Sprawdź relację:
Dzieje się!
Newsy Świat

Wschodnia część Konga. Kolejna odsłona wojny o serce Afryki

Konflikt w Demokratycznej Republice Konga trwa już od 30 lat. Tym razem rebelianci z M23, wspierani przez Rwandę, przejęli kontrolę nad strategicznym miastem Goma na wschodzie kraju. Regionowi ponownie grozi destabilizacja.

Miasto Goma w prowincji Kiwu Północne, Demokratyczna Republika Konga. Rwandyjska ingerencja pogłębia konflikt, który nasilił się pod koniec 2021 r. Eskalacja osiągnęła poziom niespotykany od co najmniej dekady. Fot.: Arlette Bashizi/Bloomberg via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie są przyczyny i konsekwencje konfliktu w Demokratycznej Republice Konga.
  2. Jaką rolę odgrywa w konflikcie Rwanda.
  3. Dlaczego DRK jest tak ważna dla Afryki.

W poniedziałek rebelianci ogłosili, że po miesiącach oblężenia i wojny podjazdowej przejęli kontrolę nad Gomą. To milionowe miasto położone nad jeziorem Kiwu, przy granicy z Rwandą, jest ważnym ośrodkiem handlowym i transportowym. Stanowi także klucz do kontroli nad wschodnią częścią Demokratycznej Republiki Konga (DRK) – regionem bogatym w złoża minerałów niezbędnych do produkcji elektroniki i pojazdów elektrycznych.

Koltan, kobalt i złoto przyciągają uwagę lokalnych watażków, grup zbrojnych oraz światowych mocarstw, w tym Chin, które kontrolują większość koncesji wydobywczych w regionie.

Zajęcie Gomy przez rebeliantów z M23 to kolejny rozdział w długiej historii konfliktu w kraju
i regionie. Bojownicy twierdzą, że kontrolują całe miasto, ale rząd w Kinszasie utrzymuje, że jego siły wciąż bronią kluczowych punktów. Intensywne walki zmusiły setki tysięcy cywilów do ucieczki, co dodatkowo pogłębia już i tak dramatyczny kryzys humanitarny.

Korzenie konfliktu

Historia obecnego kryzysu sięga 1994 r., gdy po ludobójstwie w Rwandzie około miliona Hutu uciekło do wschodniej części DRK. Wśród uchodźców znaleźli się jednak również Tutsi, którzy zaczęli organizować bojówki na kongijskiej ziemi. To właśnie ich obecność dała Rwandzie pretekst do pierwszej interwencji w Kongu w 1996 r.

Kolejne dekady przyniosły dwie wojny kongijskie, które wciągnęły niemal całą Afrykę Środkową
w konflikt nazwany później „afrykańską wojną światową”. Druga wojna kongijska (1998-2003) pochłonęła, według szacunków, ponad 3 mln ofiar i stała się najkrwawszym konfliktem od czasów II wojny światowej.

Brutalność rezonowała na świecie

Brutalność wojen w Demokratycznej Republice Konga – podobnie jak konfliktu w byłej Jugosławii – zwróciła uwagę społeczności międzynarodowej na taktykę gwałtu jako broni wojennej.

DRK stała się symbolicznym przykładem wykorzystywania gwałtu jako narzędzia wojennego. Według szacunków ONZ, w latach 1998-2007 we wschodniej części kraju zgwałcono około
200 tys. osób, głównie kobiet i dziewcząt. To oczywiście tylko zgłoszone przypadki. Gwałty były stosowane podczas przejmowania kontroli nad miastami i obszarami zarówno przez bojówki, jak
i siły rządowe.

Ofiara przemocy seksualnej we wschodniej części DRK uczy się wyplatać kosze. Fot. Fiston Mahamba/SOPA Images/LightRocket via Getty Images

Przełomowym momentem w walce z przemocą seksualną podczas konfliktów zbrojnych było przyjęcie przez Radę Bezpieczeństwa ONZ Rezolucji 1325 w październiku 2000 r., a także utworzenie Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) na mocy Statutu Rzymskiego z 1998 r.

MTK uznał przemoc seksualną za zbrodnię przeciwko ludzkości i zbrodnię wojenną, doprowadzając do szeregu procesów i wyroków skazujących, szczególnie w sprawach dotyczących DRK i Sudanu. Już wcześniej, w latach 90., podobne sprawy były rozpatrywane przez trybunały
ds. zbrodni w byłej Jugosławii i Rwandzie. Przykładowo, w 1998 r. rwandyjski polityk Jean-Paul Akayesu został uznany za winnego ludobójstwa, w tym właśnie systematycznych gwałtów.

M23 i Rwanda łączą siły

Grupa M23, której nazwa pochodzi od daty podpisania porozumienia pokojowego
(23 marca 2009 r.), składa się głównie z bojowników należących do Tutsi – ofiar ludobójstwa z rąk Hutu. Tutsi z M23 twierdzą, że walczą o prawa swojej społeczności, co już w 2012 r. posłużyło im jako uzasadnienie do zajęcia Gomy. Wówczas zostali zmuszeni do wycofania się pod międzynarodową presją.

