Co dane o produktywności mówią o polskiej gospodarce? I dlaczego polityka państwa powinna wspierać duże firmy
Duże firmy to siła napędowa niemal każdej gospodarki, a w Polsce jest to szczególnie widoczne. Zatrudniają jedną trzecią pracowników i generują połowę wartości dodanej wszystkich przedsiębiorstw. Z kolei międzynarodowe badania pokazują, że za wzrost produktywności w grupie dużych przedsiębiorstw odpowiada nieliczna garstka firm. To sugeruje, że działania polityki gospodarczej powinny więc wspierać duże przedsiębiorstwa, by mogły dokonać skoku produktywności, który pociągnie całą gospodarkę.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak rośnie produktywność w polskiej gospodarce według różnych miar.
- Jak wygląda relacja udziału zatrudnienia do wartości dodanej w Polsce na tle innych gospodarek europejskich.
- Jakie wnioski wynikają z badania zmian produktywności dużych firm w rozwiniętych gospodarkach.
Duże firmy są motorem produktywności niemal każdej gospodarki. W Polsce jest to szczególnie widoczne: w dużych firmach zatrudniona jest jedna trzecia pracowników, a wytwarzają aż połowę wartości dodanej powstającej w przedsiębiorstwach. Badania przeprowadzone dla USA, Niemiec i Wielkiej Brytanii pokazują, że także w grupie dużych przedsiębiorstw wzrost produktywności jest bardzo skoncentrowany: zaledwie 1 proc. firm odpowiadało za dwie trzecie wzrostu produktywności. Być może zatem uwaga decydentów powinna być skierowana na wspieranie dużych firm, by nieliczne z nich mogły dokonać skoku produktywności, który „ciągnie” całą gospodarkę.
Spór o produktywność
Według danych Eurostatu produktywność w polskiej gospodarce, mierzona jako produkt wytwarzany na godzinę pracy, mocno wzrosła w ostatnich latach. W latach 2015-2024, ten wzrost wynosił średniorocznie 2,3 proc. Plasowało nas to w czołówce państw europejskich. W całej UE produktywność rosła trzykrotnie wolniej, o 0,7 proc. rocznie, a w strefie euro jedynie 0,5 proc.
Z tymi statystykami jest jednak pewien problem: pokazują one bardzo wysoki wzrost produktywności od wybuchu wojny, zwłaszcza w latach 2022 i 2024. Wzrost produktywności w ujęciu r/r wyniósł wówczas odpowiednio 4,6 oraz 4,9 proc. Jednocześnie w 2022 r. do Polski nastąpił ogromny napływ uchodźców z Ukrainy. Nie jest to jednak uwzględnione w danych Eurostatu o populacji, co może znacząco zaburzać wspomniane dane o wzroście produktywności.
W tym kontekście lepszym źródłem wydaje się spojrzenie na łączną produktywność czynników produkcji (Total Factor Productivty, TFP). Według danych pochodzących z artykułu naukowego „How Much Are Ukrainian Refugees Contributing to the Polish Economy?” (Jaki jest wkład uchodźców z Ukrainy w polską gospodarkę?) autorstwa P. Strzeleckiego, J. Growca oraz R. Wyszyńskiego, ten wzrost w latach 2015-2023 wyniósł 0,7 proc. średniorocznie. Jednak za zdecydowaną większość odpowiadał wzrost przed 2019 r. W latach 2019-2023 wzrost TFP wyniósł średniorocznie tylko 0,2 proc. W samym 2022 r. wzrósł o 2,7 proc., a w 2023 r. spadł o 1,4 proc. (jakiś czas temu dokładniej opisywałem wnioski z tego artykułu).
Trzeba jednak pamiętać, że jest to inna miara niż sama produktywność pracy, więc nie można bezpośrednio porównywać tych wyników. TFP jest szersze, uwzględnia również m.in. efektywność wykorzystania kapitału. Te dane sugerują jednak, że wzrost produktywności wykorzystania czynników produkcji w Polsce w ostatnich latach pozostawia sporo do życzenia, a wzrost opierał się głównie na większej podaży pracy i kapitału.
Duże firmy górą
Duże przedsiębiorstwa cechują się wyższą produktywnością niż cała gospodarka. Średnio w całej UE duże przedsiębiorstwa (zatrudniające co najmniej 250 osób) w 2022 r. (ostatnie dostępne dane) zatrudniały 37,4 proc. wszystkich pracowników. Ich udział w wytwarzaniu wartości dodanej w gospodarce był jednak dużo większy – wynosił 49,8 proc. W Polsce duże przedsiębiorstwa zatrudniały tylko 32,5 proc. pracowników, a odpowiadały za wytwarzanie aż 49,8 proc. wartości dodanej powstającej w przedsiębiorstwach.
