Polityka

Razem osobno. O co chce walczyć po wyjściu z klubu Lewicy?

Formalny sojusz Nowej Lewicy i partii Razem dobiegł końca. Grupa parlamentarzystek opuściła przed weekendem partię Razem, a sama partia podjęła decyzję o opuszczeniu klubu parlamentarnego Lewicy i utworzeniu nowego koła poselskiego. Po latach współpracy podział lewicy może być dla niej niebezpieczny.

Na zdjęciu Adrian Zandberg, Magdalena Biejat i Włodzimierz Czarzasty
Partia Razem odchodzi z klubu Lewicy. Kolejny podział może być niebezpieczny dla lewicowych polityków. Fot. PAP/Marcin Obara

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego partia Razem opuściła klub parlamentarny Lewicy.
  2. Jak politycy partii Razem wyobrażają sobie funkcjonowanie w opozycji przez resztę kadencji parlamentu.
  3. Jak politycy Nowej Lewicy oraz Razem patrzą na możliwość konkurowania ze sobą o głosy lewicowych wyborców w kolejnych wyborach.

Decyzję o odejściu z klubu Lewicy politycy partii Razem przypieczętowali w niedzielę podczas partyjnego kongresu. Według posłanki Anity Kucharskiej-Dziedzic z Nowej Lewicy zanosiło się na to, od kiedy partia Razem nie zdecydowała się wejść do rządu i „w klubie Lewicy ustawiła się w roli krytycznego recenzenta” również wobec ministrów z Lewicy.

Nie można być jednocześnie za, a nawet przeciw. Takie argumenty podały też panie, które odeszły z Razem: wolą brać odpowiedzialność, negocjować i wpływać, niż tylko recenzować. Plan polityczny partii Razem? Może chcieć zagospodarować wyborców niezadowolonych z prac rządu, a niekoniecznie chcących poprzeć skrajną prawicę, która też jest w opozycji – komentuje posłanka Lewicy.

Rzecznik prasowy partii Razem Mateusz Merta przypomina, że kluczowy dla niewchodzenia do rządu był brak gwarancji finansowych ws. budownictwa społecznego, ochrony zdrowia oraz nauki i szkolnictwa wyższego. Z ramienia partii Razem w negocjacjach brała udział posłanka Marcelina Zawisza. Niezadowalający kształt umowy koalicyjnej oznaczał brak możliwości na współudział w rządzeniu.

Poprawy w tych obszarach rząd przez ostatni rok nie dokonał, dlatego podjęliśmy słuszną, w naszej opinii, decyzję o opuszczeniu klubu Lewicy i budowaniu w Polsce niezależnej społecznej lewicy. Będziemy walczyć o nasze postulaty w budżecie państwa w toku zwyczajnej pracy parlamentarnej – mówi Mateusz Merta.

W nowym kole poselskim w barwach partii Razem pozostaną Adrian Zandberg, Marcelina Zawisza, Marta Stożek, Maciej Konieczny. Wciąż zawieszona w partii jest posłanka Paulina Matysiak.

Rozłam w Razem

Grupa parlamentarzystek miała dość wspierania dotychczasowej formuły. Magdalena Biejat, Anna Górska, Joanna Wicha, Dorota Olko oraz Daria Gosek-Popiołek opuściły partię Razem pozostając w klubie Lewicy. Jak mówi senator Anna Górska, dyskusja o dalszym statusie partii Razem w klubie Lewicy trwała od miesięcy, a od wyborów do Parlamentu Europejskiego wybrzmiewała coraz głośniej.

Wizje pozostania w klubie oraz wyjścia z niego były już w pewnym momencie nie do pogodzenia. Parlamentarzystki liczą, że mogą mieć teraz większy wpływ na realizację lewicowych postulatów.

– Wychodzimy z inicjatywą wolnej Wigilii, która może przejść w parlamencie. Są też projekty rządowe, które wymagają silniejszego głosu, jak np. projekt o związkach partnerskich autorstwa Katarzyny Kotuli, który wszedł do prac rządu. Będziemy się starały przekonywać, że ten projekt jest warty poparcia, bo to ważne dla osób LGBT+ oraz par heteroseksualnych, które nie chcą zawrzeć małżeństwa. Wiem, że będziemy dyskutować, nie wszystko uda się zrealizować w 100 proc., trzeba będzie chodzić na kompromisy, ale na tym polega rządzenie. Mam nadzieję, że będziemy mieć mocny głos i uda się forsować dobre, prospołeczne zmiany i blokować głupie pomysły, jak np. kredyt 0 proc. Po to jesteśmy też w koalicji, by blokować pomysły szkodliwe społecznie i gospodarczo – mówi Anna Górska.

Jak dodaje senator, panie nie przystępują do Nowej Lewicy. Rozważają za to budowę nowej formacji, najprawdopodobniej w formie stowarzyszenia.

Niewykluczone, że jedna z polityków, które opuściły partię Razem, wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Chodzi o Magdalenę Biejat, wicemarszałek Senatu, która w tym roku kandydowała w wyborach na prezydenta Warszawy.

