Adrian Zandberg w Gdyni. Bloki jądrowe głównym wyzwaniem?
To jest dziś wyzwanie numer 1 przed nami: zbudować 8-10 bloków jądrowych, które dadzą Polsce spokojną bazę – mówił podczas spotkania z wyborcami w Gdyni Adrian Zandberg, kandydat partii Razem na prezydenta RP. Przekonywał do idei inwestowania przez państwo w przemysł, czystą energię, mieszkalnictwo społeczne i usługi publiczne.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie są priorytety Adriana Zandberga w kampanii prezydenckiej.
- Jak kandydat partii Razem chce je zrealizować.
- Czego oczekują jego wyborcy.
Na spotkanie z Adrianem Zandbergiem w Domu Rzemiosła w Gdyni przyszło około 100 osób. Tego dnia Gdynia świętowała 99. urodziny. dyński radny z partii Razem Jakub Żynis, otwierając spotkanie, nazwał swoje miasto jedną z najważniejszych inwestycji w historii Polski. Do tego też odwoływał się w swoim wystąpieniu Adrian Zandberg, a głównym motywem jego przesłania były właśnie narodowe inwestycje.
– Gdynia pokazuje, że przyszłość bierze się z marzeń. W II RP, niemal 100 lat temu, w kraju dużo biedniejszym niż my dzisiaj, który miał wiele problemów, udało się zbudować Gdynię. To niejedyny przypadek, gdy odważyliśmy się marzyć, wyznaczyć cel na przyszłość – i osiągnąć go. Gdzieś
w Polsce na przestrzeni ostatnich dekad zgubiliśmy tę umiejętność. Co się stało z nami, społeczeństwem i klasą polityczną, że nie odważamy się marzyć o lepszej przyszłości? Myślę, że to jest coś, o czym powinniśmy w polskiej polityce uczciwie rozmawiać – mówił Adrian Zandberg.
Co się stało z nami, społeczeństwem i klasą polityczną, że nie odważamy się marzyć o lepszej przyszłości?
Kandydat partii Razem na prezydenta twierdził, że „silniki, które przez minione dwie dekady napędzały polską gospodarkę, już nie działają”, a Polska musi zbudować nowe, nie zdając się głównie na Unię Europejską oraz „bezosobowe procesy gospodarcze”.
Plan na prezydenturę Zandberga sygnowany jest hasłem „15 lat rozbudowy Polski”. Kandydat wielokrotnie podkreślał, że kierunki rozwoju kraju nie powinny być zmieniane co kadencję
w zależności od zmiany rządu. Jak mówił, głównym priorytetem na najbliższe lata powinna być energetyka.
– Pierwsze i podstawowe zagrożenie jest takie, że nasz system energetyczny w perspektywie
10-15 lat się posypie. Po prostu się rozpadnie. To sytuacja podobna do tej sprzed 100 lat, gdy Polska mogła zostać bez własnego portu. Za 15 lat elektrownie węglowe przejdą w stan śmierci technologicznej. To jest coś, czego dziś potrzebujemy – nowy system elektroenergetyczny – mówił Adrian Zandberg.
Krytykował rząd Prawa i Sprawiedliwości za zbyt późne rozpoczęcie działań w tej sprawie.
Mieszkalnictwo i ochrona zdrowia
Drugim priorytetem w jego programie jest społeczne budownictwo mieszkaniowe. Zarzucał obecnemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie oraz jego poprzednikowi Bronisławowi Komorowskiemu brak własnej inicjatywy ustawodawczej. Deklarował, że jako prezydent podjąłby działania na rzecz zwiększenia dostępności mieszkań. Krytykował spekulacyjne praktyki na rynku mieszkaniowym oraz flipperstwo, postulując wprowadzenie podatku katastralnego na trzecie i kolejne mieszkanie.
– Druga rzecz, która boli ludzi mieszkających w większych miastach, to mieszkania. Sytuacja na rynku mieszkaniowym jest absurdalna. Nie jest normalne, że większość nieźle zarabiających pracowników nie jest w stanie kupić własnego mieszkania. To nie jest normalne, że Polska pozwoliła, by podstawowe potrzeby młodego pokolenia były ignorowane. Potrzebujemy strategii budownictwa mieszkaniowego – 1 proc. PKB na mieszkania społeczne. Ta inwestycja nie może wygasnąć wraz z jednym rządem czy ministrem. Musi być uzgodniona na dłużej, przynajmniej na dekadę – mówił polityk partii Razem.
