Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Sport

Nadciąga koszykarsko-biznesowa wojna w Europie. Zrobiło się gorąco

Kolejna wizyta klubów NBA na Starym Kontynencie była sukcesem operacyjnym i finansowym. Za kulisami coraz głośniej się jednak mówi o tym, że liga ma apetyt na więcej. Nie boi się zburzyć statusu quo, a wręcz ma na to coraz większą ochotę. 

Kibice europejskich klubów koszykarskich są nieco inni niż amerykańskich. Nie wiadomo jak zareagują, gdy ich ukochani zawodnicy po latach będą musieli zmienić ligę. Strach też w ogóle pomyśleć, jak będą postrzegać NBA, gdy ta pominie ich ulubieńców i nie zaprosi do udziału w nowych rozgrywkach.
Źródło: Fabrizio Carabelli/SOPA Images/LightRocket via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego NBA planuje stworzyć nową ligę koszykarską w Europie.
  2. Na jakich zasadach ma obowiązywać nowy twór i kiedy może się oficjalnie pojawić.
  3. Co na to właściciele Euroligi – najpopularniejszych rozgrywek koszykarskich na Starym Kontynencie.

Tydzień temu zawodnicy San Antonio Spurs i Indiana Pacers wylądowali w Paryżu. By się przebudzić i zwalczyć skutki zmiany strefy czasowej poszli na spacer pod wieżę Eiffla, a potem ruszyli bezpośrednio w kierunku Accor Areny, gdzie czekały ich dwa mecze w ramach NBA Global Games, dzień po dniu, ku uciesze francuskich fanatyków basketu. 

Pierwsze spotkanie zakończyło się 30-punktową wygraną Spurs, a drugie 38-punktowym zwycięstwem Pacers. Walka na boisku nie była zacięta, szczególnie jeśli porównać ją z tym, co działo się w salach konferencyjnych. Włodarze NBA wykorzystali wizytę nad Sekwaną do rozmów ze wszystkimi obecnymi i potencjalnymi partnerami w Europie.  

Jak donoszą anonimowe źródła, wiele z tych rozmów było powiązanych z planem utworzenia nowej europejskiej ligi koszykówki, pod patronatem NBA. To temat, który pojawia się i znika od wielu lat, jednak tym razem ma nieco inny wydźwięk. 

Przez lata wszyscy żyli w przekonaniu, że w grę wchodzi tylko partnerstwo między NBA a Euroligą, właścicielem najpopularniejszej koszykarskiej ligi w Europie, zrzeszającej najlepsze kluby (odpowiednik piłkarskiej Ligi Mistrzów).  

Tymczasem teraz jest niemal pewne, że nie będzie żadnego partnerstwa, ale ostra rywalizacja. 

Bilety na oba paryskie mecze między Spurs a Pacers wyprzedały się w 24 godziny. Na trybunach pojawili się kibice z 53 państw. Najwięcej było Francuzów, ale nie tylko dlatego, że mieli najbliżej. Szczególnie bardzo chcieli zobaczyć Victora Wembanyamę, francuskiego gwiazdora z wielkim potencjałem.
Źródło: Aurelien Meunier/Getty Images

Zalążek i rozłam 

Prawie półtorej dekady temu, bo w 2011 r. odbył się pierwszy w historii mecz NBA w Europie, zaliczany do sezonu zasadniczego. Toronto Raptors i New Jersey Nets (obecni Brooklyn Nets) zmierzyli się ze sobą dwukrotnie na O2 Arenie w Londynie. Od tego czasu najlepsza koszykarska liga świata zawitała na Starym Kontynencie kilkanaście razy – najpierw w stolicy Wielkiej Brytanii, a potem w Paryżu. 

Już w pierwszych latach stałej obecności NBA w Europie zrodziła się tradycja, że włodarze ligi najpierw odbywają wiele strategicznych spotkań z firmami i związkami z regionu, a potem przeprowadzają konferencję dla dziennikarzy. Z początku zarówno spotkania, jak i konferencje dotyczyły głównie NBA Global Games – tego, gdzie odbędą się kolejne mecze, kto w nich zagra. 

Mniej więcej w czasie wybuchu pandemii, kiedy w Europie namnożyło się międzyklubowych rozgrywek (była już nie tylko Euroliga, ale EuroCup, Basketball Champions League i wiele innych) po raz pierwszy pojawił się nieco inny temat. NBA postanowiła spróbować utworzyć lub współtworzyć europejską ligę koszykówki. 

