Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Świat

Od „Silnych Czech” do „Czekamy na opinię”. Jak Andrej Babiš przestał być trumpistą

Kiedyś chwalił się osobistą relacją z Donaldem Trumpem i z dumą nosił czerwoną czapeczkę z hasłem wzorowanym na „MAGA”. Dziś wycofuje się z tej symboliki i ostrożnie dobiera słowa, nie chcąc drażnić ani sympatyków trumpizmu, ani jego przeciwników. Ta polityczna wolta ma związek z nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi w Czechach, po których Andrej Babiš chce samodzielnie sprawować rządy.

Czeski premier Andrej Babiš z wizytą w Białym Domu u prezydenta Donalda Trumpa w marcu 2019 r. (fot: Alex Edelman)
Czeski premier Andrej Babiš z wizytą w Białym Domu u prezydenta Donalda Trumpa w marcu 2019 r. (fot: Alex Edelman)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego Andrej Babiš wycofał się z otwartego poparcia dla Donalda Trumpa i usunął symboliczne czerwone czapeczki ze swojego politycznego przekazu.
  2. Jak zmiana retoryki Andreja Babiša wobec USA i Donalda Trumpa wiąże się z kalkulacjami przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w Czechach.
  3. Dlaczego czeski lider ANO jest postrzegany bardziej jako pragmatyczny populista niż ideowy polityk – co mówią o tym sondaże.

W marcu 2019 r. ówczesny czeski premier Andrej Babiš po wizycie w Białym Domu zapewniał, że nawiązał z prezydentem Donaldem Trumpem osobistą relację. „Rozumiem plan przywrócenia Ameryce wielkości i chcę z Republiką Czeską zrobić to samo” – twierdził sześć lat temu.

Kilka tygodni później, podczas kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego partia ANO, której założycielem i przewodniczącym jest właśnie Andrej Babiš zaprezentowała swoje hasło „Silné Česko” („Silne Czechy”). Nawiązywało wprost do Trumpowego „Make America Great Again” i również znalazło się na czerwonych czapeczkach z daszkiem.

Ja jsem trumpista, czyli jestem trumpistą

Czeski premier deklarował zresztą wprost, że jego inspiracją był właśnie gadżet wyrażający poparcie dla ówczesnego prezydenta USA. I wyrażał nadzieję, że ten „czarowny emblemat” stanie się w Czechach równie popularny, jak jego pierwowzór w Stanach Zjednoczonych. Sam Andrej Babiš miał zresztą bardzo długo w swoich mediach społecznościowych fotografię w takiej właśnie czapeczce. Zdjęcie wymienił dopiero w styczniu 2021 r. po zamachu na Kapitol.

Ta fascynacja Andreja Babiša amerykańskim prezydentem trwała jednak nadal. Prze zlata lider ANO wielokrotnie podkreślał, że podobnie jak Donald Trump jest outsiderem, który sprzeciwia się establishmentowi.

W opinii dr. Jana Škvrňáka historyka z Uniwersytetu Karola w Pradze, obaj politycy faktycznie są do siebie podobni. Pod innym względem jednak niż chciałby to widzieć Andrej Babiš.

– Obaj są bogaci i obaj nie mają poglądów, tylko interesy. Każdy z nich ma też kogoś, z kim toczył własną wojnę. Dla Donalda Trumpa w jego pierwszej kadencji były to elity. Dla Andreja Babiša, gdy był wicepremierem, a zwłaszcza premierem Czech – po prostu polityczni oponenci – mówi ekspert.

W zeszłorocznej kampanii wyborczej kandydat Republikanów zapowiadała, że po objęciu urzędu w ciągu 24 godzin zakończy wojnę w Ukrainie. Andrej Babiš zapewniał wtedy, że – podobnie jak Donald Trump i w odróżnieniu od obecnego premiera Petra Fiali – pragnie i poszukuje pokoju. Jeszcze w marcu 2025 r. w rozmowie z dziennikiem „Mladá fronta Dnes” ganił Unię Europejską za Zielony Ład i chwalił prezydenta USA za jego realistyczne podejście do kwestii energii. I wprost określił się trumpistą.

Nedává žádný smysl, czyli zupełnie bez sensu

Najwyraźniej nie pałał już do amerykańskiego przywódcy aż tak gorącym uczuciem, jak wcześniej. Czeski polityk powiedział bowiem, że jego poparcie poczynań Donalda Trumpa wynika z podobieństwa poglądów, a nie z osobistej fascynacji. Dodał też, że nie wszystkie działania amerykańskiej administracji pochwala. Nie zgadza się m.in. z pomysłem podwyżki taryf celnych oraz amerykańską polityką międzynarodową, zwłaszcza tą wobec Ukrainy. Szczególnie krytycznie odnosił się do kwestii sądownictwa. Stwierdził wprost, że to, co dzieje się w sprawach wymiaru sprawiedliwości we współczesnych Stanach Zjednoczonych „nie przypomina demokracji”.

