Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Społeczeństwo Świat

Izrael strzela, Pasdaran kule nosi. Czy na Bliskim Wschodzie wybuchnie wojna?

Izrael zaatakował Iran. W ataku lotniczym – źródła mówią o użyciu nawet 200 samolotów – Izraelskie Siły Obronne (IDF) uderzyły w wybrane cele na terenie Iranu. Zbombardowane zostały obiekty wojskowe i naukowe, zginęli wysocy rangą oficerowie irańskiej armii i Korpusu Strażników Rewolucji. Czy Iran zdecyduje się na odwet, a jeśli tak, to na jaką skalę?

Gorąco na Bliskim Wschodzie. Izrael zaatakował Iran. Zginął m.in. dowódca Korpusu Strażników Rewolucji, gen. Hossein Salami
Izrael zaatakował Iran. Zginął m.in. dowódca Korpusu Strażników Rewolucji, gen. Hossein Salami. Fot. Fatemeh Bahrami/Anadolu via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie cele zbombardowały w Iranie izraelskie samoloty.
  2. Jakie wnioski płynął z operacji militarnej Izraela.
  3. Którzy irańscy oficjele zginęli w izraelskich atakach.

Gorąca noc na Bliskim Wschodzie. W serii ataków lotniczych, nalotów i bombardowań, Izraelczycy uderzyli w Iran. Zginęli wysocy rangą wojskowi, naukowcy pracujący przy irańskim programie nuklearnym, przetrzebiona została irańska obrona przeciwlotnicza.

Izrael uderzył mocno i precyzyjnie. W atakach zginął m.in. gen. Hossein Salami, dowódca Korpusu Strażników Rewolucji (Pasdaran), gen. Ismail Qaani, dowódca tzw. Sił Ghods, należących do Pasdaranu, czy Mohammed Bagheri, szef sztabu sił zbrojnych Iranu.

W ataku użyto, według przekazów medialnych, nawet 200 samolotów izraelskich. W składzie Sił Powietrznych IDF jest wiele typów samolotów bojowych: od starszych, ale skutecznych F-16, przez kilka typów wielozadaniowych samolotów F-15, po ultranowoczesne, zbudowane w technologii stealth (obniżonej widzialności radarowej) F-35.

Izrael ma duże doświadczenie w przeprowadzaniu operacji lotniczych. Można przypomnieć choćby atak lotniczy z 1981 r., kiedy Izraelczycy zbombardowali bez strat własnych powstający w Iraku reaktor jądrowy Osirak, co zastopowało program jądrowy tego kraju. Wielokrotnie bombardowali także cele w Iranie.

"Iran poszedł w ilość, nie w jakość"

Jakie wnioski możemy zatem wyciągnąć z operacji izraelskiej przeciwko Iranowi? Po pierwsze: dobrze wykonane uderzenie lotnicze musi być wsparte działaniami wywiadowczymi. Po drugie, sprawnie działający system obrony przeciwlotniczej (opl) należy budować inaczej, niż robił to Iran. Czyli z rozmysłem i planowo.

Mówi o tym, w rozmowie z XYZ, płk rez. dr Robert Stachurski, wykładowca Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku.

Oficer, doświadczony przeciwlotnik i były szef obrony powietrznej Polski analizuje ataki.

– To nie była tylko działalność lotnicza Izraela. To także bardzo dokładnie zaplanowana i przeprowadzona operacja wywiadowcza. Rozpoznanie to było prowadzone prawdopodobnie także z terenu Iranu.

Widać to zresztą na udostępnionych nagraniach z działań wojskowych. Izraelscy operatorzy sił specjalnych i wywiadu dobrze znali lokalizację punktów obrony przeciwlotniczej Iranu i wskazywali je siłom powietrznym lub likwidowali na ziemi.

Warto zaznaczyć, że Izraelczycy uderzyli także przy pomocy dronów. I także z terenu samego Iranu. Co przypomina całkiem niedawny atak w innej części świata: Ukraińców, niszczących przy pomocy dronów bombowce strategiczne na terytorium Rosji.

