WeTransfer zmienia zasady. "Wszystkie twoje dane należą do nas"
Niespodziewana rewolucja w świecie internetu. WeTransfer, jedno z najbardziej popularnych narzędzi do przesyłania plików, zmienił zasady użytkowania. Zmiany wywołały prawdziwą burzę.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego jedna zmiana regulaminu WeTransfera wywołała panikę wśród twórców i grafików na całym świecie.
- Co firma próbuje robić, by zażegnać kryzys i dlaczego wywołało to jeszcze większe zamieszanie.
- W jaki sposób kontrowersje wokół danych użytkowników i trenowania AI stają się coraz powszechniejsze – i jak inne duże firmy również znalazły się pod ostrzałem za podobne działania.
WeTransfer to jedno z najbardziej rozpoznawalnych narzędzi we współczesnym internecie. Umożliwia proste dzielenie się plikami z innymi ludźmi. Bez konieczności ponoszenia jakiekolwiek opłaty możemy przesłać plik na dowolny adres mailowy albo wygenerować link, dzięki któremu plik będzie mogła pobrać dowolna osoba.
Z WeTransfera co miesiąc korzysta ponad 80 mln użytkowników, przesyłając ponad 2 mld plików. Aktywną subskrypcję posiada ponad 600 tys. osób. Firma działa także w Polsce.
I właśnie wywołała burzę. Wszystko przez zmianę regulaminu, który nadaje WeTransferowi szerokie prawa do plików przesyłanych przy użyciu platformy.
WeTransfer. Co się zmieni
Od początku lipca WeTransfer informował o planowanych zmianach w warunkach użytkowania platformy. Obowiązują one dla nowych użytkowników, a dla dotychczasowych mają wejść w życie 8 sierpnia. To zasady, na które musimy się zgodzić przy każdorazowym użyciu aplikacji. Ostatnią wersję warunków opublikowano 15 lipca. Najbardziej znaczące zmiany dotyczą punktu 6, czyli "treści".
Dokładniej chodzi o akapit, który jeszcze o świcie brzmiał (tłumaczenie redakcji):
6.3. Licencja dla WeTransfer
Aby umożliwić nam działanie, świadczenie oraz udoskonalanie usługi i naszych technologii (oraz opracowywanie nowych), musimy uzyskać od ciebie określone prawa do treści objętych prawami własności intelektualnej. Niniejszym udzielasz nam wieczystej, ogólnoświatowej, niewyłącznej, nieodpłatnej, zbywalnej oraz podlegającej sublicencjonowaniu licencji na wykorzystywanie twoich treści w celu obsługi, rozwoju, komercjalizacji i ulepszania usługi lub nowych technologii bądź usług – w tym również w celu zwiększania wydajności modeli uczenia maszynowego, które wspierają nasz proces moderowania treści – zgodnie z polityką prywatności i plików cookie.
Licencja ta obejmuje prawo do powielania, rozpowszechniania, modyfikowania, tworzenia utworów zależnych, nadawania, publicznego udostępniania, publicznego wyświetlania oraz odtwarzania treści. Nie przysługuje ci żadne wynagrodzenie z tytułu korzystania przez nas z treści na podstawie niniejszych warunków. Przetwarzanie danych osobowych odbywa się zawsze zgodnie z naszą polityką prywatności i plików cookie, która zawiera szczegółowe informacje na temat celów oraz podstaw prawnych takiego przetwarzania.
Wywołało to prawdziwą burzę, szczególnie w środowisku grafików i artystów. Jeden z użytkowników serwisu Reddit zadrwił, że od tej pory polityka WeTransfera brzmi: "wszystkie twoje dane należą do nas". WeTransfer szybko wycofał się z poprzedniej wersji regulaminu. Obecnie brzmi ona następująco:
Licencja dla WeTransfer. Aby umożliwić nam działanie, świadczenie oraz udoskonalanie usługi i naszych technologii, musimy uzyskać od ciebie określone prawa do treści objętych prawami własności intelektualnej. Niniejszym udzielasz nam niewyłącznej, nieodpłatnej licencji na wykorzystywanie twoich treści w celu obsługi, rozwoju i ulepszania usługi – wszystko to zgodnie z naszą polityką prywatności i plików cookie.
