Europa nie jest bezbronna wobec szantażów Trumpa. Oto 5 możliwości skutecznej odpowiedzi
Europa ma skuteczne narzędzia, by odpowiedzieć na szantaże Trumpa. Ograniczenie zakupów uzbrojenia z USA, zmniejszenie ekspozycji europejskich funduszy inwestycyjnych na amerykańskie aktywa czy wprowadzenie podatku cyfrowego mogą skutecznie ograniczyć nieprzyjazne działania amerykańskiej administracji.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie narzędzia może wykorzystać Europa, aby odpowiedź na nieprzyjazne działania administracji Donalda Trumpa.
- Jaką część uzbrojenia europejscy członkowie NATO kupowali w ostatnich latach od USA.
- Jaką część przychodów amerykańskich gigantów technologicznych stanowi europejski rynek.
Administracja Donalda Trumpa w ostatnich tygodniach coraz bardziej otwarcie stosuje metodę szantażu w relacjach z innymi państwami. Z takim szantażem spotkała się ostatnio Ukraina, której USA odcięły dostawy uzbrojenia oraz zerwały współpracę wywiadowczą. Co jakiś czas Trump wygłasza również groźby wobec Unii Europejskiej, a także wobec Danii, od której chce kupić Grenlandię.
W przestrzeni publicznej pojawią się argumenty, że Europa nie ma narzędzi, by skutecznie odpowiedzieć na nieprzyjazne działania USA. Jako główny argument podaje się kluczową rolę USA dla bezpieczeństwa Europy, a także generalnie słabszą pozycję ekonomiczną europejskiej gospodarki, zwłaszcza UE wobec Stanów Zjednoczonych.
Tymczasem Europa ma wiele możliwości reakcji na szantaże Donalda Trumpa. Paradoksalnie duża zależność od USA w kwestii bezpieczeństwa może być ważnym atutem. Innym są bardzo duże oszczędności alokowane w sporej części amerykańskich aktywów, a także ogromny rynek wewnętrzny.
Przedstawiamy 5 działań, które mogą stanowić skuteczną europejską odpowiedź na działania amerykańskiej administracji.
1. Zaprzestanie zakupów amerykańskiego uzbrojenia
Stany Zjednoczone w latach 2020-2024 odpowiadały za 64 proc. dostaw dla europejskich państw należących do NATO – wynika z danych SPIRI. W latach 2015-2019 ten udział wynosił 52 proc., a więc był zdecydowanie niższy. Jednocześnie pomiędzy tymi dwoma okresami zakupy uzbrojenia przez europejskie państwa wzrosły dwukrotnie ze względu na wojnę w Ukrainie. A to oznacza, że wydatki na sprzęt wojskowy produkowany przez USA powiększyły się prawie dwuipółkrotnie.
Ogromną zależność Europy od USA w zakresie uzbrojenia widać także w danych dla poszczególnych państw. Spośród dziesięciu największych importerów sprzętu w Europie aż dla ośmiu Stany Zjednoczone były głównym dostawcą. W przypadku Niemiec czy Danii udział USA w całości importowanego uzbrojenia wynosił co najmniej 70 proc., w przypadku Wielkiej Brytanii było to 86 proc., a w Holandii, Norwegii i we Włoszech przekraczał 90 proc. Warto zaznaczyć, że chodzi tylko o import broni, a więc statystyka nie wlicza krajowej produkcji. Z tego powodu na tej liście nie ma Francji, gdzie zakupy uzbrojenia są dokonywane głównie w krajowych firmach.
Zatrzymanie zakupów amerykańskiego sprzętu stanowiłoby ogromny cios dla tamtejszego przemysłu zbrojeniowego. Taki scenariusz już częściowo się materializuje – w ogłoszonej w ubiegłym tygodniu propozycji programu ReArm Europe Komisji Europejskiej (łączna kwota to dodatkowe 800 mld euro w ciągu czterech lat) – mowa jest o wzmacnianiu europejskiego przemysłu zbrojeniowego. To wyraźne zmniejszenie zakupów sprzętu w USA na korzyść takich wydatków w Europie.
To zapewne wywoła reakcję tzw. kompleksu militarno-zbrojeniowego w USA, czyli spółek produkujących uzbrojenie. Będzie on naciskał na Trumpa, aby nie dopuścił do rezygnacji Europy z amerykańskiego sprzętu.
2. Zmniejszenie ekspozycji europejskich instytucji na rynek finansowy w USA
Europa ma ogromne oszczędności, z których bardzo duża część ulokowana jest w amerykańskich aktywach – głównie akcjach oraz obligacjach. Europejską odpowiedzią na szantaż Trumpa może być zmniejszenie tej ekspozycji, co może doprowadzić do wzrostów rentowności obligacji skarbowych USA (spadku ceny), a także osłabić notowania amerykańskich spółek.
