Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka

Donald Trump, Five Eyes i Polska. Trio źle dobrane

Donald Trump i służby specjalne – brzmi niepokojąco. Nominacje Trumpa w sektorze bezpieczeństwa, ale również jego polityka, mogą mieć przełożenie na jedną z najstarszych wspólnot wywiadowczych na świecie, czyli tzw. sojusz Pięciorga Oczu. Może to być duże wyzwanie dla Europy oraz dla Polski.

Donald Trump i cła
Polityka Donalda Trumpa może być problematyczna dla współpracy wywiadowczej. To zła wiadomość także dla Polski. Fot. Chip Somodevilla/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Czym jest Five Eyes, czyli sojusz Pięciorga Oczu.
  2. Jakie zmiany zachodzą w amerykańskiej administracji bezpieczeństwa i jak podchodzą do nich polscy eksperci i funkcjonariusze służb wywiadowczych.
  3. Jak zmiany te wpłyną na kształt relacji polskich instytucji wywiadowczych z zachodnimi partnerami.

Five Eyes (FE), czyli sojusz Pięciorga Oczu to anglosaska wspólnota wywiadowcza obejmująca pięć krajów: Australię, Kanadę, Nową Zelandię, USA i Wielką Brytanię. Kooperacja ta – szczególnie między Wielką Brytanią a USA – sięga lat II wojny światowej. W początkowej fazie Five Eyes skupiało się na współdziałaniu krajów Zachodu w walce z ZSRR. Później, w dobie globalnej wojny z terroryzmem – na zwalczaniu radykalizmu islamskiego. W XXI w. Five Eyes, choć jako format mający różne wymiary, zajmuje się rozpoznawaniem i neutralizacją rosnących wpływów Chin. I nie tylko.

Z oczywistych względów najsilniejsza była w FE kooperacja na linii amerykańsko-brytyjskiej. Oba kraje mają silne agencje wywiadowcze, o długich tradycjach, a jednocześnie dysponują poważnymi środkami finansowymi, pozwalającymi na tworzenie wywiadów o zasięgu globalnym. Amerykańska CIA i brytyjska MI-6 to instytucje, które wielokrotnie dowodziły swojej skuteczności. Nie można też tu nie wspomnieć o roli systemu ECHELON, czyli globalnej sieci wywiadu sygnałowego (SIGINT), stworzonego przez kraje Pięciorga Oczu. Jeden z elementów tego systemu znajduje się także w Polsce, w niewielkiej, położonej w woj. warmińsko-mazurskim wsi Świadki Iławeckie.

Stacja nasłuchowa NSA w Świadkach Iławeckich
Stacja nasłuchowa NSA w Świadkach Iławeckich zajmuje się monitorowaniem komunikacji w obwodzie królewieckim. Były funkcjonariusz polskiego wywiadu, podpułkownik Arkadiusz Olejniczak przekonuje, że polski wywiad świadczył wobec Five Eyes wiele usług „podwykonawczych”.

Trump i jego nominacje. Gabbard, Patel, Hegseth i inni

Wygrana Donalda Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich w USA, a później jego nominacje w sektorze bezpieczeństwa mogą jednak rzucić nowe wyzwania wieloletniej kooperacji. Wiele kontrowersji wzbudziła m.in. nominacja Tulsi Gabbard na szefową Directorate of National Intelligence, której wprost zarzucano szerzenie prorosyjskiej narracji. Komentatorzy polityczni i dziennikarze z USA zarzucają nowemu dyrektorowi FBI, Kashowi Patelowi, uleganie teoriom spiskowym i powielanie ich, 44-letni, nowy sekretarz obrony, Pete Hegseth był zaś oskarżany o napaść seksualną. Lobbował też u Trumpa za ułaskawieniem Eddiego Gallaghera, komandosa Navy SEAL’s skazanego za pozowanie do zdjęcia ze zwłokami 17-letniego bojownika Państwa Islamskiego, którego miał zasztyletować w więzieniu.

Do tego dochodzi zachowanie Trumpa i przedstawicieli jego administracji wobec Kanady. Trump nałożył na swojego północnego sąsiada potężne cła. Dziwaczne były także jego wypowiedzi, sugerujące, że ogromny kraj powinien zostać… 51 stanem USA. Doprowadziło to do dużego kryzysu zaufania w relacjach dwustronnych obu krajów.

