Kategorie artykułu: fact-checking Społeczeństwo

Badania pokazują, że skutecznie rozpoznajemy dezinformację. Dlaczego więc dajemy się zwodzić fake newsom?

„Gdyby ludzie stosowali to, co wiedzą o korzystaniu z mediów i platform społecznościowych, sytuacja byłaby lepsza. Ale tego nie robią” – czytamy w raporcie przygotowanym przez Fundację Pole Dialogu pod kierownictwem socjologa dr. hab. Przemysława Sadury. Jak eksperci tłumaczą ten fenomen?

Na ilustracji napis Fake News na tle informacyjnego szumu
84 proc. Polaków natknęło się na fake newsy w ciągu ostatniego roku. Fot. Omar Marques/SOPA Images/LightRocket/Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie działania przeciwko dezinformacji są skuteczne.
  2. Czym są prebunking i debunking.
  3. Czym jest wypalenie informacyjne.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Dezinformacja stała się centralnym polem bitwy o wpływy, stabilność i bezpieczeństwo we współczesnym świecie. Rosja wykorzystuje ją jako narzędzie polityki zagranicznej. Populiści traktują ją jako strategię służącą polaryzacji. Jej ofiarami są – jak zauważono w raporcie „Polacy w epoce dezinformacji” przygotowanym przez Fundację Pole Dialogu – jedność NATO, wsparcie społeczeństw zachodnich dla Ukrainy czy poparcie polityki Unii Europejskiej.

I przegrywamy tę walkę. W raporcie przytoczono dane, które to potwierdzają:

  • 84 proc. Polaków napotkało fake newsy w ciągu ostatniego roku,
  • 9 na 10 respondentów uznało za prawdziwą przynajmniej jedną fałszywą informację,
  • zaufanie do mediów informacyjnych spadło do 39 proc. – to jeden z najniższych wskaźników w Europie,
  • Polska nie dysponuje kompleksowymi politykami przeciwdziałania dezinformacji i pozostaje „słabo odporna i wysoce podatna na zagrożenia informacyjne”.

Czym jest prebunking? Znajdziecie go także w XYZ

Co zrobić, by odbiorcy nie uwierzyli w fałszywą infrmację? Lekarstwem może być prebunking lub debunking.

Pierwszy jest proaktywną strategią budowania odporności psychologicznej na dezinformację, zanim odbiorca się z nią zetknie. Z prebunkingu korzystamy w XYZ. Przykładem może być tekst o nieprawdziwych informacjach, którymi Rosjanie próbują zohydzić Wołodymyra Zełenskiego. W naszym artykule pokazujemy mechanizm i cel takich działań. Piszemy w nim, że w sieci pojawiają się nieprawdziwe informacje o willach, które prezydent Ukrainy ponoć kupuje na całym świecie oraz rzekomych problemach polityka z narkotykami. Mamy nadzieję, że kiedy później natraficie na takie informacje w mediach społecznościowych, będziecie mieli świadomość, że te przekazy są fałszywe.

Z debunkingu korzystają factcheckerzy na całym świecie

Debunking to reaktywna strategia obalania fałszywych informacji, które już krążą w obiegu informacyjnym. W ten sposób działają factcheckerzy na całym świecie.

Nieprawdziwa informacja zyskuje popularność w debacie publicznej i wtedy pojawiają się publikacje, które pokazują skalę manipulacji. Takie treści też publikujemy w XYZ. Przykładem może być artykuł, w którym factcheckowaliśmy wypowiedzi kandydatów na urząd prezydenta. W naszej analizie zwracaliśmy uwagę między innymi na manipulację, do której posunął się Rafał Trzaskowski podczas telewizyjnej debaty, kiedy stwierdził, że nie ma już Zielonego Ładu. Wykazaliśmy także, że sugestie Karola Nawrockiego o planach sprywatyzowania ochrony zdrowia przez jego konkurenta politycznego, nie mają pokrycia w faktach.

Działa czy nie działa?

Wśród specjalistów do walki z dezinformacją od dawna istnieje spór. Czy obalenie fake newsów nie podbija popularności nieprawdziwej informacji? Zgodnie z zasadą, że nie jest ważne, czy mówią dobrze, czy źle, ważne, by nie przekręcano nazwiska.

