Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Świat

Duże zmiany w Intelu: dobre dla biznesu, ale kiepskie dla... Polski

Nowy prezes ma plan na poprawę sytuacji w legendarnej spółce. Chce odchudzić i odmłodzić kadrę, usprawnić efektywność i przewidywalność biznesu oraz ograniczyć koszty. Konkretnie: zrywając z ekspansywną polityką swojego poprzednika zamierza lepiej korzystać z tego, co już ma, a nie sięgać po więcej. Nie dziwi zatem, że unika tematu zawieszonej budowy fabryki w Polsce. Potencjalnie rekordowa dla naszego kraju inwestycja jest w Dolinie Krzemowej tematem tabu. Doroczną konferencję giganta IT podsumowuje specjalny wysłannik XYZ.

Zdjęcie siedziby Intela w Santa Clara w Kalifornii
Intel Foundry to odnoga biznesu spółki technologicznej poświęcona produkcji czipów i podzespołów dla klientów biznesowych, takich jak Qualcomm, Mediatek, Synopsis czy Siemens.
Fot. David Paul Morris/Bloomberg via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie zmiany w firmie zamierza wprowadzić nowy prezes Intela.
  2. Na czym będzie się opierał biznes spółki w najbliższych latach.
  3. Dlaczego niechętnie mówi o zawieszonej budowie fabryki w Polsce.

Nie spodziewałem się fajerwerków na konferencji Intel Foundry Direct Connect, która w minionym tygodniu odbyła się w San Jose. Doświadczenie nauczyło mnie, że tego typu imprezy są niczym starannie przygotowany spektakl teatralny. Każda wypowiedź prezesa, dyrektora i inżyniera jest bowiem zaplanowana przez działy PR i marketingu, przez co brzmi jak broszura reklamowa. Na próżno szukać szumnych zapowiedzi, ambitnych planów i zaskakujących decyzji.  

Mimo to bawiłem się świetnie. Nie dzięki dyskotekowej muzyce i wystawnemu jedzeniu, ale możliwości sprawdzenia się w roli detektywa. Bo choć atmosfera i przebieg wydarzeń na konferencji rzeczywiście przypominały teatr, to umiejętności aktorskie gwiazd na scenie pozostawiały wiele do życzenia. Dlatego spośród zaplanowanych ruchów i zadań można było wyczytać prawdziwe emocje, intencje i plany nowej ekipy za sterami Intela. Dzięki przeprowadzonemu dochodzeniu z większym optymizmem patrzę w przyszłość spółki, ale bardziej wątpię w jej polskie plany. 

W kontakcie 

By oficjalnie otworzyć konferencję i przywitać gości, jako pierwszy na scenie stanął Lip-Bu Tan, urodzony w Malezji 65-letni weteran z branży technologicznej, który w minionym miesiącu został prezesem Intela. Chwilę opowiadał o nowych produktach oferowanych przez Intel Foundry, po czym na scenę zaprosił przedstawicieli firm, które korzystają z tych produktów. Ci mieli wskazać, dlaczego zdecydowali się właśnie na ten wybór, a nie poszli do konkurencji. 

Choć przebieg tych konwersacji był odgórnie zaplanowany, prezes Intelu czasem robił sobie przerwę od czytania z telepromptera, dodając od siebie pojedyncze zdania. Zazwyczaj dotyczyły kwestii prywatnych, poza biznesowych, jak np. wspólne doświadczenia prezesa Intela i jego rozmówcy w poprzedniej firmie. Ewidentnie chodziło o pokazanie niebiznesowej więzi między biznesowymi partnerami. 

Podobny ton miało przemówienie Lip-Bu Tana tuż przed jego zejściem ze sceny. Kiedy zakończył recytowanie wyuczonej kwestii stwierdził, że w konferencjach najbardziej lubi rozmowy w kuluarach i zaprasza do nich wszystkich obecnych. Przekonywał, że dyskusje i wymiana spostrzeżeń są kluczowe dla niego i jego pracowników. Wycofując się za kotarę rzucił “bawcie się dobrze i co najważniejsze, rozmawiajcie ze sobą”. Te słowa nie zdziwiły osób, które oglądały ostatnią konferencję wynikową Intela. Na niej Lip-Bu Tan zasygnalizował, że chce, by jego pracownicy częściej ze sobą rozmawiali, jeżeli zamierzają osiągnąć sukces w firmie.