Po latach względnego spokoju, w 2021 r. grupa M23 ponownie chwyciła za broń, oskarżając rząd
w Kinszasie o niedotrzymanie obietnic ochrony ludności Tutsi. Tymczasem eksperci ONZ twierdzą, że za odrodzeniem grupy stoi Rwanda, czemu Kigali stanowczo zaprzecza.

Stosunki między sąsiadami pozostają napięte. W sierpniu 2024 r. prezydent Rwandy Paul Kagame w wywiadzie dla France 24 zadeklarował gotowość swojego kraju do wojny z DRK. Była to odpowiedź na oskarżenia prezydenta DRK Félixa Tshisekediego, który twierdził, że Rwanda organizuje ludobójstwo we wschodniej części DRK. Oba kraje zerwały stosunki dyplomatyczne. Oskarżenia o ludobójstwo budzą szczególny niepokój, biorąc pod uwagę historię konfliktu
w regionie Wielkich Jezior Afrykańskich.

Co chce osiągnąć Rwanda?

Eksperci wskazują, że Rwanda angażuje się w konflikt we wschodniej części DRK długofalowo
i strategicznie. Nie chodzi jedynie o zwalczanie bojówek, o czym świadczy skala wsparcia militarnego dla ruchu M23. Bojówki liczą 3,5-4 tys. żołnierzy, są wyposażone w zaawansowaną broń, w tym systemy przeciwlotnicze i zagłuszacze GPS. Rwanda wspiera rebeliantów zarówno militarnie, jak i poprzez uczestnictwo w tworzeniu równoległej administracji na kontrolowanych terenach.

Zdaniem analityków Rwandzie może zależeć na utworzeniu stałej strefy buforowej we wschodnim Kongo. Taka strefa zwiększyłaby strategiczną głębię kraju, ponieważ odległość między granicą DRK a stolicą Rwandy, Kigali, wynosi zaledwie 150 km. Istnieje także powód ekonomiczny – dostęp do nowych terenów rolnych i bogatych zasobów mineralnych.

Strategia Rwandy, realizowana przy wsparciu Ugandy, może przynieść stabilizację samej Rwandzie, ale niestety nie całemu regionowi. Działania prezydenta Rwandy Paula Kagame sugerują, że dąży on do trwałego zwiększenia swoich wpływów w tej części Afryki.

Kryzys humanitarny i geopolityczny

Obecna sytuacja doprowadziła do dramatycznego pogorszenia się warunków życia cywilów. ONZ szacuje, że w DRK jest już 7,2 mln osób wewnętrznie przesiedlonych. Ten kryzys jest jednym
z największych na świecie. Co więcej, 23,4 mln Kongijczyków cierpi z powodu braku bezpieczeństwa żywnościowego.

Konflikt ma również wymiar międzynarodowy. Zerwanie stosunków dyplomatycznych między DRK a Rwandą to krok, który może eskalować napięcia w regionie. Specjalny wysłannik ONZ, Xia Huang, ostrzega przed ryzykiem otwartej wojny między oboma państwami.

Rola społeczności międzynarodowej

Misja pokojowa ONZ (MONUSCO), obecna w DRK od 1999 r., znalazła się w trudnym położeniu.
Z jednej strony jest krytykowana za nieskuteczność, z drugiej – planowane wycofanie jej sił budzi obawy o powstanie próżni bezpieczeństwa.

W ostatnich walkach zginęło co najmniej 13 członków sił pokojowych, w tym dziewięciu żołnierzy z RPA. Wspólnota Wschodnioafrykańska (EAC) zakończyła swoją misję z końcem 2023 r., natomiast MONUSCO ma mandat do końca 2024 r., choć rozpoczęto już proces stopniowego wycofywania wojsk.

We wtorek odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Pokoju i Bezpieczeństwa Unii Afrykańskiej (UA). Spotkanie zwołano w odpowiedzi na list od DRK z prośbą o pilną interwencję w związku z pogarszającą się sytuacją w regionie. Rada Pokoju i Bezpieczeństwa UA, będąca głównym organem decyzyjnym Unii Afrykańskiej w sprawach zapobiegania konfliktom i zarządzania kryzysowego, zebrała się na szczeblu ministerialnym, co świadczy o powadze sytuacji. Znalezienie dyplomatycznego rozwiązania konfliktu staje się pilnym priorytetem.

Turecki łącznik

Turcja podjęła próbę mediacji między DRK a Rwandą. Prezydent Recep Tayyip Erdogan, po spotkaniu z rwandyjskim przywódcą Paulem Kagame, zadeklarował gotowość Ankary do wsparcia procesu stabilizacji i pokoju w regionie Wielkich Jezior Afrykańskich.

Propozycja tureckiej mediacji wpisuje się w szerszą strategię Ankary zwiększania swoich wpływów dyplomatycznych i gospodarczych w Afryce. Fot. Utku Ucrak /Anadolu via Getty Images

Propozycja tureckiej mediacji wpisuje się w szerszą strategię Ankary, która dąży do zwiększenia swoich wpływów dyplomatycznych i gospodarczych w Afryce. Turcja ma już na koncie sukcesy w tej dziedzinie – w ubiegłym roku Erdogan doprowadził do zakończenia napięć między Etiopią a Somalią. Jednak w przypadku konfliktu DRK-Rwanda, oferta mediacji została odrzucona przez władze w Kinszasie.

