Sprawdź relację:
Dzieje się!
Kultura

Poplątana historia. Abakanowicz i Sadley przypominają o zapomnianej sztuce

Dwie wystawy ikon polskiej sztuki – Magdaleny Abakanowicz i Wojciecha Sadleya – prezentowane obecnie w galerii Kordegarda w Warszawie oraz Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, przypominają o bogatych tradycjach polskiej tkaniny artystycznej. Nic dziwnego – od kilku lat obserwujemy powrót mody na różnego rodzaju „plecione dzieła”. I nie chodzi tu wyłącznie o prace największych nazwisk, ale także o przedwojenne kilimy, powojenne dywany czy wzory zasłon, które znów cieszą się popularnością. Ich wartość widać chociażby w rosnących cenach na aukcjach i w galeriach.

"Wojciech Sadley. Sacrum i Profanum. Współczesny dyskurs". Fot. Łukasz Gazur
„Wojciech Sadley. Sacrum i Profanum. Współczesny dyskurs”. Fot. Łukasz Gazur

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Czym jest polska szkoła tkaniny.
  2. Dlaczego w pracach Magdaleny Abakanowicz ważny jest nawet… węch.
  3. Co miało wpływ na powrót mody na tkaninę.

Warszawska wystawa „Magdalena Abakanowicz. Prolog” to próba rekonstrukcji pierwszego pokazu artystki. Wówczas nie była jeszcze „tą Abakanowicz”, ale – co ciekawe – już wtedy zaczynała eksperymentować z trójwymiarem. To właśnie zapowiedź stylu, który później uczynił ją światową legendą.

Wystawa Magdaleny Abakanowicz w Kordegardzie. Fot. Grzegorz Karkoszka 0
Wystawa Magdaleny Abakanowicz w Kordegardzie. Fot. Grzegorz Karkoszka

Z kolei wystawa „Wojciech Sadley. Sacrum i Profanum. Współczesny dyskurs” bada relację między cielesnością i materialnością tkaniny a jej zwiewnością i efemerycznością. Sadley łączy tkaniny, nici, sznurki, a nawet skórę, zestawiając pierwiastki z pozoru nieprzystające. Skojarzenie z „Całunem Turyńskim” wydaje się tu jak najbardziej uzasadnione.

Dziś obecność tych artystów w galeriach nie budzi zdziwienia. Moda na tkaninę powraca. Już w 2013 r. wystawa „Splendor tkaniny” w Zachęcie próbowała przywrócić pamięć o tej dziedzinie sztuki. Jednak gdy w 2017 r. znany marszand i kolekcjoner Andrzej Starmach przypominał twórczość Emilii Bohdziewicz, jej nazwisko było praktycznie nieznane. Niektórzy potraktowali to wydarzenie jako ciekawostkę, ale dla wielu okazało się ono objawieniem. Publiczność odkryła jej niezwykłą twórczość – od „tkanej książki”, przez haftowane rysunki, aż po artystyczny dialog z mężem, Ryszardem Winiarskim. Dziś jej prace można oglądać w muzeach i galeriach sztuki.

"Wojciech Sadley. Sacrum i Profanum. Współczesny dyskurs". Fot. Łukasz Gazur
„Wojciech Sadley. Sacrum i Profanum. Współczesny dyskurs”. Fot. Łukasz Gazur

Narodziny polskiej szkoły tkaniny

W zeszłym roku warszawska Fundacja Arton przypomniała o historii polskiej tkaniny. Na wystawie „Wspólny splot” kuratorka Marika Kuźmicz odwołała się do pierwszych tkaczek – artystek, które już w latach 20. XX wieku studiowały w Szkole Sztuk Pięknych, a przed II wojną światową rozpoczęły tam działalność dydaktyczną. Wśród nich były Eleonora Plutyńska i Anna Śledziewska, których praca doprowadziła do przełomowego wydarzenia – I Międzynarodowego Biennale Tkaniny w Lozannie w 1962 r.

To właśnie tam świat odkrył „polską szkołę tkaniny” – określenie ukute przez szwajcarskich i francuskich krytyków. Był to spektakularny sukces polskiej sztuki, który przełożył się na kariery uczestników – nie tylko samej Magdaleny Abakanowicz, ale także innych twórców, którzy wyznaczyli nową jakość w światowej sztuce włókna.

Wystawa Magdaleny Abakanowicz w Kordegardzie. Fot. Grzegorz Karkoszka 0
Wystawa Magdaleny Abakanowicz w Kordegardzie. Fot. Grzegorz Karkoszka

Jak przypomina Marika Kuźmicz, wśród artystek, które przyczyniły się do sukcesu „polskiej szkoły tkaniny”, znalazły się również Jolanta Owidzka, Ada Kierzkowska, Krystyna Wojtyna-Drouet, Maria Łaszkiewicz, a także wcześniej wspomniana Anna Śledziewska.

Co istotne, zainteresowanie tkaniną w latach 60. było światową tendencją. W Skandynawii artystki wykorzystywały tkaniny jako medium feministycznych manifestów, we Francji nawoływano do odnowienia sztuki gobelinu, a na międzynarodowej scenie pojawiły się twórczynie z Jugosławii, jak choćby Jagoda Buić, często porównywana do Magdaleny Abakanowicz.

