Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka

Ryzykowny ruch premiera. Jakie będą skutki zmian w polityce azylowej? 

Pomysł zawieszenia prawa do azylu wywołał w Polsce polityczne trzęsienie ziemi. Eksperci zwracają uwagę, że radykalizacja działań wobec migrantów może być dla Tuska ryzykowna politycznie.

Zapowiedzi premiera Donalda Tuska wywołały spore zamieszanie. Eksperci zwracają uwagę na możliwe konsekwencje. Fot. PAP/Paweł Supernak

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak zapowiedzi premiera Donalda Tuska są odbierane przez polityków koalicji i opozycji.
  2. Co na ten temat sądzą przedstawicielki środowiska prawniczego oraz organizacji działających na rzecz praw człowieka.
  3. Jakie mogą być długofalowe konsekwencje polityczne ruchu premiera.

Zapowiedzi premiera Donalda Tuska na ostatniej konwencji Koalicji Obywatelskiej wywołały spore zaskoczenie. Szef rządu zadeklarował zawieszenie udzielania azylu migrantom, co spotkało się oburzeniem organizacji działających na rzecz praw człowieka, prawników, a także koalicjantów.

Krytycznie do zapowiedzi premiera odnieśli się też politycy Lewicy. W premiera uderzył prezydent Andrzej Duda. W środowym sejmowym orędziu, wygłoszonym przy okazji rocznicy wyborów parlamentarnych, zarzucił obecnie rządzącym, że nie wspierali, poza Polskim Stronnictwem Ludowym, inicjatywy budowy ogrodzenia na granicy z Białorusią oraz (za rządów PiS) obrażali żołnierzy i strażników granicznych. Prezydent zażądał również, by granica pozostała otwarta dla białoruskich opozycjonistów. 

Premier Tusk zaznaczył, że wśród migrantów forsujących granicę nie było uciekinierów przed reżimem Łukaszenki. Zadeklarował, że drzwi do Polski dla opozycjonistów nie będą zamknięte.  

KO zmienia narrację? 

W kolejnych dniach premier łagodził swój przekaz. Podkreślał konieczność ochrony granicy oraz tłumaczył, że prawo do azylu jest instrumentalnie wykorzystywane w wojnie hybrydowej z Białorusią „i nie ma nic wspólnego z prawami człowieka”. Jego pomysł zyskał akceptację Komisji Europejskiej. 

Ochrona granic z powietrza, lądu i morza jest teraz na agendzie każdego kraju. To już nie tylko kraje wschodniej Europy rozmawiają o tym, jak zabezpieczyć zewnętrzne granice, by nie zamykać wewnętrznych. Wiemy, że Niemcy przy naszym sprzeciwie wprowadziły kontrole na granicach, co jest zaprzeczeniem swobodnego przepływu ludzi. Ponadto doszła kwestia handlu wizami. Kaczyński z jednej strony straszył uchodźcami i robił zdjęcia na granicy, a z drugiej strony wpuszczano ogromne liczby osób do Polski bez jakichkolwiek kontroli. To pokazało, że trzeba przyjąć nową strategię. Rząd to zrobił. Czas na krok do przodu i ochronę granicy. Premier Donald Tusk mówił w Sejmie, co oznacza ta strategia i kogo będziemy wpuszczać, a kogo nie – przekonuje europoseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński. 

Kiedy latem 2021 r. wybuchł kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej, Dariusz Joński wraz europosłem Michałem Szczerbą brał udział w dostarczaniu pomocy humanitarnej. Zapytaliśmy europosła Jońskiego o zmianę podejścia wobec sytuacji na granicy. 

Nie ma teraz ważniejszej rzeczy dla Polaków niż kwestia bezpieczeństwa naszych granic. Finlandia wprowadziła czasowe zawieszenie. Unia Europejska się temu przyglądała i nie skarciła Finlandii. Gdy przygotowywano Kartę Praw Podstawowych nikt nie pomyślał, że któryś z krajów, w tym przypadku Rosja i Białoruś, może destabilizować inne kraje przerzucając ludzi. Zawsze będę pomagać i podam szklankę wody. Wtedy nie działało państwo, dzisiaj działa i nie ma takich sytuacji jak wtedy. Nie ma tam w tej chwili kobiet i dzieci, tam są mężczyźni. To jest sterowane przez Putina i Łukaszenkę. Całą Europę czeka poważna debata na temat migracji powiedział Dariusz Joński. 

