Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Świat

Shein kontra londyńska giełda. Związek z konieczności, który może się rozpaść

Chiński gigant odzieżowy postanowił wejść na giełdę. W obawie przed odrzuceniem wniosku w Nowym Jorku zdecydował się na debiut w Londynie. Liczył, że na brytyjskiej giełdzie łatwiej będzie uzyskać wszelkie pozwolenia regulacyjne. Nic bardziej mylnego. Mimo że Londyńczycy rozpaczliwie potrzebują dużej oferty publicznej, zgłosili zastrzeżenia do treści prospektu Shein. Te nie spodobały się spółce i skłoniły ją do zastosowania ciekawej techniki negocjacyjnej – szantażu.

Zdjęcie reklamy Shein
Dla poprawy wizerunku Shein kilka miesięcy temu rozpoczął kampanię marketingową w Wielkiej Brytanii. Otworzył tam też kilka tymczasowych sklepów „pop-up".
Fot. Mike Kemp/In Pictures via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego pierwsza oferta publiczna (IPO) spółki Shein w Londynie może nie dojść do skutku.
  2. Jak duże nadzieje wiązano z giełdowym debiutem giganta odzieżowego.
  3. Co w ostatnich latach działo się na rynku IPO w Wielkiej Brytanii i innych państwach Starego Kontynentu.

Shein złożył wstępny prospekt emisyjny na giełdzie w Hongkongu. Wystąpił też o zgodę na rozpoczęcie notowań do CSRC, chińskiego regulatora rynków finansowych. Zrobił to po to, by… wymusić na giełdzie w Londynie (LSE) przyspieszenie procesu regulacyjnego i wyznaczenie terminu debiutu.

Dwa lata temu gigant odzieżowy specjalizujący się w fast fashion [model biznesowy w branży odzieżowej, który polega na masowej i bardzo szybkiej produkcji ubrań inspirowanych najnowszymi trendami modowymi – przyp. red.] ogłosił, że rozpocznie notowania w stolicy Anglii. Nie spodziewał się jednak, jak skrupulatnie Londyńczycy będą sprawdzać jego dokumenty. Stracił cierpliwość i postanowił zagrać va banque – akceptujecie nasze warunki albo znikamy. Presja może przynieść skutek, bo dane jasno wskazują, że LSE potrzebuje nowych spółek jak wody.

Związek z konieczności 

Od półtora roku potencjalne IPO (pierwsza oferta publiczna) Sheina jest tematem numer jeden podczas lunchów przedstawicieli brytyjskich funduszy i banków inwestycyjnych. Rozpoczęcie notowań spółki, którą wycenia się na 30-70 mld dolarów, mogłoby znacząco poprawić nastroje na londyńskim rynku akcji.

W ostatnich latach więcej spółek znikało, niż pojawiało się na giełdzie położonej niedaleko malowniczej katedry św. Pawła. W pierwszym półroczu 2025 r. w Londynie było najmniej debiutów od 28 lat, a jednocześnie doszło do kilku naprawdę głośnych exodusów. Z kolei FTSE 100, główny brytyjski indeks akcji, rośnie wolniej niż indeksy w USA czy nawet we Francji.

Właśnie dlatego gigant odzieżowy wybrał Londyn jako swój potencjalny giełdowy dom. Miał świadomość, w jak trudnej sytuacji znajduje się tamtejszy rynek akcji. Liczył, że dzięki temu łatwiej będzie uzyskać zgody regulacyjne, o których w USA nie było mowy. Przez chwilę rozważał IPO w Nowym Jorku, jednak dość szybko złudzeń pozbawili go amerykańscy prawnicy. Zdecydował się więc skorzystać z desperacji Londyńczyków. Ta, jak się okazało, nie przyćmiła wątpliwości prawnych i… moralnych regulatorów.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Miało być inaczej 

Minęło już ponad 18 miesięcy od momentu, gdy pierwsza wersja prospektu emisyjnego Sheina trafiła na biurka pracowników FCA (ang. Financial Conduct Authority), brytyjskiego odpowiednika KNF. Od tego czasu pojawiło się wiele wątpliwości i kwestii spornych, ale ostatnia z nich okazała się najtrudniejsza do przeskoczenia. Od kilku miesięcy Londyńczycy próbują wymusić na Sheinie, by sekcja prospektu emisyjnego dotycząca ryzyk biznesowych była sporządzona w języku angielskim, a nie chińskim. Spółka, wspierana przez CSRC (chiński odpowiednik KNF), nie chce przystać na to żądanie.

