Wojna celna nabiera tempa. UE może zyskać, jeśli dogada się z USA
Dziś miała minąć 90-dniowa pauza na cła wprowadzone przez administrację USA na początku lipca. Przedstawiamy aktualny stan nowej odsłony konfliktu handlowego. W przypadku osiągnięcia porozumienia UE może nawet na niej zyskać.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak przebiega proces nakładania ceł przez administrację amerykańską po 90-dniowym zawieszeniu.
- Czym są kraje BRICS i BRICS+ oraz dlaczego odgrywają istotną rolę w kontekście wojny handlowej.
- Jak historycznie kształtował się poziom ceł w USA i które gospodarki mogą najbardziej ucierpieć na skutek działań administracji USA.
Dziś mija 90-dniowy termin zawieszenia ceł wzajemnych, wprowadzonych przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Warto przypomnieć, że w tym czasie obowiązywały i tak cła w wysokości 10 proc., co administracja amerykańska określała jako minimalny poziom – swoistą „podłogę” taryfową. Gra toczy się obecnie o wysokość tzw. dodatkowych, „wzajemnych” ceł, które mają znacząco podnieść koszty wymiany handlowej z wybranymi krajami.
Z pewnością najbliższe dni i tygodnie będą charakteryzować się wzmożoną zmiennością na rynkach finansowych, a końcowy rezultat tego procesu pozostaje trudny do przewidzenia.
Ostatni deadline?
Dlaczego mówimy o tygodniach, a nie o konkretnym dniu? Nowe cła mają wejść w życie dopiero 1 sierpnia. Jak tłumaczy sekretarz skarbu Scott Bessent, to przesunięcie ma umożliwić niektórym krajom złożenie ostatecznych propozycji negocjacyjnych. Zdaniem Donalda Trumpa, będzie to ostateczny termin – bez możliwości kolejnego przedłużenia.
W międzyczasie mają zostać wysłane oficjalne listy do krajów, z którymi nie udało się dojść do porozumienia. Dokumenty te zawierają informację o planowanej wysokości taryf celnych, które zamierza wprowadzić administracja Trumpa. W poniedziałek ruszyła pierwsza transza – listy otrzymało 14 państw. Zgodnie z zapowiedzią Howarda Lutnicka, w ciągu najbliższych dwóch dni kolejnych 15-20 listów ma zostać wysłanych do pozostałych krajów.
Treść listów
Poniższy wykres przedstawia porównanie aktualnych stawek celnych z tymi ogłoszonymi w tzw. „dniu wyzwolenia”. W przypadku większości krajów stawki spadły o około 2–5 punktów procentowych. Największe obniżki dotyczyły Kambodży (13 pkt proc.) oraz Laosu (8 pkt proc.).
Dla niektórych państw stawki pozostały bez zmian względem sytuacji z 2 kwietnia – dotyczy to m.in. Korei Południowej, RPA i Indonezji. Z kolei dla Japonii i Malezji taryfy wzrosły o 1 punkt procentowy.
W listach do wszystkich krajów znalazło się również ostrzeżenie, że w przypadku nałożenia ceł odwetowych na produkty amerykańskie, importowe taryfy celne do USA zostaną automatycznie podniesione o taką samą wartość.
Z przymrużeniem oka można traktować niektóre fragmenty oficjalnej korespondencji, np. skierowanej do Bośni i Hercegowiny czy Laosu, gdzie stwierdzono, że deficyt handlowy USA z tymi krajami stanowi zagrożenie dla amerykańskiej gospodarki, a nawet bezpieczeństwa narodowego. W rzeczywistości łączny import z tych państw wyniósł zaledwie 1 mld dolarów.
Może to jednak mieć pewne znaczenie prawne. Wzajemne cła, nakładane w ramach prezydenckich uprawnień w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa narodowego, zostały wcześniej zakwestionowane przez amerykański sąd. Choć w wyniku apelacji czasowo je przywrócono, ostateczne rozstrzygnięcie sądu ma zapaść dopiero w sierpniu.
Kwestia BRICS
Wcześniej Donald Trump zagroził, że każde państwo prowadzące politykę zbieżną z linią krajów BRICS – określaną jako „antyamerykańska” – zostanie objęte dodatkowymi cłami w wysokości 10 proc.
BRICS to międzynarodowa organizacja zrzeszająca największe gospodarki wschodzące. Nazwa pochodzi od pierwszych członków: Brazylii, Rosji, Indii, Chin oraz RPA. Grupa została sformowana w latach 2009-2011, a w ostatnich dwóch latach dołączyły do niej: Egipt, Etiopia, Indonezja, Iran oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie – co niekiedy określa się nazwą BRICS+.
Dynamiczny rozwój – szczególnie Chin i Indii – sprawił, że znaczenie grupy BRICS w gospodarce światowej znacznie wzrosło w ciągu ostatnich dwóch dekad. Prognozy wskazują, że w 2030 r. kraje BRICS będą odpowiadać za niemal 30 proc. światowego PKB (liczonego w dolarach), podczas gdy kraje grupy G7 (USA, Wielka Brytania, Japonia, Kanada oraz trzy największe gospodarki UE) – za około 43 proc.
Wietnam i Wielka Brytania na plus, porozumienie z UE i Indiami niepewne
Jak dotąd jedynie Wielka Brytania i Wietnam osiągnęły ramowe porozumienie z administracją amerykańską w sprawie ceł. Według informacji Bloomberga, blisko zawarcia umowy były również Indie. Jednak wczoraj prezydent Donald Trump zaostrzył swoje stanowisko i zapowiedział, że planuje nałożyć na Indie dodatkowe cła w wysokości 10 proc. w związku z ich uczestnictwem w grupie BRICS.