Sporo z tych aktywów znajduje się w funduszach państwowych lub innych zależnych od władz. Są to przede wszystkim państwowe fundusze majątkowe oraz państwowe fundusze emerytalne. Kilkanaście z nich posiada aktywa rzędu ponad 100 mld dolarów, a największy (będący jednocześnie największym państwowym funduszem majątkowym na świecie) – ponad 1,7 bln dolarów. Tylko w przypadku tego jednego funduszu amerykańskie aktywa stanowią 52 proc. portfela inwestycyjnego, a więc ponad 850 mld dolarów.
Wyraźne zmniejszenie ekspozycji na amerykański rynek miałoby też pośredni skutek, ponieważ inwestorzy z całego świata uważnie śledzą zachowania europejskich funduszy. Oczywiście trzeba pamiętać, że takie wycofanie mogłoby być bronią obosieczną, bo na wartości straciłyby aktywa z USA, które fundusze pozostawiłby w portfelu. Jednak przeniesienie tego kapitału do Europy i potencjalne wzrosty w tym regionie mogłyby ten efekt częściowo zrównoważyć.
3. Podatek cyfrowy – regulacyjne obostrzenia dla spółek technologicznych z USA na poziomie UE
Europejski rynek jest kluczowy dla technologicznych gigantów z USA. Alphabet (Google), Apple, Amazon, czy Meta (Facebook) czerpią z niego mniej więcej jedną czwartą swoich przychodów. Jest to więc bardzo znacząca część ich działalności, w którą UE może uderzyć poprzez nałożenie jednolitego podatku cyfrowego, a w razie potrzeby także dodatkowe regulacyjne obostrzenia działalności.
Takie działania mogą być adekwatną i skuteczną odpowiedzią na potencjalne cła na europejskie towary, które planuje nałożyć Donald Trump. Biorąc pod uwagę, że wymienione firmy okazywały poparcie obecnemu prezydentowi USA, będą na niego naciskać, by nie podejmował decyzji, które później mogą skutkować pogorszeniem się warunków dla ich działalności.
4. Wsparcie konkurencyjnych firm wobec amerykańskich gigantów
Europejskie kraje są uzależnione od usług dostarczanych przez amerykańskie firmy, zwłaszcza w obszarze cyfrowym. Najlepszą egzemplifikacją tego zjawiska jest wykorzystywanie produktów Microsoftu przez administrację państwową i unijną. Europa powinna przeprowadzić kompleksową diagnozę uzależnienia publicznych instytucji od amerykańskich firm, a następnie starać się ją możliwie ograniczyć. Wspierając przy tym naturalnie europejskie firmy, oferujące podobne produkty.
Jeśli to się uda, to takie europejskie odpowiedniki rozwiną się na tyle, by stanowić konkurencyjną alternatywę również dla sektora prywatnego. A jest z czego wybierać. Przed kilkoma dniami Artur Kurasiński, przedsiębiorca z branży nowych technologii, zwracał uwagę na inicjatywę European Alternatives, gdzie jest dostępna lista produktów cyfrowych stanowiących substytut dla popularnych amerykańskich produktów.
5. Bojkot konsumencki amerykańskich towarów i usług
Oddolną i skuteczną odpowiedzią na nieprzyjazne działania Donalda Trumpa wobec USA może być także bojkot konsumencki. Choć na pozór wydaje się, że to trudne, bo wymaga bardzo dużego zaangażowania konsumentów, to jednak jest wiele przykładów, że ma to sens. Ostatnio taki bojkot na lokalną skalę przeciwko zawyżaniu cen podstawowych produktów powiódł się na Bałkanach. Z kolei najnowsze dane o sprzedaży Tesli w Europie sugerują, że również w tym przypadku trwa bojkot konsumencki, ze względu na polityczną działalność Elona Muska. Pytanie, czy zmusi go to do zmiany postępowania. Na razie efekty są widoczne na giełdzie – akcje Tesli, m.in. na skutek słabych wyników, straciły od początku roku już ponad 34 proc.
Podsumowując: Europa nie jest bezbronna wobec Donalda Trumpa. Musi być tylko zdeterminowana, aby odpowiedzieć.

Główne wnioski
- Europa może skutecznie odpowiedzieć na szantaże Trumpa. Jednym z kluczowych jest ograniczenie zakupów amerykańskiego uzbrojenia, co poważnie uderzyłoby w tamtejszy przemysł zbrojeniowy. W latach 2020-2024 odpowiadał aż za 64 proc. dostaw dla europejskich państw NATO.
- Innym sposobem może być zmniejszenie ekspozycji europejskich funduszy na amerykański rynek finansowy, co mogłoby podnieść rentowność obligacji skarbowych USA i osłabić notowania amerykańskich spółek.
- Z kolei wprowadzenie jednolitego podatku cyfrowego dla gigantów technologicznych z USA, takich jak Apple, Amazon, Alphabet (Google) czy Meta (Facebook), które czerpią jedną czwartą swoich przychodów z Europy, mogłoby znacząco osłabić ich działalność na europejskim rynku. Inne sposoby to uniezależnienie się sektora publicznego w Europie od amerykańskich usług cyfrowych, a także bojkot konsumencki amerykańskich towarów.