Zdjęcie Lip-Bu Tana
Słuchamy was drodzy klienci, bo to dla was pracujemy – mówił Lip-Bu Tan, prezes Intela. Pierwszym krokiem w kierunku odbudowy zaufania ma być udana premiera litografii 18A i 14A.
Fot. Mikołaj Śmiłowski, XYZ

Odchudzanie i usprawnianie 

Spółka zaliczyła lepszy od oczekiwań zysk za I kwartał 2025 r., wynoszący 12,7 mld dolarów. Jednak to efekt wcześniejszej realizacji zamówień planowanych na później, wynikającej z obaw przed cłami. Prognozy dla przyszłych wyników nie tylko pozostały słabe, ale uległy pogorszeniu w II kwartale. Prezes stwierdził, że warunki rynkowe są trudne, ale spółka może się z nimi uporać, zmieniając podejście do biznesu. 

W ostatnich latach Intel nie tylko nie nadążał nad trendami i spóźniał się z projektowaniem nowych produktów, ale do tego nie dotrzymywał terminów i odwlekał już i tak przełożoną premierę. Lip-Bu Tan upatruje źródła problemów spółki w obecnej nieefektywnej i biurokratycznej kulturze organizacyjnej. Jest przekonany, że hamuje ona kreatywne myślenie, utrudnia decyzyjność i... zwiększa koszty. 

Przymus pracy w biurze, spłaszczenie struktur i częstsza kolaboracja mają tu pomóc. Tylko jak nagle skłonić 100 tys. pracowników, by częściej przyjeżdżali do biura, zgodzili się na zmianę stanowiska i chętniej ze sobą rozmawiali? Bardzo łatwo – w stylu Doliny Krzemowej – czyli ogłaszając zwolnienia. Do końca przyszłego roku Intel planuje pozbyć się 20 proc. załogi. W zeszłym roku zwolniono 15 tys. pracowników. 

Brzmi dramatycznie, ale zauważmy, że Nvidia, wielka gwiazda giełdowa, obecnie zatrudnia około 60 proc. mniej pracowników niż Intel, a TSMC zarabiający trzy razy więcej niż Intel zatrudnia 30 tys. mniej osób. Odchudzone zespoły mogą się lepiej dogadywać, ale nie oszukujmy się, dają też sporo spółce zaoszczędzić. Według szacunków Intel dzięki zwolnieniom będzie miał o 17 mld dolarów niższe koszty operacyjne, a w przyszłym roku o kolejne 16 mld dolarów. 

Kevin O'Buckley i EMIB 2,5D
– Chcemy być postrzegani jako spółka usługowa dla AI – mówi Kevin O'Buckley, nowy wiceprezydent Intel Foundry. Pomóc w tej kwestii może EMIB 2,5D, technologia służąca do łączenia różnych układów scalonych (tzw. chipletów) w jednym pakiecie, przy użyciu interpozytora krzemowego ze wbudowanymi ścieżkami połączeniowymi.
FOT.: Mikołaj Śmiłowski, XYZ.

Z rozsądkiem 

Od strony kosztowej nie jest ważne, ile osób się zwolni, ale też z jakiego szczebla. Pozbycie się dużych umów, szczególnie z osobami, które mogą nie pasować do nowej kultury organizacyjnej, jest wyjątkowym zwycięstwem. Tak się złożyło, że podczas konferencji w San Jose potwierdzono odejście na emeryturę Ann Kelleher, legendy Intela, ostatnio vice-prezydent spółki. Kilka tygodni temu na podobny ruch zdecydował się Greg Lavender, do niedawna dyrektor technologiczny spółki.  

