Banki mają sposób na obniżkę ryzyka kredytowego. PKO BP ma za sobą pierwszą transakcję, mBank planuje piątą
Rynek sekurytyzacji w Polsce wart jest już ponad 90 mld zł, z czego za 80 proc. odpowiada tzw. sekurytyzacja syntetyczna. W maju po raz pierwszy na tego typu operację zdecydował się lider sektora bankowego – PKO BP. Od lat z powodzeniem realizuje je mBank, który właśnie szykuje się do piątej transakcji. Możliwe, że do 2027 r. na użycie tego instrumentu zdecyduje się też Bank Pekao. Bankowcy, nadzorcy i inwestorzy są przekonani: rynek ma przed sobą dobre perspektywy.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego sekurytyzacja syntetyczna zyskuje w Polsce na znaczeniu.
- Jak wyglądają takie transakcje, ile czasu trwa ich przeprowadzenie i kto jest w nie zaangażowany.
- Czy kolejne polskie banki planują transakcje sekurytyzacji syntetycznej.
To jedna z bardziej skomplikowanych operacji finansowych w bankach. Pozwala im przenieść do zewnętrznego podmiotu część ryzyka związanego z niespłaceniem udzielonych kredytów. Nie chodzi jednak o sprzedaż portfela kredytowego, ale o wykorzystanie gwarancji lub specjalnego rodzaju obligacji powiązanych z ryzykiem kredytowym (CLN), które inwestor kupuje od banku.
W efekcie kredyty zostają w bilansie banku, ale obniża się ich waga ryzyka, czyli wielkość wymaganego kapitału na pokrycie ryzyka związanego z portfelem. Poprawiają się współczynniki kapitałowe, przez co bank może mocniej rozkręcić akcję kredytową, czy wypłacić wyższą dywidendę. Mowa o tzw. sekurytyzacji syntetycznej, która zyskała w Polsce kolejnego zwolennika.
PKO BP przeprowadził pilotażową transakcję
Choć transakcje sekurytyzacji syntetycznej odbywają się w Polsce od siedmiu lat, to dopiero teraz można mówić o pewnym kroku milowym. Do podmiotów przeprowadzających ten rodzaj transakcji po raz pierwszy dołączył lider sektora, czyli PKO BP. W maju 2025 r. zawarł z firmą Christofferson, Robb & Company (CRC) pakiet umów sekurytyzacji syntetycznej. Dotyczył on portfela kredytów dla małych i średnich przedsiębiorstw o wartości nominalnej 1,89 mld zł.
– To pilotażowa transakcja. Zależało nam na stworzeniu infrastruktury do ich przeprowadzania. Widzimy bowiem, że Polska w coraz większym stopniu znajduje się na mapie inwestorów. Już w styczniu, gdy w Wiedniu odbywało się CEE Forum, przez cały dzień mieliśmy spotkania z inwestorami z rynku sekurytyzacji. Chcieli pokazać, że są chętni do udziału w takim projekcie – wyjaśnia Jakub Niesłuchowski, dyrektor zarządzający pionu finansów w PKO BP.
Jak tłumaczy, bank decyduje się na ten krok dopiero teraz, ponieważ wcześniej sekurytyzacja była niekonkurencyjna wobec emisji obligacji na cele MREL. To obowiązujący w pełnej wysokości od końca 2023 r. nowy wymóg dla banków. Ustala go osobno dla każdego banku Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG). Obecnie, gdy ceny sekurytyzacji spadły, oba instrumenty są wobec siebie konkurencyjne cenowo. Według Niesłuchowskiego, transakcja odbywa się istotnie poniżej kosztu kapitału, który w PKO BP wynosi 11-12 proc.
W czasie trwania umowy o sekurytyzacji bank może skorzystać z dwóch opcji:
- clean-up call, czyli wcześniejszego zakończenia umowy w razie spadku wartości sekurytyzowanego portfela poniżej 10 proc. kwoty początkowej.
- time call, tj. zakończenia transakcji po upływie określonego czasu.
– Obie opcje służą ograniczeniu kosztów utrzymania nieefektywnej struktury i uproszczeniu zarządzania ekspozycją kredytową – tłumaczy Jakub Niesłuchowski.
mBank ma na koncie rekord i cztery transakcje
Najbardziej doświadczonym graczem w tego typu transakcjach w Polsce jest mBank. W 2022 r. przeprowadził dwie sekurytyzacje, w tym jedną w euro. Rok później powtórzył transakcję, ale objęła ona wtedy portfel kredytowy wart aż 9,96 mld zł. Do dziś to największa syntetyczna sekurytyzacja w Europie Środkowej, włącznie z Austrią. W 2024 r. mBank przeprowadził kolejną transakcję. Po raz pierwszy skorzystał wtedy z opcji ramp-up, czyli możliwości zwiększenia wielkości portfela w czasie umowy. Do takiego zwiększenia, z 5 do 7 mld zł, dojdzie w tym lub kolejnym roku.
