Kulisy rynku transferowego i Legia kontra UEFA. "500 euro za każdą racę"
Zakaz używania obuwia danej firmy, uprawiania sportów ekstremalnych, a nawet lotów w kosmos. Umowy piłkarskie zawierają niekiedy nietypowe klauzule, którymi kluby próbują chronić swoje interesy. - Kontrakt z zawodnikiem może mieć łącznie nawet 60 stron - mówi Grzegorz Knap, adwokat z kancelarii LAS Legal, współpracujący z Legią Warszawa i PZPN-em. W podcaście sport to pieniądz opowiada o o tym, jak wyglądają umowy z piłkarzami, ale też o prawnych bataliach Legii z UEFA i trwającym zawieszeniu rosyjskich piłkarzy.
Z tego odcinka dowiesz się…
- Na jaką formę zatrudnienia najczęściej decydują się piłkarze i kluby Ekstraklasy.
- Jakie nietypowe klauzule może zawierać kontrakt piłkarski.
- W jaki sposób Legia Warszawa odpowiada UEFA na zarzuty ws. zachowań kibiców.
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
W polskich realiach najczęściej spotykaną w piłce formą zatrudnienia jest B2B. Kluby podpisują kontrakt z zawodnikiem prowadzącym jednoosobową działalność gospodarczą, ten co miesiąc wystawia na rzecz klubu fakturę VAT.
– To jest forma zatrudnienia, która jest korzystna dla obu stron. Nie ma co ukrywać, znaczące tutaj są kwestie podatkowe. Obniża to koszt po stronie klubu, jak również zawodnik na koniec dostaje większą kwotę netto, więc obie strony są bardzo chętne, żeby tą formę przyjmować – wyjaśnia Grzegorz Knap.
Inaczej jest w przypadku piłkarzy spoza Unii Europejskiej, zawierających z klubami kontrakt cywilny.
Jeszcze inaczej wygląda kwestia współpracy z młodymi piłkarzami, którzy nie podpisali jeszcze profesjonalnego kontraktu.
– Tacy zawodnicy podpisują deklarację gry amatora, zobowiązującą go do udziału w
rozgrywkach i świadczenia usług piłkarskich do 30 czerwca kolejnego roku, czyli do końca sezonu. W sytuacji, w której mamy takiego utalentowanego 15-latka czy 16-latka tylko na deklaracji gry amatora, po 30 czerwca on jest wolnym zawodnikiem i każdy klub może podpisać z nim już kontrakt piłkarski – mówi Grzegorz Knap.
Klub satelicki Rakowa Częstochowa - co na to przepisy?
W jednym z poprzednich odcinków podcastu "Sport to pieniądz" prezes Rakowa Częstochowa Piotr Obidziński opowiadał o planach aktualnych wicemistrzów Polski, dotyczących nawiązania bliskiej współpracy z innym klubem z Polski lub spoza kraju. Właściciel Rakowa miał rozważać zakup kolejnego zespołu i uczynienie z niego klubu satelickiego. Piotr Obidziński zaznaczał, że taki model może jednak nie być akceptowany przez polskie przepisy. Potwierdza to Grzegorz Knap, który wskazuje, że dwa kluby posiadające tego samego właściciela mogłyby mieć duże problemy z uzyskaniem formalnej zgody na grę - nawet jeśli występowałyby na różnych poziomach rozgrywkowych.
– Nie przepisy PZPN-u, ale bardziej Ustawa o sporcie i artykuł 10., zabezpiecza albo uniemożliwia takie sytuacje, że na meczu Ekstraklasy będą występowały dwa zespoły, których właścicielem się da ta sama osoba, ta sama firma, ta sama spółka, ten sam fundusz. Ten artykuł mówi jasno, że udziałowiec, właściciel, członek danego klubu sportowego, który jest członkiem Polskiego Związku Sportowego, nie może mieć udziałów ani być członkiem innego klubu sportowego – tłumaczy Grzegorz Knap.
Przed konfliktem interesów, który potencjalnie mógłby wpływać na wyniki sportowe, chroni się także UEFA. W przeszłości zdarzało się, że do tych samych europejskich rozgrywek awansowały kluby z różnych państw, ale mające tego samego właściciela - jak np. RB Lipsk i Red Bull Salzburg czy Manchester City i Girona. Aby oba powiązane właścicielsko zespoły mogły jednocześnie grać np. w Lidze Mistrzów, musiały wprowadzić zmiany administracyjno-strukturalne w sposobie ich zarządzania.
– Została rozwiązana umowa współpracy pomiędzy Manchesterem City a Gironą, ustalono zakaz
transferów pomiędzy tymi dwoma klubami, zakaz wymiany know-how i wymiany informacji. Formalnie nadal właścicielem z punktu widzenia beneficjenta rzeczywistego klubu Girona był fundusz City Football Group, niemniej jednak faktycznie zarządzanie i decyzje były podejmowane przez niezależny fundusz powierniczy. Po spełnieniu tych wszystkich przesłanek UEFA dopuściła Gironę do rozgrywek Ligi Mistrzów – opowiada Grzegorz Knap.
Ile kosztuje odpalenie racy?
Na zakończenie udanego dla Legii Warszawa sezonu w Lidze Konferencji, UEFA nałożyła na klub 45 tys. euro kary za użycie przez kibiców Legii środków pirotechnicznych w trakcie wyjazdowego meczu z Chelsea. Kolejne 100 tys. euro zespół z Warszawy musiał zapłacić za użycie rac i obraźliwe przyśpiewki, płynące z trybun w czasie domowego spotkania z drużyną z Londynu.
– Obecnie w regulaminie dyscyplinarnym jest bardzo jasno wskazany taryfikator kar. Za pierwsze odpalenie rac jest liczona kara 500 euro za każdą racę. Jeśli mamy drugie naruszenie w postaci
odpalenia rac, kwota rośnie do 750 euro – opowiada Grzegorz Knap.
Po każdym meczu w europejskich pucharach, kluby otrzymują sporządzone przez delegatów UEFA raporty, w których pojawiają się informacje, dotyczące naruszeń regulaminu.
– Raport delegata ma zasadę domniemania prawdziwości, czyli jak on wpisał, że 100 rac, to znaczy, że było 100 rac i teraz ciężar dowodu przeciwnego jest po stronie klubu. Klub musi udowodnić, silnymi argumentami i dowodami, że nie było tych 100, tylko było 50 – dodaje Grzegorz Knap.
