Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Newsy

Kredyty frankowe straszą coraz mniej. Co miesiąc ubywa nawet tysiąc spraw w sądach

Banki raportują spadającą liczbę nowych pozwów o kredyty frankowe – w mBanku było ich o 60 proc. mniej niż przed rokiem, w Millennium najmniej od trzech lat. Sektor chwali się rosnącą liczbą ugód z frankowiczami i spadkiem rezerw. Jednocześnie BIK wskazuje, że liczba aktywnych kredytów szybko się kurczy. Prawnicy obu stron frankowego sporu nie mają wątpliwości: główna fala pozwów jest już za nami. To jednak nie oznacza końca sagi frankowej.

Leżące na stole banknoty i monety franka szwajcarskiego
Polskie banki raportują spadający napływ nowych pozwów frankowych i zawierają coraz więcej ugód z frankowiczami. Fot. GettyImages

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak zmienia się liczba pozwów frankowych w sektorze i poszczególnych bankach.
  2. Czy przekłada się to na przyspieszenie spraw w sądach.
  3. Które banki zawierają najwięcej ugód, a którym idzie to wyjątkowo opornie.

Już ponad pięć i pół roku polskie banki zmagają się z falą pozwów dotyczących kredytów frankowych. Według Związku Banków Polskich (ZBP) na koniec marca 2025 r. w sądach było 166,2 tys. spraw rozpoczętych przez kredytobiorców, w których domagają się oni zwykle unieważnienia umowy kredytowej. Kolejne 57,12 tys. spraw to te, wytoczone przez banki w celu zabezpieczenia zwrotu kapitału, jaki udostępnili kredytobiorcy.

Choć łączna liczba 223,3 tys. pozwów nadal robi wrażenie, to ostatnie dane z polskich banków zaczynają napawać sektor optymizmem. Powód? Napływ nowych spraw systematycznie maleje. To z kolei przekłada się na tworzenie niższych niż w ostatnich latach rezerw na ryzyko prawne związane z kredytami w szwajcarskiej walucie.

Banki widzą mniejszy napływ nowych pozwów

– Od września 2024 r. liczba spraw w toku spada średnio o ok. 1 tys. miesięcznie. Dla porównania jeszcze do sierpnia systematycznie wzrastała miesięcznie o przeciętnie 800 spraw – ujawnia XYZ Katarzyna Urbańska, dyrektor zespołu prawno-legislacyjnego w ZBP.

Tę poprawę widać też w danych banków giełdowych, które co kwartał publikują dane finansowe. Na koniec marca dziewięć analizowanych przez nas banków zaraportowało łącznie 109,7 tys. spraw, czyli o 1,2 tys. mniej niż przed rokiem.

Na razie w ujęciu rocznym spadek liczby pozwów raportują jedynie dwa banki: mBank i Millennium. Ten pierwszy jest bezkonkurencyjny – przez rok ubyło mu 9 tys. spraw w sądach i obecnie ma ich zaledwie 12,5 tys. Bank chwali się, że napływ nowych spraw istotnie zwolnił. O ile jeszcze rok temu mBank raportował o 1,92 tys. nowych pozwów kwartalnie, o tyle od stycznia do marca 2025 r. wpłynęło ich zaledwie 771. To spadek o 60 proc. rok do roku.

W Millennium nowych pozwów jest nieco więcej – niecałe 1,1 tys. Gdyby jednak nie uwzględniać napływu pozwów dawnego Eurobanku (Millennium przejął go w 2017 r., ale rezerwy na tę część portfela pokrywa poprzedni właściciel – francuski Societe Generale), liczba ta byłaby najniższa od trzech lat, a także mniejsza niż liczba nowych ugód zawieranych z frankowiczami.

O spadku liczby toczących się postępowań w ujęciu kwartalnym informuje z kolei PKO BP. W I kwartale bank zaraportował, że liczba spraw skurczyła się o 617. To już drugi spadek kwartał do kwartału (w grudniu spadek wyniósł 512). Dla porównania jeszcze w I kwartale 2024 r. bank raportował, że liczba postępowań w sądach zwiększyła się o 2,65 tys. Nie chodzi tu jednak o nowe pozwy, ale o zmianę liczby wszystkich toczących się postępowań, czyli już po uwzględnieniu spraw zakończonych wskutek ugody lub prawomocnego wyroku w sądzie.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Chętni do pozwania banku zrobili to lub wzięli ugodę

Nasi rozmówcy z obu stron frankowego sporu zgadzają się, że rynek powoli się wysyca. Według Białej księgi kredytów frankowych ZBP od 2000 r. polskie banki udzieliły 775 tys. kredytów w szwajcarskiej walucie. W 2015 r., gdy Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) uwolnił kurs franka, podnosząc wysokość rat kredytów frankowych w Polsce, 210 tys. takich kredytów było już całkowicie spłaconych, więc aktywny portfel wynosił wtedy 565 tys. umów. Biuro Informacji Kredytowej (BIK) podało nam, że na koniec kwietnia 2025 r. kredytobiorcy spłacali już tylko 182 tys. kredytów w szwajcarskiej walucie. To o 22 proc. mniej niż na rok wcześniej.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Kancelarie frankowe wskazują, że do sądów trafiło ok. 350-375 tys. pozwów, nasze źródła wskazują, że to już ok. 395 tys. To oznacza, że zakwestionowano już ponad 50 proc. wszystkich udzielonych kredytów.

