcy spierają się o pomoc dla Ukrainy i wydatki na wojsko
W niemieckiej kampanii wyborczej gorąco dyskutuje się o wsparciu Ukrainy. Ma to ogromne znaczenie nie tylko dla samej Ukrainy, ale i zagranicznych partnerów Niemiec.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak poszczególne niemieckie partie zapatrują się na zwiększenie pomocy finansowej dla Ukrainy.
- Ile wynoszą wydatki Niemiec na obronność i jakie są propozycje poszczególnych partii.
- Ile powinien wynosić fundusz obronności UE według jednego z niemieckich ekonomistów.
Kampania w Niemczech przed przyspieszonymi wyborami zaplanowanymi na 23 lutego trwa w najlepsze. Kluczowe w ostatnich dniach kwestie to zwiększenie pomocy dla Ukrainy i wzrost wydatków na obronność Niemiec. Na niecały tydzień przed objęciem urzędu przez nowego prezydenta USA Donalda Trumpa, tematy te rozgrzewają publiczne debaty.
Jak pomóc Ukrainie
W zeszłym tygodniu Der Spiegel doniósł, że rząd federalny spiera się o dalsze dostawy niemieckiej broni na Ukrainę. Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock z Partii Zielonych i minister obrony Boris Pistorius z SPD chcieli jeszcze przed wyborami federalnymi zmobilizować dodatkowy budżet w wysokości około 3 mld euro na pilnie potrzebne dostawy broni na Ukrainę. Kanclerz Olaf Scholz hamuje te działania.
To nie pierwszy raz, kiedy pojawiają się doniesienia o blokowaniu przez niego pomocy dla Ukrainy. Scholz w poniedziałek zaprzeczył jednak oskarżeniom o wstrzymywanie działań.
– Projekt budżetu na 2025 r. przewiduje 12 mld euro pomocy dla Ukrainy. Kolejny raz zaproponowałem, by tę pomoc zwiększyć. Jeśli mamy to zrobić, trzeba także powiedzieć, skąd wziąć pieniądze – powiedział podczas wydarzenia z okazji kampanii wyborczej SPD.
W skrócie znowu chodzi o kwestię, która doprowadziła m.in. do rozpadu koalicji z FDP. Podstawowe pytanie brzmiało i brzmi – czy należy obciąć wydatki socjalne, aby sfinansować pomoc dla Ukrainy – czego chciała FDP, ale nie chciał Olaf Scholz i jego SPD. A może poluzować w tym celu hamulec zadłużenia – tego chciała SPD, ale nie FDP. To podstawowe pytanie pozostaje gorącym tematem kampanii wyborczej także teraz, po rozpadzie koalicji. I w przyszłości będzie miało ogromne znaczenie. Bo nowy rząd, niezależnie od składu, będzie musiał się na to zgodzić w nowej koalicji… albo znów się o to pokłócić.
Trudno się dziwić, że Christian Lindner, lider partii FDP i odwołany przez Scholza minister finansów, ma odmienne zdanie.
– W listopadzie sygnalizowaliśmy naszą zgodę na dodatkową pomoc dla Ukrainy. Cały proces ujawnia listopadowy manewr Olafa Scholza – chciał wymóc na mnie zwiększenie o 15 mld euro długu, omijając hamulec zadłużenia, aby przekazać z tego 3 mld euro Ukrainie. To jeden z powodów rozpadu koalicji. Obecna blokada pomocy pokazuje, że Ukraina nie jest priorytetem kanclerza – powiedział Christian Lindner grupie medialnej Bayernu.
Krytyka Scholza płynie także ze strony CDU. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że prawdopodobnie po 23 lutego obie partie będą musiały stworzyć koalicję.
– Kanclerz musi wiedzieć, czego chce. W tej kwestii raz ma takie zdanie, a raz inne. W przeszłości w wielu tematach za często się wahał – powiedział niedawno w porannym magazynie ARD Johann Wadephul, wiceprzewodniczący grupy parlamentarnej CDU.