– Mamy już duże doświadczenie w tym zakresie. Zrobiliśmy największe transakcje w regionie, obejmując różne aktywa i przeprowadzając je z wiodącymi prywatnymi inwestorami: PGGM, CRC i Axą. Zależało nam na dywersyfikacji w gronie znaczących inwestorów, by nie być zależnym od żadnego podmiotu – wyjaśnia Karol Prażmo, dyrektor zarządzający obszarem skarbu i relacji inwestorskich w mBanku.
Po czterech powyższych transakcjach mBank chwali się, że sekurytyzacji podlegały portfele o łącznej wartości 28 mld zł, co stanowi ok. 18 proc. aktywnego portfela kredytowego. W PKO BP, który rozpoczyna przygodę z takimi transakcjami udział sekurytyzacji w portfelu to mniej niż 1 proc.
Nad Wisłą tego typu transakcje od 2020 r. przeprowadziło jeszcze sześć banków: Santander Bank Polska, Santander Consumer Bank, BNP Paribas, Millennium (7,2 mld zł w 2023 r.), Getin Noble (zdrowa część biznesu to aktualnie VeloBank), InBank AS. Przeprowadziły je także dwie firmy leasingowe: Europejski Fundusz Leasingowy (EFL) i Santander Leasing. Alior Bank na transakcję zdecydował się już w 2018 r. Chwalił się wtedy, że to pionierska transakcja pod reżimem unijnego rozporządzenia w sprawie wymogów kapitałowych (CRR). Rok później przeprowadził ją także Alior Leasing.
Transakcję można przeprowadzić w 6-12 miesięcy
Nasi rozmówcy wskazują, że od zbadania zainteresowania inwestorów do przeprowadzenia sekurytyzacji syntetycznej mija zwykle kilka miesięcy. Zaawansowane rozmowy toczą się z jednym lub kilkoma inwestorami. To znacząco odróżnia ten sposób poprawy współczynników kapitałowych od emisji obligacji, w której papiery banku obejmuje kilkadziesiąt, nawet kilkaset inwestorów. To zwykle wyspecjalizowane w sekurytyzacji podmioty, więc banki nie tracą czasu na tłumaczenie im, jak działa tego typu transakcja.
– Wraz ze zdobywaniem doświadczenia, ten czas się skraca. Za pierwszym razem to było sześć-dziewięć miesięcy na przygotowanie transakcji i kolejne trzy na zgodę nadzorców. W tej chwili to trzy miesiące na rozmowy z inwestorami i przygotowanie struktury transakcji oraz kolejne trzy na zgody nadzorców. Proces emisji obligacji kapitałowych może być dłuższy, w zależności od typu obligacji i docelowych inwestorów – wskazuje Karol Prażmo.
Inwestorami są międzynarodowe instytucje...
Grupa firm biorących udział w takich transakcjach w Polsce jest dość ograniczona. Na próżno szukać tam polskich inwestorów, bo ci nie mają wystarczających funduszy, ani know-how, by się w tym wyspecjalizować. Rynek polski jest zdominowany przez CRC, holenderski PGGM, francuską Axę, a także cztery międzynarodowe instytucje finansowe (IFI), tj. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR), Europejski Bank Inwestycyjny (EBI), Europejski Fundusz Inwestycyjny (EFI) i Międzynarodową Korporację Finansową (IFC) z grupy Banku Światowego.
IFI w odróżnieniu od inwestorów prywatnych mają wymogi dotyczące realokacji środków uwolnionych wskutek sekurytyzacji. Przykładem może być transakcja BNP Paribas i IFC z marca 2024 r. Zakładała, że środki trafią na finansowanie związane z odnawialnymi źródłami energii, oszczędnością wody i czystym transportem. Powód? Takie instytucje prowadzą działalność misyjną, więc chcą inwestować np. w portfele kredytowe związane z transformacją energetyczną.
Kolejna różnica uwidacznia się w strukturze transakcji. IFI mają zerową wagę ryzyka, dzięki czemu bank poprawia kapitały w maksymalnym stopniu. Dzieje się to nawet w sytuacji, gdy taka instytucja nie złoży depozytu zabezpieczającego ewentualne wypłaty. W przypadku inwestorów prywatnych, taki depozyt jest konieczny – w innym razie bank ogranicza swoją korzyść kapitałową.