Łańcuch dostaw Sheina ma ekspozycję na chiński region Xinjiang. Tam – zdaniem zachodnich organizacji pokojowych – może dochodzić do naruszeń praw rdzennej ludności ujgurskiej. Dochodzenie UE w maju wykazało również, że Shein narusza przepisy o ochronie konsumentów – stosuje fałszywe rabaty, wywiera presję na klientów i wprowadza ich w błąd w kwestiach dotyczących zrównoważonego rozwoju.

Te wątki skłoniły brytyjskiego regulatora do egzekwowania możliwie konkretnego opisu ryzyk związanych z prowadzeniem działalności w Chinach. Zgodnie z założeniami, FCA ma chronić inwestorów przed potencjalnymi zagrożeniami wynikającymi z inwestowania. Ryzyka biznesowe opisywane są w prospektach emisyjnych na całym świecie i zazwyczaj udostępniane w języku kraju notowań. Taka zasada umożliwia lokalnym inwestorom zapoznanie się z informacjami o spółkach.

Trudny układ 

Jeśli żadna ze stron się nie ugnie i do debiutu nie dojdzie, obie bez wątpienia na tym stracą. Shein zdecydował się na notowania na Zachodzie, by poprawić swój wizerunek i skorzystać z głębokich kieszeni tamtejszych inwestorów. Choć debiut w Hongkongu może być dla spółki korzystny finansowo, z pewnością przyniesie mniej korzyści wizerunkowych niż debiut w Londynie. Otworzy ją też na potencjalne utrudnienia w prowadzeniu biznesu – gdyby była notowana w Europie, prawodawcy byliby mniej skłonni przyglądać się jej przestrzeganiu praworządności.

Z kolei LSE potrzebuje symbolicznego dowodu na to, że duże spółki nadal uważają ją za prestiżową giełdę. Tylko w 2025 r. spółki takie jak Wise, Flutter Entertainment, CRH czy Indivior ogłosiły, że przenoszą notowania z Wysp za ocean. Cobalt Holdings odwołał IPO, które mogło być największym od dwóch lat. Jednocześnie lista spółek, które otrzymały ofertę przejęcia, wydłużyła się do 48. Im więcej akwizycji, tym mniej notowanych firm – a co za tym idzie, mniejsza liczba inwestorów i słabsza płynność rynku.

Na domiar złego prezes spółki AstraZeneca, jednej z największych brytyjskich firm giełdowych, wyraził ostatnio frustrację brytyjskim systemem regulacyjnym dotyczącym leków. Stwierdził, że branża nauk przyrodniczych w Wielkiej Brytanii jest w tyle za Stanami Zjednoczonymi i Chinami, co wywołało plotki o potencjalnej relokacji spółki do USA. Nastroje dawno nie były tak wisielcze.

Cień optymizmu 

Jeśli ostatecznie nie dojdzie do debiutu Shein, inwestorzy giełdowi stracą nadzieję na ożywienie londyńskiego parkietu. Ich uwaga skieruje się ku innym ofertom publicznym, które mają szansę na sukces. Największe nadzieje wiązane są z IPO producenta oprogramowania Visma, wycenianego na około 19 mld euro. Pojawiła się też szansa na potencjalnie kilkumiliardowe debiuty włoskiego NewPrincesa oraz wspieranej przez Santander firmy Ebury.

Mimo swoich problemów, giełda w Londynie pozostaje liderem w Europie pod względem wolumenu obrotu.

Warto wspomnieć, że mimo swoich problemów, giełda w Londynie pozostaje liderem w Europie pod względem wolumenu obrotu. Ponadto jej trudności związane z niewielką liczbą IPO odzwierciedlają ogólnoeuropejski trend. Pierwsza połowa 2025 r. pod względem debiutów była najsłabsza również w Mediolanie, Paryżu i Zurychu. Wiele IPO na Starym Kontynencie zostało odwołanych w obliczu niepewności wywołanej wojną celną Donalda Trumpa.

