Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Krakowskie rugby ze wsparciem HSBC. W Akademii trenują nawet sześcioletnie dzieci

Gdyby nie zamach majowy Józefa Piłsudskiego, polskie rugby byłoby w znacznie lepszym miejscu. Ale władze tego sportu w naszym kraju nie narzekają, tylko planują – chcą powrotu gry do wojska oraz wejścia do szkół biznesu. – Rugby kształtuje charakter i uczy podejmowania decyzji pod presją – mówi Rafał Budka, prezes Juvenii Kraków i wiceprezes Polskiego Związku Rugby.

Na zdjęciu mecz młodych rugbistek
Polska kadra kobiet na arenie międzynarodowej prezentuje się lepiej niż reprezentacja mężczyzn. Fot. Juvenia Kraków

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. W jaki sposób zamach majowy z 1926 r. zahamował rozwój rugby w Polsce.
  2. Jakie firmy zaangażowane są w promowanie rugby w Polsce.
  3. Z jakim potężnym kryzysem wizerunkowym zmagała się jeszcze niedawno Juvenia Kraków.

Rozmowę zaczynamy od fonetyki – jak wymawiać słowo „rugby”? Z mocną głoską „u”, czy może nieco „z angielska”: „ragby”. Kajetan Cyganik, dyrektor młodzieżowej Akademii Rugby HSBC Juvenii Kraków odpowiada, że w Polsce można usłyszeć obie te formy. Jednocześnie pyta: „A wie pan, skąd się wzięła wymowa z głoską "u"? Wcale nie chodzi o to, że Polacy mówili tak, jak było napisane”. I tu wskakujemy w historię – i z każdym zdaniem jest coraz ciekawiej.

Historia rugby w Polsce

– Rugby w Polsce pojawiło się po I wojnie światowej, ten sport sprowadzili do nas francuscy żołnierze. Stacjonowali nad Wisłą, uczyli grać polskich żołnierzy. Bywali wśród tych Francuzów prawdziwi „zapaleńcy”, w Warszawie szybko powstał Związek Sportowy Orzeł Biały. Gdy Francuz wymawia słowo "rugby", głoskę „u” słychać bardzo mocno. I się przyjęło – wyjaśnia Kajetan Cyganik.

Każdy, kto słyszał prezydenta Emmanuela Macrona mówiącego po angielsku np. o Rosji („Russia”), ten wie, o co chodzi.

Na zdjęciu Kajetan Cyganik, dyrektor Akademii Rugby HSBC Juvenii Kraków
Kajetan Cyganik jest dyrektorem Akademii Rugby KSBC Juvenii Kraków. Trenuje w niej ok. 90 młodych miłośników rugby, zarówno chłopców, jak i dziewczynek. Fot. Juvenia Kraków

Chwilę później w naszej rozmowie pada nazwisko Józefa Piłsudskiego.

– W 1926 r. w Polsce było 15 czynnych drużyn rugby gotowych utworzyć ligę. Dziewięć z nich było zespołami warszawskimi, a z tej dziewiątki aż siedem to były drużyny wojskowe. I jakoś tak się złożyło, że ci, dla których ten sport był ważny, opowiedzieli się po legalnej stronie rządowej w starciu z Józefem Piłsudskim. Gdy Piłsudski wygrał i dokonał przewrotu, rugby siłą rzeczy zaczęło stopniowo z wojska znikać – opowiada Kajetan Cyganik.

Oficerowie, dla których ten sport był ważny, opowiedzieli się po legalnej stronie rządowej w starciu z Józefem Piłsudskim. I przegrali.

Gdy Rafał Budka, wiceprezes Polskiego Związku Rugby, który zajmuje się strategią rozwoju tej dyscypliny, mówi, jaki nacisk w rugby kładzie się na dyscyplinę, zespołowość i grę drużynową, przez głowę przebiega myśl – może to nie był przypadek, iż lubiący rugby oficerowie krzywo patrzyli na takie szarże jak ta Józefa Piłsudskiego. Mimo że akurat „szarże” to najbardziej efektowny element rugby – tym słowem określa się powalenie przeciwnika.

– Jeszcze w latach 80. podczas meczów często rugby nie podawano, kto zdobył punkt. Żeby nie było gwiazdorów. Na punkt zapracowała drużyna, a ktoś po prostu wykończył akcję – mówi Rafał Budka.

Na zdjęciu mecz reprezentacji Polski w rugby
Puchar Świata w rugby to trzecia najchętniej oglądana sportowa impreza na świecie po igrzyskach olimpijskich oraz mistrzostwach świata w piłce nożnej. Oczywiście Polska jest na razie daleka od tego, by w takich rozgrywkach wystąpić. Fot. Polski Związek Rugby

Sportowe lanie od Francji

Po II wojnie światowej rugby w Polsce pojawiło się jako urozmaicenie kolarskiego Wyścigu Pokoju. Aby kibice zgromadzeni na stadionie nie nudzili się w oczekiwaniu na wjazd kolarzy na kolejną rundę, rozgrywano równocześnie mecz rugby. Gdy kolarze wjeżdżali na stadion, grę przerywano.