– Izrael doprowadził do całkowitego otwarcia przestrzeni powietrznej Iranu i przeprowadził precyzyjne, dokładne uderzenie. Przez różnorodność systemów uzbrojenia Iranu – a Iran używa bardzo różnorodnych typów – doprowadzono do załamania systemu dowodzenia. Irańczycy przygotowywali się do obrony przeciwlotniczej swojego terytorium, ale poszli w ilość, a nie w jakość. Musieli, po zamknięciu rynków zachodnich, opierać się tylko na tym, co sprzedały im Chiny, albo Rosja – wskazuje płk Stachurski.

To według oficera warunkuje problemy, np. w zakresie dostaw sprzętu, szkolenia, zgrania elementów systemu operacyjnego. A Iran kupował dużo, ale chaotycznie, co przełożyło się na jakość użytkowania sprzętu. Irańczycy dysponują wyrzutniami przeciwlotniczymi rosyjskiej produkcji S-300 i systemami rodzimej produkcji Bavar-373. Wszystko to poniosło w tym ataku spektakularną klęskę.

Według przekazów medialnych Iran ma na wyposażeniu także zaawansowane rozwiązania chińskie. Chodzi o laserowe systemy do niszczenia dronów. Można je było dostrzec w ubiegłym roku w Teheranie.

Płk Stachurski, obecnie zastępca dyrektora Wojskowego Centrum Edukacji Obywatelskiej, mówi też o skutecznym uderzeniu Izraela w cele wojskowe, czyli wysokich rangą oficerów armii. W opinii oficera doprowadzi to do pewnego paraliżu sił zbrojnych Iranu. Decyzyjność armii, jej odtworzenie – potrwa.

– Moim zdaniem Izrael może zdecydować się na kolejne uderzenia i to w najbliższych dniach. Do głosu mogą dojść wtedy wewnętrzne ruchy narodowowyzwoleńcze w Iranie, co może wywołać niepokoje w tym kraju. A USA, choć dystansują się od samego ataku izraelskiego, raczej nie będą ubolewać nad ewentualnym chaosem w Iranie. Pytanie, jak zareagują Rosjanie i Chińczycy? – podsumowuje oficer.

Amerykanie się odcinają, Izraelczycy atakują, czyli o co chodzi?

Jaki był jednak cel ataku? Oczywiście Izraelczycy wskazują, że celem był irański program nuklearny. To jednak może być tylko zasłona dymna. Tłumaczy to były ambasador RP w Iranie, Juliusz Gojło, który spędził tam siedem lat. Do dziś zainteresowany jest problematyką regionu Bliskiego Wschodu.

Po pierwsze: trwają negocjacje między USA a Iranem dotyczące irańskiego programu jądrowego. W tle pojawia się raport MAEA, informujący o postępach Iranu w zakresie wzbogacania uranu – co budzi uzasadniony niepokój. Po drugie: negocjacje te toczą się niezależnie od zastrzeżeń samego Izraela – de facto zostały podjęte bez konsultacji z Tel Awiwem. Co więcej, amerykańska administracja zastrzegła, że nie wesprze ewentualnych działań militarnych wobec Iranu.

Lepiej gonić króliczka, niż go złapać. Iran był zasłoną dymną

Ambasador Gojło mówi, że prawdziwym problemem Izraela jest kwestia palestyńska, sprzeczność interesów Palestyńczyków oraz Izraela. Z biegiem lat międzynarodowa opinia publiczna coraz bardziej skłania się ku poparciu idei politycznego bytu Palestyny. Tymczasem w samym Izraelu widoczny jest trend odwrotny – coraz silniejsze odrzucenie tej koncepcji.

Premier Netanjahu chciałby, by problem ten przestał istnieć – o czym pośrednio świadczy eskalacja konfliktu w regionie, która dotknęła bezpośrednio Strefę Gazy, a pośrednio także Liban.

Ponieważ oczywistych rozwiązań nie widać, problem coraz bardziej nabrzmiewa. Z perspektywy obecnych władz Izraela konieczne staje się więc wskazanie takiego zagrożenia, które skutecznie przysłoni problem palestyński. Idealnym „rozwiązaniem” okazuje się Iran – ze swoją antyizraelską retoryką i rozwijanym programem jądrowym. Tyle że opcja militarna z wielu powodów nie może być skuteczna.

Kontrola nad Iranem po ogłoszeniu przez USA wycofania się z porozumienia (w 2018 r. zrobił to Donald Trump), wymknęła się z rąk światowych liderów. W 2021 r. prezydentem Iranu został konserwatywny Ebrahim Raisi. Program atomowy przyspieszył. I z tego względu Izraelowi i Iranowi pozostaje albo wojna, albo próba porozumienia się.