Zdaniem eksperta

Trudna sytuacja. Nie tylko na Wyspach, ale w całej Europie.

Rynek IPO w Europie pozostaje słaby. Zarówno w minionym kwartale, jak i w poprzednich latach, liczba oraz wartość debiutów giełdowych były niskie. Początek 2025 r. przyniósł umiarkowany optymizm, jednak w maju – na skutek zwiększonej zmienności wywołanej czynnikami geopolitycznymi oraz decyzjami politycznymi w USA – tzw. okno IPO ponownie się zamknęło.

Dodatkowym problemem na Starym Kontynencie są wygórowane oczekiwania emitentów, którzy wyceniają swoje biznesy stosunkowo wysoko. Często transakcje nie dochodzą do skutku z powodu braku kompromisu w kwestii wyceny, która byłaby atrakcyjna zarówno dla strony popytowej, jak i podażowej. W przypadku dużych spółek (o wartości powyżej 20–30 mld dolarów) coraz więcej firm wybiera debiut na rynku amerykańskim, oferującym wyższe wyceny i większą płynność.

Dlatego tak duże zainteresowanie wzbudziło planowane IPO Sheina w Londynie. Debiut spółki, mimo licznych ryzyk związanych z modelem fast fashion i działalnością w Chinach, był postrzegany jako szansa na ożywienie brytyjskiego rynku. Szacowana kapitalizacja Sheina wahała się od 30 do nawet 70 mld dolarów, a wybór Londynu był efektem odrzucenia wniosku przez regulatora amerykańskiego oraz próbą przyspieszenia procesu poprzez złożenie dokumentów także w Hongkongu.

Ostatnio wokół spółki narastają kontrowersje etyczne, m.in. w związku z presją cenową na rynku europejskim oraz zarzutami dotyczącymi łańcucha dostaw. Dlatego Shein złożył dokumenty w Hongkongu, by możliwie przyspieszyć proces regulacyjny w Wielkiej Brytanii i wywrzeć presję na LSE.

Od czasu Brexitu w 2016 r. pozycja Londynu jako centrum IPO systematycznie słabnie. Dane pokazują, że na dojrzałej londyńskiej giełdzie od dekady liczba delistingów znacznie przewyższa liczbę nowych debiutów. Rocznie notuje się kilkadziesiąt wycofań spółek przy zaledwie kilku większych IPO. Symbolicznym przykładem utraty znaczenia londyńskiego rynku jest historia ARM. Brytyjska spółka technologiczna, która po latach notowań w Londynie została przejęta przez SoftBank, w 2016 r. została wycofana z giełdy. Przy ponownym wejściu na rynek publiczny w 2023 r. wybrała amerykański NASDAQ, uzyskując tam wyższą wycenę.

Główne wnioski

  1. Shein, chiński gigant odzieżowy, zdecydował się na próbę wejścia na londyńską giełdę, licząc na szybki debiut. Okazało się jednak, że brytyjscy regulatorzy są bardzo skrupulatni i mają poważne zastrzeżenia do dokumentacji oraz działalności spółki. To doprowadziło do impasu i wzajemnej presji. Shein zaczął wykorzystywać możliwość debiutu w Hongkongu jako narzędzie negocjacyjne wobec LSE.
  2. Dla Sheina wejście na zachodnią giełdę to szansa na poprawę wizerunku i dostęp do kapitału. Dla londyńskiej giełdy – możliwość przyciągnięcia dużej, prestiżowej spółki w czasach, gdy liczba debiutów i notowanych firm dramatycznie spada. Brak porozumienia oznaczałby dla obu stron utratę istotnych korzyści.
  3. Trudności z IPO Sheina wpisują się w ogólnoeuropejski trend spadku liczby debiutów giełdowych i odpływu firm z giełd Starego Kontynentu. Londyńska giełda, mimo największego wolumenu obrotu w Europie, boryka się z exodusem spółek. Podobne problemy widoczne są na innych europejskich rynkach.