Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Świat

Jak Chiny szpiegują Rosję: wyciekł raport FSB

Służby specjalne Chin rekrutują coraz więcej Rosjan, podkopują interesy Moskwy w Arktyce, Azji Centralnej i na Dalekim Wschodzie – wynika z ujawnionego tajnego dokumentu FSB. Mimo deklarowanej przez przywódców Rosji i Chin „przyjaźni bez granic” rosyjski kontrwywiad obawia się rosnącej infiltracji przez agentów Państwa Środka.

Widok na granicę Chin i Rosji nad rzeką Amur
Rosyjska flaga w Błagowieszczeńsku na Rosyjskim Dalekim Wschodzie widziana z chińskiej strony granicznej rzeki Amur. Rosjanie zaanektowali część tego regionu w połowie XIX wieku. Fot.: Getty Images / Bloomberg

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co tajny dokument FSB mówi o działaniach chińskiego wywiadu w Rosji.
  2. Czy rosyjski kontrwywiad słusznie obawia się przyszłych roszczeń terytorialnych Chin.
  3. Jak na zwiększonej nieufności Moskwy do Pekinu mogłaby skorzystać Polska.

Grupa hakerów Ares Leaks przekazała redakcji dziennika „The New York Times” ośmiostronicowy raport, przygotowany przez tajną komórkę rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Jego autentyczność dziennikarze potwierdzili w sześciu zachodnich agencjach wywiadowczych.

Z dokumentu, prawdopodobnie powstałego na przełomie 2023 i 2024 roku, wyłania się obraz zakulisowej walki rosyjskich i chińskich służb specjalnych. Rywalizacja trwa pomimo oficjalnej przyjaźni Moskwy i Pekinu. Analitycy FSB ostrzegają, że Państwo Środka stanowi poważne zagrożenie dla rosyjskiego bezpieczeństwa.

Z tajnej notatki, która prawdopodobnie powstała w moskiewskim Departamencie Operacji Kontrwywiadowczych, wynika, że agenci chińskiego wywiadu zwiększają wysiłki w celu rekrutacji rosyjskich urzędników, ekspertów, dziennikarzy i przedsiębiorców. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy posiadają kontakty w kręgach władzy. Chińskie służby są zainteresowane podkopywaniem interesów Rosji w Arktyce i Azji Centralnej. Mogą też wykorzystywać rosyjskich naukowców i tamtejsze archiwa, aby udowodnić historyczną i kulturową przynależność do Chin terenów na dzisiejszym Rosyjskim Dalekim Wschodzie.

FSB rekomenduje, aby „przeciwdziałać transferowi ważnych strategicznych informacji” do Chin. Musi się to jednak odbywać na tyle dyskretnie, aby nie zaszkodzić dyplomatycznym relacjom Moskwy i Pekinu – sugerują autorzy dokumentu.

Naturalna synergia

Jak podkreśla „NYT”, Rosję i Chiny połączyła naturalna synergia gospodarcza. Wzmocniły ją zaś wspólne interesy geopolityczne. Rosja jest jednym z największych światowych producentów energii, Chiny zaś – jednym z jej największych konsumentów. Obecnie to Państwo Środka jest największym odbiorcą dostaw syberyjskiej ropy. Znacznie się one powiększyły po zarządzonej przez Władimira Putina inwazji na Ukrainę.

Chińczycy dostarczają Rosjanom niezwykle ważne czipy komputerowe, oprogramowanie oraz komponenty zbrojeniowe. Gdy w wyniku sankcji Rosję opuściły zachodnie firmy, to właśnie chińskie marki i przedsiębiorstwa przejęły ich rynek. Dziś władze na Kremlu i w Pekinie zapowiadają dalsze rozszerzanie strategicznej współpracy, w tym w dziedzinie kinematografii oraz eksploracji kosmosu. Zamierzają na przykład wspólnie zbudować bazę na Księżycu.

Choć, jak opisuje to amerykański dziennik, Władimir Putin i Xi Jinping uparcie dążą do realizacji swojego partnerstwa „bez granic”, to z notatki wykradzionej przez hakerów można wysnuć wniosek, że granice jednak istnieją, a służby obu państw dalece sobie nie ufają.