WeTransfer broni się przed oskarżeniami
"To niepotrzebne zamieszanie" – tak burzę komentują przedstawiciele WeTransfera. Firma w rozmowie z dziennikarzem BBC potwierdziła, że nie ma w planach korzystania z plików użytkowników do trenowania modeli AI. Jednocześnie nie będzie sprzedawała tych danych do innych podmiotów.
Zmianę treści warunków określono mianem doprecyzowania, by nie wywoływała zamieszania i "uczynienia zapisów łatwiejszymi do zrozumienia".
Użycie klauzuli związanej z możliwości szkolenia sztucznej inteligencji na bazie przesłanych plików tłumaczono jako "możliwość korzystania z AI do poprawy moderacji treści", m.in. w zakresie szkodliwych treści.
Firma opublikowała także obszerne wyjaśnienia na swoim blogu.
– Niedawna aktualizacja naszych warunków świadczenia usług mogła wzbudzić pewne obawy dotyczące sekcji 6.3 — licencja dla WeTransfer. Chcemy odnieść się do tych wątpliwości, podzielić się aktualizacją oraz wyjaśnić, co tak naprawdę oznaczają dla ciebie te zapisy. Zacznijmy od najważniejszego: twoje treści zawsze pozostają twoją własnością. Jest to jasno określone w sekcji 6.2 — własność treści naszych warunków świadczenia usług.
Nie rościmy sobie żadnych praw własności do treści. Ty lub twoi licencjodawcy posiadacie i zachowujecie wszelkie prawa, tytuł prawny oraz udziały — w tym wszelkie prawa własności intelektualnej — do treści – czytamy na blogu.
AI będzie zablokowane?
WeTransfer doprecyzował, że nie będzie używał AI ani uczenia maszynowego do procesowania jakichkolwiek danych przekazywanych przy użyciu platformy. Korzystanie z AI miało umożliwić stworzenie nowej funkcjonalności, która "nie jest obecnie tworzona ani używana, ale była analizowana do stworzenia w przyszłości" – napisano.
Dlatego podjęto decyzję o usunięciu zapisu z ostatecznego brzmienia warunków. WeTransfer podkreślił, że pliki umieszczane w platformie pozostają plikami użytkowników. Przedstawiciele firmy zapewnili, że nowe warunki są zgodne m.in. z RODO (GDPR). Przeprosili także za zamieszanie, umieszczając dodatkowo słodkie niebieskie serduszko.
WeTransfer nie był pierwszy
Holenderska firma nie jest pierwszym podmiotem, wokół którego rozpętała się burza z powodu potencjalnego udostępnienia danych do trenowania AI. W grudniu 2023 r. przed podobnym problemem stanął Dropbox, największy konkurent WeTransfera. Firma umożliwiła wówczas trenowanie modeli OpenAI przy użyciu danych umieszczanych na platformie.
W sierpniu 2024 r. pod ostrzałem znalazł się LinkedIn. Firma oddała w ręce użytkowników możliwość wyłączenia udostępnienia prywatnych danych, w tym wiadomości, do trenowania AI. Bazowo takie udostępnienie było włączone. Co więcej, nowa funkcjonalność nie została zapowiedziana w warunkach korzystania. Sprawa trafiła do sądu – grupa użytkowników założyła pozew zbiorowy.
Z podobnymi problemami mierzyła się też Meta, właściciel Facebooka. W czerwcu br. Reddit pozwał zaś Anthropic, oskarżając o wielokrotne (ponad 100 tys. razy) scrapowanie treści z serwera wbrew polityce serwisu. Reddit jasno twierdzi, że nie zaakceptował „komercyjnego wykorzystania” bez licencji. Co ciekawe, wcześniej stosowne porozumienia zawarto z Google i OpenAI.
Nowi właściciele i nowa przyszłość WeTransfera?
W 2023 r. Alexandar Vassilev, prezes WeTransfera, w rozmowie z portalem TheRecursive wypowiadał się m.in. w temacie przyszłości AI.