Zdaniem inwestora
IFC brało udział w trzech tego typu sekurytyzacjach w Polsce
Chociaż inwestycje w syntetyczną sekurytyzację w Polsce i CEE zyskują na popularności, wciąż jest kilka wyzwań. Inflacja, zmienność cen energii i niepewność geopolityczna, mogą hamować zainteresowanie inwestorów lub ograniczać zdolność banków do strukturyzowania opłacalnych transakcji. Wiele instytucji nadal boryka się z lukami w zasobach, ponieważ SRT często wymagają znacznych inwestycji w infrastrukturę danych i specjalistyczną wiedzę w zakresie strukturyzacji. Z tego powodu tego typu transakcje są zazwyczaj zarządzane na poziomie holdingu przez międzynarodowe grupy, a lokalne spółki zależne otrzymują wsparcie w roli organizatora.
Jednocześnie ewoluujące przepisy kapitałowe i sekurytyzacyjne, takie jak te zawarte w dyrektywie w sprawie naprawy i restrukturyzacji banków (BRRD 2), wywierają presję na banki. Zwiększają znaczenie SRT jako narzędzia zarządzania ryzykiem i podtrzymywania kredytów dla gospodarki realnej. Rośnie również zainteresowanie inwestorów, zwłaszcza poszukujących dywersyfikacji poza rynkami rozwiniętymi.
... a aranżerami banki z Hiszpanii, Włoch i firma z USA
Poza inwestorami w transakcji udział bierze aranżer, tj. bank inwestycyjny. Odpowiada on za negocjacje z inwestorami, strukturę transakcji i jej przeprowadzenie. W Polsce to głównie hiszpański Santander i włoski UniCredit. Dość wcześnie wyspecjalizowały się w tego typu transakcjach nad Wisłą, a przez to są zapraszani do transakcji przez kolejnych inicjatorów. W transakcjach, choć rzadziej, bierze też udział amerykański Alvarez & Marshal, francuskie BNP Paribas i Credit Agricole.
Inne zaangażowane podmioty, to doradcy prawni, którzy odpowiadają za przygotowanie umów transakcyjnych i agenci weryfikacyjni (audytorzy sprawdzający portfel kredytowy). Potrzebny jest też podmiot weryfikujący zgodność ze standardem STS (certyfikowana firma sprawdzająca, czy transakcja spełnia standard tzw. prostych, przejrzystych, standardowych sekurytyzacji) i depozytariusz (bank, w którym złożone są środki stanowiące zabezpieczenie gwarancji).
Zanim dojdzie do emisji, konieczne są jeszcze zgody nadzorców, w Polsce – Komisji Nadzoru Finansowego. Do KNF trzeba najpierw wysyłać informację o planowaniu emisji. Potem do nadzorcy trafia zawiadomienie z ostatecznymi parametrami transakcji. mBank wysyła swoje zawiadomienia także do Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Powód? Sekurytyzacja w mBanku poprawia też sytuację kapitałową jego dominującego akcjonariusza, jakim jest niemiecki Commerzbank, podlegający nadzorowi EBC. Od wysłania notyfikacji, nadzorca ma trzy miesiące na weryfikację, czy transakcja może dojść do skutku.
"Podmioty przeprowadzające sekurytyzację są zobowiązane do poinformowania KNF o planowanej transakcji i przekazania dokumentów, których zakres jest określony w unijnym rozporządzeniu (SECR). KNF analizuje transakcje pod kątem spełnienia wymogów prawnych i nadzorczych. W procesie analizy może być prowadzony nieformalny dialog z przedstawicielami zgłaszającego podmiotu. Ma on na celu pozyskanie dodatkowych informacji lub wyjaśnienie wątpliwości. Po zawarciu transakcji podmioty są zobowiązane przekazać do KNF pełen komplet ostatecznej dokumentacji transakcyjnej określony w SECR" – wyjaśnia biuro prasowe KNF.
Pierwsze straty ponosi bank, potem inwestor
Jak takie transakcje wyglądają w praktyce? Nasi rozmówcy mówią o standardowym podziale sekurytyzowanego portfela kredytowego na trzy transze: junior/first loss, mezzanine i senior.