Warto jednocześnie pamiętać, że w okresie swojej pierwszej kadencji prezydent Trump starł się z amerykańskimi agencjami wywiadowczymi w wielu kwestiach. Służby zarzucały mu m.in., że Rosja próbowała pomóc mu wygrać wybory. Oskarżył on także również amerykańskie agencje wywiadowcze o przecieki przeciwko niemu i jego współpracownikom. Niechęci na linii służby – Trump raczej nie przełamało także cofnięcie poświadczeń bezpieczeństwa, czyli dokumentów przyznających dostęp do tajemnic państwowych kilkudziesięciu wysokim rangą oficerom i funkcjonariuszom agencji wywiadowczych. Dziennik The Wall Street Journal opisuje, że o ile podczas pierwszej kadencji Trump nie zdecydował się na działania wobec Five Eyes, teraz może potraktować sojusz zgoła inaczej. Były funkcjonariusz FBI, Brian Boetig stwierdził, że FE może zostać przez Trumpa uznane za wehikuł do wysysania z USA środków i korzyści przez inne kraje. A na to świeżo upieczony prezydent jest wyjątkowo uczulony.

Także cytowany przez dziennik były funkcjonariusz CIA, David P. Oakley mówił, że ze względu na retorykę płynącą z Waszyngtonu, sojusznicy USA z FE mogą czuć zagubienie. Czy tak jest w istocie? Czy obywatele Kanady, Australii czy Nowej Zelandii, krajów zmagających się ze swoimi zagrożeniami i wyzwaniami powinni obawiać się tego, co może przynieść im prezydentura Donalda Trumpa i jego administracji? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do byłych i czynnych funkcjonariuszy służb specjalnych.

Powody do niepokoju – tak. Histeria – nie.

Były szef Agencji Wywiadu, pułkownik Grzegorz Małecki mówi w rozmowie z XYZ.pl. że z całą pewnością są w tej materii pewne ryzyka. Jak twierdzi, upłynęło za mało czasu od nominacji Donalda Trumpa i jego powołań nowych szefów instytucji, by oceniać, czy owe ryzyka się zmaterializują. Przypomina również, że FE istnieje ponad siedem dekad i „różne były koleje losu tego formatu”.

– Na pewno mamy powody do niepokoju, ale nie do histerii. Musimy przyglądać się i obserwować, czy niektóre z ryzyk, o których mówią komentatorzy i eksperci się zmaterializują – wskazuje były szef polskich szpiegów.

Zdaniem płk. Małeckiego, bez wątpienia niepokojąca jest nominacja Tulsi Gabbard na stanowisko szefowej DNI (Directorate of National Intelligence to w dużym uproszczeniu urząd odpowiadający koordynatorowi służb specjalnych). Jej decyzje mogą zakłócić działanie wspólnoty wywiadowczej. Przypomina on jednakże, że Gabbard jest wprawdzie szefową DNI, ale nie jest przełożoną szefów agencji wywiadowczych, a owoce jej działalności pokaże przyszłość.

Tulsi Gabbard, szefowa Directorate of National Intelligence
Decyzje Tulsi Gabbard, nowej szefowej Directorate of National Intelligence mogą zakłócić działanie wspólnoty wywiadowczej. Fot. GettyImages

– CIA i NSA to ogromne „firmy”, o długiej tradycji i mam nadzieję, że będą w stanie oprzeć się zakusom polityków. Bo dziś na czele instytucji wywiadowczych stoją politycy. Warto pamiętać, że Polska jako kraj nie miała formalnej współpracy z tym formatem. Niemniej mamy atuty wynikające z położenia naszego państwa, dostępu do określonych zasobów wywiadowczych i uważam, że jesteśmy atrakcyjnym partnerem dla służb wywiadowczych. Nie sądzę, by wywiad amerykański kierował się merkantylną koncepcją polityki międzynarodowej, którą firmuje Donald Trump. Nie do tego został stworzony i ma dość długie tradycje, by próbować się temu opierać – mówi płk Małecki.

Na koniec zaś wskazuje coś, co w jego ocenie może nieść pewien promyk nadziei: tradycje. USA, jak mówi, jest filarem FE – na bazie współpracy amerykańsko-brytyjskiej powstał w latach 40. XX w. cały format. Stąd FE staje się przedłużeniem współpracy obu państw. Przypomina, iż w okresie pierwszej prezydentury Donalda Trumpa była ona owocna.

Nie widzę powodu do alarmowania czy też oczekiwania tąpnięcia w tej relacji. USA istnieje i funkcjonuje, dawało w przeszłości dowody swojej sprawczości, i sądzę, że również na polu współpracy na rzecz międzynarodowego bezpieczeństwa będzie to widoczne także w okresie drugiej prezydentury Donalda Trumpa – konkluduje płk Małecki.

Nie widzę powodu do alarmowania czy też oczekiwania tąpnięcia w tej relacji. USA istnieje i funkcjonuje, dawało w przeszłości dowody swojej sprawczości, i sądzę, że również na polu współpracy na rzecz międzynarodowego bezpieczeństwa będzie to widoczne także w okresie drugiej prezydentury Donalda Trumpa.