– Jej wynik w wyborach samorządowych pokazał, że Lewica ma się o co bić. To nie jest dyskusja nowa, ona trwa od wiosny. Magda Biejat nie jest jedyną potencjalną kandydatką ze strony Lewicy. Na stole jest nazwisko minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, pojawiają się inne kandydatury. W ciągu najbliższych kilku tygodni dojdziemy do rozstrzygnięcia – mówi Anna Górska.

Pozycja w opozycji

W Razem słychać, że nawet pozostając w klubie Lewicy, partia nie mogła mieć dużego wpływu na rząd.

– Jest program „Aktywny Rodzic”, tzw. „Babciowe”, z którym nie zgadzaliśmy się w kampanii wyborczej. To dopłata do usług opiekuńczych, czyli wysyłanie na rynek pieniędzy, które podnoszą ceny tych usług. Dziś Lewica jest twarzą tego kampanijnego pomysłu Donalda Tuska. Nie zgadzam się również z tym, że pozycja opozycyjna to wygodna pozycja. Bycie poza rządem nie jest wygodne. To bycie w rządzie i odbieranie owoców władzy bez ambicji głębokiej społecznej zmiany jest wygodną pozycją. Wybraliśmy trudną drogę walki o postulaty i budowy ruchu społecznego – ocenia Mateusz Merta.

Razem będzie zatem już nie tylko recenzentem, ale również w opozycją wobec rządu. Tworzą ją również PiS i Konfederacja. Jak prospołeczna lewica odnajdzie się w tym opozycyjnym towarzystwie?

– Myślę, że to w tym wszystkim najważniejsze. Przed naszą decyzją wyborcy zawiedzeni rządem Donalda Tuska nie mieli demokratycznej alternatywy, którą mogliby poprzeć. To moment, w którym bycie w opozycji do rządu nie oznacza bycia prawicą lub skrajną prawicą. To może być głos dla opcji prospołecznej – ocenia rzecznik partii Razem.

Pesymistyczne notowania

Dla Lewicy może to oznaczać niebezpieczeństwo przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. W 2015 r. w jednym komitecie startowały Ruch Palikota i SLD, które nie przekroczyły wspólnie progu wyborczego dla komitetów koalicyjnych (wynosi on 8 proc.). Debiutująca wówczas partia Razem również nie weszła wtedy do Sejmu, jednak udało się jej uzyskać finansowanie z budżetu państwa.

W kolejnych dwóch kampaniach wyborczych lewicowe ugrupowania startowały już wspólnie (SLD i Wiosna Roberta Biedronia, które obecnie tworzą Nową Lewicę oraz partia Razem) i uformowały wspólnie klub parlamentarny. Obecne notowania Lewicy nie napawają jednak optymizmem. W poniedziałek 28 października opublikowano wyniki sondażu CBOS, w którym Lewica notuje jedynie 7 proc. i zajmuje ostatnie miejsce z partii sejmowych. Dwie partie, które do niedawna wspólnie miały niewielkie poparcie, będą ze sobą konkurować. Kolejne wybory parlamentarne jednak dopiero w 2027 r.

– Do kolejnych wyborów mamy sporo czasu, by przygotować się na ewentualność powstania dwóch konkurencyjnych list lewicowych i walki o bardzo podobny elektorat. Gdy popatrzymy na inne kraje europejskie, to jest w nich więcej partii o różnych odcieniach lewicowości i różnych priorytetach. Lewica, która w rządzie pozostała, jest wizerunkowo kojarzona z centrolewicą, a na lewo od Razem nie ma już nic. W programach specjalnych różnic nie ma – ocenia Anita Kucharska-Dziedzic.

– Trudno teraz dyskutować o wyborach w 2027 r. Zmienia się rzeczywistość polityczna. Będziemy starali się jak najskuteczniej wykorzystać następny start wyborczy, ale żeby mieć realną siłę, musimy budować ruch społeczny. Wierzymy, że nasza oferta jest ofertą dla setek tysięcy tych, którzy stali w kolejkach 15 października, a potem nie szli na kolejne wybory. Możemy też być opcją dla wyborców, którzy popierali PiS ze względu na sprawy socjalne, ale zawiedli się skompromitowaną władzą – komentuje Mateusz Merta.

Anita Kucharska-Dziedzic patrzy sceptycznie na takie zapowiedzi.

– Razem, wychodząc z koalicji, ustami Adriana Zandberga zadeklarowało, że chce walczyć o elektorat socjalny. Obawiam się, że elektorat socjalny, który nie popiera rządu, został zagospodarowany w ostatnich latach przez PiS. Jeżeli Razem chce odbić tych wyborców PiS-owi, to życzę im wszystkiego dobrego na tej drodze – stwierdziła posłanka Lewicy.

Główne wnioski

  1. Partia Razem opuściła klub Lewicy tłumacząc to niską sprawczością Lewicy w rządzie.
  2. Wcześniej partię opuściła grupa parlamentarzystek, które chcą mieć większy wpływ na działania rządu.
  3. Partia Razem chce walczyć o elektorat socjalny, który nie popiera obecnego rządu i czuje zawód wobec PiS. Według posłanki Anity Kucharskiej-Dziedzic z Nowej Lewicy ta część elektoratu socjalnego jest zagospodarowana przez PiS.