Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Ma 20 lat i doskonałe geny. Czy Martyna Dołęga dźwignie polskie podnoszenie ciężarów?

Zaczęła trenować podnoszenie ciężarów w wieku 13 lat, a trzy lata później stała już na podium mistrzostw Polski seniorek. Dziś Martyna Dołęga osiąga w dwuboju wynik ok. 220 kg, ważąc mniej niż 70 kg. Właśnie po raz drugi została mistrzynią Polski.

Na zdjęciu Martyna Dołęga, polska sztangistka
Martyna Dołęga jest córką Marcina Dołęgi, trzykrotnego mistrza świata w podnoszeniu ciężarów w kategorii ciężkiej. Fot. Adam Warżawa/PAP

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie sportowe dramaty przeżywał na igrzyskach olimpijskich ojciec Martyny Dołęgi.
  2. Jak wygląda reżim treningowy Martyny Dołęgi.
  3. Jaki błąd organizatorów juniorskich mistrzostw świata sprawił, że Martyna Dołęga nabawiła się kontuzji pleców.

Napisaliśmy wyżej: „Zaczęła trenować podnoszenie ciężarów w wieku 13 lat”, ale można też powiedzieć: „W wieku 13 lat dopadły ją geny”. Martyna Dołęga uśmiecha się szeroko, słysząc te słowa, i przyznaje, że „chyba coś w tym jest”.

W dzieciństwie trenowała judo, gimnastykę i lekkoatletykę – była, jak sama mówi, niezwykle aktywnym dzieckiem. Gdy miała 13 lat, zainteresował ją CrossFit, czyli bardzo intensywny trening ogólnorozwojowy, w którym przydają się zdolności gimnastyczne.

– I tam już była sztanga… „Przepadłam” od razu. Jakaś magia – śmieje się Martyna Dołęga.

Zrezygnowała z CrossFitu, by poświęcić się podnoszeniu ciężarów. Tata mówił, by trenować na początku trzy razy w tygodniu, ona postawiła od razu na pięć treningów. Szybko przyszły mistrzostwa Polski do lat 15, na których Martyna Dołęga w rwaniu uzyskała 52 kg, a w podrzucie – 66. Oczywiście, już wcześniej nie miała żadnych wątpliwości, czym chce się w życiu zajmować. Rodzice – oboje sztangiści – zareagowali pozytywnie, choć ojciec pewne wątpliwości miał. Ale nie usłyszała słów: „Córcia, po zakończeniu kariery codziennie będą cię boleć plecy i kolana”. Martyna Dołęga mówi, że to tylko stereotyp – wcale nie jest tak, że byłych ciężarowców trzeba zawsze rano podnosić z łóżka.

Warto wiedzieć

Dwubój, czyli rwanie i podrzut

W rwaniu zawodnik unosi sztangę z pomostu od razu ponad głowę, przechodząc jednocześnie do przysiadu. Próba jest zaliczona, jeśli z przysiadu będzie on w stanie wyprostować swoje ciało, trzymając ciężar w górze.

Podrzut to konkurencja, w której zawodnik najpierw zarzuca sobie sztangę na klatkę piersiową, a następnie unosi ją ponad głowę.

Na zdjęciu Martyna Dołęga, polska sztangistka
W 2023 r. Martyna Dołęga została brązową medalistką mistrzostw świata juniorów. Rok później na takiej imprezie przeżyła dramatyczne chwile z powodu niedokręconych talerzy na sztandze. Fot. Martyna Dołęga

Historia Marcina Dołęgi

Matką Martyny Dołęgi jest Marta Wawak (dwukrotna mistrzyni Polski), a ojcem – Marcin Dołęga, jeden z najsłynniejszych polskich sztangistów, trzykrotny mistrz świata w kategorii ciężkiej. On rzeczywiście mógł mieć wątpliwości – jak mało kto poznał diabelską naturę tej dyscypliny. Jego olimpijskie dramaty wielokrotnie wstrząsały sportową Polską.

W 2008 r. do Pekinu Marcin Dołęga poleciał mimo wyniszczających kontuzji – nie chciał rezygnować z marzeń. Przyjął około 30 zastrzyków blokujących ból i stanął do walki. Przegrał olimpijski brąz mimo podniesienia tej samej wagi co rywal – zadecydowało zaledwie 70 gramów różnicy w masie ciała. Sportowy dramat, który jednak blednie przy tym, co spotkało go cztery lata później w Londynie.

Marcin Dołęga był wówczas tak wielkim faworytem konkursu, że bukmacherzy wstrzymali przyjmowanie zakładów na jego zwycięstwo. W czasie rywalizacji dopadła go jednak tajemnicza blokada – ani razu nie zdołał „wyrwać” 190 kg (spalił trzy próby), choć przed igrzyskami regularnie podnosił ciężar o 10 kg większy. Nie został nawet sklasyfikowany, ponieważ nie mógł przystąpić do rywalizacji w podrzucie.

