Sprawdź relację:
Dzieje się!
Kultura

Muzeum na miarę czasów 

Mamy tu: wybitną architekturę, ciekawą wystawę i dobrą kolekcję. Suma tych trzech składników daje przepis na sukces – przynajmniej w mediach społecznościowych. A jaka jest prawda o otwieranym właśnie Muzeum Sztuki Nowoczesnej? 

81_ArtMuseum_MSN_copyright_Wirkus_Warsaw_2024
Biała fasada budynku i proste kształty, zaprojektowane przez amerykańskiego architekta, Thomasa Phifera, zarówno skalą, jak i minimalizmem, próbuje uporządkować dotychczasowy chaos urbanistyczny. Fot. Maja Wirkus

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie gwiazdy polskiej sztuki zobaczysz w nowo otwartym muzeum.
  2. Co zrobić, gdy zmęczy cię oglądanie.
  3. Czy to dobrze, że prace niektórych artystów się powtarzają w różnych częściach ekspozycji i dlaczego postaciom z rzeźby Aliny Szapocznikow „Przyjaźń” obcięto ręce.

Już sama siedziba tej instytucji kultury wzbudziła kontrowersje, a społeczeństwo podzieliło się na jej miłośników i wrogów. Problem polegał na tym, że oczekiwania dotyczyły albo bardzo klasycystycznej siedziby, albo ikony architektury rodem z Bilbao. Każda z tych opcji byłaby tu jednak nie na miejscu. Ten gmach – który mimo narzekań w Polsce już znalazł uznanie na świecie – wpisuje się w miejsce. W warszawskim chaosie urbanistycznym właśnie nie pompatyczny i krzykliwy, ale biały i stonowany budynek, będący współczesnym „lustrzanym odbiciem” dawnych Domów Towarowych Centrum, w skali do nich dopasowanej, jest tym, co porządkuje i wprowadza ład. 

Na marginesie warto też zaznaczyć jedno: wspomniane Muzeum Guggenheima w Bilbao, które często było wymieniane jako kontra wobec warszawskiej instytucji, jest dzieckiem swoich czasów, a siedziba MSN – swoich. Po tąpnięciach gospodarczych lat 90. i 2000. – poza Dubajem i Abu Dhabi – nie forsuje się już raczej takiej architektury, obliczonej na show z pominięciem funkcjonalności. Nikogo nie stać na budynki, których kubatura w 30 proc. jest nie do wykorzystania (sic!). Dość wspomnieć, że niedawno ogłoszony wynik konkursu na rozbudowę Metropolitan Museum w Nowym Jorku przyniósł dość zachowawcze, minimalistyczne kostki, z tarasami i zielenią na dachu. Warto mieć to na uwadze. 

Pokoje wytchnienia 

Jak to w wypadku muzeum – ważniejsze wnętrze i zawartość. O przestrzeniach wystawienniczych sporo już mogliśmy powiedzieć podczas pokazów jesienią, gdy prezentowano dopiero co oddany w ręce muzealników budynek. Już wtedy zdradzał, że będzie to bardzo plastyczne wnętrze. Wysokie pomieszczenia, które gwarantują pokazy naprawdę wielkoformatowych prac, wielkie okna, pozwalające patrzeć na Warszawę, a nawet… specjalne pokoje do odpoczynku, gdy zmęczy nas oglądanie dzieł (notabene pomysł nie jest nowy – można takie pokoje znaleźć np. w berlińskiej Gamäldegalerie, ale powinien być zastosowany powszechnie!). Już to pokazuje zmianę w myśleniu o relacji widz-muzeum. 

46_ArtMuseum_MSN_copyright_Wirkus_Warsaw_Wnetrz_2024
Duże okna zaplanowano celowo – tak, by można było spoglądać na Warszawę i „odpoczywać” od sztuki. Fot. Maja Wirkus

Otwarta w czwartek wystawa określona została jako „niestała”. W dobie dyskusji i zmieniających się kanonów, czyli myślenia o inspiracjach sztuką ludową, etnografią, powrotem do korzeni i naturalności z jednej strony, a z drugiej – przypominaniem o sztuce mniejszości czy twórczości kobiet – trudno nadążać za rzeczywistością i zbudować nienaruszalną opowieść o współczesności. Najlepiej się przyglądać i reagować. Londyńska Tate Modern często „przewiesza obrazy”, zmienia aranżację całych sal. 