Tajemnice wojskowe i naukowcy

Świadczy o tym choćby zacieśnianie przez stronę chińską kontroli około 20 tys. rosyjskich studentów kształcących się na uczelniach za Wielkim Murem. Chińczycy starają się też werbować do pracy w wywiadzie Rosjan i Rosjanki posiadających chińskich współmałżonków – ostrzega FSB.


Autorzy rosyjskiego raportu kontrwywiadowczego oceniają też, że ChRL jest zainteresowana rosyjskimi tajemnicami wojskowymi oraz pozyskiwaniem naukowców. Wymieniają przy tym inżynierów zatrudnionych w przemyśle lotniczym.

Szczególne zainteresowanie Pekinu budzą informacje na temat metod bojowego zastosowania dronów (...) oraz metod przeciwdziałania nowym typom zachodniej broni

„Priorytet w rekrutacji mają byli pracownicy fabryk samolotów i instytutów badawczych, a także obecni pracownicy, którzy są niezadowoleni z zamknięcia programu rozwoju ekranoplanów przez rosyjskie Ministerstwo Obrony lub którzy doświadczają trudności finansowych” – można przeczytać w notatce.

Chińczycy są też ciekawi działań zbrojnych w Ukrainie i strategii zarówno rosyjskich, jak i ukraińskich wojsk. Chińscy generałowie, którzy mimo dużego potencjału swojej armii nie stoczyli wojny od czasu konfliktu z Wietnamem w 1979 r., chcą poznać szczegóły walk Rosji ze wspieraną zachodnim sprzętem i ekspertyzą Ukrainą.

Szczególne zainteresowanie Pekinu budzą informacje na temat metod bojowego zastosowania dronów, modernizowania ich oprogramowania oraz metod przeciwdziałania nowym typom zachodniej broni” – napisano.

Analitycy rosyjskiej służby sugerują również, że Chińczycy starają się pozyskać najemników paramilitarnej Grupy Wagnera, którzy walczyli w Ukrainie oraz w konfliktach w krajach Afryki.

Z raportu dowiadujemy się, że trzy dni przed rosyjską inwazją na sąsiednie państwo FSB zaaprobowała nowy program kontrwywiadowczy pod kryptonimem „Entente-4”. Jak ocenia "NYT", działo się to w chwili, gdy Rosjanie wycofywali niemal całe swoje wojsko i zasoby wywiadowcze na zachód. Służby prawdopodobnie miały obawy, że Chiny mogą to wykorzystać.

Gra o Azję Centralną i Arktykę

Rosjanie obawiają się nie tylko o swoje technologie i naukowców, ale także o geopolityczne wpływy. Ich zdaniem Pekin podkopuje rosyjskie interesy w Azji Centralnej. Chińczycy używają przy tym „nowej strategii” do promowania swojej soft power w krajach tego regionu. W tym kontekście wymieniono Uzbekistan.

– Azja Centralna to tradycyjna rosyjska strefa wpływów. W ostatnich kilkunastu latach Rosjanie i Chińczycy wypracowali tam nieformalne porozumienie. Chiny mogą rozbudowywać swoje interesy gospodarcze, ale Rosja zachowuje kontrolę nad sprawami polityczno-wojskowymi. Uzbekistan, o którym pisze w raporcie FSB, jest najludniejszym krajem regionu i jego dawnym liderem. Dziś politycznie lawiruje pomiędzy Zachodem, Rosją i Chinami. Gdyby znalazł się w chińskiej strefie wpływów, stałoby się to symbolem zmian dla całej Azji Centralnej – ocenia w rozmowie z XYZ prof. Michał Lubina, wykładowca i badacz w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Chiński wywiad usiłuje wejść w posiadanie informacji na temat rosyjskich przedsiębiorstw w Arktyce

Według dokumentu rosyjskich służb Chiny są też coraz bardziej zainteresowane obszarem Arktyki. Zwłaszcza Północną Drogą Morską, która staje się coraz ważniejszym szlakiem handlowym. Autorzy raportu ostrzegają, że chiński wywiad usiłuje wejść w posiadanie informacji na temat rosyjskich przedsiębiorstw w Arktyce, wykorzystując do tego celu instytucje akademickie i firmy górnicze.