Jednak rosnąca popularność dotyczy nie tylko osiągnięć „polskiej szkoły tkaniny”, ale także – a może nawet przede wszystkim – przedwojennych kilimów i powojennych projektów. Prace z Glinian koło Lwowa, projekty Wandy Kosseckiej czy powojenne wzory tkane przez polskich artystów przez lata pozostawały w cieniu. Pod koniec lat 80. i przez całe lata 90. nastąpił kryzys zainteresowania polskim rękodziełem, które kojarzono głównie z Cepelią. W czasach transformacji dominowało zapatrzenie w zachodnie mody i dążenie do „europejskiej nowoczesności”. Dziś jednak tamte tkaniny wracają do łask, o czym świadczy m.in. zeszłoroczna wystawa „Fenomen polskiego kilimu” w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, prezentująca zarówno muzealne zbiory, jak i prywatną kolekcję dr. hab. Piotra Korduby, historyka sztuki i profesora Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Wystawa "Fenomen polskiego Kilimu" w CMW. Fot. CMWL
Wystawa „Fenomen polskiego Kilimu” w CMW. Fot. CMW

Rynek utkany sukcesem

Gdy w 2017 r. zmarła Magdalena Abakanowicz, jedno z najważniejszych miejsc na artystycznej mapie świata – londyńska Tate Modern – poświęciło artystce dużą wystawę. Jej twórczość prezentowano także w Oslo i Lozannie, a pokaz w Londynie odbił się szerokim echem, nie tylko w Polsce. To było uznanie dla rewolucji, jakiej dokonała.

Abakanowicz przeniosła tkactwo ze świata dekoracji w obszar sztuki. Nadała tkaninie trójwymiar, zamieniając ją w rzeźbę. Jej gobeliny nie tylko zdobią – one oddziałują na światło, powietrze, a nawet zmysły – dotyk czy węch. Nadała tkaninie skalę i rangę, a jej sztukę rozpoznaje się na całym świecie dzięki charakterystycznym abakanom – przestrzennym, organicznym formom rzeźbiarskim. Nawet zwykłe jutowe worki potrafiła przekształcić w sztukę.

Dziś Abakanowicz jest ikoną, a Wojciecha Sadleya kojarzy wielu pasjonatów polskiej szkoły tkaniny – fenomenalnego zjawiska lat 60. XX wieku. Ale… co wydarzyło się w tej dziedzinie wcześniej? Skąd międzynarodowe sukcesy polskich artystów?

Wystawa "Fenomen polskiego Kilimu" w CMW. Fot. CMWL
Wystawa „Fenomen polskiego Kilimu” w CMW. Fot. CMW

Na te pytania próbują dziś odpowiadać historycy sztuki, kolekcjonerzy, galerzyści i rynkowi specjaliści. Jeszcze kilka lat temu aukcja „Polska szkoła tkaniny” (jak ta organizowana przez DESA Unicum) mogłaby przejść bez echa – dzieła można było kupić za kilkaset złotych. Dziś to już przeszłość. Dowód? Na warszawskiej aukcji dzieło Magdaleny Abakanowicz „Struktura” zostało sprzedane za ponad 1 mln zł. W 2023 r. praca „Pontyfix I” Wojciecha Sadleya osiągnęła cenę 26 tys. zł, „Teksty skreślone” Antoniego Starczewskiego – 65 tys. zł, a „Pejzaż” Tadeusza Dominika (znanego bardziej jako malarza, choć również eksperymentującego z tkaniną) – 19 tys. zł.

Utkane z wielu czynników

Moda na tkaninę wraca – i to w skali globalnej. Wystarczy wspomnieć, że na Biennale w Wenecji w 2022 r. kuratorka Cecilia Alemani położyła szczególny nacisk na włączenie tkaniny i sztuki z niej wywodzonej do wystawy głównej.

Wystawa "Fenomen polskiego Kilimu" w CMW. Fot. CMWL
Wystawa „Fenomen polskiego Kilimu” w CMW. Fot. CMW

Popularność tkaniny to efekt wielu nakładających się zjawisk w świecie sztuki. Jednym z nich jest moda na artarcheologię, czyli odkrywanie na nowo zapomnianych artystów i wątków w sztuce. Ważnym trendem jest także herstoria – tkanina jest kobietą – mówię nie tylko o artystkach „polskiej szkoły”, ale także o kilimiarkach czy projektantkach w powojennych zakładach czy Cepelii. Do tego dochodzi nostalgia za vintage i dawne wzory. Polska marka „Splot” od kilku lat przywraca pamięć o polskiej tkaninie artystycznej, produkując kilimy inspirowane zarówno współczesnym designem, jak i historycznymi projektami. Wśród reaktywowanych wzorów znajdziemy m.in. prace Zofii Stryjeńskiej, Józefa Czajkowskiego czy Marii Bujakowej. Powracają również klasyczne wzory tkanin obiciowych do mebli czy zasłon, które przez lata pozostawały w cieniu.

Moda na tkaninę przejawia się również w twórczości współczesnych artystek, które konsekwentnie eksplorują to medium. Wśród nich są Małgorzata Mirga-Tas (reprezentująca Polskę na Biennale w Wenecji w 2022 r.), Alicja Bielawska, Małgorzata Markiewicz i Monika Drożyńska. Każda z nich na swój sposób redefiniuje znaczenie tkaniny w sztuce współczesnej, odwołując się zarówno do tradycji, jak i nowych narracji artystycznych.

To jednak już zupełnie nowy – i zdecydowanie wart opisania – rozdział tej historii…

Główne wnioski

  1. W ostatnich latach historyczne tkaniny zyskały na wartości.
  2. Polskie marki przywracają dawne wzory tkanin.
  3. Magdalena Abakanowicz to rewolucjonistka świata sztuki, ponieważ z tkaniny uczyniła rzeźbę.