– Polska strasznie wtedy oberwała od reprezentacji Francji, co nie mogło się podobać ówczesnym dygnitarzom… To była druga połowa lat 50. – uśmiecha się Kajetan Cyganik.

Rugby „nie rokowało”, ale z czasem zaczęło powolutku się odradzać. Głównym punktem gry stała się Akademia Wychowania Fizycznego w Warszawie, dołączyło Trójmiasto, a w Krakowie na poważnie zaczęła grać Juvenia.

Budka i Cyganik podkreślają, że dopiero teraz polskie rugby przygotowuje się do wielkiego skoku, niemniej obaj zwracają uwagę, że ich dyscyplina wypracowała już sobie pewną pozycję w kraju.

– Proszę zwrócić uwagę na firmy zaangażowane w rugby. Jest klub Orlen Orkan Sochaczew, jest też Energa Ogniwo Sopot. W Krakowie patronem akademii juniorskiej jest HSBC, Juvenię wspierają też np. takie firmy jak NOHO Investment czy Nowy Styl. Dokładnych danych nie znam, ale żeby zdobyć mistrzostwo Polski, potrzebny jest budżet rzędu 3 mln zł [mistrzem jest Awenta Pogoń Siedlce – red.] – mówi Rafał Budka.

HSBC i Juvenia Kraków

To Rafał Budka doprowadził do współpracy Juvenii z holdingiem finansowym HSBC. Podczas jednego z młodzieżowych turniejów w Dubaju widział co rusz obok siebie logo tej firmy, jednego z największych na świecie mecenasów rugby. W Krakowie jest oddział HSBC, który zatrudnia prawie 7 tys. pracowników. Jego władze uznały, że warto wspomóc lokalną społeczność. Umowę podpisano pod koniec ubiegłego roku.

Dla Juvenii zaangażowanie HSBC w akademię młodzieżową było wsparciem wyjątkowo ważnym – bo też klub borykał się z wielkim kryzysem. Na początku obecnej dekady jeden z trenerów młodzieży został oskarżony o upijanie i molestowanie seksualne paru zawodniczek. Choć został zwolniony, to wizerunek akademii bardzo mocno ucierpiał (zwłaszcza że owego trenera widywano podobno później na imprezach rugbowych).

Na zdjęciu mecz młodych polskich rugbistów
HSBC to jeden z najbardziej znanych na świecie mecenasów rugby. Patronuje krakowskiej Akademii Juvenii Kraków, ponieważ w Krakowie znajduje się wielki oddział tego banku. Pracuje w nim prawie 7 tys. osób. Fot. Juvenia Kraków

Szybko wśród obu organizacji – Juvenii i HSBC – zaczął krążyć żart, że najlepsze czasy brytyjskiego giganta przypadały na okres, w którym cały zarząd grał w rugby.

– To jest tak pół żartem, ale też pół serio. Rugby to wielka szkoła charakteru. Decyzje trzeba podejmować szybko i nie wolno się bać. Ten sport uczy, że z problemem trzeba się zmierzyć, a nie odkładać na później. Żeby „wejść w nogi” biegnącemu rywalowi, trzeba pewne blokady w głowie przełamać. Dlatego to dyscyplina dla żołnierzy i menedżerów, i nie tylko dla płci męskiej. Wartości gry w rugby bardzo dobrze widać w rozmowach z rodzicami młodzików. Matka jednego z nich powiedziała nam ostatnio z uznaniem, iż zauważyła, że jej syn zmężniał i jest mocniejszy psychicznie. Inna sprawa, że zdarzyło nam się też usłyszeć od jednego z rodziców słowa, że oglądanie profesjonalnych meczów wzbudziło w nim wątpliwości, czy chciałby, by jego dzieci uprawiały za kilka lat taki sport – przyznaje Rafał Budka.

Rugby uczy, że z problemem trzeba się zmierzyć, a nie odkładać na później.

W krakowskiej akademii pod patronatem HSBC trenuje ok. 15 dzieci w wieku od sześciu do dziewięciu lat. Tych w wieku lat od dziewięciu do 11 jest już ponad 20. Licząc wszystkie młodzieżowe kategorie oraz obie płcie, w krakowskim klubie trenuje około 90 młodych osób. Juvenia ma też kluby satelickie w Małopolsce i na Śląsku, do tego prowadzi akcje popularyzujące ten sport w krakowskich szkołach.

– Rzecz jasna, w szkolnych halach czy na szkolnych boiskach nie dochodzi do obaleń, nie ma szarż. Są za to szarfy zawiązane na paskach zawodników. Zerwanie obydwu szarf oznacza obalenie. Znika niebezpieczeństwo, a zostają wszystkie zasady tego sportu (podania tylko do tyłu itd.) oraz jego zalety. Technika, taktyka, praca w grupie… – wyjaśnia Kajetan Cyganik.