Potrzebujemy strategii budownictwa mieszkaniowego – 1 proc. PKB na mieszkania społeczne.
Trzecim filarem programu Zandberga jest wspieranie systemu ochrony zdrowia. Podkreślał konieczność poprawy sytuacji personelu medycznego, aby oddziały szpitalne – zwłaszcza
w mniejszych ośrodkach – nie musiały być zamykane.
– W sobotę w Słupsku mówiliśmy o szpitalach. To problem w mniejszych miastach. Przy niedofinansowaniu ochrony zdrowia oddziały szpitalne będą zamykane. Ludzie – od Słupska po Miastko – będą musieli jeździć leczyć się w metropoliach. Ucieka nam czas, by ruszyć
z ponadpartyjnymi działaniami inwestycyjnymi, które są niezbędne, aby Polska za 15 lat się nie zatrzymała – mówił lider partii Razem.
Adrian Zandberg zarzucał minister zdrowia Izabeli Leszczynie, że nakłady budżetowe na ochronę zdrowia są zbyt niskie. Mówił o nadchodzącym „armagedonie” społecznym w kontekście starzejącego się społeczeństwa.
– W Polsce za kilkanaście lat będziemy krajem, w którym będzie dużo więcej osób starszych potrzebujących lekarzy. To także więcej starszych pracowników, którzy – jeśli nie dotrą do rehabilitanta na czas – nie będą w stanie dalej pracować. W dramatycznych sytuacjach ludzie będą szybciej umierać, w mniej dramatycznych szybciej tracić sprawność. Mamy dziś rząd, który planuje kryzys publicznej ochrony zdrowia – twierdził kandydat na prezydenta.
Dodał, że „w sprawach dotyczących zdrowia jesteśmy jak na talerzu wyłożeni dla kogoś, kto chciałby Polskę zdestabilizować”, zwracając uwagę, że produkcja substancji czynnych, z których przygotowywanych jest wiele leków, odbywa się w dużej mierze za granicą, często poza Unią Europejską – w krajach, z którymi niekoniecznie mamy dobre relacje, a które utrzymują bliskie kontakty z Rosją i rządzą tam autorytarne reżimy”.
Inwestycje w energetykę, mieszkalnictwo i przemysł kandydat partii Razem chciałby sfinansować
z kredytów. W tym celu opowiada się za zmianą traktatów europejskich.
– Europa nie czeka na Polskę, która zwleka z decyzjami, ale na Polskę, która działa. Europa potrzebuje Polski, która położy na stole pomysł zmian traktatowych. Dziś Europa, tak jak Polska, potrzebuje nowych inwestycji – w energetykę jądrową, nowe technologie i przemysł. Wydajemy za mało, by móc konkurować z Chinami i USA. To jest zadanie polskiego rządu i przyszłego prezydenta – przedstawić zmiany traktatowe, które odblokują inwestycje w Europie!
– przekonywał Adrian Zandberg.
„Ordynarne koryciarstwo”
Wyborcy, którzy przyszli na spotkanie z kandydatem, pytali o sytuację w oświacie (Zandberg krytykował minister edukacji Barbarę Nowacką za likwidację prac domowych, co – jego zdaniem
– zwiększa nierówności edukacyjne), dostęp do świadczeń medycznych oraz mieszkań
w finansowym zasięgu młodych ludzi. Współprzewodniczący partii Razem, w drugiej z tych kwestii, mówił, że trzeba ukrócić wysokie marże deweloperów oraz ucywilizować najem krótkoterminowy, który jest szkodliwy dla mieszkańców dzielnic turystycznych.
Pytany o działania w energetyce na teraz, zaznaczył, że „nie będzie opowiadać bajek, że z dnia na dzień można uciąć rachunki decyzją polityczną”. Nawiązał tu do słów Karola Nawrockiego, popieranego przez PiS kandydata, który zadeklarował obniżkę cen energii elektrycznej o 33 proc.
– To, co jest konieczne, to przedłużenie zamrożenia kosztów energii – nie tak, jak rząd przewidział teraz, czyli do końca kampanii wyborczej, ale do końca tego roku. By dać ludziom stabilność – apelował Adrian Zandberg.
andydat partii Razem mówił też o konieczności zmian w zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa. Jak twierdził, „trzeba odciąć zarządzanie majątkiem publicznym od bezpośrednich nominacji politycznych”.