Premier oraz politycy KO powołują się na przykład Finlandii, która w lipcu, w specjalnym trybie, przyjęła tzw. ustawę wyjątkową. Oznacza to, że może wprowadzać rozwiązania sprzeczne z fińską konstytucją (zgoda na takie działanie wymaga aż pięciu szóstych, czyli 167 na 200 parlamentarzystów). Ustawa pozwala rządowi w porozumieniu z prezydentem na czasowe zawieszenie przyjmowania wniosków o azyl na określonej części granicy. Decyzja o obszarze zawieszenia ma być podejmowana każdorazowo przez rząd. Ustawa obowiązuje do lipca 2025 r.

Opozycja nie wierzy premierowi 

Na zapowiedzi premiera Tuska sceptycznie patrzą politycy opozycji. Poseł Kacper Płażyński z Prawa i Sprawiedliwości ocenia je jako niewiarygodne.  

Po pierwsze, mamy do czynienia z wypowiedzią Donalda Tuska, można więc zakładać, że będzie dokładnie odwrotnie, niż pan premier zapowiada. Nie zdziwię się, jeśli za miesiąc będzie następna konferencja i Tusk powie, że nigdy żadnego zawieszenia prawa azylowego nie zapowiadał – komentuje poseł PiS. 
 
Jeśli chodzi o niestosowanie prawa azylowego, to wiąże się to z konkretnymi aktami prawnymi. Przepisy dotyczące azylu wynikają z umów międzynarodowych takich jak konwencja genewska. Nie bardzo wiem, jak premier chce to zawiesić, żeby znowu nie łamać prawa. Granica musi być szczelna, ale prawo trzeba respektować – podkreśla Kacper Płażyński. 
 
Mamy oczywiście do czynienia z niewyobrażalną wręcz hipokryzją. Tusk i jego ludzie od 2021 r. krzyczeli o łamaniu praw człowieka przez rząd PiS, o znęcaniu się nad niewinnymi ludźmi. Codziennie podkopywali zaufanie do państwa polskiego, codziennie osłabiali naszą odpowiedź na operację z migrantami prowadzoną przez Putina. Naprawdę nie mam pojęcia, jak ci ludzie mogą dzisiaj przeglądać się w lustrze – dodaje polityk PiS. 

Z kolei Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu z Konfederacji wypowiedzi premiera uważa za propagandowe i kontrastujące z liberalną polityką prowadzoną wobec migrantów przez nasze państwo. – Nie ma u nas egzekwowania decyzji o nakazie opuszczenia kraju, Straż Graniczna jest niedofinansowana, brakuje funkcjonariuszy, ośrodków zamkniętych, wszystkiego. Twarde zapowiedzi maskują miękką politykę. Politykę azylową można zmienić bez wchodzenia na poziom unijny. Problemem dla Straży Granicznej w Polsce jest przeciąganie postępowań azylowych oraz istnienie tzw. pobytu tolerowanego, czyli przebywania nielegalnych migrantów.

Krzysztof Bosak przypomina, że polskie władze nie zaskarżyły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej traktatu o migracji, a premier Tusk poparł ponowny wybór forsującej go Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej. Według polityka Konfederacji należałoby wydać właściwe wytyczne Urzędowi ds. Cudzoziemców. Po sejmowym wystąpieniu premiera przyznał jednak, że widzi sens w przyjęciu ustawowego wykluczenia przyjmowania wniosków azylowych od osób, które nielegalnie przekraczają granicę. 

Populizm premiera? 

