Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Polska paraolimpijka sprzedaje działkę po zaniżonej cenie. „Cóż, moje stypendium wynosi 720 zł”

W przeszłości Justyna Franieczek przez osiem lat walczyła o powrót do sportu. Teraz walczy o igrzyska olimpijskie. Chce zdobyć medal i nakręcić o tym film dokumentalny, w którym pokaże, jak wiele kataklizmów jest w stanie przetrwać człowiek.

Na zdjęciu Justyna Franieczek, polska biegaczka paraolimpijska
Justyna Franieczek podczas igrzysk paraolimpijskich w Tokio w 2021. W biegu na 400 metrów Polka zajęła piąte miejsce. Fot. Tytus Żmijewski/PAP

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak wyglądało życie Justyny Franieczek po bardzo poważnym wypadku samochodowym i jakie „środki” pozwoliły jej wrócić do sportu.
  2. Jak bardzo Justyna Franieczek obniżyła cenę działki, którą chce sprzedać.
  3. Dlaczego pandemia koronawirusa okazała się korzystna dla startów Justyny Franieczek.

Każdy, kto przygotowuje się do rozmowy z Justyną Franieczek, musi natknąć się na wzmiankę o jej niepełnosprawności intelektualnej. W efekcie niemal każdy – już podczas rozmowy z polską biegaczką – przeżywa mniejszą lub większą niespodziankę. Justyna Franieczek zaskakuje elokwencją i dowcipem. Mówi z uśmiechem, że „po prostu nie mogła się niczego w szkole nauczyć”, i stąd takie orzeczenie. Nie była w stanie zapamiętywać naukowych definicji ani rozwiązywać zadań, ale już podczas przerw lekcyjnych nie zdradzała właściwie żadnych trudności intelektualnych.

Fizjoterapia kosztuje, ministerstwo daje grosze

To nie jest jedyne zaskoczenie.

– Myślałam, że dostanę porządny ochrzan! – żartuje w pewnym momencie naszej rozmowy 36-letnia biegaczka.

Wspomina wtedy o swojej niedawnej wizycie kontrolnej w Warszawie. Od kilku tygodni nie pojawiała się u fizjoterapeuty, więc spodziewała się ostrych słów. Ćwiczyła w domu, bo na regularne podróże z Bydgoszczy do stolicy nie ma pieniędzy. „Ochrzanu” jednak nie było – treningi domowe przyniosły dobre rezultaty.

– Po ostatniej kontuzji otrzymałam stypendium specjalne w wysokości 720 złotych brutto miesięcznie. Nie mam wsparcia sponsorskiego – tylko te kilkaset złotych z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Jedna wizyta u specjalistycznego warszawskiego fizjoterapeuty kosztuje 290 złotych. A w planie miałam trzy wizyty tygodniowo… Doliczając do tego koszty transportu, wychodzi naprawdę sporo – tłumaczy Justyna Franieczek.

Jedna wizyta u specjalnego warszawskiego fizjoterapeuty kosztuje 290 złotych. A w planie miałam trzy wizyty tygodniowo…"

Działka Justyny Franieczek

Po kontuzji biodra liczyła, że operacja odbędzie się w ramach NFZ, ale najbliższy wolny termin przypadał na drugą połowę października. Sama więc sfinansowała zabieg, mocno się zapożyczając. Dzięki szybszej operacji już biega – choć na razie powoli – jednak jej problemy finansowe się pogłębiły.

Kilka miesięcy temu postanowiła sprzedać swoją działkę w Skrzatuszu, położonym między Piłą a Wałczem. Nie traci pogody ducha, gdy mówi, że „poszła do pierwszej lepszej firmy” zajmującej się wyceną. Potem obniżyła tę wycenę o 100 tys. złotych i zamieściła ogłoszenie w internecie. Dodała do niego odpowiednie informacje: że działka ma już „wuzetkę”, że jest prąd, niedługo będzie woda, a szkoła znajduje się zaledwie 700 metrów dalej (tutaj zawarła też bardziej szczegółowy opis).

– Przy czym wtedy, gdy dokonywano wyceny, jeszcze nie wiedziałam, że tuż obok powstanie 15 domów jednorodzinnych. A więc de facto powstanie dzielnica. Czyli dziś moja działka byłaby wyceniona znacznie wyżej. A, i jeszcze nieopodal powstaje droga szybkiego ruchu – wyjaśnia Justyna Franieczek.

Drugiej wyceny jednak nie zleca – nawet pierwsze ogłoszenie nie wzbudziło zainteresowania. Poza tym kolejna wycena to kolejny wydatek.