– Zwykle pierwsza z transz, obejmująca 1-2 proc. sekurytyzowanego portfela, zostaje u inicjatora sekurytyzacji. To oznacza, że pierwsze straty w portfelu jako bank bierzemy na siebie. W takim przypadku waga ryzyka transzy wynosi 1250 proc. Transza mezzanine o wielkości 6-10 proc. trafia do inwestora, więc ma zerową wagę ryzyka, a cała reszta to transza senior. Ma ona niskie prawdopodobieństwo braku spłat, więc jej waga ryzyka po spełnieniu wymogów STS, wynosi 10 proc. (lub 15 proc., gdy nie spełnia standardu STS). Taka transza zazwyczaj zostaje u inicjatora, ale może też trafić do inwestorów. W efekcie na przykładowym portfelu wskutek takiej transakcji średnia waga ryzyka może spaść nawet o 80 proc. – mówi Jakub Niesłuchowski.
To właśnie korzyść kapitałowa sprawia, że w Polsce w zdecydowanej większości sekurytyzowane portfele dotyczą finansowania dla firm, zwykle kredytów, czasem leasingu. IFI preferują transakcje obejmujące portfele MŚP ze względu na lepszą dywersyfikację ryzyka (rozkłada się na więcej podmiotów) niż przy kredytach dla dużych firm. Z transakcji wyłączone są kredyty MŚP z gwarancją de minimis Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK).
W Polsce dotychczas nie było za to transakcji z udziałem kredytów hipotecznych. W ich przypadku waga ryzyka i tak jest nieduża, więc ewentualna ulga kapitałowa byłaby bardzo niska. Jest to widoczne szczególnie w bankach, jak mBank i Millenium, które stosują tzw. zaawansowaną metodę pomiaru ryzyka. Przez to waga ich portfela może być nawet poniżej 25 proc.
Rynek sekurytyzacji w Polsce przekroczył 90 mld zł
KNF szacuje, że ponad 80 proc. aktywnych sekurytyzacji w Polsce stanowi ta o charakterze syntetycznym. Reszta to tzw. sekurytyzacja tradycyjna, gdzie banki przenoszą portfel kredytowy do tzw. podmiotu specjalnego przeznaczenia (SPV). Działanie to poprawia przede wszystkim sytuację płynnościową banku (polskie banki od lat są jednak nadpłynne). Według nadzorcy cały rynek sekurytyzacji przekroczył już 90 mld zł i urósł sześciokrotnie przez ostatnie trzy lata.
Nasi rozmówcy są zgodni: rynek sekurytyzacji w Polsce ma przed sobą duży potencjał. Jakub Niesłuchowski zakłada, że lista banków korzystających z tego instrumentu będzie się rozszerzać. Sprzyja temu podniesienie bufora "antycyklicznego", który przekłada się na wyższy wymóg kapitałowy. W konsekwencji może zmotywować część graczy, by rozważyli sekurytyzację jako sposób na ograniczenie wymogów kapitałowych. Taki bufor w wysokości 1 proc. aktywów ważonych ryzykiem zacznie obowiązywać 25 września 2025 r. Rok później urośnie do 2 proc.
Karol Prażmo dodaje, że polska gospodarka jest w fazie wzrostu i na sfinansowanie wszystkich potrzeb, np. w zakresie transformacji energetycznej, cyfryzacji, czy obronności banki będą potrzebować dużo kapitału własnego.
Sekurytyzacja syntetyczna ma dobre perspektywy
– Dotychczas nie było takiej możliwości optymalizacji kapitałowej, ale w ostatnich latach większość dużych banków w Polsce już tego spróbowała. W Europie nadal popyt na sekurytyzację syntetyczną znacznie przekracza podaż portfeli kredytowych do takich transakcji. Co więcej, inwestorzy, którzy zainwestowali w portfele w Polsce lata temu, widzą, że są one mniej ryzykowne, niż się spodziewali. W efekcie polskie banki znajdą chętnych, nawet w razie konkurowania o środki inwestorów z innymi bankami z Europy – zaznacza dyrektor z mBanku.
Wskazuje ponadto, że kolejny bodziec do rozwoju rynku może przyjść z Brukseli. Chodzi o prace nad zmianami regulacji o sekurytyzacji. Unia Europejska widzi w tym instrumencie narzędzie do rozwoju gospodarczego Wspólnoty, np. w zakresie transformacji energetycznej i cyfryzacji. Karol Prażmo jest wśród 30 ekspertów z europejskiej grupy kontaktowej Instytutu Finansów Międzynarodowych (IIF), którzy wypracowują stanowisko tej globalnej instytucji w zakresie proponowanych zmian.
W podobnym tonie wypowiada się KNF, które dostrzega, że do wprowadzenia zmian w obszarze sekurytyzacji wzywał np. Mario Draghi w swoim raporcie dotyczącym konkurencyjności w Unii Europejskiej.