– Premierowi Netanjahu nie zależy na negocjacjach ani na osiągnięciu porozumienia między USA a Iranem w kwestiach nuklearnych – bo wówczas musiałby zająć się tym, czego de facto unika: losem Palestyny. Mówiąc mało dyplomatycznie: nie o to chodzi, by złapać króliczka, lecz by go gonić – tłumaczy Juliusz Gojło.

Premierowi Netanjahu nie zależy na negocjacjach ani na osiągnięciu porozumienia między USA a Iranem w kwestiach nuklearnych – bo wówczas musiałby zająć się tym, czego de facto unika: losem Palestyny. Mówiąc mało dyplomatycznie: nie o to chodzi, by złapać króliczka, lecz by go gonić.

Juliusz Gojło dodaje, że liczni analitycy – m.in. szwedzki ekspert irańskiego pochodzenia Trita Parsi – sugerują, że Izrael nie ma realnych możliwości skutecznego rozwiązania kwestii irańskiego programu atomowego inaczej niż poprzez negocjacje. Parsi wskazuje, że doświadczenia ostatnich lat pokazują, iż za każdym razem, gdy wobec Iranu zaostrzano kurs, skutki były odwrotne od zamierzonych: Teheran intensyfikował prace i radykalizował retorykę.

– Nie ma też możliwości rozwiązania problemu siłowo – nikt, być może poza samymi Irańczykami, nie wie, ile obiektów i lokalizacji należałoby zaatakować. Po takim niepełnym uderzeniu – co zostaje Iranowi? Zakamuflować to, co już posiada, wypowiedzieć układ o nieproliferacji broni jądrowej (NPT) i kontynuować niejasny program. To jest to, przed czym przestrzegali eksperci: opcja militarna nie rozwiąże problemu irańskiego programu jądrowego. Natomiast kontrola osiągnięta w wyniku negocjacji dawała przynajmniej częściowe gwarancje. Ale premier Netanjahu postawił na opcję militarną. Co – moim zdaniem – pokazuje, że kolejny raz skutecznie podgrzano problem, czyli przykryto kwestię palestyńską, również z koszmarem eskalacji konfliktu w Gazie – mówi Juliusz Gojło.

Będzie odwet Iranu? Ambasador przypomina także o Ukrainie

Ambasador zaznacza, że prezydent Trump złagodził nieco kurs dyplomatyczny wobec planów Izraela w sprawie strefy Gazy. Nie ma już w obiegu buńczucznych haseł o kurortach w Strefie Gazy. Podkreśla także, że USA odcięły się od tego uderzenia.

Pozostaje zatem czekać na odpowiedź Iranu. Bo tego ataku Iran nie pozostawi, jak twierdzi dyplomata, bez odpowiedzi.

Zdaniem dyplomaty najgorszy scenariusz, jakiego należałoby się obawiać, to wyjście Iranu z układu NPT i kontynuacja programu jądrowego już bez jakichkolwiek ograniczeń.

Dyplomata dodaje również, że w tym kontekście nie można też zapominać o losie Ukrainy – kraju, który dobrowolnie zrzekł się broni jądrowej w zamian za zapewnienia światowych mocarstw o poszanowaniu jego suwerenności i integralności terytorialnej. Bez wątpienia ten przykład był już, a dziś zapewne jest po raz kolejny uważnie analizowany w Teheranie.

Warto zauważyć także wzrost cen ropy po ataku. Na kilka dni przed izraelskim uderzeniem, jeden z amerykańskich magazynów przewidywał, że ceny pójdą w górę. Wpłynie to na wszystkie branże na całym świecie: na logistykę, transport i spedycję.

Główne wnioski

  1. Atak Izraela na instalacje atomowe w Iranie może (ale nie musi) mieć daleko idące skutki o wymiarze regionalnym, ale także globalnym.
  2. Powodzenie ataku wskazuje, że nadmierne rozdrobnienie systemów obrony przeciwlotniczej może być fatalne dla skuteczności prowadzenia obrony.
  3. Uderzenie na Iran może być odwróceniem przez Izrael uwagi od sprawy Palestyny i Strefy Gazy.