W 2014 r. Dołęga został zdyskwalifikowany na dwa lata za doping i zakończył karierę bez medalu olimpijskiego. Ten jednak pojawił się później – chciałoby się powiedzieć: „nieoczekiwanie”, ale mówimy o dyscyplinie z bardzo ciemną kartoteką. W 2016 r. okazało się, że rywal Dołęgi z Pekinu stosował niedozwolone środki. Brąz został ostatecznie przyznany Polakowi.

Na zdjęciu sztangistka Martyna Dołęga razem ze swoim ojcem Marcinem, trzykrotnym mistrzem świata w tej dyscyplinie
Martyna Dołęga z ojcem Marcinem, 2023 r. 20-letnia sztangistka mówi: – Tata uchodził za doskonałego technika, ale zawsze powtarza, że w tym sporcie nie istnieje coś takiego jak techniczna doskonałość. Zawsze znajdzie się coś do poprawy.
Fot. Adam Warżawa/PAP

Sport, który nie daje pieniędzy

Marcin Dołęga, zgłaszając pewne wątpliwości co do wyborów córki, mówił także o pieniądzach. A raczej – o ich braku. Medal olimpijski oczywiście przyciąga sponsorów, ale niewielu ma szansę go zdobyć. Martyna Dołęga powtarza, że „dźwiganie to jej miłość”, jakby chciała powiedzieć: „a w miłości nie ma miejsca na kalkulację”. Mimo to nie ukrywa, że jej dyscyplina bywa bardzo niewdzięczna. Zwraca uwagę, że w Polsce podnoszenie ciężarów mogłoby mieć lepszą pozycję, gdyby nie fakt, że wielu utalentowanych zawodników rezygnuje z kariery, bo muszą iść do pracy.

– Widzę, co się dzieje wokół. Ja akurat nie pracuję, mogę skupić się tylko na treningach, ale oczywiście z dużymi pieniędzmi nie mam nic wspólnego. Utrzymuję się ze stypendiów – z mojego klubu LKS EkoSport Siedlce oraz z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Moim sponsorem jest firma Eco Harpoon Recykling, współpracująca z Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów. Reklamuję także suplementy firmy KFD przeznaczone dla osób trenujących na siłowni – mówi Martyna Dołęga.

Szczegółowych kwot nie podaje. Wiadomo jednak, że jej stypendium za złoty medal mistrzostw Europy juniorek wynosi około 2 tys. zł miesięcznie. Jest także popularna na Instagramie, obserwuje ją tam prawie 100 tysięcy osób. I jeszcze w połowie czerwca wstąpiła do wojska.

Jak wygląda „odpoczynek” sztangistki?

Treningi są katorżnicze. Gdy zbliża się ważna impreza – krajowa lub międzynarodowa – Martyna Dołęga ćwiczy dwa razy dziennie w poniedziałki, środy i piątki, a raz dziennie we wtorki, czwartki i soboty. Każda sesja trwa około dwóch godzin i obejmuje rwanie oraz podrzut z ciężarami zbliżonymi do tych startowych. Do tego dochodzą przysiady ze sztangą, martwy ciąg, podciąganie na drążku i ćwiczenia wzmacniające mięśnie brzucha.

Po dużych zawodach tempo nieco spada, ale nawet wtedy Dołęga trenuje sześć razy w tygodniu – raz dziennie od poniedziałku do soboty.

– Teraz trochę „odpoczywam”. Mistrzostwa Polski odbyły się w drugiej połowie czerwca. Wróciłam po dłuższej przerwie, ale nie umiem usiedzieć w miejscu, więc ten odpoczynek raczej nie potrwa długo. Szybko wracam do cięższych treningów – mówi Martyna Dołęga.

Wygrała mistrzostwa Polski w kategorii 69 kg. W rwaniu uzyskała 99 kg, a w podrzucie – 114. To nie były jej rekordowe wyniki – na treningach przekraczała już 100 kg w rwaniu i 120 w podrzucie – ale przez niemal pół roku nie mogła wykonywać części kluczowych ćwiczeń. Wszystko przez nawracający ból pleców.

Szpagat ze sztangą nad głową

Martyna Dołęga w ubiegłym roku na własnej skórze przekonała się, jak niebezpiecznym sportem się zajmuje. Podczas juniorskich mistrzostw świata, na których broniła brązowego medalu, służby techniczne nieprawidłowo zamocowały talerze na jej sztandze. Zaczęły się one zsuwać z jednej strony, punkt ciężkości został zachwiany, a Polka na szczęście zdołała wyrzucić ciężar do przodu, mimo że nogi już rozjeżdżały się w szpagacie (jedna do przodu, druga do tyłu; nagranie dostępne jest tutaj).