Warto zauważyć, że turecka propozycja mediacji zbiegła się z rozmowami o pogłębieniu współpracy gospodarczej między Turcją a Rwandą. Tureckie firmy generują już 13 proc. wszystkich zagranicznych inwestycji w Rwandzie. Podczas spotkania przywódców obu krajów uzgodniono dalsze zwiększenie zaangażowania tureckiego biznesu w rozwój gospodarczy tego afrykańskiego państwa.

Chiny w kongijskiej układance

Szczególną rolę w konflikcie odgrywają Chiny, które kontrolują większość zagranicznych koncesji wydobywczych w Demokratycznej Republice Konga (DRK). Pekin dostarcza również drony i broń rządowi w Kinszasie do walki z M23. Ta złożona relacja gospodarczo-militarna budzi niepokój społeczności międzynarodowej, szczególnie w kontekście doniesień o wykorzystywaniu pracy dzieci w kopalniach kontrolowanych przez chińskie firmy.

Już w 2016 r. Amnesty International, we współpracy z UNICEF, opublikowała raport o warunkach wydobycia kobaltu w biedaszybach w DRK. Szacowano, że w takich kopalniach pracuje
40 tys. dzieci, narażając swoje życie i zdrowie.

Perspektywy na przyszłość

Sytuacja w Gomie pozostaje niestabilna. W mieście trwają sporadyczne walki, a ludność cywilna
i niedobitki armii próbują uciekać, także do Rwandy. Według zastępczyni szefa pomocy humanitarnej ONZ, Joyce Msuya, każda eskalacja konfliktu może mieć katastrofalne skutki dla ludności cywilnej.

Rozwiązanie konfliktu wydaje się odległe. Pomimo amerykańskich wysiłków mediacyjnych z końca 2023 r., które doprowadziły do porozumienia między Kongiem a Rwandą, walki nie ustały. Problem jest niezwykle złożony: obejmuje nie tylko spory etniczne, ale także rywalizację o kontrolę nad cennymi surowcami oraz wpływy geopolityczne w regionie.

Znaczenie dla świata

Znaczenie wydarzeń w Gomie i prowincji Kiwu Północne wykracza poza Afrykę. Region dostarcza surowców kluczowych dla światowej gospodarki, co jest szczególnie istotne w kontekście transformacji energetycznej i rozwoju elektroniki. Destabilizacja tego obszaru może mieć poważne konsekwencje dla globalnych łańcuchów dostaw.

Społeczność międzynarodowa stoi przed trudnym wyzwaniem: jak zagwarantować sprawiedliwy podział korzyści z eksploatacji bogactw naturalnych? Goma pozostaje symbolem ludzkiego cierpienia, ale także geopolitycznej rywalizacji o surowce XXI wieku.

Warto wiedzieć

Czemu Kongo jest tak ważne dla Afryki?

Demokratyczna Republika Konga (DRK), drugi pod względem wielkości kraj Afryki, odgrywa kluczową rolę w integracji i rozwoju całego kontynentu. Położona w centrum Afryki, graniczy z dziewięcioma państwami, łącząc regiony Afryki Wschodniej, Południowej i Rogu Afryki. Znaczenie tego kraju najlepiej ukazuje konflikt znany jako II wojna kongijska, który wciągnął aż dziewięć państw afrykańskich.

Bez stabilnej DRK niemożliwe jest myślenie o prawdziwej integracji kontynentu – zarówno infrastrukturalnie, jak i gospodarczo. Kraj ten jest kluczowy dla fizycznego połączenia północnej i południowej części Afryki siecią dróg, kolei i portów. Obecna sytuacja we wschodniej części kraju stanowi jednak poważne zagrożenie dla stabilności całego regionu.

DRK ma również ogromne znaczenie demograficzne i surowcowe dla przyszłości kontynentu. Obecnie jest czwartym pod względem ludności krajem w Afryce, a według prognoz do 2100 r. awansuje na drugą pozycję. Bogate złoża surowców naturalnych, takich jak koltan, kobalt i miedź, czynią DRK strategicznym krajem dla procesu industrializacji kontynentu.

Główne wnioski

  1. Konflikt w DRK to nie tylko lokalny problem, ale także arena rywalizacji geopolitycznej i ekonomicznej. Zaangażowane są w niego światowe mocarstwa, takie jak Chiny, oraz regionalni aktorzy, jak Rwanda.
  2. Zasoby naturalne DRK są kluczowe dla globalnych łańcuchów dostaw w branży technologicznej, co czyni sytuację w kraju istotną również z perspektywy międzynarodowej.
  3. Brak skutecznych działań społeczności międzynarodowej, w tym wycofywanie sił pokojowych, grozi dalszą eskalacją konfliktu oraz katastrofą humanitarną w regionie.