Optymizm byłego szefa polskiego wywiadu cywilnego może być jednak nieco przedwczesny. Amerykańskie media informują o kolejnych dziwacznych i niepokojących doniesieniach ze służb. Ten sam Wall Street Journal poinformował, że najsłynniejsza agencja wywiadowcza USA, CIA, zaproponowała swoim pracownikom… odejście z warunkiem otrzymywania przez kolejne osiem miesięcy wynagrodzenia i benefitów pracowniczych. Miałoby to dotknąć nawet 80 proc. personelu Agencji. Wstrzymano także procesy rekrutacyjne. Na tym nie koniec. Z CIA, jak donosi korespondent The Guardian, wpłynęła do Białego Domu lista wszystkich pracowników Agencji, zatrudnionych w okresie trzech ostatnich lat. Wysłano ją, jak opisuje dziennikarz… jawnym mailem.

Współpraca służb opiera się na zaufaniu. Ochronie dokumentów. Itp. itd. Wycofywanie się z sojuszy, choćby częściowe – informacyjnie, wywiadowczo – jest groźne dla wszystkich członków sojuszy. Dla tych najbardziej zagrożonych – szczególnie.

Od Świadków Iławeckich, przez Miedzeszyn, po Podkarpacie. „Byliśmy podwykonawcami Five Eyes”.

O problemach, których może przysporzyć napięcie w łonie Five Eyes, mówi nam płk Arkadiusz Olejniczak, były funkcjonariusz wywiadu cywilnego. W rozmowie z XYZ wskazuje, że byliśmy (i jesteśmy) beneficjentem, a zarazem „podwykonawcą” dla FE. Przypomina o wymienionej wyżej stacji w Świadkach Iławeckich, pracującej na rzecz National Security Agency – ogromnej, dysponującej niebotycznym budżetem 10 mld dolarów agencji, odpowiadającej za monitoring i nasłuch SIGINT a monitorującej, jak już wyżej wspomniano, głównie obwód królewiecki. Wymienia także jeszcze jedną jednostkę, na południowym wschodzie Polski, przy granicy, również pracującej głównie dla Amerykanów.

– Regularne szkolenia, ścisła współpraca SIGINT-owa, wsparcie finansowe, o ile wiem, bo to jednak było inne biuro Agencji z siedzibą w Miedzeszynie. 60-70 proc. budżetu na jego funkcjonowanie pochodziło ze środków amerykańskich. Współpraca była intensywna, dokładny zakres jest niejawny – podkreśla płk Olejniczak.

Zapytany, czy niechętna służbom specjalnym, nieufająca im administracja Trumpa, może sprawić, że Five Eyes i współpraca z Polską może być mniej wydajna, płk Olejniczak mówi ostrożnie, że w jego ocenie może mieć ona o wiele bardziej „transakcyjny” charakter.

O tym samym mówi również pragnący zachować anonimowość były wysoki rangą funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

– Może się to odbić na kooperacji. Trump ma podejście biznesowe. Jeśli uzna, że coś się nie opłaca, to współpracy nie będzie. Tej rzeczywistej, bo na papierze wszystko będzie ok. Z drugiej strony, Five Eyes to organizacja o długiej tradycji, od wielu lat nakierowana na zagrożenia ze strony Chin. Służby wszystkich jego krajów członkowskich traktują to zagrożenie, więc pod tym kątem problemów raczej nie będzie. To inny świat, trochę równoległy. Więzi i zaufanie są od lat zbudowane, jest wspólnota interesów. Poza tym Amerykanie wiedzą, że sami sobie z Chinami nie poradzą, więc potrzebują sojuszników dookoła – przekonuje nasz rozmówca.

Tonuje nieco nastroje, dotyczące zwolnień w ramach CIA, twierdząc, że choć „zmiany będą na pewno” to „nie aż takie”. Doniesienia te ocenia, jako „dobrze sprzedające się fakty medialne, które ktoś z wysokiego krzesła pcha dalej, bo wie, że to krzesło straci”.

Witold Sokała: Jest ryzyko tarć w łonie Five Eyes

O tym, że w USA trwa obecnie znacząca przebudowa systemu władzy, w tym instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, mówi z kolei dr Witold Sokała z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Ta przebudowa daje mu asumpt do oceny, że jest ryzyko pewnych tarć w łonie Five Eyes. Nie nastąpi to, jak spekuluje Sokała, gwałtownie, ponieważ gros działań realizowanych jest nie na szczeblu politycznym, a na szczeblu wykonawczym, w ramach współpracy między służbami czy wręcz konkretnymi oficerami.