Na zdjęciu znajdują się rugbistki zachęcające kobiety do gry w rugby
"Dziewczyny, grajcie w rugby" – piszą na piłce krakowskie rugbystki. Fot. Juvenia Kraków

„Trzecie połowy” w rugby

Może, kiedy obecni młodzicy wejdą w wiek seniorski, rugby w Polsce stanie się już sportem profesjonalnym również pod względem umów zawieranych z zawodnikami. Na razie w polskiej Ekstralidze profesjonalne kontrakty podpisują w większości gracze z Afryki, z krajów bardziej rozwiniętych "rugbowo" niż Polska. W RPA czy Namibii jest mnóstwo ośrodków szkoleniowych i pewna część z tamtejszych miłośników rugby po przyjeździe do Polski może już utrzymywać się wyłącznie z gry. Mogą oni podobno liczyć na zarobki dochodzące do 10 tys. zł miesięcznie. Polscy zawodnicy są profesjonalistami (trenują równie ciężko), lecz do swojej pasji muszą jeszcze dorobić.

Na zdjęciu mecz reprezentacji Polski w rugby
Rafał Budka przyznaje, iż jeden z rodziców dziecka trenującego ten sport powiedział, że po obejrzeniu meczu seniorów nabrał wątpliwości, czy chce, by jego syn profesjonalnie grał w rugby. Fot. Polski Związek Rugby

Może też w przyszłości to stacje telewizyjne lub platformy internetowe będą walczyć o prawa do pokazywania polskich meczów rugby? Na razie jest odwrotnie.

– Prowadzimy właśnie rozmowy na ten temat. Finał naszej ligi z obecnego sezonu był pokazywany w Polsacie Sport Fight. Jest też nasz kanał w serwisie YouTube, tam można było oglądać Ekstraligę. W poprzednich latach mieliśmy podpisaną umowę z TVP Sport, tam transmitowano mecze kadry narodowej, a jedno spotkanie ligowej kolejki było dostępne w aplikacji mobilnej tej stacji. Na żywo finał ubiegłego sezonu w Siedlcach oglądało na stadionie ok. 3 tys. kibiców, niemal komplet. Bo oczywiście nie możemy konkurować z obiektami piłkarskimi – mówi Rafał Budka.

Może reprezentacje dadzą impuls do szybszego rozwoju? Na razie w tym wyścigu lepiej prezentuje się kadra kobiet – można ją sklasyfikować w połowie drugiej dziesiątki najlepszych drużyn świata. Mężczyźni otwierają czwartą dziesiątkę.

Pytam, czy aby słabsza pozycja mężczyzn nie jest wynikiem słynnych „trzecich połów”, które charakteryzują rywalizację w rugby. Otóż wieść głosi, iż mecze rugby składają się z dwóch połów na boisku oraz trzeciej w barze.

– Protestuję. „Trzecie połowy” to wyłącznie dowód na szlachetność tego sportu. Najpierw na boisku zawodnicy rzucają się sobie w nogi, ale później razem unoszą kufle z piwem. Piękne, prawda? – kończy Rafał Budka.

Na zdjęciu Rafał Budka, wiceprezes Polskiego Związku Rugby i prezes Juvenii Kraków
Rafał Budka, wiceprezes Polskiego Związku Rugby, mówi, że w "polskiej Ekstralidze budżet klubu marzącego o mistrzostwie powinien wynosić ok. 3 mln zł". Fot. Juvenia Kraków

Główne wnioski

  1. Kluby w polskiej lidze rugby wspierane są przez takie firmy jak Orlen, Energa czy HSBC. Wiceprezes Polskiego Związku Rugby ocenia, że do zdobycia mistrzostwa kraju potrzebny jest budżet rzędu 3 mln zł. Do Polski przyjeżdżają grać zawodnicy z RPA czy Namibii, czyli krajów, w których rugby jest bardzo popularne.
  2. W krakowskiej akademii Juvenii Kraków trenuje prawie 100 młodych miłośników rugby. Akademię swoim patronatem objął wielki holding finansowy HSBC, który w Krakowie ma wielki oddział zatrudniający prawie 7 tys. osób. Pozyskanie takiego patrona przez Juvenię było dla niej niezwykle istotne, gdyż na początku obecnej dekady klub mierzył się z potężnym kryzysem. Jeden z trenerów młodzieży miał upijać i molestować seksualnie młode zawodniczki.
  3. Rafał Budka, wiceprezes Polskiego Związku Rugby, chciałby wprowadzić tę dyscyplinę do wojska oraz szkół biznesu. Przekonuje, że rugby to sport, który uczy odwagi, gry zespołowej oraz podejmowania decyzji pod presją.