Polski kitesurfing świętuje 20-lecie. Rozpęd dała… rywalizacja Forda z Toyotą
Biada tym, którzy sądzą, że w przypadku nowoczesnych sportów Polska zawsze była opóźniona. Jeśli chodzi o kitesurfing – dołączyliśmy do światowej czołówki szybko. Choć trzeba przyznać, że pomógł nam w tym splot zaskakujących zdarzeń.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak narodził się kitesurfing w Polsce.
- W jaki sprytny sposób Michał Zieliński i Maciej Buszko zainteresowali media tym sportem.
- Dlaczego z zawodów kitesurfingowych nie ma żadnych transmisji – ani telewizyjnych, ani internetowych.
Dwudzieste Mistrzostwa Polski w Kitesurfingu i Wingfoilu odbędą się w ostatni weekend lipca w Rewie. Organizatorzy spodziewają się około 80 uczestników i liczą, że wzmianki o imprezie dotrą do ponad 2 milionów odbiorców w internecie (co udawało się w poprzednich latach). Michał Zieliński był w gronie organizatorów pierwszych profesjonalnych mistrzostw i nie opuścił żadnych kolejnych. W tzw. międzyczasie zaraził pasją trójkę swoich dzieci – jedno z nich wystartuje w tegorocznych zawodach.
– Wszystko przez telewizję PRL-owską… Tam po raz pierwszy zobaczyłem taki sport jak windsurfing. A to właśnie z windsurfingu wywodzą się zarówno kitesurfing, jak i wingfoil. A oczywiście wszystko zaczęło się od surfingu – wspomina Michał Zieliński.

W Polinezji się zaczęło
Na sugestię, że przydałby się krótki rys historyczny, Michał Zieliński z uśmiechem cofa się aż do II lub III wieku naszej ery. Podobno już wtedy mieszkańcy Polinezji uprawiali coś w rodzaju surfingu – relaksowali się, wskakując na fale na specjalnie uplecionych matach. W XVIII wieku podobne sceny obserwował w Polinezji słynny James Cook.
– Ale przejdźmy do tego, co najważniejsze. Surfing to człowiek plus deska. Windsurfing – człowiek plus deska z na stałe przymocowanym żaglem. Kitesurfing to człowiek, deska i latawiec w roli żagla. A wingfoil, czyli sport, który robi furorę od kilku lat, to człowiek, deska i żagiel trzymany w rękach [zdjęcie poniżej]. W wingfoilu – podobnie jak w kitesurfingu – jedną z konkurencji jest freestyle, czyli akrobacje. To naprawdę widowiskowy sport – wyjaśnia Michał Zieliński.
Kitesurfing to człowiek, deska i latawiec w roli żagla. Wingfoil to połączenie człowieka, deski i żagla trzymanego w rękach.

Jak rodził się polski kitesurfing
Ujrzany w telewizji wiele lat temu windsurfing zachwycił Michała Zielińskiego. Problemem było jednak to, że jako warszawiak nie miał łatwego dostępu do morza. Szybko okazało się jednak, że nad Jeziorem Zegrzyńskim, w samym sercu Mazowsza, działała całkiem liczna grupa windsurferów. Zaskakująca sprawa, jak na szare lata 80.
– Nie było żadnych szkółek, nauka windsurfingu odbywała się metodą prób i błędów. O sprzęt też nie było łatwo. Ja zdobyłem swój, gdy jako nastolatek wracałem ze Szwecji do Polski przez Berlin Zachodni. Wszystkie zarobione na zrywaniu owoców pieniądze wydałem właśnie na sprzęt… – wspomina Michał Zieliński.
Na sprzęt do windsurfingu wydawałem w Berlinie Zachodnim wszystko, co zarobiłem w Szwecji podczas zrywania owoców.
W latach 90. Michał Zieliński poznał Macieja Boszkę – to drugi (a raczej: pierwszy) z ojców polskiego windsurfingu, a więc i kitesurfingu. Boszko założył jedną z pierwszych szkółek windsurfingowych w Polsce – nad Jeziorem Zegrzyńskim. Zieliński był tam przez pewien czas instruktorem. Gdy kitesurfing stawał się sportem profesjonalnym na przełomie wieków, w Polsce już w 2001 r. próbowano rozegrać swego rodzaju mistrzostwa – rywalizacja była jednak wtedy dodatkiem do imprezy windsurfingowej. Pierwsze mistrzostwa Polski w kitesurfingu zorganizowali w 2006 r. Zieliński i Buszko. Cztery lata po tym, jak zainaugurowano oficjalne rozgrywki Pucharu Świata w kitesurfingu.
Skąd w tym wszystkim samochody?
– Przydało się wtedy, w 2006 r., moje „drugie życie” – praca w warszawskiej agencji eventowej, którą założyłem. Zapewnialiśmy usługi reklamowe, PR-owe, organizowaliśmy eventy. Jednym z naszych klientów był już wtedy Ford. Pierwsze mistrzostwa Polski nosiły nazwę tej marki – mówi Michał Zieliński.
Dlaczego Ford wszedł w kitesurfing? Bo jeden z dyrektorów firmy powiedział kiedyś Michałowi Zielińskiemu, że widział wielkie logo Toyoty na żaglach podczas zawodów windsurfingowych. Zapytał, czy Ford nie powinien zrobić czegoś podobnego… Reakcję Zielińskiego możemy sobie łatwo wyobrazić.
– Po kilku latach dołączył Red Bull, co było naturalne – w końcu kitesurfing ma w sobie wiele ze sportów ekstremalnych. Pomoc zaoferowali też producenci sprzętu – wszystko zaczęło się kręcić. Udało się nawet przełamać pewne opory medialne, choć na początku jeden z dziennikarzy powiedział mi wprost, że ich zainteresowania to w 85 proc. piłka nożna i żużel – na kitesurfing zostaje niewiele miejsca… Ale my, już z solidnym wsparciem sponsorów, założyliśmy tzw. Szkołę VIP-ów. Zabieraliśmy znanych ludzi w ciekawe miejsca, gdzie można uprawiać kitesurfing: Wenezuelę, Grecję, Egipt, Martynikę… Zaprosiliśmy do współpracy m.in. Borysa Szyca, Weronikę Książkiewicz, Sonię Bohosiewicz, Annę Wendzikowską czy Marcina Prokopa – opowiada Michał Zieliński.

