Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Sport

Zakaz oszczędzania się. Jak NBA walczy z koszykarzami, którzy unikają gry?

W sezonie zasadniczym kluby amerykańskiej ligi koszykówki rozgrywają 82 mecze. Wiele z tych spotkań, z perspektywy tabeli wyników, może nie mieć większego znaczenia. Gdy drużyna ma już zapewniony udział w fazie playoff lub jest pewna, że nie zdoła do niej awansować, zawodnicy często tracą motywację do gry. Niegdyś, by odpocząć przed kluczową częścią sezonu, zaleczyć drobne kontuzje lub zapobiec poważniejszym urazom, niektórzy koszykarze tymczasowo rezygnowali z występów. Złościło to kibiców, sponsorów i stacje telewizyjne, więc NBA musiała zareagować. Dwa lata temu wprowadziła kary – sprawdzamy, czy przyniosły jakiekolwiek efekty.

zdjęcie lebrona jamesa
Lebron James, obecnie największa gwiazda NBA, działa jak magnes na kibiców. Bez względu na to, czy mowa o domowym lub wyjazdowym meczu zawodnika Los Angeles Lakers, ceny biletów zawsze są wysokie, a i tak rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Ponadto, 40-latek ma fanów na całym świecie, a wielu z nich pokonuje tysiące kilometrów, by chociaż raz zobaczyć idola w akcji. Dlatego tak ważne, by nie opuszczał meczów bez konkretnego, uzasadnionego powodu. Od kiedy NBA wprowadziła zasady (z ang. Player Participation Policy – PPP) zakazujące koszykarzom unikanie występów w meczach sezonu zasadniczego, Lebron James zaczął grać znacznie częściej. Od 2023 r. w każdym sezonie zaliczył co najmniej 70 meczów. W latach 2018-2023 nie zdarzyło mu się to ani razu. Fot. Ezra Shaw/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak NBA postanowiła zmusić gwiazdy do regularnych występów.
  2. Czy nowe zasady przyniosły realne efekty.
  3. Dlaczego liga nie egzekwuje przepisów tak skrupulatnie jak wcześniej.

Zobaczyć mecz NBA to dla wielu kibiców jedno z największych marzeń. Latami odkładają pieniądze, by w końcu pewnego dnia wsiąść do samolotu i polecieć do miasta, w którym gra ich ulubiony klub. Taka podróż jest nie tylko kosztowna, ale i bardzo czasochłonna. Tym większe rozczarowanie przeżywają fani, gdy po wejściu na halę okazuje się, że na parkiecie brakuje gwiazdora lokalnej drużyny. Można to zrozumieć, jeśli zawodnik doznał kontuzji. Zdarzało się jednak, że po prostu… odpoczywał.

Praktyka oszczędzania sił najlepszych zawodników zyskała na popularności w NBA około dekadę temu. Kluby zaczęły bardziej racjonalnie podchodzić do kwestii zdrowia i regeneracji. Skutki wizerunkowe okazały się jednak zbyt dotkliwe. Skoro trenerzy nie wystawiali najlepszych graczy w meczach sezonu zasadniczego, kibice dochodzili do wniosku, że te mecze są bez znaczenia. Sprzedaż biletów spadała, oglądalność telewizyjna również, więc cierpieli wszyscy – kluby, sponsorzy i cała liga. Trzeba było coś z tym zrobić.

Wraz z rozpoczęciem sezonu 2023/2024 w NBA zaczęły obowiązywać kary za stosowanie „zarządzania obciążeniem” (z ang. load management). Mówiąc prościej – zabroniono oszczędzania zawodników z myślą o przyszłych meczach. W tym celu stworzono regulamin zwany Polityką Uczestnictwa Zawodników (z ang. Player Participation Policy – PPP). Dokument ten zobowiązuje zespoły do szczegółowego raportowania przyczyn nieobecności zawodnika, zakazuje unikania gry w określonych przypadkach i nakreśla sankcje za łamanie zasad. Czy przyniosło to efekty?

Kluczowy indykator

Wbrew pozorom niełatwo to ocenić. Koszykarze często zmagają się z drobnymi urazami, a trudno jednoznacznie stwierdzić, czy są one prawdziwe. Bywa, że kontuzja to tylko pretekst, pozwalający zawodnikowi odpocząć bez konsekwencji finansowych. Dlatego łączna liczba opuszczonych meczów nie jest zbyt miarodajna – mogą ją zawyżać rzeczywiste urazy, a nie lenistwo.

Dużo trafniejszym wskaźnikiem jest liczba nieobecności podczas tzw. back-to-backów, czyli meczów rozgrywanych dzień po dniu. Gra dwa dni z rzędu to ogromne obciążenie, a gdy „zarządzanie obciążeniem” było legalne, gwiazdy NBA często odpoczywały w jednym z tych spotkań – zazwyczaj mniej ważnym. W sezonie 2022/2023 zawodnicy, którzy w ciągu ostatnich trzech lat trafili do jednego z trzech najlepszych składów sezonu, opuścili jeden z dwóch meczów w aż 30 proc. przypadków.

Po wprowadzeniu nowych zasad, w sezonie 2023/2024 wskaźnik ten spadł do 22 proc., a w minionym sezonie 2024/2025 wzrósł nieznacznie – do około 24 proc.