Czy lepiej uprzedzić odbiorcę, że może się spotkać z nieprawdziwymi narracjami, czy też skuteczniejsze jest obalenie ich, kiedy już do nich dotrze? Eksperci z Fundacji Pole Dialogu pod kierownictwem prof. Przemysława Sadury, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego, postanowili wreszcie sprawdzić skuteczność obu strategii.

Badanie dotyczyło walki z dezinformacją klimatyczną. Jego przedmiotem był ETS 2, który, jak czytamy w raporcie, jest przedmiotem zakrojonej na szeroką skalę dezinformacji do budowania sprzeciwu wobec polityk klimatycznych i Unii Europejskiej. Europejski System Handlu Emisjami (EU ETS) funkcjonuje od 2005 roku jako główne narzędzie UE do ograniczania emisji gazów cieplarnianych. W 2023 roku przyjęto decyzję o utworzeniu EU ETS 2 – nowego systemu, który obejmie m.in. emisje ze spalania paliw w budynkach czy transporcie drogowym.

Jak przeprowadzono badanie?

Eksperyment przeprowadzono na reprezentatywnej próbie 1388 osób, którym zadano pytanie dotyczące zainteresowania kwestiami zmian klimatycznych. Osoby, które wyraziły umiarkowane zainteresowanie w tym zakresie zakwalifikowano do dalszych badań. Badacze przekonują, że to wśród tzw. „normalsów” może rozstrzygnąć się walka z fake newsami.

Następnie wyodrębniono pięć grup badawczych.

Pierwszej zaaplikowano dezinformację klimatyczną, a tydzień później – w formie debunkingu – materiał, który przestrzegał przed popularnymi strategiami dezinformacyjnymi. Druga grupa zobaczyła treści dezinformacyjne, a zaraz po nich debunk. W przypadku trzeciej i czwartej grupy badano skuteczność prebunkingu. Jednej najpierw wyświetlono film prebunkingowy, a zaraz po nim – od razu – dezinformację. W ostatnim przypadku tydzień po wyświetleniu filmu przestrzegającego przed praktykami dezinformacyjnymi pokazano fałszywe narracje na temat ETS 2. Piąta grupa zobaczyła jedynie treści dezinformacyjne.

Badanie ilościowe wsparto wywiadami z ankietowanymi.

Pesymistyczne wnioski o skuteczności walki z dezinformacją

Badacze nie mają optymistycznych wiadomości. Naturalne, że w grupie kontrolnej, w której pokazano jedynie dezinformacje bez debunkingu, poparcie dla polityk klimatycznych UE istotnie spadło bezpośrednio po obejrzeniu filmu dezinformacyjnego. A potem pozostało na tym obniżonym poziomie w kolejnych pomiarach.

„Dezinformacja zadziałała – systematycznie obniżała poparcie dla polityki klimatycznej” – czytamy w raporcie.

Autorzy badania dowiedli, że debunking, szczególnie aplikowany tydzień później, skuteczniej neutralizuje dezinformację w krótkim terminie, ale zwiększa chaos informacyjny i irytację.

„Może się to wydawać paradoksalne, ale jest zrozumiałe: uczestnicy zostali zaskoczeni dwoma sprzecznymi przekazami w krótkim czasie, co mogło wywołać dezorientację” – czytamy w raporcie.

Za to prebunking poprzedzający dezinformację chroni przed wzrostem niepewności i wypaleniem, choć nie przynosi natychmiastowej zmiany postaw. Wnioski są raczej smutne, dla osób, które w działaniach factcheckerów widzą Święty Graal walki z dezinformacją.

„Żadne pojedyncze działanie – prebunking, debunking, edukacja medialna czy regulacje platform – nie rozwiąże problemu w sposób trwały i uniwersalny. Skuteczna strategia wymaga wielowymiarowego, długofalowego podejścia łączącego interwencje systemowe z działaniami indywidualnymi” – napisano w raporcie.

Wiedzą, ale i tak udostępniają dezinformacje

Badanie przeprowadzone na zlecenie Fundacji Pole Dialogu opisuje zjawisko „wypalenia informacyjnego”. Obalanie fake newsów sprawia, że odbiorcy czują się przytłoczeni nadmiarem sprzecznych informacji. Uruchamiają wtedy mechanizmy obronne. Zamiast aktywnie weryfikować źródła, porównywać argumenty i poszukiwać dowodów, ludzie uciekają się do emocjonalnych ocen i uproszczonych sądów opartych na tym, co „wydaje się” prawdziwe.