Gdy dokonywano wyceny, jeszcze nie wiedziałam, że tuż obok powstanie 15 domów jednorodzinnych...

Ogłoszenie nie budzi zainteresowania, a także internetowa zbiórka nie przyniosła większych rezultatów. Mimo to w słowach Justyny Franieczek nie słychać rozgoryczenia. Opowiada o swojej sytuacji pogodnie, co jakiś czas dodając: „Przepraszam, gaduła ze mnie, wiem”. Słuchając jej historii, można wręcz odnieść wrażenie, że przy dawnych problemach obecne wydają się tak niewielkie, iż prawie nie zapisują się w jej pamięci.

Justyna Franieczek. Supermenka do kwadratu

Jej historia to opowieść o pokonaniu nowotworu, o radzeniu sobie z utratą ciąży oraz o bólu fizycznym, który towarzyszył jej nieustannie – nawet wtedy, gdy leżała wygodnie w łóżku.

Jako młoda dziewczyna rywalizowała z pełnosprawnymi juniorkami, choć już wtedy problemy w nauce były na tyle poważne, że otrzymała orzeczenie o niepełnosprawności intelektualnej. Karierę przerwał najpierw nowotwór, a później wypadek samochodowy. W jego wyniku Franieczek straciła kolejną ciążę (ma jedno dziecko – córkę).

– Po wypadku w 2011 r. przez osiem lat walczyłam o powrót do sportu. Lekarze sądowi orzekli 30 proc. stałego uszczerbku na zdrowiu. Przyznano mi także orzeczenie o niepełnosprawności fizycznej ze względu na biodro. Czułam ból przez całą dobę – chodząc, siedząc, leżąc. Operacje – np. jedna bardzo poważna, związana z kością krzyżową – jeszcze pogarszały moją sytuację. Pytałam lekarzy: „To nawet jako babcia będę bez przerwy czuć ból?” Zaczęłam interesować się medycyną naturalną – i to mnie uratowało. Naprawdę. Bólu pozbyłam się głównie dzięki olejkom naturalnym, np. z żywokostem. Smarowałam się codziennie. Do tego dochodziły bardzo silne środki przeciwzapalne. I udało się – wspomina Justyna Franieczek.

Bólu pozbyłam się głównie dzięki olejkom naturalnym.

Wróciła do biegania w 2019 r., rok przed igrzyskami w Tokio. Ale gdy zbliżał się decydujący olimpijski czas, Justyna Franieczek złamała nogę. Marzenia o medalu prysły – a przynajmniej wszystko na to wskazywało. Nadeszła jednak pandemia koronawirusa, która przesunęła igrzyska o rok. Justyna Franieczek poleciała do Tokio, a do medalu zabrakło jej bardzo niewiele – zajęła piąte miejsce w paraolimpijskim biegu na 400 m.

Tak imponujący powrót był możliwy również dzięki temu, że po kontuzji zaczęła startować także jako pływaczka i biegaczka narciarska – wszystko po to, by jej ciało odzyskało maksymalną możliwą sprawność.

Na igrzyska do Paryża Justyna Franieczek nie poleciała. Marzy o medalu w 2028 r.

– Medal olimpijski będzie wielkim zwieńczeniem mojej walki. Chcę, by powstał o niej film dokumentalny. Moim zdaniem to historia, która może dać siłę innym ludziom – mówi Justyna Franieczek.

Główne wnioski

  1. Justyna Franieczek przeszła niedawno operację, za którą w dużej mierze zapłaciła z pożyczonych pieniędzy. By spłacić długi i dokończyć rehabilitację, polska biegaczka potrzebuje środków finansowych. Dlatego zdecydowała się wystawić na sprzedaż swoją działkę.
  2. Działka Justyny Franieczek została wystawiona za mocno zaniżoną cenę. Najpierw Polka obniżyła operat szacunkowy o 100 tys. złotych, a następnie okazało się, że w sąsiedztwie powstaje osiedle – 15 domów jednorodzinnych. A zatem cena, za którą chce sprzedać nieruchomość, jest znacznie niższa od aktualnej wartości rynkowej działki.
  3. Po wypadku samochodowym Justyna Franieczek przez lata odczuwała nieustanny ból. Przekonuje, że do sportu wróciła w dużej mierze dzięki medycynie naturalnej. Operacje nie przynosiły ulgi – pomogły za to specjalne olejki, które wcierała w ciało bardzo regularnie.