Relacja wytwarzanej wartości dodanej do wielkości zatrudnienia w dużych przedsiębiorstwach była zatem aż o 53 proc. wyższa niż średnio w całej gospodarce. To jeden z wyższy wyników wśród dużych europejskich gospodarek. Najwyższy ten wskaźnik był w Norwegii, duże przedsiębiorstwa były ponad dwukrotnie bardziej produktywne niż średnia dla gospodarki. Relacja ta była też trochę wyższa niż w Szwajcarii oraz w krajach regionu – na Węgrzech i Słowacji. Na drugim krańcu znalazła się natomiast Holandia, gdzie duże firmy były jedynie o 8 proc. bardziej produktywne niż średnio cała gospodarka. W UE produktywność dużych firm była o 33 proc. wyższa.
Duże przedsiębiorstwa w Polsce odjeżdżają pod względem produktywności reszcie gospodarki. Są dwa potencjalne wytłumaczenia tej sytuacji: duże firmy są naprawdę bardzo produktywne lub też mniejsze firmy cechują się bardzo niską produktywnością, dlatego duże na ich tle wypadają tak dobrze.
Badania pokazują, że w Polsce mamy do czynienia z tą drugą sytuacją. Raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego, zatytułowany „Mikrofirmy pod lupą w latach 2019-2023” pokazuje, że to przede wszystkim te cechują się bardzo niską produktywnością. W 2022 r. ich produktywność była piątą najniższą w całej UE, obok Węgier i Słowacji. Pierwsze wytłumaczenie dużych różnic w produktywności (super efektywne duże firmy) dotyczy natomiast Norwegii i Szwajcarii.
Nieliczne firmy ciągną całą resztę
Na tym etapie analizy można byłoby wysnuć wniosek, że korzystne dla polskiej gospodarki byłyby dwa zjawiska. Pierwsze to przesunięcie siły roboczej do dużych przedsiębiorstw, a drugi to poprawa produktywności w mniejszych firmach. To oczywiście prawda – jest jednak pewne „ale”.
Za lwią część wzrost produktywności odpowiada bardzo niewielka liczba dużych firm – wynika z opublikowanego niedawno raportu wydanego przez McKinsey Global Institute. Publikacja jest zatytułowana „The power of one: How standout firms grow national productivity” (Siła jednostki: jak wybitne firmy napędzają produktywność gospodarki). Autorzy przebadali próbkę 8,3 tys. dużych firm w trzech krajach między 2011 a 2019 r. Wnioski? Niecałe 100 z tych firm (zaledwie 1 proc.) odpowiadało za dwie trzecie całego wzrostu produktywności w badanej grupie. W samym USA za 78 proc. wzrost produktywności odpowiadało zaledwie 5 proc., wśród nich m.in. Apple, czy Amazon. Z kolei w Niemczech za 65 proc. wzrost produktywności odpowiadało 0,4 proc. firm (!), wśród nich m.in. Rewe, Zalando i Zeiss. A w Wielkiej Brytanii za 45 proc. wzrost odpowiadało 0,7 proc. przedsiębiorstw.
Wynika z tego, że ważniejsza od tysięcy spółek, które poprawiają swoją produktywność jest wąska grupa kilkudziesięciu dużych superfirm dokonujących produktywnościowego skoku. Te spółki ostatecznie „ciągną” w górę produktywność całej gospodarki.
Co zatem jest najlepszą ścieżką do poprawy produktywności polskiej gospodarki? Wspieranie wysiłków dużych firm na rzecz skokowej poprawy produktywności, najlepiej poprzez innowacje. I to najlepiej do tych firm powinni przepływać pracownicy z mniejszych firm. Oczywiście polska gospodarka jest na innym etapie rozwoju niż te uwzględnione w badaniu. Mamy większe rezerwuary produktywności w mniejszych firmach, które warto wykorzystać. Uwaga decydentów powinna jednak przesuwać się w kierunku dużego – zwłaszcza krajowego biznesu.
Główne wnioski
- Produktywność pracy w Polsce według Eurostatu rośnie szybko, ale TFP pokazuje znacznie wolniejszy wzrost, szczególnie po 2019 r. Oficjalne dane mogą być zawyżone przez nieuwzględnienie imigracji.
- Duże firmy w Polsce są o 53 proc. bardziej produktywne niż średnia gospodarki – to jeden z najwyższych wyników w UE. Zatrudniają jedną trzecią pracowników, ale wytwarzają połowę wartości dodanej.
- W krajach rozwiniętych za większość wzrostu produktywności odpowiada niewielki odsetek największych firm. To sugeruje, że Polska powinna wspierać rozwój dużych firm, aby niewielka część z nich dokonała skoku produktywności, który pociągnie całą gospodarkę.