Na ryzykowne aspekty działania premiera zwracają uwagę działacze na rzecz praw człowieka. Anna Błaszczak-Banasiak, dyrektor Amnesty International w Polsce ocenia, że premier zapędził się w swoich zapowiedziach. Jej zdaniem, ruch Donalda Tuska ma wymiar populistyczny

– Pan premier wykorzystuje emocje społeczne i chce popłynąć w sondażach. Znamy badania, które mówią, że w polskim społeczeństwie temat migracji budzi wiele lęków i obaw. Są one zrozumiałe. Każde społeczeństwo boi się rzeczy, których nie rozumie i nie ma wiedzy, zwłaszcza jeżeli przez tyle ostatnich lat było karmione antyimigrancką propagandą. Oczekiwałabym od pana premiera, że nie będzie płynął na tych emocjach, tylko spróbuje nimi zarządzać i je mitygować tłumacząc społeczeństwu co jest zagrożeniem, a co nie. Podsycanie tych lęków będzie bardzo trudne do zatrzymania. To szalenie niebezpieczne. My nie pozostaniemy krajem jednolitym. Już teraz nim nie jesteśmy od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. To globalne ruchy, których jedna decyzja premiera Tuska nie powstrzyma – oceniła Anna Błaszczak-Banasiak. 

– Prawo do azylu może być ograniczane, ale na warunkach określonych w Konstytucji i żeby mogło być derogowane, powinniśmy mieć w Polsce ogłoszony stan wyjątkowy, np. stan wojenny. Zakładam, że pan premier nie ma takich intencji. Polskę wiąże kilkanaście różnego rodzaju umów międzynarodowych, nie tylko wspominana często Konwencja Genewska, również Konwencja Praw Dziecka, Konwencja Stambulska dotycząca przemocy. Prawo do azylu ma podobny status prawny jak wolność słowa, sumienia, wyznania czy prawo do sądu. To, czy prawo do azylu istnieje czy nie, nie leży w gestii państwa, bo państwo odpowiada za realizację praw człowieka na całym swoim terytorium. Prawa człowieka utrudniają rządzenie. Po to one ograniczają rządzących, by praw człowieka nie można było zawieszać. Cenę za to ponoszą zawsze najsłabsi – dodała. 

Europoseł KO Bartłomiej Sienkiewicz w ostrych słowach odniósł się do reakcji Amnesty International na zapowiedzi premiera. Zarzucił organizacji odklejenie od rzeczywistości. 

– Gdybym mogła coś doradzić przedstawicielom rządzących, to powiedziałabym, że pod tą szerokością geograficzną werbalne atakowanie organizacji pozarządowych oraz broniących praw człowieka, nie sprawdza się. Odradzałabym tego typu formy komunikacji ze stroną społeczną. My tego typu komentarze słyszeliśmy za poprzedniej władzy i jesteśmy na nie impregnowani. To są poważne tematy dotyczące życia i śmierci – podkreśla dyrektor Amnesty International w Polsce. 

W podobnym tonie wypowiada się dr Hanna Machińska, prawnik i były zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich. Jej zdaniem ruch premiera ws. Polityki azylowej nie ma uzasadnienia prawnego. Nie zgadza się z przywoływanym przez Donalda Tuska przykładem Finlandii i zwraca uwagę, że tamtejsze przepisy naruszają Konwencję Genewską oraz Europejską Konwencję Praw Człowieka. Zostały też zakwestionowane przez komisarza ds. praw człowieka Rady Europy. 

– Zapowiedź premiera zszokowała nas, prawników. To pokazuje, że premier i jego rząd ścigają się na radykalizm z PiS. Uważaliśmy, że PiS zrobił bardzo wiele złego uznając pushbacki na podstawie np. rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, a sądy stwierdziły, że jest to nielegalne. Potem wprowadzono do ustawy o cudzoziemcach artykuł naruszający zasady proceduralne. Wydawało nam się, że ten czarny scenariusz wprowadzony przez PiS, nowa władza będzie musiała zmienić. Tymczasem nowa władza nie tylko to utrzymała i podpisała się pod rozporządzeniem Kamińskiego, ale wprowadziła własną, bardzo niebezpieczną, ustawę o broni i środkach przymusu bezpośredniego. To coś, co od 1989 r. i wcześniej nie miało w Polsce miejsca. Nawet ci, którzy użyli broni w Kopalni Wujek, ponieśli odpowiedzialność – komentuje Hanna Machińska. 