– Jeśli doliczyć do tego ok. 150 tys. ugód, które banki zawarły z frankowiczami bez procesu, okazuje się, że pozostała jedynie niewielka grupa osób, które mają roszczenia wobec banków i do tej pory nie podjęły żadnych działań. Spora część z tych osób spłaciła swoje kredyty bądź pozostaje skłócona z pozostałymi współkredytobiorcami (np. byli małżonkowie) i ich determinacja w dochodzeniu roszczeń w sądzie jest niewielka – ocenia Bartosz Czupajło z kancelarii Czupajło, Ciskowski & Partnerzy, reprezentującej kredytobiorców.

– Katalog spraw jest zamknięty. Z każdą podjętą czynnością przez konsumenta lub bank, liczba spraw będzie się zmniejszać. Znaczna część kredytobiorców zdecydowała się już na podjęcie działań na drodze sądowej. Dziś tacy klienci uzyskują korzystne rozstrzygnięcia, stwierdzające nieważność ich umów kredytowych. Z drugiej strony mamy banki, które przełknęły gorzką pigułkę i zdecydowały się na wyjście z ugodami do swoich klientów – podkreśla z kolei Wojciech Bochenek z kancelarii Bochenek i Wspólnicy z grupy Votum, reprezentującej frankowiczów.

Główna fala minęła, ale do końca sagi wciąż daleko

W podobnym tonie wypowiada się Kacper Sampławski, prawnik KS Legal, kancelarii reprezentującej frankowiczów w sporach z bankami.

– Wydaje się, że główna fala pozwów frankowych jest już za nami. Większość frankowiczów, którzy mają umowy kredytowe w toku i zamierzali pozwać bank, już to zrobiła. Druga grupa zdecydowała się na zawarcie ugód. Trzecia grupa to kredytobiorcy, którzy będą nadal spłacać te kredyty lub już je spłacili i nie zamierzają dochodzić swoich praw – ocenia reprezentant frankowiczów.

Piotr Szwechłowicz, partner zarządzający kancelarii JNS Legal, reprezentującej banki w sporach z frankowiczami, potwierdza, że historia spraw sądowych dotyczących kredytów walutowych musi się kiedyś skończyć. Jest jednak daleki od stwierdzenia, że ten koniec jest bliski.

– Trzeba uwzględnić, że punktem odniesienia dla obecnych statystyk jest rekordowy wpływ nowych spraw z lat 2023-2024. W wartościach bezwzględnych obecnie nadal mamy jednak do czynienia z ogromną liczbą nowych spraw. Dodatkowo należałoby uwzględnić pozwy wzajemne, wnoszone przez klientów w sprawach z powództwa banków. Gdyby je uwzględnić w statystykach, wcale nie jestem przekonany, czy w ogóle można mówić o spadku liczby nowych pozwów klientów przeciwko bankom – zaznacza prawnik.

– Liczba nowych spraw spada, ale nie oznacza to, że saga frankowa się skończyła. Nie można bowiem tracić z pola widzenia pytań prejudycjalnych, które są aktualnie w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), dotyczących przedawnienia roszczeń banków. Jeżeli TSUE uznałby, że termin przedawnienia roszczeń banków zaczął biec od wpisu klauzul do rejestru klauzul niedozwolonych, to roszczenia banków będą dziś najpewniej przedawnione. TSUE ma również zająć się możliwością zasądzania roszczeń przedawnionych. Jeżeli taka możliwość zostanie wykluczona, to zakładam, że spraw na nowo przybędzie – ocenia Wiktor Budzewski, partner zarządzający w kancelarii frankowej Kurpiejewski Budzewski i Wspólnicy.

Rośnie liczba wyroków, ale na rozprawy się czeka

Spadającej liczbie nowych pozwów, towarzyszy przyspieszenie postępowań w sądach. Agencja MondayNews podaje, że 47 sądów okręgowych w Polsce wydało w I kwartale 22,8 tys. wyroków w sprawach frankowych. To o 35,1 proc. więcej niż przed rokiem oraz więcej niż liczba nowych pozwów wniesionych w pierwszych trzech miesiącach roku (14,3 tys.). To spora zmiana, bo jeszcze rok temu liczba nowych spraw przewyższała tę, dotyczącą wydanych wyroków.