– Przydały się zajęcia z gimnastyki z dzieciństwa! A mówiąc poważnie, mogło naprawdę dojść do tragedii – mówi Polka.

Nie doszło do tragedii, ale to po tamtym incydencie Martynę Dołęgę zaczęły coraz mocniej boleć plecy.

– Nie mogę tego powiedzieć na sto procent, że tamten błąd organizatorów zahamował moje treningi na kilka miesięcy, ale właśnie od tego momentu bóle pleców zaczęły się nasilać – przyznaje Martyna Dołęga.

Walka o igrzyska

Dramatyczna sytuacja z mistrzostw świata oczywiście w żaden sposób nie zmieniła marzeń Polki. Martyna Dołęga chce się dostać na igrzyska olimpijskie w 2028 r. w Los Angeles. Marzy też o tym, by Polska znów liczyła się w świecie podnoszenia ciężarów. Oba te cele będą trudne do osiągnięcia, choć w przełamywaniu złych trendów Martyna Dołęga ma już pewną wprawę – jej brązowy medal na MŚ juniorów w 2023 r. był pierwszym dla Polski od 15 lat na imprezie tej rangi.

– Jasne, że będzie trudno dostać się na igrzyska, ponieważ zmniejszono liczbę kategorii wagowych i konkurencja jest ogromna, ścisk niesamowity. Ale walczę. Wiadomo też, że polskie podnoszenie ciężarów znajduje się dziś w zupełnie innym miejscu niż wtedy, gdy startował mój tata. To strasznie trudny sport, w którym w dodatku nie ma pieniędzy. Czy on jeszcze przystaje do współczesnych czasów? – pyta Martyna Dołęga.

To strasznie trudny sport, w którym w dodatku nie ma pieniędzy. Czy on jeszcze przystaje do współczesnych czasów?

Jej pytanie można uzupełnić listą krajów pochodzenia sztangistów, którzy walczyli o medale w najcięższej kategorii podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Pierwsze siedem miejsc zajęli zawodnicy z Gruzji, Armenii (dwóch, w tym jeden reprezentujący Bahrajn), Iranu, Syrii, Iraku i Egiptu. Może Polska znajduje się już „po drugiej stronie” – jako państwo stabilne i zbyt rozwinięte gospodarczo, by przyciągać młodzież do tak wymagającego sportu? W Paryżu nie wystąpił żaden polski sztangista. Wśród kobiet Polskę reprezentowała tylko jedna zawodniczka – Weronika Zielińska-Stubińska w kategorii 81 kg, ale bez sukcesów.

„Walczyłam do samego końca” – napisała Martyna Dołęga w dniu, w którym upadła razem z niedokręconą sztangą podczas mistrzostw świata. O poddawaniu się nie ma więc mowy – niezależnie od niesprzyjających okoliczności. Skoro wtedy, wykonując szpagat, zdołała odrzucić sztangę do przodu, to i awans do Los Angeles może jeszcze wyszarpać.

Na zdjęciu polska sztangistka Martyna Dołęga wraz ze swoim ojcem Marcinem Dołęgą (z lewej) i trenerem Dawidem Fertykowskim.
20-letnia Martyna Dołęga zdobyła już cztery medale mistrzostw Polski w kategorii seniorek. Dwa z nich są złote. Obok niej stoją ojciec Marcin (z lewej) i trener Dawid Fertykowski.
Fot. LKS EkoSport Siedlce

Główne wnioski

  1. Martyna Dołęga to jedna z najzdolniejszych polskich sztangistek. Marzy o udziale w igrzyskach olimpijskich, ale wie, jak trudno się tam dostać. Zmniejszenie liczby kategorii wagowych przez światowe władze dyscypliny sprawiło, że konkurencja stała się znacznie większa – zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn.
  2. Podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata juniorów (wrzesień 2024), Martyna przeżyła na pomoście bardzo niebezpieczny moment. Talerze na sztandze nie zostały odpowiednio dokręcone, zaczęły się zsuwać w trakcie unoszenia ciężaru. Upadek zakończył się urazem pleców, który wykluczył ją z pełnowymiarowych treningów na około pół roku.
  3. Gdy zbliżają się zawody, Martyna Dołęga trenuje sześć dni w tygodniu, często dwa razy dziennie. Jeden trening trwa około dwóch godzin. Ćwiczy z ciężarami zbliżonymi do tych, jakie planuje unieść w zawodach. W rwaniu podnosi około 100 kg, a w podrzucie – niemal 120 kg.