Tak samo jak cytowany wyżej oficer ABW, Sokała ocenia, iż politycy musieliby więc wydać rozkaz – oczywiście nieformalny – o zmniejszeniu intensywności czy wręcz zaprzestaniu współpracy, albo przez służby USA musiałoby przejść prawdziwe tsunami kadrowe. Niestety ten drugi scenariusz jest możliwy: takie sygnały, o nadchodzącej rewolucji kadrowej, zaczynają już z USA docierać. 

W ocenie Witolda Sokały słyszeliśmy już wcześniej kampanijne zapowiedzi Trumpa o uderzeniu w tzw. deep state. Potem budzące niepokój nominacje, a wreszcie zapowiedzi rewolucji kadrowej w FBI i CIA.

– Jeśli to się potwierdzi, spodziewam się niestety pewnego paraliżu służb amerykańskich, przynajmniej czasowego. To nie jest dobra wiadomość dla nas, ponieważ FE (i inne formaty współpracy) dawały do tej pory efekt synergii, współdecydowały o skuteczności wywiadowczej wszystkich państw Zachodu, stanowią zatem element czynienia całego świata bezpieczniejszym – mówi kielecki akademik.

Co istotne, pogłębiona współpraca wywiadowcza FE dotyczy w pierwszym rzędzie obszaru Indo-Pacyfiku. Nie znaczy to, jak tłumaczy dr Sokała, że amerykańscy czy brytyjscy partnerzy zupełnie omijali nasz region Europy. Zresztą, wiele wyzwań i zagrożeń ma obecnie charakter globalny – wrogie działania chińskie i rosyjskie, radykalni islamiści, międzynarodowa przestępczość zorganizowana, i tym podobne zjawiska wymagają obserwowania i reakcji w różnych punktach kuli ziemskiej.

– Pośrednio te spodziewane zakłócenia w kooperacji w ramach FE mogą odbić się więc także i na nas. Trudno gdybać. Bezpieczeństwo Polski jednak w dużej mierze zależy nie od służb państw anglosaskich, lecz przede wszystkim od nas samych. Wniosek z tego taki, że tym bardziej musimy teraz rozbudować współpracę na flance północno-wschodniej NATO, na przykład z bardzo dobrymi i zaangażowanymi służbami partnerskimi z państw nordyckich. Trudno oczekiwać, że Amerykanie czy Brytyjczycy będą zawsze wyciągać kasztany z naszego ogniska własnymi rękami – podsumowuje dr Sokała.

Co zatem czeka Five Eyes? Jak wyartykułowano powyżej, format powinien się utrzymać. Może jednak zmienić priorytety działania i jeszcze mocniej skupić się na działaniach na Pacyfiku. Pozostaje mieć nadzieję, że traktowana przez Trumpa z wyższością i po macoszemu Europa zareaguje na czas i wykształci własne, skuteczne mechanizmy wywiadowczej współpracy. W przeciwnym razie zdana na łaskę i niełaskę nowego prezydenta i jego administrację, może w wywiadowczym wyścigu pozostać z tyłu. A to oznacza kłopoty.

Zagrożenie rosyjskie, wojna w Ukrainie, kryzys migracyjny, rosnąca presja wywiadowcza Chin – to wszystko, z czym musi mierzyć się Europa. Zwinięcie ochronnego parasola wywiadowczego CIA i NSA może stać się początkiem katastrofy.

Zdaniem eksperta

Te posunięcia osłabią Stany Zjednoczone

To okropne decyzje, które mogą głęboko wpłynąć na zdolności CIA do prowadzenia wspólnych operacji z partnerami o podobnym sposobie myślenia i działania.
Co gorsza, obchodzenie się z wrażliwymi informacjami wywiadowczymi w sposób lekkomyślny może również potencjalnie pomóc wrogom i przeciwnikom w identyfikacji oficerów wywiadu z krajów partnerskich USA, takich jak Polska. Byli oficerowie CIA, z którymi jestem w kontakcie, uważają, że te posunięcia osłabią Stany Zjednoczone.

Główne wnioski

  1. Amerykańska wspólnota wywiadowcza boryka się z dużymi problemami. Donald Trump podchodzi do służb specjalnych z dużą nieufnością i zaczyna je „czyścić”. Może to przełożyć się na skuteczność działań sojuszu Pięciorga Oczu (Five Eyes), którego swoistym „podwykonawcą” jest również – jak mówi były oficer wywiadu – strona polska.
  2. Mamy powody do niepokoju, ale nie do histerii – mówi XYZ były szef Agencji Wywiadu, płk Grzegorz Małecki, który przekonuje, że problematycznym wyborem jest np. powołanie Tulsi Gabbard na szefową Directorate of National Intelligence.
  3. To, co dzieje się w służbach wywiadowczych USA może uderzyć w całą Europę, nad którą swego rodzaju „parasol ochronny” trzymali Amerykanie i Brytyjczycy.