„Badania jakościowe, które uzupełniają nasze eksperymenty ilościowe, pokazują coś jeszcze bardziej niepokojącego: gdyby ludzie stosowali to, co wiedzą o korzystaniu z mediów i platform społecznościowych, sytuacja byłaby lepsza – ale tego nie robią. Istnieje dysonans między deklarowaną wiedzą (np. wiem, że nie powinienem ufać anonimowym postom w mediach społecznościowych) a rzeczywistym zachowaniem (udostępnianie takich postów bez weryfikacji)” – napisano w raporcie.

Dr. hab. Przemysław Sadura obrazowo tłumaczy, że fake newsy mają wiele wspólnego ze śmieciowym jedzeniem. Choć zdajemy sobie sprawę, że nie jest zdrowe i tak po nie sięgamy.

To nie jest pierwsze badanie, które opisuje to zjawisko

Ten paradoks został także opisany w raporcie przygotowanym na zlecenie CEDMO (The Central European Digital Media Observatory, czyli Środkowoeuropejskie Centrum Obserwacji Dezinformacji Medialnej) przez grupę badawczą pod kierownictwem socjologa dr hab. Michała Wenzla z Uniwersytetu SWPS. CEDMO to niezależny ośrodek, którego celem jest walka z dezinformacją w Europie Środkowej, głównie w Czechach, Słowacji i Polsce.

W przywołanym badaniu uczestnikom pokazano autentyczne materiały o charakterze dezinformacji, które naprawdę pojawiły się w mediach społecznościowych. Wniosek? Respondenci biorący udział w eksperymencie dobrze rozpoznali przekazy i uznali je za przejaw manipulacji.

Odporni na dezinformacje? Tylko w teorii

„Społeczeństwo jest w znaczącym stopniu odporne na dezinformację. Pokazane treści są poprawnie rozpoznane jako próby wprowadzenia w błąd” – czytamy w raporcie „Struktura dezinformacji – cechy materiału zwiększające podatność odbiorców”, który udostępniono XYZ.

W podsumowaniu napisano, że „w każdym wymiarze średnia wskazuje poprawne rozpoznanie charakteru i celu materiału dezinformacyjnego”.

Badani właściwie zidentyfikowali, że pokazane im treści dezinformacyjne są próbą manipulacji, wyrazem interesów jakiejś grupy społecznej lub zawodowej oraz są oparte na pogłoskach, wierzeniach lub mitach. Słusznie wskazywali, że informacje im przedstawione nie są oparte na faktach. Deklarowali także, że nie poruszają ich osobiście, ani nie skłaniają do podjęcia działań.

Główny wniosek z badań Fundacji Pole Dialogu jest jednak taki, że choć potrafimy odróżniać prawdę od fałszu, to jak przyjdzie co do czego, nie stosujemy tej wiedzy w praktyce.

Główne wnioski

  1. Z badania przeprowadzonego pod kierownictwem socjologa dr. hab. Przemysława Sadury wynika, że żadne pojedyncze działanie – prebunking, debunking, edukacja medialna czy regulacje platform – nie rozwiąże problemu dezinformacji w sposób trwały i uniwersalny. Skuteczna strategia wymaga wielowymiarowego, długofalowego podejścia łączącego interwencje systemowe z działaniami indywidualnymi.
  2. Obalanie fake newsów sprawia, że odbiorcy czują się przytłoczeni nadmiarem sprzecznych informacji. Kiedy otrzymują sprzeczne komunikaty, uruchamiają mechanizmy obronne. Dlatego zamiast aktywnie weryfikować źródła, porównywać argumenty i poszukiwać dowodów, ludzie uciekają się emocjonalnych ocen i uproszczonych sądów opartych na tym, co „wydaje się” prawdziwe.
  3. Uczestnicy innego eksperymentu przeprowadzonego przez CEDMO właściwie zidentyfikowali, że pokazane im treści dezinformacyjne są próbą manipulacji, wyrazem interesów jakiejś grupy społecznej lub zawodowej oraz są oparte na pogłoskach, wierzeniach lub mitach. Badania dowodzą, że właściwie identyfikujemy dezinformacje, mimo to często stajemy się ich ofiarami.