Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Świat

Estonia przez lata żyła w statystycznym matriksie. W efekcie ucierpiała jej ekonomia

Przez lata inflacja była przeszacowana, a gospodarka niedoszacowana – tak wynika z najnowszych ustaleń estońskiego urzędu statystycznego. Błąd, który wpływał na emerytury i ceny najmu, zostanie teraz naprawiony dzięki nowej metodologii liczenia CPI. Ale podobne problemy mają nie tylko mieszkańcy Estonii.

Kristen Michal, premier Estonii (fot. Pier Marco Tacca/Getty Images)
Kierownictwo Statistikaametu oraz premier Kristen Michal (na zdjęciu) przyznali się publicznie do błędu i zapowiedzieli korektę. Fot. Pier Marco Tacca/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie błędy metodologiczne popełnił estoński urząd statystyczny przy obliczaniu inflacji i wzrostu gospodarczego.
  2. Jakie realne konsekwencje miały te błędy dla emerytów, najemców i ogólnie dla życia codziennego Estończyków.
  3. W jaki sposób władze Estonii reagują na problem i jakie zmiany planują w metodologii obliczania wskaźnika CPI.

Z powodu błędu metodologicznego estońskiego urzędu statystycznego przez kilka lat zawyżana była inflacja, a zaniżany wzrost gospodarczy kraju. Pomyłka w statystykach miała bardzo realny wpływ na życie codzienne Estończyków. Zyskali na niej emeryci, którym wypłacano zbyt wysokie świadczenia. Stratni byli natomiast m.in. najemcy, którzy płacili czynsz waloryzowany corocznie o inflację. Władze właśnie przyznały się do błędu. Metodologia ma zostać zmieniona.

Błąd popełniany przez Statistikaamet, czyli estoński GUS, polegał przede wszystkim na nieprawidłowym obliczaniu kosztów zakupu energii elektrycznej. Urzędnicy uwzględniali nie rzeczywiste ceny, jakie płacą konsumenci, ale kursy giełdowe lub plany taryfowe oferowane nowym klientom przez dostawców.

Ponadto, jak się później okazało, zawyżona była waga kosztów energii elektrycznej w koszyku inflacyjnym (CPI).

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Emerytury i czynsze

W Estonii – podobnie jak w Polsce – wskaźnik CPI jest używany przy corocznej indeksacji emerytur. Ponieważ wskaźnik ten był sztucznie zawyżony, świadczenia emerytalne rosły szybciej, niż wynikałoby to z faktycznej sytuacji gospodarczej. Podobnie było w przypadku części wynagrodzeń w sektorze publicznym, których wysokość również zależy od corocznego wskaźnika inflacji.

Ci świadczeniobiorcy z pewnością nie narzekali na błąd popełniony przez pracowników estońskiego GUS-u. W znacznie gorszej sytuacji znaleźli się najemcy, np. gruntów lub innych nieruchomości, którzy płacili czynsz rosnący wraz z zawyżoną inflacją.

Geneza pomyłki

Statistikaamet wprowadził nową metodologię szacowania cen energii elektrycznej w pierwszej połowie 2022 r., w związku z kryzysem energetycznym, który wówczas osiągał apogeum. Bardzo szybko pojawiły się sygnały, że publikowane dane są nieprawidłowe.

– Wzrost cen prądu w Estonii jest niewytłumaczalnie wysoki – alarmował Kaspar Oja, ekonomista z Estońskiego Banku Centralnego.

Sytuacja była tym bardziej niezrozumiała, że w kraju obowiązywały rządowe dopłaty, a ceny rynkowe energii zaczęły już spadać. Choć diagnoza Oji była trafna, nikt nie zareagował. Sygnały o nieprawidłowościach w statystykach były ignorowane lub bagatelizowane zarówno przez urząd, jak i władze Estonii. Błędna metodologia była nadal stosowana.

Zapowiedź zmian

Dopiero w ubiegłym roku urząd statystyczny rozpoczął analizę sytuacji – bez szczególnego pośpiechu. Mijały kolejne miesiące, a zmian nie wprowadzano. Dopiero latem tego roku kierownictwo Statistikaametu oraz premier Kristen Michal przyznali się publicznie do błędu i zapowiedzieli korektę.

– Wstępne sygnały wskazują, że statystyki zaniżały wzrost gospodarczy, a zawyżały inflację. Ale poczekajmy na pełne korekty. Im szybciej dane będą zgodne z rzeczywistością, tym lepiej – powiedział cytowany przez serwis err.ee premier Estonii.