W dodatku Pekin ocenia, że z powodu zachodnich sankcji Rosjanie będą potrzebowali coraz więcej chińskiej pomocy w utrzymaniu „starzejącej się arktycznej infrastruktury”. Przykładem jest potentat gazowy Novatek. Po wycofaniu się amerykańskich partnerów musiał polegać na chińskiej pomocy technicznej przy budowie instalacji do skraplania gazu ziemnego.

Największe emocje budzi jednak granica na Dalekim Wschodzie, która dotychczas nie była – i formalnie nadal nie jest – przedmiotem chińsko-rosyjskiego sporu.

Państwo Środka zażąda Władywostoku?

Rosja coraz bardziej obawia się potencjalnych chińskich roszczeń terytorialnych na Dalekim Wschodzie. Znaczne jego połacie Imperium Rosyjskie zaanektowało od Chin w połowie XIX wieku. Dotyczy to części terenów Mandżurii, na których leżą dziś miasta Chabarowsk i Władywostok.

Rosjanie przejęli te regiony, gdy Chiny – pod rządami dynastii Qing – były zmuszone do serii bolesnych ustępstw wobec cudzoziemskich mocarstw. Okres, w którym do tego doszło, jest w Państwie Środka znany jako „stulecie upokorzeń”. Chińska Republika Ludowa – z powodu swojego sojuszu ze Związkiem Radzieckim, a później z Rosją – nigdy oficjalnie nie domagała się zwrotu tych ziem.

Badacze poszukują dowodów na zamieszkiwanie na Rosyjskim Dalekim Wschodzie „starożytnych ludów chińskich"

Mimo to w 2023 roku chińskie władze opublikowały mapę, na której umieszczono mandaryńskie nazwy miast i regionów wewnątrz Rosji, w tym Władywostoku, Chabarowska i wyspy Sachalin.

W ujawnionym dokumencie FSB mowa o tym, że w chińskich środowiskach akademickich formułuje się jednak roszczenia przeciwko Rosji. Chińscy badacze poszukują m.in. dowodów na zamieszkiwanie na Rosyjskim Dalekim Wschodzie „starożytnych ludów chińskich”. Jak oceniają rosyjscy agenci, prawdopodobnie ma to wpłynąć na opinię publiczną w sposób korzystny z punktu widzenia interesów Pekinu. FSB nakazała swoim funkcjonariuszom raportowanie o takich „rewanżystowskich” działaniach. Mają też informować o próbach wykorzystania rosyjskich naukowców i zawartości tamtejszych archiwów do przypisywania przygranicznym regionom przynależności do Chin.

Rosyjskie lęki i chińskie plany

Prof. Michał Lubina, autor książki “Niedźwiedź w objęciach smoka” o relacjach Rosji i Chin, podkreśla, że zainteresowanie tajemnicami wojskowymi, rekrutowanie informatorów i zabieganie o interesy swojego państwa w kluczowych regionach to racjonalne elementy działania chińskich służb.

– Wnioski z raportu są oczywiste. Rosja słabnie, a ponieważ ma dobrych naukowców, to chiński wywiad chciałby ich przejąć. Tak zrobiłby każdy inny wywiad na świecie – mówi wykładowca UJ.

Uwagę zwracają ciągle obecne w Moskwie obawy o zagarnięte terytorium.

– Widoczne w kontrwywiadowczym dokumencie obawy o chińskie pretensje są przesadne. Potwierdzają jednak stare niepokoje Rosjan, że Chińczycy kiedyś zechcą wrócić na Przyamurze. Irracjonalne fobie są jako takie trudne do analizy. Faktem jest, że chociaż Chińczycy od trzydziestu lat zachowują się wobec Moskwy wzorowo i starają się uśmierzyć rosyjskie lęki, to one jednak ciągle istnieją.

Prof. Lubina podkreśla, że próba prowadzenia badań nad chińską przeszłością ziem należących dzisiaj do Rosji jest nowym zjawiskiem.

– Dotychczas w Chinach pojawiały się tylko oddolne inicjatywy i komentarze na temat rosyjskiej aneksji, ale zawsze były blokowane przez państwo. Jeśli dziś zaczyna rosnąć popyt na tworzenie badań naukowych na ten temat, może to oznaczać, że Pekin przygotowuje się na możliwość wysunięcia roszczeń w perspektywie kilkudziesięciu lat, albo że chce użyć wyników badań jako środka nacisku na Moskwę w szerszych negocjacjach – ocenia prof. Michał Lubina.