Fot. Jeff J Mitchell/Getty Images
Hydroskrzydło, czyli początek rewolucji
Szybko po mistrzostwach Polski pojawił się Puchar Polski – cykl czterech zawodów w sezonie. A najlepsze miało dopiero nadejść. Tym przełomem było pojawienie się hydroskrzydła pod koniec ubiegłej dekady. Można je zobaczyć na naszym zdjęciu tytułowym.
– Hydroskrzydło to niewielkie skrzydło z włókna węglowego, przymocowane od spodu do deski, na której płyniemy. Dzięki niemu opory wody są znacznie mniejsze, a deska zaczyna działać jak wodolot. Czasem trudno to dostrzec, bo hydroskrzydło znajduje się głęboko pod deską, ale gdy nabierzemy prędkości, deska przestaje dotykać wody – unosi się na skrzydle, które przejmuje całą siłę nośną. Dzięki temu można pływać przy słabszym wietrze i osiągać znacznie większe prędkości – wyjaśnia Michał Zieliński.
Hydroskrzydło zrewolucjonizowało także tradycyjne żeglarstwo – na oceanicznych łodziach regatowych prędkości przekraczają dziś 100 km/h. W kitesurfingu sięgają około 80 km/h, a w wingfoilu są nieco mniejsze – ale nadal powyżej 60 km/h.
Mistrzostwa Polski składają się z dwóch konkurencji: wyścigów oraz freestyle’u – obie występują zarówno w kitesurfingu, jak i wingfoilu. Wyścigi trwają około pięciu minut, freestyle to pojedynki rozgrywane w systemie pucharowym.
Uważam, że wingfoil wkrótce znajdzie się w programie igrzysk olimpijskich.
– Pierwsze mistrzostwa w wingfoilu zorganizowaliśmy cztery lata temu, a już w ubiegłym roku liczba uczestników w tej dyscyplinie przewyższyła tę w kitesurfingu. Uważam, że wingfoil wkrótce znajdzie się w programie igrzysk olimpijskich – mówi Michał Zieliński.

Polskie gwiazdy
Kitesurfing w konkurencji wyścigowej zadebiutował na igrzyskach olimpijskich w 2024 r. w Paryżu. W zawodach wzięła udział Julia Damasiewicz – urodzona w 2004 r., tuż przed pierwszymi mistrzostwami Polski. Mając zaledwie 16 lat, została mistrzynią Europy seniorek, a dziś ma już na koncie kilka medali mistrzostw świata.
Jeśli do programu igrzysk w 2032 r. dołączy wingfoil – konkurencja jeszcze bardziej widowiskowa – może wystartuje tam Kamil Manowiecki, obecny mistrz Europy. W 2032 r. będzie miał 30 lat.
Oboje prezentują na desce niemal czarodziejskie umiejętności.
– Trzeba być zarówno dobrym surferem, jak i żeglarzem. Umieć przewidywać, jak zmieni się wiatr. Na desce pracuje całe ciało – trzeba czuć wodę i powietrze. Czasem wystarczy delikatny ruch stopą albo palcem, by zaburzyć równowagę. Nawet naciśnięcie jednej krawędzi deski może wywołać duży efekt – tłumaczy Michał Zieliński.
Słuchając tych słów, trudno oprzeć się wrażeniu, że uczestnicy zawodów zasługują na wyższe nagrody niż obecne 40 tys. zł. A także na transmisje telewizyjne – choć z ich realizacją wciąż jest problem.
– W naszych sportach pogoda gra kluczową rolę. Zdarza się, że czekamy dwie–trzy godziny na okienko wiatrowe. Dlatego nasz przekaz medialny musi iść innymi drogami niż przez telewizję – mówi Michał Zieliński.

Główne wnioski
- W ostatni weekend lipca w Rewie odbędą się 20. mistrzostwa Polski w kitesurfingu. To wydarzenie nie miałoby miejsca bez dwóch osób: Michała Zielińskiego i Macieja Boszki. Zorganizowanie pierwszych mistrzostw było możliwe dzięki temu, że agencja reklamowa Zielińskiego współpracowała z Fordem. Gdy jeden z dyrektorów firmy zauważył na żaglach logo Toyoty, zaproponował, by jego marka także zaangażowała się w sport wodny z deską. Zieliński zaproponował kitesurfing.
- Pula nagród w tegorocznych mistrzostwach to nadal tylko 40 tys. zł. Transmisji na żywo znów nie będzie – nie dlatego, że sport nie jest widowiskowy, ale dlatego, że zależność od warunków wiatrowych czyni go nieprzewidywalnym dla telewizji. Zdarza się, że trzeba długo czekać na odpowiedni moment startu.
- Kitesurfing zadebiutował na igrzyskach w 2024 r., a w przyszłości może dołączyć do niego wingfoil – dyscyplina jeszcze bardziej efektowna. Zawodnik płynie na desce, trzymając żagiel w dłoniach. Osiąga prędkości ponad 60 km/h lub wykonuje powietrzne akrobacje.