Z początku pomysł bardzo entuzjastycznie przyjęli biznesmeni zarządzający Euroligą.  Czuli, że mają dobry produkt, który potrzebuje tylko odrobiny dobrego marketingu, na którym Amerykanie świetnie się znają. Liczyli na współpracę, ale się przeliczyli. Jak dziś donoszą insiderzy, szanse na wspólny biznes dwóch koszykarskich gigantów biznesowych zniknęły rok temu, po prawie trzech latach rozmów. 

NBA na początku 2024 r. zaproponowała Eurolidze warunki współpracy, a ta je odrzuciła i uznała wręcz za obraźliwe, dlatego nie złożyła nawet kontroferty. Chociaż szczegóły nie są znane, w kuluarach krąży cytat z wypowiedzi jednego z Europejczyków z Euroligi, który powiedział, że Amerykanie chcieli im zabrać „głowę i serce”, czyli przejąć niemal całą kontrolę nad działalnością operacyjną. NBA nie zamierzała robić za marketera i chciała mieć do powiedzenia tyle samo, co biznes partner. 

Dlatego drogi NBA i Euroligi rozeszły się na dobre. 

Adam Silver, komisarz NBA bardzo uważnie dobiera słowa. Jeśli już decyduje się, by opowiedzieć mediom o jakichś planach, to oznacza, że są one stosunkowo pewne. Dlatego tak ważne, że w Paryżu wspomniał o potencjalnej lidze europejskiej.
Źródło: Dean Mouhtaropoulos/Getty Images

Nie marnując czasu 

NBA nie potraktowała nieudanych negocjacji jako porażki, ale wręcz wykorzystała je jako dodatkową motywację. Od razu rozpoczęła współpracę z FIBA, międzynarodową federacją koszykówki, by ustalić, czy utworzenie nowej ligi lub rozgrywek w Europie jest możliwe i na jakich zasadach. 

Ewidentnie musi być możliwe – na konferencji w Paryżu w minionym tygodniu Adam Silver, komisarz NBA powiedział, że na razie sprawdza możliwości i jeszcze nie wie, co ostatecznie postanowi w kwestii planów europejskich. Jednak jak wynika z nieoficjalnych ustaleń, w minionym tygodniu wraz z wysoko postawionymi dyrektorami spotkał się z firmami mediowymi, potencjalnymi sponsorami oraz właścicielami klubów w Europie i tam sprawa była stawiana jasno – nowa liga musi powstać, ale jeszcze nie wiadomo, na jakich zasadach. 

Mogą powstać nowe kluby specjalnie na potrzeby nowej ligi. Mogą do niej zostać włączone istniejące już zespoły. Opcją jest też połączenie jednego i drugiego. Potencjalnymi zainteresowanymi inwestorami są kluby piłkarskie – takie, które obecnie nie mają sekcji koszykarskiej, ale nie tylko, bo uciec z Euroligi do europejskiej NBA chciałby Real Madryt, legenda koszykarska i piłkarska. 

Prawdopodobnie pierwsze nowe drużyny zawitałyby w Londynie, Manchesterze, Berlinie czy Paryżu, bo te miasta mają potencjał komercyjny i chcą dalej inwestować sport. Gotowi na spore wydatki są też miliarderzy z Bliskiego Wschodu, np. z Abu Dhabi, w którym Denver Nuggets i Boston Celtics rozegrali dwa pokazowe mecze w październiku minionego roku, przed obecnym sezonem. 

Alperen Sengun, gwiazda Houston Rockets, pochodzi z Turcji. Ma wsparcie całego narodu, a jego krajanie podróżują za nim po całych Stanach. Na tak zagorzałych fanów w Europie liczy NBA.
Źródło: XYZ

Nie takie proste 

W NBA zarabiają wszystkie kluby, nawet te, które od lat przegrywają i nie robią wiele, by to zmienić. Tymczasem na Starym Kontynencie najlepsze drużyny mają problem z utrzymaniem rentowności. Nie odstrasza to jednak Adama Silvera i jego współpracowników – wierzą, że znają się na biznesie lepiej i dzięki wieloletnim know-how wiele zarobią. Komisarz oficjalnie przyznał, że europejska koszykówka biznesowo nie nadąża nad poziomem sportowym i czas to zmienić. 

