Serbia deklaruje, że zmierza do Unii Europejskiej. Faktycznie stoi w miejscu
Choć Belgrad zapewnia o swoim zaangażowaniu w integrację z Unią Europejską, jego działania temu przeczą. Zamiast strukturalnych reform – demonstracje na ulicach, zamiast zbliżenia z Brukselą – zbliżenie z Moskwą i uściski dłoni z Putinem. Tymczasem Albania przyspieszyła i może wkrótce wyprzedzić Serbię na drodze do Wspólnoty.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Serbia utknęła w procesie akcesji do Unii Europejskiej.
- Jak prorosyjska polityka Belgradu szkodzi jej relacjom z europejską wspólnotą.
- Dzięki czemu to Albania, a nie Serbia szybciej zbliża się teraz do Unii Europejskiej.
Pod koniec 2024 r. Serbia wysłała do Brukseli nieformalny dokument, w którym zapewniła, że do momentu akcesji w pełni dostosuje się do prawa unijnego. Wskazała też na rosnącą zgodność swojej polityki zagranicznej z unijną – wskaźnik ten ma już wynosić 58 proc. (w ostatnim rocznym sprawozdaniu Komisji Europejskiej było to 51 proc.) – podaje publiczna telewizja RTS.
Belgrad deklaruje również poparcie dla integralności terytorialnej Ukrainy. Chwali się także największym – spośród wszystkich państw Bałkanów Zachodnich – wkładem w pomoc dla Kijowa.
Deklaracje na papierze
Na papierze wygląda to dobrze, a nawet bardzo dobrze. Problem w tym, że od miesięcy reformy, których oczekuje Bruksela, są tylko pustym zapisem. Choć Serbia zadeklarowała, że przeprowadzi zmiany w prawie wyborczym, uchwali trzy ustawy medialne i zreformuje organ zajmujący się regulacją mediów, żaden z tych punktów nie został wdrożony w terminie. Parlament Europejski zauważa również wyraźne niedociągnięcia w takich kluczowych obszarach jak praworządność czy reforma administracji publicznej.
Komisja Europejska już kilka lat temu uznała, że Serbia może otworzyć kolejny, trzeci już tzw. klaster negocjacyjny. Nosi nazwę „Kompetencje i wzrost inkluzywny” i zawiera osiem rozdziałów. Ambicją Węgier, które sprawowały prezydencję w UE w drugiej połowie zeszłego roku, było to, aby w tym czasie ruszyć z tym klasterem. To się jednak nie udało. Weto postawiło bowiem kilka unijnych rządów. „Nie” powiedziało aż siedem krajów, w tym państwa bałtyckie i skandynawskie, Holandia oraz Chorwacja. Głównym powodem ich odmowy były m.in. problemy z praworządnością oraz niezgodność polityki Belgradu z polityką zagraniczną UE – przede wszystkim zaś brak sankcji wobec Rosji.
Oficjalnie więc przeszkód proceduralnych nie ma, faktycznie jednak państwa UE dają wyraźny sygnał, że skończył się czas słów, a zaczął czas działań. W tej sytuacji Bruksela zawiesiła wypłatę Belgradowi 111 mln euro z Planu Wzrostu UE. Miała to być pierwsza transza wsparcia finansowego dla serbskich reform.
Społeczeństwo na ulicach
Klaster trzeci miał być więc otwarty pod koniec stycznia lub na początku lutego tego roku. Znowu się nie udało. Tym razem na przeszkodzie – oprócz tego, że zapowiadane reformy nadal nie zostały wdrożone – stanęły także protesty.
Zamiast realnych zmian Serbia pogrąża się bowiem w politycznym impasie. Od miesięcy przez kraj przetaczają się protesty studentów, opozycji politycznej, obywateli. Postulaty manifestantów pokrywają się z tym, czego żąda od władz Serbii Komisja Europejska, czyli przejrzystych wyborów, niezależnych mediów, praworządności i walki z korupcją.
Zresztą goszcząca ostatnio w Belgradzie komisarz UE ds. rozszerzenia Marta Kos wprost poparła demonstrantów, mówiąc, że „domagają się tego samego, co Unia”. Nie zmienia to jednak faktu, że Serbia wciąż nie spełnia podstawowych kryteriów zbliżenia z UE. Dlatego w Brukseli można dziś nieoficjalnie usłyszeć, że szybkie otwarcie Klastra trzeciego jest mało prawdopodobne.