Zaskakująca emerytura tych osób, nie skomentowana zresztą przez nie w mediach, może rodzić znaki zapytania. Na pewno nie chodziło tylko o ograniczenie kosztów, więc raczej o to, że blisko współpracowali z Patem Gelsingerem, byłym prezesem Intela. Można to odebrać jak personalną wendetę, ukaranie popleczników byłego szefa przez nowego. Fakty są jednak takie, że umożliwiono godne wycofanie się z biznesu osobom, które są twarzą jednego z najgorszych okresów w historii spółki. 

Przed nosem Gelsingera i jego ekipy przeszedł największy boom na czipy od lat. Szał związany ze sztuczną inteligencją wzbogacił Nvidię, TSMC i inne mniejsze spółki. Tymczasem Intel nie tylko zbiedniał, ale także przez długi czas nie miał pomysłu jak odmienić swoją sytuację. Obecnie zaczyna wychodzić na prostą, ale samą kulturą organizacyjną nie wróci na tron w branży technologicznej. Potrzebna jest jasna strategia produkcyjna, a o tę obecnie trudno. 

Zważając na to, jak Lip-Bu Tan zrywa z kulturą organizacyjną i ludźmi swojego poprzednika można jedynie stwierdzić, że nie będzie kontynuowana dotychczasowa strategii produkcyjna Intela. Na to wskazują też słowa oraz ton wysoko postawionych osób, które w ostatnich tygodniach zatrudniono w spółce. Nie tylko przedstawiają świeże podejście do wielu spraw, ale też wskazują na nowe warunki rynkowe wobec rządów Gelsingera.

Zdjęcie slajdu z prezentacji
Intel Foundry ma apetyt na nowe kontrakty rządowe, szczególnie te wynikające z większych wydatków na obronność.
Fot. Mikołaj Śmiłowski, XYZ

Rozdwojenie jaźni 

Nowym dyrektorem technologicznym i operacyjnym w Intel Foundry jest Naga Chandrasekaran, który niedawno przeszedł z Microna, amerykańskiego producenta czipów. Tak jak inni mówcy na konferencji miał za zadanie recytować fakty na temat produktów swojej spółki, ale czasem dodał coś od siebie i z tego można było wyciągnąć najwięcej ciekawostek.  

Na początku, jak i w czasie swojego segmentu wskazywał, że obecnie nastał niesamowicie ciekawy czas dla inwestycji w Stanach Zjednoczonych. Przekonywał o polityce nowej Administracji USA, że nastaną piękne czasy dla amerykańskich spółek technologicznych. W związku z tym w Intelu preferowane jest podejście “nie pozostawiania capexu”, czyli przeznaczania na inwestycje wszystkich przewidzianych środków.  

Zgodził się z tym Kevin O’Buckley, nowy wiceprezydent w Intel Foundry, który dotychczas działał w Marvell Technology. Stwierdził, że obecny czas jest okresem wielkich zmian. Zauważył, że cła mogą być bolesne w krótkim terminie i zmuszają do korekty podejścia, ale rodzą szereg nowych możliwości. Nie wskazał jednak których, a dalej podawał, raczej nieświadomie, więcej argumentów przeciw niż za. Podobnie Chandrasekaran, który jako główny cel dla Intela na kolejne lata wskazał... przewidywalność. 

Polska tylko na mapie 

Obaj panowie podczas swoich wystąpień pokazywali mapę świata, na której oznaczone były miejsca, w których stoją fabryki Intela. Innym kolorem były oznaczone: zbudowane, w budowie i z zawieszoną budową. Budowa fabryki pod Wrocławiem, która miała kosztować 4,6 mld dolarów i zostać potencjalnie największą inwestycją zagraniczną w historii Polski, rok temu została zawieszona na dwa lata. 

Pokazując mapę, biznesmeni opowiadali głównie o fabrykach w Stanach Zjednoczonych, ale dotknęli też tematu fabryk irlandzkiej i izraelskiej. O polskiej ani słowa, ale przynajmniej oznaczyli ją na mapie. Dzięki temu też mapa wyglądała naprawdę imponująco, jakby Intel miał fabryki niemal w każdym zakątku świata.  

