„Sytuacja bezpieczeństwa uległa pogorszeniu”. Polska i kraje bałtyckie chcą wypowiedzieć konwencję ottawską
Zmieniające się zagrożenia geopolityczne wymuszają nadzwyczajne środki zaradcze. Polska oraz kraje bałtyckie zadeklarowały gotowość do wystąpienia z konwencji ottawskiej, zakazującej produkcji, składowania i użytkowania min przeciwpiechotnych. Co oznaczałoby to w praktyce? O opinię zapytaliśmy ekspertów.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Czym jest konwencja ottawska i czego dotyczy.
- Jaką deklarację podpisali ministrowie obrony Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.
- Dlaczego w Polsce nie mamy zapasów tego rodzaju uzbrojenia.
Szefowie obrony czterech krajów – Polski, Litwy, Łotwy i Estonii – zadeklarowali możliwość wycofania się z traktatu ottawskiego. To podpisane w 1997 r. porozumienie międzynarodowe miało na celu całkowitą eliminację min przeciwpiechotnych jako środka bojowego.
Traktat został uchwalony podczas konferencji dyplomatycznej w Oslo w 1997 r., a dwa lata później podpisany w Ottawie, skąd pochodzi jego zwyczajowa nazwa. Dotychczas ratyfikowało go ponad 160 państw, w tym Polska, która przystąpiła do porozumienia w 2012 r. Jednak niektóre kluczowe dla bezpieczeństwa międzynarodowego kraje, takie jak USA, Chiny, Rosja, Indie, Izrael, Pakistan czy Korea Południowa i Północna, nigdy go nie podpisały.
Tymczasem we wtorek czterej ministrowie obrony krajów NATO oficjalnie zadeklarowali możliwość wypowiedzenia traktatu. Pod deklaracją podpisali się szefowie resortów obrony Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Dyskusje na ten temat trwały już od kilku miesięcy – sygnał o potencjalnym wycofaniu się z traktatu pojawił się, gdy ówczesny szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera stwierdził, że „potrzebujemy zarówno amunicji kasetowej, jak i min przeciwpiechotnych czy amunicji fosforowej”.
Miny przeciwpiechotne znowu w Polsce? „Nie tak zaraz ten ambaras”
Przyjrzyjmy się oświadczeniu wydanemu przez polityków. Dokument rozpoczyna się od stwierdzenia, że „od momentu ratyfikacji Konwencji o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz ich zniszczeniu (Konwencja Ottawska) sytuacja bezpieczeństwa w naszym regionie uległa znacznemu pogorszeniu”.
Politycy zwracają uwagę na rosnące zagrożenie militarne dla państw NATO graniczących z Rosją i Białorusią. W związku z tym, w świetle niestabilnej sytuacji geopolitycznej – naznaczonej rosyjską agresją i ciągłym zagrożeniem dla społeczności euroatlantyckiej – kluczowe jest określenie wszystkich dostępnych środków mogących wzmocnić zdolności odstraszania i obrony.
„W świetle tych rozważań my, ministrowie obrony Estonii, Łotwy, Litwy i Polski, jednogłośnie rekomendujemy wypowiedzenie Konwencji Ottawskiej. Nasza decyzja stanowi jasny sygnał – nasze kraje są gotowe i zdolne do użycia wszelkich niezbędnych środków w obronie terytorium i wolności” – czytamy dalej.
To kluczowe rozróżnienie – umowa nie została na ten moment wypowiedziana. Szefowie resortów obrony jedynie ją zarekomendowali, co może stanowić istotny krok w kierunku podjęcia takiej decyzji. W przypadku Polski wymagałoby to jednak zgody prezydenta RP, który posiada uprawnienia do ratyfikowania i wypowiadania umów międzynarodowych.

Co oznaczałoby to w praktyce i czy Polska jest gotowa na takie rozwiązania? Były dowódca Eurokorpusu, gen. Jarosław Gromadziński, w rozmowie z XYZ.pl przypomina, że konwencja pochodzi z 1997 r., czyli z czasów zupełnie innej sytuacji geopolitycznej – świata, w którym księżna Diana walczyła o globalny zakaz stosowania tego rodzaju uzbrojenia.
Po drugie, Polska ratyfikowała konwencję dopiero w 2012 r., a już dwa lata później doszło do aneksji Krymu i pojawienia się „Zielonych Ludzików” w Donbasie. Po trzecie, traktatu nie podpisały kluczowe mocarstwa: Rosja, USA, Chiny, Korea, Indie i Izrael.
– W tej sytuacji rekomendacja wypowiedzenia Konwencji Ottawskiej jest uzasadniona. To bardzo ważny sygnał woli politycznej – wspólna deklaracja krajów regionu, które dostrzegają realne zagrożenie – ocenia gen. Gromadziński.