Rosja na horyzoncie
Z deklarowanym dążeniem do członkostwa w UE kłóci się postawa władz w Belgradzie. Serbowie to – obok Białorusinów – najbardziej prorosyjski naród na kontynencie. Fakt, że prezydent kraju Aleksandar Vučić dziewiątego maja wziął udział w obchodach Dnia Zwycięstwa w Moskwie, nie był więc dużym zaskoczeniem. Był tam jednym z nielicznych europejskich przywódców – inni to premier Słowacji Robert Fico i prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko. A w rosyjskiej stolicy spotykał się z Władimirem Putinem oraz prezydentem Chin Xi Jinpingiem.
Jednocześnie Aleksandar Vučić wciąż podkreśla, że jego kraj niezmiennie dąży do integracji europejskiej i jest mocno zaangażowany w ten proces.
Serbski prezydent zdecydował się na udział w moskiewskich uroczystościach, chociaż sama zapowiedź takiego kroku wywołała oburzenie w wielu unijnych stolicach, m.in. w Sztokholmie. „To ruch w złym kierunku” – uznała Jessica Rosenkranz, szwedzka minister ds. Europy. Dodała, że akceptacja „rosyjskiej narracji propagandowej” może być postrzegana przez państwa UE jako naruszenie wspólnotowych wartości i stawiałaby pod znakiem zapytania deklarowany strategiczny kierunek rozwoju Serbii.
Serbia na rozdrożu
Goszcząca niedawno w Belgradzie Marta Kos ponownie zaapelowała o pilne wprowadzenie uzgodnionych już reform. „Moja wizyta jest częścią wysiłków, mających na celu przywrócenie Serbii na europejską ścieżkę” – powiedziała unijna komisarz.
Podkreśliła przy tym, że Serbia nie poczyniła w ostatnich miesiącach wystarczających postępów w tej dziedzinie. „Słowa już nie wystarczą” – powiedziała Marta Kos. Dała tym samym jasno do zrozumienia, że serbska polityka balansowania między Wschodem a Zachodem i grania na zwłokę, by zachować status quo, musi się skończyć.
Warto wiedzieć
Serbskie kalendarium
22 grudnia 2009 r. Serbia złożyła wniosek o członkostwo w UE.
25 października 2010 r. Rada Europejska poprosiła Komisję Europejską o opinię w sprawie tego wniosku.
12 października 2011 r. Komisja wydała pozytywną opinię i zaleciła przyznanie Serbii statusu kraju kandydującego.
1 marca 2012 r. Rada Europejska przyznała Serbii status kraju kandydującego.
14 grudnia 2015 r. Unia Europejska otworzyła pierwsze dwa z trzydziestu pięciu rozdziałów w negocjacjach akcesyjnych z Serbią.
Władze w Belgradzie odpowiadają, że zbliżenie z Unią Europejską będzie priorytetem dla nowego rządu. Od miesiąca krajem rządzi gabinet premiera Đuro Macuty. To jednak za krótko, aby ocenić, czy nowy rząd zdoła odmienić sytuację.
Albania na dobrej drodze
Podczas gdy Serbia wciąż w kwestii akcesji tkwi w miejscu, Albania błyskawicznie nadrabia stracony dystans. Od października 2024 r. otworzyła aż trzy klastry i 19 rozdziałów negocjacyjnych. Jest zatem już „na plecach” Serbii, która przez 10 lat negocjacji otworzyła tylko 22 rozdziały. Bruksela jasno daje do zrozumienia, kto jest dziś liderem integracji na Bałkanach. I nie jest to Belgrad.
Po raz pierwszy pojawiły się też oficjalne daty: Czarnogóra i Albania mają szansę zakończyć negocjacje i dołączyć do UE do końca kadencji obecnej Komisji, czyli do 2029 r. Serbia w tych planach nie została nawet wspomniana.
Główne wnioski
- Serbia deklaruje proeuropejski kurs, ale reform nie realizuje. Mimo oficjalnych zapewnień o gotowości do akcesji Serbia od miesięcy nie wdrożyła kluczowych zmian. Brakuje m.in. reform w prawie wyborczym, systemie medialnym i sądownictwie. Bruksela zawiesiła więc część wsparcia finansowego, dając jasny sygnał, że oczekuje działań, a nie deklaracji.
- Postawa Belgradu wobec Rosji podważa jego wiarygodność. Udział prezydenta Aleksandara Vučića w obchodach Dnia Zwycięstwa w Moskwie i brak sankcji wobec Rosji są postrzegane w UE jako sprzeczne z wartościami wspólnoty. Prorosyjski kurs władz Serbii rodzi poważne wątpliwości co do jej geopolitycznego kierunku.
- Albania wyprzedza Serbię w procesie integracji. Podczas gdy Serbia utknęła w martwym punkcie, Albania w zaledwie kilka miesięcy otworzyła trzy klastry i 19 rozdziałów negocjacyjnych. Bruksela zaczyna postrzegać ją jako nowego lidera rozszerzenia na Bałkanach, pozostawiając Serbię w cieniu.