Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Newsy

Apart właśnie kupił Jubitom. Kulisy jednej z największych transakcji w polskiej branży jubilerskiej

Największa polska sieć jubilerska – Apart – przejęła Jubitom, jednego z kluczowych graczy w segmencie luksusowych zegarków. Dzięki tej transakcji firma braci Rączyńskich jeszcze mocniej umocni swoją pozycję na rynku. Tymczasem historia Jubitomu mogła potoczyć się zupełnie inaczej – dekadę temu firma była już na celowniku zagranicznych inwestorów.

Jednym z atutów sieci jubilerskiej Jubitom jest mocna pozycja w segmencie zegarków (fot. Mateusz Słodkowski)
Jednym z atutów sieci jubilerskiej Jubitom jest mocna pozycja w segmencie zegarków. Fot. Mateusz Słodkowski

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak doszło do przejęcia Jubitomu przez Polish Luxury Group, właściciela Apartu.
  2. Dlaczego spadkobiercy założyciela Jubitomu zdecydowali się sprzedać rodzinną firmę i z jakimi mierzyli się dylematami.
  3. Co sprawiło, że Jubitom – mimo wcześniejszych zagranicznych ofert – trafił ostatecznie w ręce polskiego inwestora z tej samej branży.

26 czerwca sfinalizowano jedną z najgłośniejszych transakcji ostatnich lat w branży jubilerskiej. Polish Luxury Group, właściciel sieci Apart, przejął konkurencyjny Jubitom. Dzięki temu przedsiębiorstwo braci Adama i Piotra Rączyńskich umacnia się na pozycji lidera rynku salonów jubilerskich w Polsce – będzie zarządzać ponad 250 placówkami, podczas gdy najwięksi konkurenci mają ich około 170.

– Tak, właśnie sfinalizowaliśmy transakcję. Ogromnie się cieszę, że firma pozostaje w polskich rękach i zachowa swoją markę. Dla nas, spadkobierców mojego ojca, to było absolutnie kluczowe – – potwierdza Piotr Tomasiewicz, syn założyciela i wieloletniego szefa Jubitomu.

Wartości transakcji nie ujawniono.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Biżuteryjni rówieśnicy

Jubitom powstał w 1980 r. z inicjatywy niespełna 30-letniego Kazimierza Tomasiewicza. Przedsiębiorca działał w branży jubilerskiej już wcześniej – specjalizował się w srebrnej biżuterii z bursztynem, co było naturalnym wyborem, zważywszy na jego nadmorskie pochodzenie. Z czasem firma rozszerzyła działalność – najpierw w handlu hurtowym złotą biżuterią na rynku lokalnym, a później ogólnopolskim. Kolejnym etapem było otwieranie własnych sklepów jubilerskich, a po 1989 r. – budowa całej sieci salonów. W dalszej kolejności Jubitom wszedł w segment luksusowych zegarków, stając się jednym z kluczowych graczy w branży jubilerskiej w Polsce. Obecnie przychody firmy zbliżają się do 1 mld zł.

Apart jest tylko nieco starszy od Jubitomu. Jego historia sięga 1977 r., kiedy mistrz rzemiosła artystycznego, złotnik Adam Rączyński, otworzył własny warsztat. Sześć lat później dołączył do niego brat, Piotr Rączyński. Od tamtej pory wspólnie budują markę, która dziś ma największą w Polsce sieć salonów jubilerskich – ponad 220 placówek, sprzedaż przekraczającą 1,6 mld zł i ponad 100 mln zł zysku.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Śmierć ojca założyciela

Przyszłość Jubitomu stanęła pod znakiem zapytania na początku 2021 r., gdy niespodziewanie, w wieku 70 lat, zmarł Kazimierz Tomasiewicz. W branży jubilerskiej natychmiast pojawiły się spekulacje o możliwej sprzedaży pomorskiej firmy. Przez długi czas nie było jednak wiadomo, czy transakcja dojdzie do skutku ani kto mógłby zostać nowym właścicielem Jubitomu. Dopiero na początku 2024 r. sprawa nabrała realnych kształtów – wówczas Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował, że Polish Luxury Group wystąpiła o zgodę na zakup firmy.

– Początkowo sądziłem, że Apart, jako silny gracz z rozbudowaną siecią salonów, nie będzie zainteresowany przejęciem konkurenta. Myliłem się – przyznaje Piotr Tomasiewicz, syn założyciela Jubitomu.