– W Polsce przyzwyczailiśmy się do tego, że gdy spółka należy do samorządu, to zasiadają w niej samorządowcy. Prezydent Wrocławia zrobił karuzelę stanowisk z innymi miastami. Można to przeciąć ustawowo – jasne i transparentne konkursy do spółek Skarbu Państwa oraz zakaz pełnienia funkcji zarządczych i nadzorczych dla czynnych polityków oraz tych, którzy pełnili mandat wcześniej. To są proste rozwiązania. Jeśli te patologie utniemy, jakość zarządzania publicznym majątkiem się podniesie. Ordynarne koryciarstwo jest niesmaczne. Przez to zarządzanie tym, co wspólne, szwankuje. Żeby realizować państwowy i skuteczny plan inwestycyjny, to koryciarstwo trzeba uciąć przy samej ziemi – podkreślał.
Ordynarne koryciarstwo jest niesmaczne. Przez to zarządzanie tym, co wspólne, szwankuje.
Pytanie o aborcję
Młoda wyborczyni zarzuciła Adrianowi Zandbergowi oraz pozostałym kandydatom startującym
w wyborach prezydenckich, że nie przedstawiają konkretnych pomysłów na przyszłość prawa aborcyjnego.
– Od pana i od żadnego lewicowego kandydata nie usłyszałam, jakie prawo aborcyjne byłoby najlepsze. 100 lat temu socjalista Tadeusz Boy-Żeleński potrafił powiedzieć, że kryminalizacja aborcji to zbrodnia. Teraz nikt nie potrafi tego powiedzieć – mówiła uczestniczka spotkania.
– W tej sprawie mam niezmienne poglądy i łatwo to sprawdzić, patrząc na to, pod jakimi projektami podpisywałem się w poprzedniej kadencji. Nie planuję tego zmieniać. W Polsce mamy ustawodawstwo aborcyjne, które jest barbarzyńskie i odstaje od europejskich standardów. Decyzji za kobietę nie powinien podejmować ani polityk, ani prokurator, ani ksiądz. Jestem za tym, by doprowadzić ustawę do normalnych, europejskich standardów i skończyć z penalizacją
– odpowiedział kandydat.
Pytany o plany Donalda Trumpa dotyczące Grenlandii, przyznał, że jego „emocje związane z Grenlandią są gorące, ale gorętsze są emocje związane z porządkiem międzynarodowym” (Adrian Zandberg urodził się w duńskim Aalborgu). Krytykował rosyjski imperializm oraz zarzucał imperialistyczne zapędy nowemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych.
Jeden z ostatnich uczestników spotkania poruszył temat rosnących notowań prawicy, nie tylko w Polsce, ale i w Europie, oraz niskich notowań partii lewicowych.
– Może nie powinniśmy fiksować się na słowie „lewica”, bo historia Polski pokazuje, że używanie go często oznaczało inne wartości. Może powinniśmy przekonywać ludzi do konkretnych rozwiązań
i wokół tych spraw budować koalicje – wokół ich spraw jako pracowników, pacjentów, uczniów, studentów. Ta droga zaprowadzi nas dużo dalej niż tylko licytacja na to, kto będzie prawdziwą lewicą. Żebyśmy poszli po realną zmianę, musimy pójść w większej grupie ludzi niż tylko tych, którzy mówią o sobie: „jestem lewicowy, jestem lewicowa” – sugerował Adrian Zandberg.
Może nie powinniśmy fiksować się na słowie „lewica”.
– Musimy rozstać się z PO-PiS-em, bo PO-PiS blokuje drogę Polski do rozwoju – apelował polityk.

Główne wnioski
- Tematem numer jeden w kampanii Adriana Zandberga jest energetyka. Jego zdaniem Polska potrzebuje 8-10 bloków jądrowych w ciągu najbliższych kilkunastu lat. Wśród jego priorytetów znajdują się również społeczne budownictwo mieszkaniowe, rozwój ochrony zdrowia, usług społecznych oraz przemysłu.
- Kandydat partii Razem uważa, że duże inwestycje powinny być planowane na co najmniej kilka kadencji, bez radykalnych zmian kierunków rozwoju przy każdej zmianie rządu. Twierdzi, że potrzebne są ponadpartyjne porozumienia skupione wokół konkretnych spraw.
- Wyborcy Adriana Zandberga zgłaszają problemy dotyczące mieszkalnictwa i ochrony zdrowia. W kampanii wyborczej brakuje im także jasnych stanowisk w sprawie prawa aborcyjnego. Pojawia się również niezadowolenie z niskich notowań szeroko rozumianej lewicy, zwłaszcza w kontekście rosnącej popularności prawicy.