Nasi rozmówcy wskazują, że pomimo spadającej liczby pozwów, na pierwsze terminy rozpraw nadal trzeba czekać latami. Dlatego, że sprawy są rozpatrywane zgodnie z kolejnością złożenia.

Wojciech Wandzel i Bartosz Czupajło są zgodni. Uważają, że powodem są sprawy masowo kierowane do sądów, w tym rekordowe napływy spraw w latach 2023-2024. To one spiętrzyły kolejki spraw oczekujących na rozpoznanie.

– Chodzi nie tylko o sprawy zainicjowane pozwem kredytobiorców, ale też sprawy z powództw banków o zwrot kapitału. Banki musiały je wytoczyć, bo Sąd Najwyższy przychylił się do tzw. teorii dwóch kondykcji. Zakłada ona, że roszczenia stron umowy kredytu są niezależne i każda ze stron musi dochodzić osobno przysługującej jej wierzytelności – podkreśla Wojciech Wandzel.

– Na termin rozprawy w Warszawie trzeba czekać dwa, trzy lata, w sądach w mniejszych miastach rok, dwa. Sądownictwo jest w stanie zapaści instytucjonalnej. Brakuje etatów sędziowskich i kadr personelu administracyjnego, co znacząco wydłuża procedurę – podkreśla Kacper Sampławski.

Wojciech Bochenek przyznaje, że najdłużej sprawy trwają w Warszawie ze względu na kumulację dużej liczby spraw w Sądzie Okręgowym. Dodaje jednak, że na drugim biegunie są sądy np. w Suwałkach, czy Legnicy. Wyroki zapadają tam nawet dwa miesiące od terminu złożenia pozwu.

– To, co napawa optymizmem, to zmiana podejścia sądów do prowadzenia spraw, które potrafią zakończyć się na jednym terminie rozprawy. Jeżeli dołożymy do tego zapowiadane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany związane np. z cyfryzacją sądu i postępowań sądowych, to można liczyć na przyśpieszenie w rozstrzyganiu spraw – ocenia prawnik z grupy Votum.

Banki zawierają więcej ugód, liderem PKO BP i mBank

Wraz z liczbą pozwów banki giełdowe ujawniły też, jak idzie im zawieranie ugód. Ośmiu graczy (bez Citi Handlowego, który ujawnia liczbę pozwów, ale nie ugód) ma ich obecnie 131,2 tys. To o 34,6 tys. więcej niż przed rokiem i 11 tys. więcej niż przed kwartałem. Ponadto polski oddział Raiffeisena (nienotowany na giełdzie) zawarł 2,2 tys. ugód. Deutsche Bank ujawnił nam, że ma już niemal 2,6 tys. porozumień z frankowiczami. To oznacza, że dziesięciu wymienionych graczy ma 136 tys. ugód. Dane te nie obejmują BPH i Getin Noble Banku, które mają spore portfele kredytów frankowych. Nie uwzględniają także Credit Agricole i Aliora, w których portfele takich kredytów są niewielkie.

Na koniec I kwartału, najwięcej ugód w sektorze – aż 50,2 tys. zawarł PKO BP. Na drugim miejscu uplasował się mBank z wynikiem 26,1 tys. porozumień, a na trzecim Millennium (26 tys.). To właśnie dwa pierwsze banki były bezkonkurencyjne na tle branży pod względem zawierania porozumień. PKO BP zawarł ich przez rok 11,8 tys., a mBank 10,9 proc. Ten ostatni przeskoczył tym samym Millennium, który oferuje ugody od 2021 r., czyli najdłużej w sektorze, ale nie jest skłonny do tak mocnych ustępstw na rzecz klientów jak mBank.

Prawnicy: warunki coraz bardziej atrakcyjne

Prawnicy obu stron przyznają, że warunki ugód frankowych w ostatnich latach istotnie się polepszyły.

– Zbliżyły się do korzyści, jakie klient może uzyskać w przypadku wyroku uwzględniającego powództwo. Margines do dalszej poprawy oferty ugodowej jest więc minimalny – uważa Piotr Szwechłowicz.

Innego zdania jest Karolina Pilawska z PZA Adwokaci, reprezentującej frankowiczów. Jej zdaniem jedynie jeden bank proponuje ugody, które faktycznie można byłoby rozważyć. Ze względu na tajemnicę adwokacką, nie chce podawać o którym podmiocie mowa.