Decyzję w sprawie przejęcia prezes UOKiK wydał 30 maja, a niespełna miesiąc później transakcja została sfinalizowana.

Transakcyjny maraton

– To był najdłuższy i najtrudniejszy projekt w mojej karierze. Historia tej transakcji sięga 2015 r. – mówi Bartłomiej Zientek, współzałożyciel Petru|Zientek Capital Partners, specjalizujący się w doradztwie transakcyjnym od ponad 20 lat.

To właśnie wtedy w siedzibie Jubitomu w Rumi pojawili się przedstawiciele jednej z czołowych brytyjskich firm private equity. Fundusz z Londynu planował stworzyć paneuropejską sieć jubilerską, przejmując lokalnych graczy z Europy Środkowej, rozwijając ich działalność i finalnie sprzedając cały pakiet z dużym zyskiem.

– Pomagałem wtedy właścicielowi Jubitomu w rozmowach z Brytyjczykami, ale finalnie nic z tego nie wyszło. Kazimierz Tomasiewicz nie był wtedy zainteresowany sprzedażą. Był przekonany, że jego firma wciąż ma potencjał rozwoju – wspomina Bartłomiej Zientek.

Relacje nawiązane przy tej okazji okazały się jednak bezcenne kilka lat później, po śmierci Tomasiewicza seniora.

Tworzenie sieci salonów

Kazimierz Tomasiewicz nie sprzedał firmy dekadę temu, ponieważ wierzył w jej dalszy rozwój – i miał rację. Jubitom dynamicznie się rozrastał, a dziś jego salony obecne są w niemal wszystkich kluczowych centrach handlowych największych miast Polski.

– Właściciel Jubitomu bardzo trafnie zarządzał lokalizacjami. Zmieniał je, jeśli było trzeba, i bez sentymentów zamykał te, które nie spełniały oczekiwań – podkreśla Bartłomiej Zientek.

Obecnie Jubitom należy do czterech–pięciu największych graczy na rynku. Jego wyróżnikiem jest silna pozycja w segmencie luksusowych zegarków – to efekt wieloletnich relacji Kazimierza Tomasiewicza ze szwajcarskimi producentami, zbudowanych jeszcze w latach 90. Obecnie segment zegarkowy generuje niemal połowę przychodów firmy – podczas gdy u konkurencji ten udział rzadko przekracza 25 proc.

W rozwój tego segmentu zaangażowany był również Piotr Tomasiewicz, który przez wiele lat współpracował z ojcem, odpowiadając m.in. za kluczowe kontrakty z producentami zegarków ze Szwajcarii.

Lider w segmencie zegarków

Jubitom jest dziś wyłącznym dystrybutorem marek takich jak Carl F. Bucherer, Corum i Norqain, oraz oficjalnym dystrybutorem m.in. Omega, IWC, Ulysse Nardin, TAG Heuer, Longines, Frederique Constant, Ball i Rado.

Sprzedaż luksusowych zegarków to segment wymagający – zarówno pod względem kapitałowym, jak i operacyjnym. Detalista musi mieć na stanie dziesiątki modeli o wartości od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych, a także przestrzegać surowych standardów ekspozycyjnych, rotacyjnych i wizerunkowych. Często oznacza to konieczność wymiany mebli, stojaków i całej aranżacji witryny.

– Kolosalne znaczenie ma tu wzajemne, budowane zwykle latami zaufanie i personalne relacje – mówi Bartłomiej Zientek.

To właśnie silna pozycja Jubitomu w tym segmencie była głównym magnesem dla potencjalnych inwestorów i przesądziła o jego atrakcyjności.

Sprzeczne wizje przyszłości

– Gdy w lutym 2021 r. zmarł Kazimierz Tomasiewicz, Jubitom wciąż funkcjonował jako… jednoosobowa działalność gospodarcza. To, rzecz jasna, okazało się poważnym problemem organizacyjnym – opowiada finansista z Petru|Zientek Capital Partners.

A to był dopiero początek trudności. Spadkobiercy – trójka najbliższych członków rodziny – mieli zupełnie odmienne, często sprzeczne wizje dotyczące dalszego prowadzenia firmy.

– Do tego dochodziły silne różnice osobowościowe. Trudno było sobie wyobrazić, by wszyscy pozostali współwłaścicielami Jubitomu – dodaje Bartłomiej Zientek.

