Co po wyborach. Ciąg dalszy w Sądzie Najwyższym?
O ważności lub nieważności wyborów prezydenta RP orzekać będzie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Choć status tej izby jest kwestionowany, to orzekała już ona parokrotnie o ważności wyborów, w tym również prezydenckich. Prawo przewiduje scenariusz na wypadek stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta, jednak nie był on dotychczas wcielany w życie.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Na jakiej podstawie kwestionowana izba Sądu Najwyższego orzeka o ważności wyboru prezydenta.
- Co wydarzy się w przypadku ewentualnego stwierdzenia nieważności wyboru.
- Czy podejmowano próby uregulowania sytuacji kwestionowanej izby SN.
Za nami brutalna i pełna emocji kampania prezydencka. Już w trakcie walki ze strony polityków pojawiały się głosy podważające prawidłowy przebieg kampanii. Niewykluczone mogą być protesty wyborcze.
W dniu głosowania w drugiej turze w sieci pojawiło się sporo sugestii, również ze strony niektórych polityków, podważających możliwość głosowania poza macierzystym obwodem głosowania z użyciem zaświadczenia o prawie do oddania głosu.
Do tej sprawy w mediach społecznościowych odniósł się Ryszard Balicki, członek Państwowej Komisji Wyborczej. Prawnik przypomniał, że każdy wyborca mógł otrzymać tylko jedno zaświadczenie o prawie do głosowania w drugiej turze. Dodał, że każde zaświadczenie musi być opatrzone hologramem oraz że to właśnie ten dokument jest podstawą do otrzymania karty wyborczej poza macierzystym obwodem głosowania. Obwodowa komisja wyborcza musi wydać kartę do głosowania osobie, która pokaże komisji zaświadczenie.
Kto orzeka o ważności wyboru prezydenta?
Konstytucja w 129 artykule określa, że ważność wyborów prezydenta RP stwierdza Sąd Najwyższy. Określa również, że na zasadach ustawowych wyborcy przysługuje prawo do złożenia protestu przeciwko ważności wyborów. W przypadku stwierdzenia nieważności wyborów prezydenta RP rozpisuje się nowe. Szczegóły tych procesów są określone ustawowo.
Ze znowelizowanej za rządów PiS ustawy o Sądzie Najwyższym wynika, że o ważności lub nieważności wyborów orzeka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
– Konstytucja wymaga, by robił to Sąd Najwyższy, a ustawodawca może dokonać podziału kompetencji między izbami. Trzeba pamiętać, że izba, o której mowa, w świetle orzecznictwa Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie spełnia standardu sądu w rozumieniu ustawy i Konstytucji, czyli organu niezależnego i bezstronnego. To pokłosie statusu osób powołanych w skład tej izby. Jest to następstwem nieprawidłowego ukształtowania KRS-u. Biorąc pod uwagę przepisy ustawy o SN, tą sprawą będzie zajmować się organ, który kryteriów sądu nie spełnia – mówi mec. Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
Izba ta orzekała również ws. wyborów prezydenckich w 2020 r., a także ws. wyborów parlamentarnych w 2023 r. i 2019 r. mimo jej kwestionowanego statusu. Praktyka mówi o domniemaniu ważności wyborów.
Czy w aktualnym stanie prawnym jest możliwe, by SN, który spełnia takie kryteria, zajął się stwierdzeniem ważności wyborów? Mecenas Przemysław Rosati przyznaje, że taka możliwość istnieje.
– Wymagałoby to odwagi po stronie Pierwszej Prezes SN i skierowania tej sprawy do rozpoznania przez sędziów na podstawie stosowanych wprost przepisów Konstytucji z pominięciem ustawy o SN. Jest to możliwe, bo każdy sędzia ma obowiązek zbadać, czy przepisy, które stosuje, są zgodne z Konstytucją, a przepisy statuujące Izbę Kontroli Nadzwyczajnej są moim zdaniem niezgodne z art. 45. Konstytucji. Gdyby pani prezes wykazała się odwagą i odpowiedzialnością za demokrację, mogłaby skierować sprawę stwierdzenia ważności wyborów prezydenta RP do składu SN, który utworzony byłby z sędziów powołanych przed 2017 r. Gwarantowałoby to wydanie orzeczenia przez SN, którego skład nie budzi żadnych wątpliwości – twierdzi prezes NRA.
Co, kiedy wybory uznaje się za nieważne?
SN jeszcze nigdy nie stwierdził nieważności wyborów. Prawo przewiduje jednak, co należy zrobić w takiej sytuacji.
Konstytucja wskazuje, że w przypadku stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta jego obowiązki sprawuje marszałek Sejmu. Następnie ma 14 dni na wyznaczenie nowego terminu wyborów, które powinny odbyć się w czasie nie dłuższym niż 60 dni od momentu zarządzenia.
Jak mówił niedawno w rozmowie z "Rzeczpospolitą" sędzia Wojciech Hermeliński, były szef PKW oraz sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, może to dać marszałkowi Sejmu możliwość do powtórnej nowelizacji prawa oraz podpisania nowej ustawy jako pełniącemu obowiązki głowy państwa.
Nieudany ruch Hołowni
Alternatywę dla obecnego stanu prawnego proponował marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Pod koniec grudnia przygotował projekt ustawy, na mocy której o ważności wyborów prezydenckich orzekałoby 15 najstarszych stażem sędziów z trzech izb SN (Izba Cywilna, Izba Karna oraz Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych) z wyłączeniem dwóch, których status jest kwestionowany (poza Izbą Kontroli Nadzwyczajnej to również Izba Odpowiedzialności Zawodowej).
O protestach wyborczych miałby orzekać trzyosobowy skład wylosowany spośród sędziów zasiadających w trzech izbach SN, w których zasiadają tzw. starszy sędziowie (którzy do SN trafili przed zmianami forsowanymi przez poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości). Prezydent Andrzej Duda zawetował tę ustawę.
Główne wnioski
- O ważności wyboru prezydenta RP orzeka Sąd Najwyższy. Tak wskazuje Konstytucja RP. Ustawa o Sądzie Najwyższym, znowelizowana za rządów PiS, uszczegóławia ten proces. Na jej mocy o ważności wyboru prezydenta orzeka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Na mocy orzeczeń europejskich trybunałów, nie jest ona jednak uznawana za sąd.
- W przypadku stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta RP jego obowiązki przejmuje marszałek Sejmu, który rozpisuje nowe wybory.
- Obecny marszałek Sejmu Szymon Hołownia próbował uregulować tę sytuację. Przygotował projekt ustawy, na mocy którego o ważności wyborów orzekaliby ci sędziowie SN, których status nie jest kwestionowany. Ustawę tę zawetował jednak prezydent Andrzej Duda.