– Ugody, które pojawiają się obecnie, są lepsze, niż te sprzed roku czy dwóch, natomiast w mojej ocenie wciąż są dalekie od tego, co można uzyskać w procesie. Upór sektora wynika zapewne z chłodnej kalkulacji. Prawdopodobnie obliczono, że takie oferty są wystarczające, żeby skłonić większość kredytobiorców – przekonuje Karolina Pilawska.

– Jest jeszcze niewielka grupa, która nadal uważa, że propozycje sprzed dwóch lat mają szansę powodzenia. Ten pociąg jednak już dawno odjechał. Liczę, że i te podmioty niedługo zmienią swoją politykę i zaczną z nami rozmawiać, bo jak nie teraz, to kiedy – dodaje Wiktor Budzewski.

Wojciech Bochenek przyznaje, że propozycje ugodowe co do zasady bazują na modelu przedstawionym przez KNF w grudniu 2020 r. Kredyt frankowy jest w nim porównywany z hipotetycznym kredytem w złotym, wziętym w tym samym czasie, a następnie różnica jest zwracana klientowi. Twierdzi, że banki dokonują jedynie odstępstw lub modyfikacji tak wyliczonego scenariusza.

– Jednym z najczęściej pojawiających się założeń ugodowych jest umorzenie kapitału pozostałego do spłaty. Zdarzają się sytuacje, że banki przedstawiają propozycję ugodową, zawierającą zwrot jakichś kwot na rzecz konsumenta. Natomiast, aby ocenić atrakcyjność ugody oraz móc podjąć dalsze negocjacje, należy mieć jakiś punkt odniesienia. Takim punktem mogą być roszczenia zgłoszone w powództwie lub możliwe do zgłoszenia w sądzie – zaznacza Wojciech Bochenek.

Wartość rezerw ogromna, ale będzie maleć

Aby pokryć koszty prowadzonych postępowań oraz zawieranych ugód, banki regularnie dowiązują rezerwy frankowe. Według Narodowego Banku Polskiego do połowy 2024 r. sektor zawiązał ok. 80-85 mld zł takich rezerw. Z tej kwoty 25 mld zł przeznaczono już na ugody lub rozliczenie się z kredytobiorcą po prawomocnym wyroku w sądzie.

Większość tej kwoty przypada na trzech największych kredytodawców frankowych notowanych na giełdzie. PKO BP podaje, że w jego przypadku łączna kwota rezerw wyniosła 20,2 mld zł. W mBanku to 17,2 mld zł, a w Millennium 10 mld zł.

W sektorze narasta jednak przekonanie, że wysokość nowych odpisów będzie niższa z każdym rokiem. Dlatego, że już teraz w większości banków odpisy odpowiadają za 120-140 proc. wartości kredytów frankowych.

– Jeżeli nie będzie żadnych nadzwyczajnych wydarzeń, to powinien być ostatni rok, w którym rezerwy na ryzyko prawne będą tak wysokie – mówił na konferencji prasowej Fernando Bicho, wiceprezes Banku Millennium.

W podobnym tonie w lutowym wywiadzie dla XYZ wypowiadał się szef tego samego banku, Joao Bras Jorge. Mówił wtedy, że z finansowego punktu widzenia 2025 r. powinien być ostatnim rokiem o znaczącym wpływie.

– Z operacyjnego punktu widzenia dokończenie zadania zabierze nam jeszcze kilka lat – dodawał.

Główne wnioski

  1. Banki raportują spadający napływ nowych pozwów frankowych. W mBanku liczba nowych spraw w I kwartale była o 60 proc. niższa niż rok temu, w Millennium najniższa od trzech lat. PKO BP chwali się z kolei, że spraw w sądach ubywa już drugi kwartał z kolei. Według szacunków ZBP to część większego trendu – liczba pozwów frankowych w sądach spada średnio o 1 tys. miesięcznie.
  2. Jednocześnie sądy wydają coraz więcej wyroków frankowych. Ich liczba rośnie o 35 proc. rok do roku i znacząco przewyższa już liczbę nowych pozwów. Sprawy są jednak rozpatrywane zgodnie z kolejnością wnoszenia, dlatego kredytobiorcy, którzy dopiero teraz decydują się pójść do sądu, na pierwsze rozprawy, zwłaszcza w Warszawie czekają nawet dwa, trzy lata.
  3. Banki przyspieszają z zawieraniem ugód z frankowiczami. Tylko przez rok ośmiu giełdowych graczy zawarło 35 tys. nowych porozumień. Co więcej, ugody zawierają nawet banki pozagiełdowe, na czele z Deutsche Bankiem i polskim oddziałem Raiffeisena. Według prawników warunki finansowe ugód zbliżają się do efektów rozstrzygnięć w sądach. Większość sektora oferuje ugody dużo lepsze niż rok, dwa lata temu. Są jednak wyjątki.