4xkolekcja – i nie tylko 

Wystawę podzielono według czterech rozdziałów, które mają pokazać, co w sztuce powojennej się działo. „Sztandar. Zaangażowanie, realizm i sztuka polityczna”, „Tworzywa sztuczne: ciała, towary, fetysze od zimnej wojny po współczesność”, „Przenicowany świat. Sztuka, duchowość i przyszłe współistnienie” oraz „Realne abstrakcje. Autonomia sztuki wobec katastrof nowoczesności”. Obszerne tytuły-opisy dają wgląd w to, co zobaczymy. 

W każdej z nich uwzględniono zarówno artystów polskich, jak i obcych. Bo MSN od samego początku miało ambicję pokazywania polskiej sztuki w szerokim, międzynarodowym kontekście – ze szczególnym uwzględnieniem Europy Środkowo-Wschodniej. Ponad 60 proc. to artyści zagraniczni. 

23_ArtMuseum_MSN_copyright_Wirkus_Warsaw_Szapocznikow_2024_1_
Rzeźba upamiętniająca „przyjaźń” polsko-rosyjską Aliny Szpocznikow kiedyś stała w Pałacu Kultury i Nauki. Dziś bohaterowie – przez wielkie okno – spoglądają na ikoniczny budynek PRL-u, z którego po 1989 r. zostali wyrzuceni jako symbol minionej epoki. Fot Maja Wirkus

Już po wejściu na pierwsze piętro zobaczymy rzeźbę Aliny Szapocznikow „Przyjaźń (Pomnik Przyjaźni Polsko-Radzieckiej)”. Przedstawia robotnika i żołnierza w „bratnim” narodzie. Rzeźba ta przez wiele lat stała w głównym holu Pałacu Kultury i Nauki, ale po przemianach roku 1989 postanowiono niewygodny monument usunąć. Wtedy bohaterowie stracili ręce i sztandar. Nie zmieścił się przy usuwaniu. Teraz obaj – okaleczeni – spoglądają w stronę PKiN przez wielkie okno. I – symbolicznie – odzyskali sztandar: obok wisi „Gazelka” ukraińskiego artysty Nikity Kadana przedstawiające sztandar zrobiony z kawałka karoserii ostrzelanego przez prorosyjskie siły samochodu znalezionego w Siewierskodoniecku. Takich połączeń i dopełnień jest tu sporo.  

Choćby taki: projekt pomnika „Droga” upamiętniającego ofiary obozu Auschwitz-Birkenau (projekt: Oskar Hansen, Zofia Hansen, Jerzy Jarnuszkiewicz, Edmund Kupiecki, Julian Pałka, Tadeusz Plasota, Lechosław Rosiński) zestawiono m.in. z pracą Teresy Margolles, cenionej meksykańskiej artystki. To pozornie zwykłe nici chirurgiczne – ale rzeczywistość niestety jest bardziej okrutna: nim stały się instalacją artystyczną, posłużyły do zaszywania ran anonimowych ofiar napadów w Meksyku. 

13_ArtMuseum_MSN_copyright_Wirkus_Warsaw_Kwiekulik_2024.png
Archiwum duetu Kwiekulik to sala, w której zgromadzono prace, notatki i projekty artystów z lat 1968-1987. Fot. Maja Wirkus

Znaleźć tu można gwiazdy polskiej sztuki. Jest jedno z najważniejszych wczesnych dzieł Mirosława Bałki – „Czarny papież i czarna owca” z 1987 r. To odwołanie do – niezwykle rasistowskiej – przepowiedni o końcu świata, gdy nadejdzie „czarny papież”. Są też dzieła tak znanych postaci świata sztuki, jak Maria Jarema, Alina Szapocznikow, Teresa Tyszkiewicz, Wojciech Fangor, duet KwieKulig, Wilhelm Sasnal.  

Ale pojawiły się także głośne ostatnio nazwiska, jak Małgorzata Mirga-Tas i Monika Sosnowska, które reprezentowały Polskę na biennale w Wenecji (odpowiednio w 2022  i w 2007 r.), bijąca aukcyjne rekordy, modna i eksportowa Ewa Juszkiewicz, Daniel Rycharski, Karol Radziszewski czy – nominowana do prestiżowej nagrody Turnera w 2008 r. – Goshka Macuga.  