Być może miałby, gdyby nadal realizowano ekspansywną, niezważającą na koszty politykę byłego prezesa. Jak wiemy, obowiązuje cięcie kosztów i trwa fascynacja inwestycjami w USA. To jeden z powodów, by myśleć, że polska fabryka będzie wykorzystywana w marketingu Intela i nie zostanie szybko odwołana, by uniknąć negatywnej prasy. Nie ujrzy jednak światła dziennego.

Zdjęcie mapy z prezentacji
Mapa wstydu, na której jest Polska, ale równie dobrze mogłoby jej nie być. FOT.: Mikołaj Śmiłowski, XYZ

Kuluarowe rozmowy

Są też inne, mocniejsze powody. Nasze prośby o wywiad z przedstawicielami spółki na temat polskiej fabryki były kulturalnie zbywane. Nawet będąc na miejscu, kilka metrów od potencjalnego rozmówcy, spotykałem się z niewidzialną ścianą, która odcinała mi do niego dostęp.

Wymowna była też wypowiedź Kevina O’Buckleya podczas luźnej rozmowy, którą prowadził z kilkoma kolegami po fachu z partnerskich spółek z Doliny Krzemowej.  

– Widoczne zaburzenie łańcuchów dostaw wywołuje konieczność off-shoringu i inwestycji zagranicznych, by kontynuować lub wzmacniać sprzedaż za granicą i zabezpieczyć się przed przyszłymi kolejnymi zaburzeniami. To kolosalny koszt i pytanie, czy wydawać 5 lub 10 mld dolarów na coś takiego w krótkim terminie – rzucił wiceprezydent Intel Foundry nawiązując do krytycznych komentarzy swoich rozmówców odnośnie ceł. 

Zdaniem burmistrza

Robimy swoje

Realizuję inwestycje, do których gmina zobowiązała się w umowie z Intelem. Te projekty zostały dofinansowane z Rządowego Funduszu Polski Ład: Programu Inwestycji Strategicznych. Oto one:
Budowa oczyszczalni ścieków – całkowita wartość inwestycji z nadzorem inwestorskim w formule inżyniera kontraktu to 307,3 mln zł, a dofinansowanie 245 mln zł
Wykonanie odwiertów, tranzyt wody surowej i budowa stacji uzdatniania wody z nadzorem inwestorskim – całkowita wartość inwestycji to 64,9 mln zł, a dofinansowanie 38 mln zł
Budowa układu komunikacyjnego w Podstrefie Miękinia w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej – całkowita wartość inwestycji to 114,9 mln zł, a dofinansowanie 112,6 mln zł
Budowa Centrum Integracji i Innowacji w Kadłubie – całkowita wartość inwestycji to 9,7 mln zł, a dofinansowanie wyniosło 5 mln zł.

Montaż finansowy dla tych inwestycji zakłada również 70 mln zł z pożyczki wspierającej zieloną transformację miast, finansowanej z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności.
Część osób nie wierzyła w sukces tych inwestycji i odpuściła ten temat. Część instytucji rządowych zdaje sobie jednak sprawę, że jeśli nie Intel, to ktoś inny zainwestuje na przygotowanych kilkuset hektarach.
Czas nie stoi w miejscu, świat ucieka, trzeba działać.

Główne wnioski

  1. Nowy prezes Intela, Lip-Bu Tan, porzuca rozbudowaną strategię swojego poprzednika na rzecz racjonalizacji – odchudzania kadry, upraszczania struktur i zwiększania efektywności. Ograniczenie kosztów ma na celu poprawę kondycji finansowej firmy.
  2. Wymiana kluczowych osób i zatrudnienie nowych menedżerów z innym podejściem to sygnał zerwania z poprzednią strategią na rzecz nowej. Intel nie określił jeszcze jej sztywnych ram.
  3. Mimo że Intel nie odwołał budowy fabryki pod Wrocławiem, niechętnie o niej mówi. Wszystko wskazuje na to, że odłożył projekt na półkę, a obecne priorytety firmy koncentrują się na USA.