Dodał, że statystyczna pomyłka miała realny wpływ na gospodarkę.

– W niektórych sektorach doprowadziła prawdopodobnie do szybszego wzrostu cen. Mogła też powodować, że wzrost gospodarczy wyglądał na niższy, niż był w rzeczywistości. Ogólny wpływ może być więc znacznie większy, niż jesteśmy w stanie obecnie ocenić – stwierdził Kristen Michal.

Żywność i mieszkania

Z kolei minister finansów Jürgen Ligi zwrócił uwagę, że oprócz błędów w szacowaniu cen prądu, poważnym problemem była również metodologia dotycząca cen żywności. Estońscy urzędnicy nie uwzględniali realiów codziennego życia.

– Wprowadziliśmy radykalne zmiany, aby zbierać rzeczywiste ceny, a nie te z półek sklepowych. Dopiero zaczynamy widzieć ich efekty. Problemy z pomiarem są zresztą różnorodne. Jednym z nich jest to, że setki tysięcy emerytów mogą w określone dni kupować żywność z 10-procentowym rabatem, a inni płacą pełną cenę. Jeśli w metodologii uwzględniana jest wyłącznie cena z półki, raportowany CPI jest zawyżony – tłumaczył Jürgen Ligi.

Dodał też, że jego wątpliwości budzi podejście Statistikaametu do kosztów zakupu mieszkań. Zapowiedział, że konieczna jest analiza tego zagadnienia i jego wpływu na CPI.

Estońskie władze zapowiedziały zmianę metodologii stosowanej przez tamtejszy urząd statystyczny. Nowe zasady mają wejść w życie od przyszłego roku, co może oznaczać, że inflacja w Estonii przestanie rosnąć w takim tempie, jak w ostatnich latach.

Warto wiedzieć

Statystyczne problemy w USA i Wielkiej Brytanii

Z podobnymi problemami jak estoński GUS borykają się czasami również urzędy statystyczne w innych krajach. Amerykański BLS, publikując dane o kwietniowej inflacji konsumenckiej (CPI), przyznał, że zastosował uproszczone metody szacowania zmian cen niż w marcu. Powodem były braki kadrowe, które uniemożliwiły zbieranie danych na tak dużą skalę jak wcześniej. Kierownictwo BLS zdecydowało się w tej sytuacji zredukować liczbę punktów sprzedaży, z których pozyskuje dane. Nie uwzględniono więc m.in. miasta Lincoln (w Nebrasce) ani Provo (w Utah).

Skąd wzięły się problemy kadrowe BLS? To „zasługa” administracji prezydenta Donalda Trumpa, która na początku tego roku przeprowadziła szeroko zakrojone cięcia etatów w sektorze publicznym.

Jak wynika z raportu brytyjskiego organu regulacyjnego OSR, w poważnym kryzysie znajduje się również tamtejszy urząd statystyczny ONS. Powodem jest niedofinansowanie i problemy natury kulturowej – informował w kwietniu Bloomberg. W efekcie spadła jakość publikowanych danych dotyczących m.in. PKB, rynku pracy oraz poziomu cen, a zaufanie do nich się obniżyło. ONS przyznał, że ma problemy i zapowiedział zmianę strategii. Planuje m.in. ograniczyć publikację danych, które nie są istotne dla społeczeństwa, i skoncentrować się na statystykach kluczowych.

mBank, Bloomberg

Główne wnioski

  1. Estoński urząd statystyczny przez dłuższy czas stosował błędną metodologię obliczania wskaźnika inflacji. W efekcie wskaźnik wzrostu cen był zawyżany, a wzrost gospodarczy kraju - zaniżany.
  2. Statystyczny błąd wpływał realnie na życie Estończyków. Skutki były dla jednych pozytywne, ale innych negatywne. Powodował m.in. nadmierny wzrost emerytur i czynszów indeksowanych inflacją. Generalnie wpływ na gospodarkę był jednak niedobry.
  3. Dopiero niedawno władze i urząd statystyczny przyznały się do błędu. Wcześniej nie reagowały na alarmujące sygnały ekonomistów. Zapowiedziano wprowadzenie nowej, poprawnej metodologii obliczania CPI. To powinno poprawić dokładność danych i wpłynąć na bardziej realistyczne wskaźniki inflacji oraz wzrostu gospodarczego.