Duży nacisk położono – zgodnie z obowiązującymi dziś trendami – na sztukę kobiet. Liczby mówią same za siebie: zobaczymy ponad 150 prac autorstwa 40 artystów i 60 artystek. 

msn_wystawa_szulc_52
„Fasada” Moniki Sosnowskiej, czyli replika kurtyny fasadowej modernistycznego budynku z lat 60. Pognieciona i zniszczona jest symbolem tego, co dzieje się z dziedzictwem architektonicznym PRL-u. Fot. Alicja Szulc

Można oczywiście próbować szafować hasłem, że „w sztuce liczy się dobre dzieło, a nie parytety”, ale to mit. Do niedawna rynek dla sztuki kobiet był bezlitosny. Przez wieki odmawiano im prawa nie tylko do artystycznej edukacji, ale także nie wystawiano w galeriach i muzeach. Mogły być co najwyżej muzami, natchnieniem artystów. Dopiero gdy wyrównamy szanse, możemy mówić o tym, że liczy się „tylko jakość sztuki”. Ostatnio zresztą sporo na ten temat znaleźć można na księgarskich półkach. Temat stał się modny i – jak widać – MSN odnajduje się w wirze rynkowych zmian. 

Publiczne/prywatne 

Czy można sporządzić listę nieobecnych? Będzie długa. Nie wymieniam, bo nawet na liście „pominiętych” można zostać „pominiętym”. Ale też – o czym należy pamiętać – wystawy, zwłaszcza „niestałe”, to zawsze kuratorskie wybory, pasujące do proponowanych tematów. Albo do możliwości pozyskania dzieł. 

Warto bowiem pamiętać, że staż MSN (kolekcja powstaje od 2011 r.) w porównaniu do Muzeum Narodowego w Krakowie czy w Warszawie jest dużo krótszy, więc też niekoniecznie były możliwości zakupów. Te z pewnością będą systematycznie uzupełniane. 

Ciekawsze jest co innego: decyzja, by na pierwszym dużym pokazie prezentować dzieła wypożyczane z prywatnych kolekcji czy innych muzeów. To zawsze otwiera pole do podejrzeń. Czy własna kolekcja jest za słaba, by w pełni ją pokazać? Dość wspomnieć, że najczęściej (chyba?) fotografowanym obiektem jest praca „Kompozycja monumentalna” Magdaleny Abakanowicz, będąca własnością… Muzeum Początków Państwa Polskiego. 

Co zaś do prywatnych zbiorów – dyskusja zawsze kończy się na tym samym pytaniu. Czyli: czy muzeum nadmiernie nie podbija w ten sposób cen należących do prywatnych właścicieli? Bo nie każdy wie, że gdy obraz lub rzeźba znajdą się na takiej wystawie, od razu zyskują na wartości. Prywatny właściciel może już zacierać ręce. Inna rzecz, że wielu to wytrawni kolekcjonerzy, którzy wcale nie mają ochoty tych dzieł puszczać dalej w obieg. Co więcej, czasem to jedyna szansa, by zobaczyć prace znajdujące się w prywatnych apartamentach czy magazynach.  

Niektórych z pewnością zaskoczy, że prace niektórych artystów i artystek pojawiają się kilkakrotnie w różnych przestrzeniach wystawy. Szapocznikow, Sasnal, Radziszewski… To dobrze, bo uczy widza, że przypinanie etykietek w sztuce bywa mylące. Ten sam artysta, umieszczony w innym kontekście, w zestawieniu z dziełami innych twórców, może zwracać uwagę na zupełnie inne problemy. 

Główne wnioski

  1. Gmach MSN – wbrew narzekaniom w kraju – już został doceniony na świecie za minimalizm z jednej strony, a za plastyczność wnętrza – z drugiej.
  2. Otwarte wystawy skupiają się na najważniejszych zagadnieniach sztuki powojennej – polityczne zaangażowanie, relacje państwo-obywatel, emancypacja, mniejszości seksualne i etniczne.
  3. Duży nacisk podczas najnowszego pokazu w MSN położono – zgodnie z obowiązującymi dziś trendami – na sztukę kobiet.