W sumie w ostatnich rozgrywkach 86 razy zdarzyło się, że gwiazdor opuścił jeden z meczów rozgrywanych dzień po dniu. To mniej niż dwa lata wcześniej, ale wciąż znacznie więcej niż dekadę temu, gdy liczba takich przypadków nie przekraczała 50. Co więcej, dziś częściej niż kiedyś opuszczane są mecze wyjazdowe, co może sugerować, że powodem absencji nie była kontuzja, lecz niechęć do gry. Problem unikania występów nie został więc całkowicie wyeliminowany.

Coś za coś

Co ciekawe, władze NBA nie okazują z tego powodu większego niezadowolenia. Częściowo bowiem osiągnęły swój cel. Przede wszystkim, ze względu na interes stacji telewizyjnych i sponsorów, zależało im na obecności gwiazd w meczach transmitowanych ogólnokrajowo. I to się udało – po wprowadzeniu polityki PPP, w latach 2023-2025 gwiazdorzy wystąpili w ponad 80 proc. takich spotkań. Ostatni raz próg 80 proc. został przekroczony sześć lat temu.

Po drugie, mocniejsze dokręcenie śruby mogłoby się okazać brzemienne w skutkach. Najlepsi koszykarze grają dziś nieco częściej, mając na względzie oczekiwania kibiców i sponsorów – i to wystarcza. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że od momentu wprowadzenia PPP liczba poważnych kontuzji (zmuszających do pauzy w co najmniej czterech meczach) w NBA wyraźnie wzrosła.

W minionym sezonie zawodnicy NBA opuścili 6779 meczów – to o 14 proc. więcej niż rok wcześniej. Jednocześnie to drugi pod względem wysokości wynik w historii ligi – więcej było tylko w sezonie 2021/2022, gdy wariant Omikron koronawirusa zmusił wielu graczy do lockdownu. W ostatnich dwudziestu latach, pomijając sezon pandemiczny, nigdy wcześniej liczba opuszczonych spotkań nie przekroczyła 6100.

Co ciekawe, wbrew powszechnej opinii, gwiazdy NBA doświadczają dziś mniej urazów niż dawniej. W ciągu ostatnich dwóch sezonów opuściły średnio tylko 19 proc. meczów. Dla porównania: rok przed wprowadzeniem PPP było to 24 proc., a wcześniej – nawet 27 proc. Niestety, dla kibiców i samej ligi, w playoffach sytuacja wygląda gorzej. Od około pięciu lat rosnąca liczba kontuzji kluczowych graczy w fazie pucharowej staje się poważnym problemem. Tegoroczne urazy Jaysona Tatuma, Damiana Lillarda czy Tyrese’a Haliburtona tylko to potwierdzają.

Z przymrużeniem oka 

NBA nigdy nie traktowała PPP jako narzędzia do całkowitego wyeliminowania „zarządzania obciążeniem”. Od początku było jasne, że nie sposób w pełni kontrolować, czy zawodnik rzeczywiście jest kontuzjowany. Rozumiano również, że czasem odpoczynek po prostu jest konieczny. Chodziło raczej o zmianę kulturową i sygnał dla kibiców i sponsorów, że mecze sezonu zasadniczego mają znaczenie.

Kiedyś gwiazdor otwarcie mówił, że odpoczywa przed playoffami, siedział zdrowy na ławce i żartował z kolegami podczas meczu. Wizerunkowo – katastrofa. Dziś mówi, że ma stłuczone biodro, siada przy linii i z powagą wspiera drużynę. Wygląda to zupełnie inaczej. Łatwiej to zaakceptować – nawet jeśli uraz jest pozorny, regeneracja w tak wymagającej lidze jak NBA naprawdę bywa konieczna.

Jako akredytowany dziennikarz NBA co tydzień dostarczam Wam najświeższe wiadomości zza kulis najlepszej koszykarskiej ligi świata. Polecam pozostałe teksty z serii „Rzut za ocean”.

Główne wnioski

  1. Zakaz oszczędzania zawodników (PPP), wprowadzony w 2023 r., ograniczył – ale nie wyeliminował – praktyki unikania gry przez gwiazdy NBA. Spadła liczba nieobecności w meczach dzień po dniu (tzw. back-to-back), jednak wciąż wynosi ona około 24 proc. – mniej niż przed wprowadzeniem zakazu, ale więcej niż dekadę temu.
  2. Zakaz poprawił obecność gwiazd podczas meczów transmitowanych ogólnokrajowo – w tego typu spotkaniach występują one w ponad 80 proc. przypadków, co jest najlepszym wynikiem od sześciu lat. Mimo to problem unikania występów, zwłaszcza w meczach wyjazdowych, nadal istnieje.
  3. Po wprowadzeniu PPP wzrosła zarówno liczba kontuzji, jak i liczba opuszczonych meczów, co może sugerować, że zbyt rygorystyczne regulacje mogą mieć niezamierzone skutki zdrowotne dla zawodników. Choć liczba absencji z powodu „oszczędzania się” spadła, gracze opuszczają coraz więcej meczów, zwłaszcza w fazie playoff.