Zmienia się świat

Hanna Machińska ostrzega, że ograniczenie prawa do azylu może złamać art. 56 Konstytucji, Konwencję Genewską oraz Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Przytacza wyrok TSUE ws. Węgier, w którym za złamanie prawa uznano pozbawienie migranta możliwości ubiegania się o ochronę międzynarodową. 

Zwraca również uwagę na społeczne skutki radykalizowania polityki wobec migrantów – niechęć wobec obcych z innych kultur i ras.  

– Osiem lat rządów PiS spowodowało radykalną zmianę postaw społecznych. Widać różne wrogie akty wobec cudzoziemców, nawet tych, którzy wywodzą się z naszego kręgu kulturowego, jak Ukraińcy. Na początku rosyjskiej inwazji był dobry odzew na ich obecność, ale to dobre podejście już się redukuje. Dzisiaj władza widzi, że taki radykalizm jest drogą, by zaspokoić oczekiwania społeczne. Te dotyczą przede wszystkim osób o niższym kapitale społecznym, edukacyjnym. Oni zaczynają nadawać ton. Władza nie robi nic, by zwalczyć koszmarne bojówki, które pojawiają się w lesie i poszukują migrantów. Nakręca się strach w społeczeństwie i niechęć wobec uchodźców. Nie widzi się rzeczywistych potrzeb państwa. Przecież w Polsce następuje ogromna depopulacja. Radykalizm, który wbija społeczeństwo w postawy głębokiej ksenofobii, zwróci się przeciwko władzy. Jest krótkoterminowy cel wyborów prezydenckich, pokazuje się siłę, straszy wojną, podsyca się strach, ale w dłuższej perspektywie musimy uznać, że migracje są nieuchronne. Zmienia się świat – komentuje Machińska. 

Język skrajnej prawicy czy Tuska

Zmianę w retoryce premiera widzi również prof. Anna Pacześniak, politolog i europeista z Uniwersytetu Wrocławskiego. Jej zdaniem to świadomy zabieg. Zwraca również uwagę, że szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zareagowała na pierwszą zapowiedź Donalda Tuska wspominając początkowo o prawach człowieka, by po chwili mówić w podobnym tonie, co polski premier. 

–Jak podkreślają aktywiści, premier mówił językiem skrajnej prawicy, ale doskonale wie, że język skrajnej prawicy jest teraz językiem prawicy i centrum. Czas tej wypowiedzi nie był przypadkowy – komentuje prof. Anna Pacześniak. 

–Jeszcze parę lat temu każdy doradca umiarkowanego polityka, a Donald Tusk, według europejskich standardów jest chadekiem, powiedziałby, że to zły pomysł, bo żaden umiarkowany polityk nie przelicytuje skrajnej prawicy. Wraz z nieustającą presją ze strony naszych wschodnich sąsiadów, do polityków europejskich zaczyna docierać, że nasze europejskie wartości są bez skrupułów wykorzystywane przez reżimy Putina i Łukaszenki. Być może jesteśmy w pewnym niepokojącym momencie, w którym Donald Tusk jest forpocztą europejskich polityków. Wtedy nie będzie się o nich mówić, że posługują się językiem skrajnej prawicy, tylko językiem Tuska – dodaje Pacześniak. 

Prof. Anna Pacześniak widzi ryzyko skutków społecznych po zmianach w polityce azylowej i zaostrzeniu retoryki wobec migrantów. Uważa, że premier nie odpowiedział na pytanie o skutki społeczne swoich decyzji.

– Nie wiem czy tę cenę Donald Tusk z taką łatwością też zapłaci – podsumowuje politolog. 

Główne wnioski

  1. Przedstawiciele koalicyjnych partii z zaskoczeniem przyjęli zapowiedzi premiera dotyczące polityki azylowej. Politycy PiS i Konfederacji wątpią w wiarygodność tych haseł.
  2. Były zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Hanna Machińska oraz dyrektor Amnesty International w Polsce Anna Błaszczak Banasiak uważają, że ograniczenie prawa do azylu może naruszyć prawo międzynarodowe oraz wzmacniać negatywne emocje społeczne wobec migrantów.
  3. Prof. Anna Pacześniak zwraca uwagę, że ruch premiera może nieść ze sobą niebezpieczne skutki społeczne.