Polska ratyfikowała konwencję dopiero w 2012 r., a już dwa lata później doszło do aneksji Krymu i pojawienia się „Zielonych Ludzików” w Donbasie. Traktatu nie podpisały kluczowe mocarstwa: Rosja, USA, Chiny, Korea, Indie i Izrael. W tej sytuacji rekomendacja wypowiedzenia Konwencji Ottawskiej jest uzasadniona.
Zdaniem wojskowego deklaracja czterech ministrów stawia Rosjan w strategicznym dylemacie: „jeśli wy stosujecie takie środki, my również możemy”. To także wyraźny sygnał, że kraje regionu zagrożonego rosyjską agresją wspólnie dostrzegają rosnące ryzyko.
„Broń biednych krajów”. Co faktycznie mamy w magazynach?
Na ten moment generał odbiera oświadczenie jedynie jako „deklarację woli”. Jednocześnie przypomina, że sygnatariusze dokumentu nie zapowiedzieli bezpośredniego użycia min przeciwpiechotnych.
– Ta deklaracja mówi: rozważamy możliwość użycia takiego środka. To broń skuteczna, nawet bardzo. Kiedyś miny przeciwpiechotne określano mianem „broni biednych krajów” – podkreśla generał.
Zwraca jednak uwagę na istotny problem – Polska nie posiada obecnie zapasów tego rodzaju uzbrojenia.
– W przeszłości mieliśmy ogromne ilości min przeciwpiechotnych, nawet około miliona sztuk. Wszystkie zostały zniszczone zgodnie z postanowieniami Konwencji Ottawskiej – przypomina gen. Gromadziński.
Warto podkreślić, że konwencja zakazuje stosowania tzw. „głupich min przeciwpiechotnych”, czyli tych aktywowanych za pomocą zapalnika naciskowego, odciągowego lub zbliżeniowego. Inaczej sprawa wygląda w przypadku min uruchamianych zdalnie przez żołnierza – te nie są objęte zakazem.
Skąd to rozróżnienie? Wynika ono z przepisów międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych. Miny przeciwpiechotne mogą być stosowane pod warunkiem, że aktywujący je żołnierz zidentyfikuje cel. Chodzi o to, by broń służąca do neutralizacji siły żywej przeciwnika nie doprowadziła do zranienia, okaleczenia lub śmierci osób cywilnych ani zwierząt.
Zdaniem gen. Gromadzińskiego fakt, że Polska usunęła miny przeciwpiechotne ze swoich arsenałów, rodzi „kilka problemów” w kontekście deklaracji ministrów. Po pierwsze, generał przypomina, że wypowiedzenie umowy międzynarodowej wymaga decyzji prezydenta RP.
– Pojawia się więc pytanie, czy głowa państwa zdecyduje się na taki krok, jeśli formalnie podjęlibyśmy decyzję o wystąpieniu z konwencji – zauważa generał.
Po drugie, Polska musiałaby określić, kto obecnie dysponuje zdolnościami do produkcji tego rodzaju uzbrojenia.
– Może się okazać, że jedynymi producentami są kraje, które wcześniej nie podpisały tej konwencji – podkreśla gen. Gromadziński.
Z kolei ekspert w zakresie międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych, komandor Wiesław Goździewicz, zwraca uwagę na inną kwestię. W serwisie X/Twitter napisał, że „rekomenduje się wypowiedzenie konwencji, zamiast rozwijać uzbrojenie, które pozwoliłoby pozostać stroną traktatu, a jednocześnie zapewniło niezbędne zdolności”.
Zdaniem eksperta
To krok w tył w zakresie prawa humanitarnego
Nie jest to dobry krok z punktu widzenia prawa międzynarodowego, a jest fatalny z punktu widzenia prawa humanitarnego, bo jest to broń rzeczywiście nieludzka. Sądzę, że warto byłoby zwrócić się do strony wojskowej z otwartym pytaniem o skuteczność wykorzystania tych min. Odnoszę wrażenie, iż wojna w Ukrainie dowodzi raczej skuteczności użytkowania min przeciwpancernych, aniżeli przeciwpiechotnych. Do tego dochodzą również także koszty rekultywacji terenów objętych konfliktem rozmieszczonych w czasie działań zbrojnych min lub ich pozostałości. Zajmują się tym wyspecjalizowane firmy, koszty są ogromne, a do tego dochodzą również kwestie odszkodowań czy np. zadośćuczynień dla mieszkańców, którzy muszą opuścić zaminowane tereny. Odczytuję to jako krok precedensowy.

Główne wnioski
- Deklaracja czterech ministrów nie jest jeszcze wyjściem z Traktatu Ottawskiego.
- Polska miała w przeszłości duże zapasy min przeciwpiechotnych, ale zlikwidowała je w okresie poprzedzającym ratyfikację Traktatu.
- Miny przeciwpiechotne służące do „neutralizacji siły żywej” nie są całkowicie zakazane przez konwencję, jednak ich stosowanie podlega licznym ograniczeniom.