Miesiąc później – już po tym, jak prezydent USA ogłosił w Ogrodzie Różanym, jak ma wyglądać nowy amerykański system ceł – Andrej Babiš zaczął się bardzo wyraźnie dystansować od lokatora Białego Domu. W wywiadzie z czeskim serwisem "Deník.cz" odniósł się do tej kwestii i stwierdził: „Nie wiem, do czego on [Donald Trump – red.] dąży, ale to, co robi, jest kompletnie szalone. Po tym, jak teraz powiedział, że nie spodziewał się, że giełda zareaguje w ten sposób mam poważne obawy, czy to w ogóle rozumie”. Skrytykował poczynania prezydenta Stanów Zjednoczonych, ponieważ mogą one wywołać niestabilność rynków finansowych i pobudzić inflację. „To nie ma żadnego sensu” – skomentował. A odnosząc się do chaosu, jaki wywołują decyzje prezydenta USA, powiedział: „to jest jak w psychiatryku”.

Ta zmiana retoryczna ma niewątpliwie związek ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi w Czechach. Partia ANO jest niekwestionowanym liderem sondaży popularności. Ostatnio – w kwietniu – chęć oddania głosu na kandydatów tego ugrupowania deklarowało – według różnych badań – od 28,1 proc. do 35,8 proc. czeskich wyborców. Andrej Babiš deklaruje, że chce ponownie zostać premierem (był nim już w latach 2017-2021) i samodzielnie, bez koalicjanta sprawować władzę. Przy takiej skali poparcia jest to możliwe. Im mniej ugrupowań przekroczy 5-procentowy próg wyborczy i wejdzie do niższej izby parlamentu, tym perspektywa samodzielnych rządów ANO jest bardziej prawdopodobna (patrz wykres).

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Andrej Babiš unika teraz jakichkolwiek wypowiedzi na temat amerykańskiego prezydenta. „Nie pytajcie mnie o Trumpa. Nikt, słyszycie? Nie jestem jeszcze gotów, żeby rozmawiać o Trumpie. Nadal nie mam wyników sondaży” – stwierdził niedawno czeski polityk, którego słowa cytuje serwis tygodnika „Reflex”.

Čekáme na názor, czyli czekamy na opinię

Nie powinno więc dziwić, że kilka tygodni temu z czerwonych czapeczek partii ANO zniknęło wcześniejsze analogiczne do „MAGA” hasło „Silné Česko”.

– Zresztą sondaże pokazały, że ten gadżet nie cieszy się już taką popularnością nawet wśród zdeklarowanych wyborców Andreja Babiša” – zauważa Kateřina Perknerová, publicystka Czeskiego Radia.

W miejsce wcześniejszego hasła pojawiło się nowe: „Čekáme na názor”, czyli „Czekamy na opinię” (w domyśle opinię wyborców). To przejaw daleko idącej ostrożności lidera partii ANO. Andrej Babiš dość cynicznie uzależnia swoje polityczne stanowisko nie od własnych przekonań (jeśli w ogóle je ma), ale od tego, co pokażą przedwyborcze sondaże.

Szef ANO z jednej strony chce bowiem zachować ten elektorat, który w bezkrytyczny sposób sympatyzuje z Donaldem Trumpem. Z drugiej nie chce być jednoznacznie kojarzony z kontrowersyjnymi wypowiedziami, a zwłaszcza decyzjami amerykańskiego prezydenta. Chodzi oczywiście przede wszystkim o takie działania, które mogą zaszkodzić Czechom lub całej Unii Europejskiej.

Jakie wnioski wyciągają Czesi z tej przemiany Andreja Babiša? Z jednej strony dostali kolejne potwierdzenie tego, że polityk, jak przystało na prawdziwie populistycznego przywódcę, nie ma żadnych własnych poglądów. Z drugiej jednak mogli zauważyć w nim coś nowego. Trafnie ujęła to wspomniana już Kateřina Perknerová: „Jest gadatliwym krytykiem wszystkiego i nerwowym mikromenedżerem, ale dyktatorem tak naprawdę nie jest”.

Główne wnioski

  1. Andrej Babiš świadomie dystansuje się od Donalda Trumpa. Wcześniej czeski polityk nie krył fascynacji stylem i retoryką Amerykanina. Zauważył jednak, że bezkrytyczne popieranie prezydenta USA może zaszkodzić jego wizerunkowi w oczach czeskich wyborców.
  2. Zmiana tonu Babiša wynika przede wszystkim z kalkulacji politycznych. Lider partii ANO uzależnia swoje stanowisko od wyników sondaży i aktualnych nastrojów społecznych.
  3. Mimo swojej kontrowersyjnej i silnie krytycznej postawy wobec elit Babiš nie prezentuje autorytarnych zapędów. Jego działania pokazują raczej oportunizm i elastyczność niż ideologiczną konsekwencję.