W tej sytuacji najbardziej racjonalnym wyjściem okazała się sprzedaż firmy w całości. Tak rozpoczęło się – jak się później okaże – wyjątkowo długie i wymagające poszukiwanie nowego właściciela.

– Polska branża jubilerska ma swoją specyfikę – wszyscy najważniejsi gracze znają się od lat. To środowisko opiera się na osobistych relacjach, często budowanych przez dekady. Zachowanie pełnej poufności przy sprzedaży tak znanej marki jak Jubitom było możliwe tylko pod warunkiem, że poszukiwania inwestora prowadzono poza granicami kraju – tłumaczy Bartłomiej Zientek

Zagraniczne fundusze

Rzeczywiście, od tego rozpoczęto proces. Szybko jednak okazało się, że oferty ze strony funduszy finansowych nie spełniały oczekiwań. Fundusze private equity mają swoje wymagania – szukają firm, w których działają kompetentni menedżerowie znający biznes od podszewki i gotowi dalej nim zarządzać po przejęciu, już z nowym kapitałem.

W przypadku Jubitomu po śmierci założyciela zabrakło jednak tej osoby, która byłaby jednocześnie „mózgiem” i „duszą” firmy.

Także zagraniczni inwestorzy branżowi nie byli w stanie spełnić oczekiwań. Wciąż odczuwali skutki pandemii COVID-19 – wielu z nich odbudowywało dopiero sprzedaż i pozycję na swoich macierzystych rynkach. Nie dysponowali odpowiednimi środkami ani determinacją, by inwestować w nieznany im wcześniej rynek.

Dodatkowo spadkobiercom zależało na zachowaniu wartości i dziedzictwa, które pozostawił po sobie Kazimierz Tomasiewicz. A tego wymiaru – jak się okazało – żaden z zagranicznych oferentów nie potrafił zagwarantować.

Szczęśliwe zakończenie

– Ostatecznie nie było innego wyjścia – trzeba było otworzyć rozmowy z krajowymi inwestorami, zwłaszcza tymi działającymi w branży. I to okazało się strzałem w dziesiątkę. Szybko wyszło na jaw, że wielu z nich z uwagą obserwowało sytuację i czekało na okazję, by móc wziąć udział w takim procesie. Jubitom był dobrze znany konkurentom, a jego atuty – doceniane. Nie twierdzę, że negocjacje były łatwe. Ale z pewnością zakończyły się tak, jak chciały obie strony – deklaruje Bartłomiej Zientek.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Syn Kazimierza Tomasiewicza nie obawia się o przyszłość firmy, którą niemal pół wieku temu założył jego ojciec. Jest przekonany, że pod skrzydłami nowego właściciela marka Jubitom nie tylko utrzyma swoją pozycję, ale zacznie dynamicznie rosnąć – i to już w ciągu najbliższych miesięcy.

– To będzie prawdziwe przyspieszenie. Apart planuje zainwestować w rozwój sieci Jubitom, jej marketing oraz reklamę – zapewnia Piotr Tomasiewicz.

Polish Luxury Group, właściciel sieci Apart, nie odpowiedziała na nasze pytania dotyczące dalszych planów wobec przejętej marki.

Główne wnioski

  1. Przejęcie Jubitomu przez Apart to ruch konsolidacyjny, który znacząco wzmacnia pozycję lidera na polskim rynku jubilerskim. Sieć braci Rączyńskich będzie teraz dysponować ponad 250 salonami, wyraźnie wyprzedzając konkurencję. Dodatkowym atutem transakcji jest przejęcie silnego gracza w segmencie luksusowych zegarków.
  2. Decyzja o sprzedaży Jubitomu zapadła po śmierci założyciela firmy, Kazimierza Tomasiewicza. Proces był długotrwały i złożony – spadkobiercy mieli rozbieżne wizje oraz trudne do pogodzenia różnice osobowościowe. Oferty od zagranicznych funduszy i firm z branży okazały się niewystarczająco atrakcyjne. Przełomem była propozycja złożona przez polskiego konkurenta, który doskonale rozumiał wartość marki.
  3. Jubitom wyróżnia się wyjątkowo silną pozycją w segmencie zegarków – sprzedaż czasomierzy odpowiada za niemal połowę jego przychodów. To rezultat wieloletnich, osobistych relacji z renomowanymi szwajcarskimi dostawcami. Ten aspekt działalności został szczególnie doceniony przez Apart.