– Dekadę temu internet umożliwił platformom takim jak YouTube możliwość dzielenia się kreatywnością ludzi z całego świata. Teraz wierzę, że AI pomoże w przełamywaniu barier. Uprości proces tworzenia, dystrybuowania i edytowania treści – mówił w wywiadzie prezes WeTransfera.
Firma powstała w Amsterdamie w 2009 r. z inicjatywy Basa Beerensa, Naldena i Damiana Bradfielda. To przedsiębiorcy, ale także autorzy i twórcy. Motywacją założycieli było bardzo konkretne codzienne wyzwanie: jak w prosty sposób przesyłać duże pliki – np. grafiki, filmy, dokumenty – między członkami zespołów kreatywnych. W tamtym czasie większość dostępnych rozwiązań była albo zbyt techniczna (FTP, serwery), albo ograniczona wielkością (np. załączniki e-mailowe). Najczęściej korzystano z... pamięci USB wysyłanych firmami kurierskimi.
Założenia, które stały u podstaw WeTransfera, to: brak konieczności założenia konta, prostota użytkowania i szybkość transferu. Na początku WeTransfer oferował darmowe przesyłanie plików do 2 GB, finansując się z reklam. Tło strony głównej wypełniały najczęściej estetyczne reklamy marek lifestyle’owych, muzycznych i modowych, które były bardziej formą sztuki niż typowym banerem. Ten format przyciągnął także same marki – m.in. Nike, Spotify, Adobe – i pozwolił WeTransferowi rozwijać się bez agresywnej monetyzacji.
Firma szybko rozwijała się w skali globalnej, głównie na terenie USA. W 2015 r. uruchomiono model subskrypcyjny, umożliwiając zarejestrowanym i płacącym użytkownikom przesył większych plików i tworzenie własnych folderów. Startup zaczął także przejmować konkurencję i rozwijać się jako szersze narzędzie do "kreatywnego przepływu pracy".
Firma mocno opierała się na kreatywnych, a nie "technologicznych" wartościach. Pozyskała "tylko" niecałe 64 mln dolarów w ramach dwóch rund finansowych. W 2022 r. planowała debiut giełdowy, do którego ostatecznie nie doszło.
Do dużej zmiany doszło jednak w 2024 r. Firmę przejął włoski gigant technologiczny Bending Spoons – wcześniej zainwestował m.in. w Evernote czy Issuu. Kwota transakcji nie została ujawniona. Nowi właściciele zadeklarowali, że działalność charytatywna i wspierająca twórców nie zostanie wstrzymana.
Główne wnioski
- Zmiana regulaminu WeTransfera, która wzbudziła kontrowersje, dotyczyła nadania firmie bardzo szerokich praw do treści przesyłanych przez użytkowników. Początkowo zapisy sugerowały możliwość wykorzystywania plików m.in. do trenowania modeli sztucznej inteligencji. Wywołało to ostrą reakcję społeczności twórców, co zmusiło firmę do szybkiego złagodzenia zapisów i zapewnień, że treści nadal należą do użytkowników, a dane nie będą wykorzystywane komercyjnie ani przekazywane dalej.
- Reakcja WeTransfera na kryzys wizerunkowy była szybka i obejmowała zarówno zmianę treści regulaminu, jak i publikację wyjaśnień. Firma podkreśliła, że nie rości sobie praw własności do przesyłanych plików i nie zamierza wykorzystywać ich w celach komercyjnych, w tym do trenowania AI. Mimo początkowego zamieszania WeTransfer zadeklarował zgodność nowych warunków z RODO i przeprosił użytkowników za niejasne sformułowania.
- Sytuacja z WeTransferem wpisuje się w szerszy kontekst globalnych kontrowersji wokół wykorzystania danych użytkowników przez duże platformy internetowe. Podobne problemy miały wcześniej takie firmy, jak Dropbox, LinkedIn czy Meta. Rosnące napięcia wokół transparentności i wykorzystywania danych osobowych do trenowania AI wywołują coraz częstsze reakcje społeczne i prawne, w tym pozwy zbiorowe i protesty użytkowników.