Sprawdź relację:
Dzieje się!
Newsy Technologia

Mudita powraca z nowym telefonem. Michał Kiciński ujawnia plany

Mudita, polska firma założona przez Michała Kicińskiego, specjalizująca się w minimalistycznej elektronice, wraca z nowym produktem – telefonem Mudita Kompakt. To drugi model telefonu w historii firmy. Wczoraj, 29 października, o godzinie 18 rozpoczęła się zbiórka na Kickstarterze.

Na zdjęciu widać telefon Mudita Kompakt
Mudita, spółka założona przez Michała Kicińskiego, ruszyła z kolejną zbiórką na Kickstarterze. To drugi telefon w historii marki

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie cele przed nowym telefonem stawia sobie Mudita.
  2. Dlaczego telefon będzie produkowany w Chinach i co zmieni się w porównaniu do poprzednika.
  3. Jakie cele biznesowe przed Muditą stawia Michał Kiciński.

– Naszym celem jest przebicie wyniku zbiórki na telefon Mudita Pure, czyli zebranie ponad miliona złotych przy wsparciu od ponad 1000 osób – mówi Michał Kiciński.

Ten cel może zostać szybko osiągnięty. W ciągu kilkunastu godzin od uruchomienia zbiórki (stan na 13:00, 30 października) projekt zebrał już ponad 200 tys. dolarów (ponad 900 tys. zł) od ponad 600 wspierających. Zbiórka potrwa przez najbliższy miesiąc.

Co szykuje Mudita

Jak wyjaśnia Michał Kiciński, zbiórka na Kickstarterze ma charakter przedsprzedaży, a produkcja telefonu w zasadzie już ruszyła.

– Kampania składa się z kilku etapów: zaczynamy od Kickstartera, następnie planujemy sprzedaż na platformie Indiegogo, potem w naszym własnym sklepie internetowym, a finalnie ruszymy z wysyłką. Przewidujemy, że telefony trafią do klientów w kwietniu 2025 r. – informuje Michał Kiciński.

Mudita Kompakt to dotykowy „feature phone”, który ma być kompromisem pomiędzy prostymi telefonami z klawiaturą a przeładowanymi funkcjami smartfonami.

W regularnej sprzedaży Mudita Kompakt będzie kosztował 429 dolarów, natomiast na Kickstarterze jest dostępny z 30-procentową zniżką, w cenie od 299 dolarów (około 1200 zł).

– Kampania ma na celu zwiększenie świadomości o produkcie i dotarcie do szerokiego grona odbiorców – dodaje Kiciński.

Druga próba. Dlaczego pierwsza nie była udana?

To drugie podejście Mudity do minimalistycznego telefonu. Pierwszy model, Mudita Pure, nie odniósł spodziewanego sukcesu z powodu początkowych problemów z oprogramowaniem i zasięgiem.

– Doprowadzenie software’u do stabilnego stanu zajęło nam sporo czasu, ale obecnie wszystko działa prawidłowo. Niestety, nie udało się rozwiązać problemu z anteną. Był to nasz autorski projekt, jednak okazało się, że w wielu regionach, zwłaszcza w USA, występowały problemy z zasięgiem – wyjaśnia Michał Kiciński.

W przypadku nowego modelu Mudita postawiła na zewnętrznie opracowaną antenę, która – jak deklaruje Kiciński – znacząco poprawi funkcjonalność telefonu.

– Będziemy na poziomie standardu rynkowego – zapewnia szef Mudity.

W nowym telefonie dodano również funkcję „twardego” trybu offline, umożliwiającą wyłączenie modułów odpowiedzialnych za komunikację bezprzewodową (GPS, antena, Wi-Fi, Bluetooth) oraz mikrofonu i aparatu za pomocą suwaka. Ulepszono także baterię – jej czas pracy ma wynosić około 6 dni przy normalnym użytkowaniu. Nowy model jest również wyposażony w nieco większy ekran niż poprzednik (4,3 cala).

Produkcja przeniesiona do Chin

– Planujemy stale pracować nad rozwojem produktu – zapewnia Kiciński.

W odróżnieniu od poprzedniego modelu, nowy telefon nie będzie produkowany w Polsce.

– Będziemy go wytwarzać w wyspecjalizowanej firmie w Chinach – mówi szef Mudity. Skąd taka decyzja? Produkcja elektroniki w Polsce wiąże się z wieloma wyzwaniami.

– Brakuje specjalistów, podwykonawców, odpowiedniego know-how i sprawnych łańcuchów dostaw… Wszystko to prowadzi do wyższych kosztów i problemów z jakością – komentuje Michał Kiciński.

Jak podkreśla, dzięki produkcji w Chinach cena Mudita Kompakt będzie znacznie niższa niż Mudita Pure. Jednocześnie Kiciński zapewnia, że chiński kooperant nie zawiedzie.

– Firma ta już teraz produkuje dla nas budziki i ma duże doświadczenie w produkcji elektroniki oraz urządzeń mobilnych na rynek amerykański. To niewielka, ale solidna firma – podkreśla Kiciński.

Do tej pory powstało 100 egzemplarzy testowych Mudita Kompakt. Po rozpoczęciu wysyłki telefonów w kwietniu Mudita planuje rozszerzenie sprzedaży o dystrybucję stacjonarną, w tym salony operatorskie oraz przodujące platformy e-commerce.

– Mamy wiele pomysłów na rozwój dystrybucji – dodaje prezes Mudity.

Dalsze plany Mudity

Obecnie firma przygotowuje się do rozpoczęcia masowej produkcji telefonu Mudita Kompakt. Poprzedni egzemplarz w zasadzie znika już ze sprzedaży. W tym momencie firma zarabia na sprzedaży budzików elektronicznych oraz mechanicznych zegarków na rękę.

Kiedy firma robi się na tyle duża, że zaczyna nam brakować kompetencji do jej rozwoju, szukamy inwestora strategicznego. Do tego poziomu Mudicie jednak sporo brakuje. Myślę, że w przypadku Mudity zajmie to jeszcze ze dwa, trzy lata

– W przyszłym roku planujemy wprowadzenie do oferty lampek nocnych. Będą one wyposażone w pojemne akumulatory, które zapewnią długi czas pracy bez ładowania, oraz funkcję łagodnego włączania czerwonego światła, co jest bardzo przyjazne dla oczu w nocy – komentuje prezes Mudity.

Firma ma także w ofercie linię zegarków. Podczas zbiórki na produkt Mudita Element pozyskała prawie 50 tys. dolarów.

– To w 100 proc. szwajcarski produkt, wytwarzany w szwajcarskiej manufakturze. Cena to około 1000 dolarów – dodaje Michał Kiciński.

W przyszłym roku Mudita planuje wypuścić kolejne zegarki i budziki. Firma pracuje także nad rozwojem linii telefonów, jednak na tym etapie Kiciński nie zdradza szczegółów.

Jeśli chodzi o kwestie biznesowe, Michał Kiciński zapewnia, że Mudita nie potrzebuje dodatkowego finansowania.

– Cały projekt rozwijamy samodzielnie. To założenie, które stosujemy we wszystkich naszych inwestycjach. Dopiero kiedy firma osiąga taki rozmiar, że zaczyna nam brakować kompetencji do jej dalszego rozwoju, poszukujemy inwestora strategicznego. W przypadku Mudity jest to jeszcze odległa perspektywa – myślę, że zajmie to kolejne dwa do trzech lat – dodaje Michał Kiciński.