Warto zauważyć, że według Spiegla Boris Pistorius, kolega partyjny Scholza i minister obrony, ma w tej sprawie bardziej klarowne stanowisko. W ostatni wtorek udał się do Kijowa, aby porozmawiać o dalszej pomocy, dając wyraźny sygnał poparcia.
– Chcę wykorzystać tę podróż, żeby pokazać nasze aktywne wsparcie Ukrainy. To sygnał, że Niemcy, największy kraj NATO w Europie, stoją po stronie Ukrainy – powiedział Pistorius w Kijowie.
Jak nie zostać gapowiczem w NATO
Innym szeroko dyskutowanym w kampanii wyborczej tematem jest rola Niemiec w NATO. Ten temat wiąże się także ze zmianą władzy w USA. Kwestia, jaki procent produktu krajowego brutto (PKB) Niemcy chcą w przyszłości przeznaczyć na obronę, staje się coraz częściej tematem debat przedwyborczych. Sprzyjają temu powtarzane przez Trumpa żądania, aby kraje NATO inwestowały w obronność 5 proc. PKB. Niemcy wydają obecnie 2 proc. I to po pierwszym od trzech dekad ogromnym zwiększeniu tych wydatków.
Dla porównania – żaden z 32 członków sojuszu nie wydaje obecnie na obronę 5 proc. PKB. Pod tym względem najwięcej inwestuje Polska z 4,12 proc., za nią plasuje się Estonia z 3,43 proc. i USA z 3,38 proc.
Co ciekawe, to właśnie minister gospodarki Robert Habeck z Zielonych, czyli partii centrolewicowej, w obecnej kampanii wyborczej w Niemczech zajął najbardziej agresywne stanowisko w kwestii wydatków na wojsko i opowiada się za zwiększeniem ich do 3,5 proc. PKB.
Szef Kancelarii Wolfgang Schmidt z SPD początkowo odrzucił podwyżkę do 3,5-5 proc. PKB, o czym niedawno mówił w telewizji ZDF. Uważa, że przede wszystkim należy dokładnie sprawdzić, ile potrzeba pieniędzy.
– Od 2028 r. będziemy musieli wydać z budżetu 30 mld euro na Bundeswehrę i obronność – mówi Wolfgang Schmidt.
Spór o budżet na obronność Niemiec prawdopodobnie będzie gorącym tematem aż do wyborów. Niektórzy eksperci rzucają nawet ambitne liczby.
– Zwiększenie specjalnego funduszu obronnego o 200 mld euro byłoby mocnym sygnałem dla Władimira Putina, że Niemcy i Europa są gotowe na długą wojnę – twierdzi na przykład Holger Schmieding, znany główny ekonomista Berenberg Bank.
Mówi, co się może zmienić 20 stycznia wraz z objęciem stanowiska przez nowego prezydenta USA.
– W dłuższej perspektywie wyższe wydatki na obronność uniemożliwią Trumpowi nałożenie na Niemcy karnych ceł za bycie gapowiczem w polityce bezpieczeństwa – mówi Holger Schmieding.

Główne wnioski
- W Niemczech trwa intensywny spór polityczny na temat finansowania pomocy dla Ukrainy i wydatków na obronność. Może mieć wpływ na przyszłe kształtowanie się koalicji. Według doniesień kanclerz Olaf Scholz po raz kolejny waha się co do poziomu wsparcia dla Ukrainy i wydatków na obronę.
- Kluczowe dla finansowania pomocy dla Ukrainy jest pytanie, czy Niemcy powinny poluzować hamulec zadłużenia, czy obciąć wydatki socjalne. Niemcy znajdują się pod rosnącą presją międzynarodową, aby zwiększyć inwestycje w obronność, co jeszcze bardziej zaostrza wewnętrzne dyskusje polityczne.
- Wydatki na obronność to gorący temat kampanii wyborczej, zwłaszcza w kontekście żądań Donalda Trumpa i NATO. Holger Schmieding, znany główny ekonomista Berenberg Bank, proponuje, by zwiększyć budżet specjalnego funduszu obronnego UE o 200 mld euro. Byłby to mocny sygnał dla Władimira Putina, że Niemcy i Europa są gotowe do przeciwstawiania się Rosji przez długi czas.