Wietnam wydaje się na razie krajem, który uzyskał najwięcej w ramach porozumienia z USA. Cła na wietnamski eksport mają wynosić 20 proc., a w przypadku podejrzenia przekierowywania chińskich towarów przez ten kraj – 40 proc. Podstawowa stawka jest jednak znacząco niższa niż pierwotnie planowano – 2 lipca zakładano, że taryfa dla Wietnamu wyniesie aż 46 proc.
Z punktu widzenia UE kluczowe będzie, czy uda się osiągnąć porozumienie z USA. Według doniesień miało ono zostać sfinalizowane do końca tygodnia, a podstawowa stawka celna miała wynieść jedynie 10 proc. – czyli tyle, ile wynosi obecna „podłoga” taryfowa. Jednak wczoraj Donald Trump ponownie zasiał wątpliwości co do możliwości osiągnięcia kompromisu.
W ocenie prezydenta USA głównymi punktami spornymi w relacjach z UE są: podatki cyfrowe, deficyty handlowe oraz kary regulacyjne nakładane przez Komisję Europejską na amerykańskie firmy technologiczne.
W ocenie prezydenta USA głównymi punktami spornymi w relacjach z UE są: podatki cyfrowe, deficyty handlowe oraz kary regulacyjne nakładane przez Komisję Europejską na amerykańskie firmy technologiczne. Bruksela ma jednak przygotowany plan wprowadzenia ceł odwetowych w przypadku fiaska rozmów.
Skutki makroekonomiczne
Co by oznaczało, gdyby potwierdziły się doniesienia o strukturze celnej w obecnym kształcie (czyli stawce 10 proc. dla UE)? Uwzględniając dotychczas ogłoszone cła – również te sektorowe – efektywna stawka celna w USA osiągnęłaby poziom około 16,5 proc. Byłby to najwyższy poziom od lat 30. XX wieku.
Wraz z wysyłaniem kolejnych listów i objęciem nimi większej liczby krajów, średnia stawka będzie nadal rosła, ponieważ dla większości pozostałych państw wciąż zakłada się bazową taryfę na poziomie 10 proc.
Jakie będą skutki makroekonomiczne? Największymi przegranymi wojny celnej – obok Kanady – będą USA i Chiny. Według wyliczeń Yale Budget Lab, ich PKB w długim okresie zmniejszy się odpowiednio o 0,38 pkt proc. (USA) oraz o 0,23 proc. (Chiny) w porównaniu do scenariusza bazowego.
Oprócz samej wysokości stawek, kluczowe znaczenie ma również różnica względem najważniejszych konkurentów. UE może zyskać na obecnej odsłonie wojny handlowej, jeśli uda się jej zawrzeć porozumienie z USA. Dlaczego? Ponieważ wielu konkurentów – takich jak Chiny, Japonia czy Korea Południowa – zostanie objętych znacznie wyższymi taryfami niż te, które dotyczyłyby Unii. Ten efekt może zrównoważyć, a nawet przeważyć nad bezpośrednim negatywnym wpływem samego wzrostu ceł na unijne towary eksportowane do Stanów Zjednoczonych.
Zgodnie z modelem Yale Budget Lab, PKB Unii Europejskiej mogłoby w takim scenariuszu wzrosnąć o ok. 0,1 punkta procentowego, a Wielkiej Brytanii – o ok. 0,2 punkta procentowego. Czy tak się rzeczywiście stanie, okaże się w najbliższych tygodniach.
Główne wnioski
- Dziś miał zakończyć się 90-dniowy okres zawieszenia ceł wprowadzonych przez administrację USA. W przypadku braku osiągnięcia porozumienia, Waszyngton ma informować poszczególne państwa – w ramach oficjalnej korespondencji – o przyszłych stawkach taryfowych. Tak stało się już w przypadku 14 krajów, w tym Korei Południowej i Japonii. Dla większości z nich stawki obniżono o 2-5 punktów procentowych względem poziomu z lipca. Ramowe porozumienie podpisano na razie z Wielką Brytanią i Wietnamem. Kolejna transza listów ma zostać wysłana dziś i jutro. Wciąż nie jest pewne, czy uda się osiągnąć kompromis między USA a UE. Nowe stawki mają wejść w życie 1 sierpnia.
- BRICS to międzynarodowa organizacja zrzeszająca największe kraje rozwijające się. Jej nazwa pochodzi od pierwszych członków: Brazylii, Rosji, Indii, Chin oraz RPA. W ciągu ostatnich dwóch lat do grupy dołączyły: Egipt, Etiopia, Indonezja, Iran oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie – co często oddaje się w nazwie BRICS+. Szybki rozwój, zwłaszcza Chin i Indii, sprawił, że znaczenie tej grupy w globalnej gospodarce znacznie wzrosło w ostatnich dwóch dekadach. Donald Trump zapowiedział, że każde państwo prowadzące politykę zbieżną z linią BRICS – postrzeganą jako „antyamerykańska” – zostanie objęte dodatkowymi cłami w wysokości 10 proc.
- Zgodnie z obowiązującym stanem prawnym, efektywna stawka celna w USA może osiągnąć ok. 16,5 proc. w 2025 r. To najwyższy poziom od lat 30. XX wieku. Największymi przegranymi wojny handlowej mają być USA i Chiny. Zgodnie z analizą Yale Budget Lab, ich PKB w długim okresie spadnie odpowiednio o 0,38 punkta procentowego (USA) oraz o 0,23 punkta procentowego (Chiny) względem scenariusza bazowego. UE może natomiast skorzystać, jeśli zawrze porozumienie z USA. Wyższe taryfy nałożone na jej konkurentów – takich jak Chiny, Japonia czy Korea Południowa – mogą przyczynić się do poprawy konkurencyjności unijnego eksportu, mimo samego wzrostu ceł.