Co leży w interesie Polski?

Analizując ujawniony raport, "NYT" podkreślał, że ewentualne pogorszenie chińsko-rosyjskich relacji leżałoby w interesie Stanów Zjednoczonych. Gazeta wspomniała wypowiedź prezydenta Donalda Trumpa, który na krótko przed listopadowymi wyborami stwierdził, że chciałby "rozdzielić" Rosję i Chiny. Obu tym państwom zależy na zmianie globalnego porządku i ograniczeniu wpływów Zachodu, w tym USA.

Autorzy artykułu spekulowali, że rosyjski dokument może potwierdzać teorię, że – przy odpowiednim podejściu – takie rozdzielenie Rosji i Chin byłoby wykonalne. Ale inny sposób interpretacji prowadzi do odwrotnego wniosku. Fakt, że Władimir Putin dobrze zdaje sobie sprawę z ryzyka, a jednak zdecydował, że bliskie relacje z Pekinem są dla niego opłacalne, może świadczyć o tym, że Waszyngton nie ma wielkich szans na zmianę kursu Kremla wobec jego potężnego sąsiada.

Polsce opłaca się wszystko to, co oddala Moskwę i Pekin, dlatego powinna przypominać o rosyjskich obawach i historycznych przewinieniach Rosjan wobec Chin

Czy rosyjskie obawy mogłaby skapitalizować Warszawa? Według profesora Lubiny napięcia między państwami Władimira Putina i Xi Jinpinga opłacałyby się także Polsce.

– Z punktu widzenia logiki naukowej tematu roszczeń terytorialnych wobec Rosji nie ma. Chiny żadnych nie zgłaszają i wątpliwe, aby miały to zrobić w dającej się przewidzieć przyszłości. Ale w logice politycznej Polsce opłaca się wszystko to, co oddala Moskwę i Pekin. Dlatego powinna przypominać o rosyjskich obawach i historycznych przewinieniach Rosjan wobec Chin. Przed inwazją na Ukrainę nasze spory z Chińczykami mogły dotyczyć spraw filozoficznych: Tybetu, masakry na Placu Tiananmen albo współczesnych naruszeń praw człowieka. Ale dziś mamy z Pekinem fundamentalny problem: Chiny wspierają Rosję i pomagają jej wygrać wojnę na naszym podwórku. Dla Polski korzystny byłby każdy zatarg powodujący zmniejszenie chińskiej pomocy dla Putina – mówi prof. Lubina.

Ale nawet jeśli wzmożona aktywność chińskich szpiegów rzeczywiście stworzy napięcia, to Kreml i podległe mu służby z pewnością nie będą się tym chwaliły publicznie. FSB zaleciła swoim oficerom zmniejszanie ryzyka, jakie stanowią chińscy szpiedzy bez powodowania „negatywnych konsekwencji dla relacji dwustronnych”. Przestrzegła ich też przez publicznym „wspominaniem o chińskich służbach wywiadowczych jako o potencjalnym wrogu”.

Główne wnioski

  1. Zdaniem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa służby wywiadowcze Chin intensywnie rekrutują Rosjan, zbierają wiedzę o rosyjskiej strategii i technologiach wojskowych oraz podkopują interesy Moskwy w Azji Centralnej i Arktyce. Tak wynika z ośmiostronicowego raportu przygotowanego prawdopodobnie na przełomie 2023 i 2024 roku przez tajną komórkę rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Grupa hakerów Ares Leaks przekazała raport redakcji dziennika „The New York Times”.
  2. FSB obawia się, że Pekin spróbuje podważyć przynależność terytoriów na Dalekim Wschodzie do Rosji. Chiny nie wysuwają obecnie żadnych roszczeń, ale w przyszłości mogą ich użyć jako środka nacisku.
  3. Rosyjski kontrwywiad zaleca swoim oficerom dyskretne przeciwdziałanie chińskim zabiegom, ale odradza publiczne wypowiedzi, które przedstawiałyby Chiny jako potencjalnego wroga.