Nie każdy jest jednak gotowy na te zmiany. Jak zareagują kibice drużyn, które nagle wejdą do nowej ligi? Albo – co gorsza tych – które zostaną pominięte? Obecnie ponad 20 proc. zawodników w NBA pochodzi spoza USA, w tym głównie z Europy, więc o poziom sportowy nowej ligi nikt się nie martwi, jednak ewentualny potencjalny zysk budzi niepewność. W końcu mowa o wejściu na rynek, który jest dość rozwinięty i zdominowany przez kilka dużych marek, w tym największą, Euroligę, kochaną przez wielu zagorzałych fanatyków. Pamiętamy, jak kibice piłkarscy zareagowali na utworzenie Superligi w miejsce Ligi Mistrzów.

Nic dziwnego, że eksperci mają wiele obaw. Są oczywiście tacy, którzy wierzą, że NBA będzie w stanie poprawić sytuację biznesową europejskich klubów i zacząć zarabiać, jednocześnie dalej budując swój wizerunek i działając na korzyść ligi macierzystej w USA. Inni są jednak sceptyczni, uważają, że reanimacja drużyn od lat borykających się z problemami finansowymi może być trudna i pogorszyć wizerunek NBA, jednocześnie odciągając uwagę od prawdziwych problemów, jak wahająca się oglądalność koszykówki za oceanem. 

Franz Wagner, obecnie gwiazda Orlando Magic, a kiedyś zawodnik… Alby Berlin. W Eurolidze nie zagrał, ale wystąpił w jej konkurencji – EuroCupie.
Źródło: XYZ

Do utraty tchu 

W całej tej debacie często zapomina się o jednym – konieczności rywalizowania z Euroligą. Oczywiście prawdopodobnie NBA ukradnie europejskiemu gigantowi kilka znanych zespołów, ale na pewno nie tyle, aby go unicestwić. Wszystko wskazuje na to, że ligi będą bezpośrednio rywalizować. Nieoficjalne doniesienia wskazują, że nawet pozytywnie nastawieni do NBA właściciele klubów na Starym Kontynencie ostrzegają Silvera, że jeśli Euroliga będzie istnieć, to szanse na powodzenie amerykańskiego odpowiednika są małe. 

Szczególnie że włodarze Euroligi są gotowi na zaciekłą walkę. Umacniają swoją już i tak niezwykle mocną pozycję. Przedłużyli o 10 lat współpracę z komercyjnym partnerem, firmą IMG. Teraz chcą zmusić kluby, 13 permanentnych członków ligi, również do podpisania 10-letnich umów na wyłączność, mimo że ich obecne kontrakty nadal są ważne, bo obowiązują do 2026 r.  

Taktyka jest bardzo sprytna – Euroliga składa klubom propozycję nie do odrzucenia, póki te nie mają pewności, czy i jaką ofertę złoży im NBA, jeśli w ogóle zdecyduje się stworzyć nowe rozgrywki. Jeżeli strach ich nie przekona do złożenia podpisu, to może zachęta – prezes Euroligi odbył ostatnio tournée mediowe, w którym chwalił się rekordowymi wynikami finansowymi i przekonywał, że to nie koniec rozwoju, z pozytywnym skutkiem dla zespołów, które zarabiają i będą zarabiać więcej. 

Co dalej? Dowiemy się niedługo. Najpierw, nawet w ciągu miesiąca, usłyszymy pewnie, czy Eurolidze udało się przedłużyć umowy z klubami. Za to w marcu NBA spotka się właścicielami, opowie im o projekcie nowej ligi, a ci zadecydują, czy warto ją tworzyć i w jakim formacie.  

Główne wnioski

  1. Mimo że oficjalnie nie padła jeszcze żadna deklaracja, to nieoficjalnie mówi się, że powstanie nowej ligi koszykarskiej na Starym Kontynencie jest niemal pewne.
  2. Chociaż plany NBA są ambitne i bardzo przemyślane, to trudno będzie je zrealizować, bo rynek europejski jest inny niż amerykański.
  3. Eksperci najbardziej się obawiają, czy nowe rozgrywki będą w stanie rywalizować z Euroligą oraz jej mniejszymi odpowiednikami.