"Mimo tego, że w zakresie sekurytyzacji Polska jest względnie niedużym rynkiem na tle UE, dostrzegamy w ostatnich latach wzrost zainteresowania banków tego typu transakcjami. Dalszy wzrost popularności sekurytyzacji syntetycznej zależny będzie od wielu czynników. Chodzi np. o zmiany regulacyjne, które doprowadzą do obniżenia kosztów organizacji i obsługi transakcji oraz zapotrzebowanie banków na zwiększenie akcji kredytowej" – podsumowuje biuro prasowe KNF.
Zdaniem inwestora
EBOR chce, by na rynku było więcej inwestorów i inicjatorów
W EBOR stosujemy wyjątkowe podejście. Jesteśmy jedyną międzynarodową instytucją finansową (IFI), która może zapewnić ochronę zarówno na zasadach dwustronnych, jak i uczestniczyć w operacjach z wykorzystaniem CLN wraz z innymi inwestorami, w celu zmobilizowania inwestorów prywatnych. IFC jest również elastyczne, jeśli chodzi o strukturę kapitałową. Możemy inwestować zarówno w pionie z innymi inwestorami, jak i strukturyzować transze mezzanine junior/senior, aby było to efektywne dla emitentów.
Dla nas SRT jest ważnym czynnikiem wzrostu, który pozwala bankom tworzyć nowe zdolności kredytowe. W związku z tym kapitał uwolniony w ramach tej struktury jest zwykle przenoszony do gospodarki realnej w celu rozszerzenia akcji kredytowej dla MŚP i projektów kwalifikujących się do zagospodarowania ekologicznego.
W Europie Środkowo-Wschodniej mniej więcej wszystkie kraje wyemitowały SRT. Sekurytyzacja syntetyczna jest jednak nadal na wczesnym etapie wdrażania. Na rynku wciąż brakuje wymaganej głębokości i zdolności produkcyjnych, a baza inwestorów pozostaje ograniczona. Chcemy, aby aktywnych było więcej graczy, zarówno inwestorów, jak i inicjatorów, a także, by stabilny był udział sektora prywatnego we wszystkich klasach aktywów.
mBank szykuje kolejną transakcję, PKO BP analizuje
Karol Prażmo wskazuje, że mBank szykuje się właśnie do piątej transakcji, która ma się zamknąć w drugim półroczu 2025 r. Będzie to znacząca transakcja o wartości kilku miliardów złotych, a sekurytyzowany portfel będzie w większości dotyczył kredytów na odnawialne źródła energii. Bank prowadzi już rozmowy z inwestorem.
PKO BP zamierza dalej analizować portfele kredytowe pod kątem ewentualnej sekurytyzacji. Jakub Niesłuchowski wskazuje, że bank zamierza przeprowadzać kolejne transakcje, ale najwcześniej w 2026 r. Liczy, że w razie zapotrzebowania na kapitał banku związanego np. z finansowaniem potrzeb klientów, PKO BP będzie w stanie przeprowadzić duże transakcje. I to znacznie wyższe niż ta z maja o wartości niecałych 2 mld zł.
Zapytaliśmy o plany inne polskie banki. Spośród banków z TOP10 na sekurytyzację syntetyczną do tej pory nie decydowały się jedynie ING Bank Śląski i Bank Pekao. Alior nie zrobił jej od 2018 r. Zapytaliśmy podmioty o dalsze plany.
Bank Pekao: Transakcja możliwa do końca 2027 r.
W odpowiedzi na nasze pytania Bank Pekao potwierdził, że analizuje możliwość zastosowania sekurytyzacji syntetycznej. Wskazał, że obecnie nie prowadzi prac nad konkretną transakcją, jednak jest prawdopodobne, że w horyzoncie strategii, czyli do końca 2027 r., do niej dojdzie.
"ING Bank Śląski śledzi rynek sekurytyzacji syntetycznych. W przypadku naszego banku atrakcyjność tego rodzaju transakcji z punktu widzenia efektywności kosztowej jest ograniczona. Sytuacja kapitałowa banku jest natomiast solidna. Nie wykluczamy użycia takich instrumentów w przyszłości, jeśli będzie taka potrzeba" - odpowiada nam z kolei biuro prasowe ING.
Główne wnioski
- PKO BP po raz pierwszy w historii przeprowadził transakcję sekurytyzacji syntetycznej. W ten sposób obniży ryzyko związane z niespłacaniem udzielonych przez bank kredytów i tym samym poprawi swoją sytuację kapitałową. Choć dla banku to dopiero pilotażowa transakcja, to już teraz zapowiada, że zamierza przeprowadzać kolejne, ale najwcześniej w 2026 r. Do końca 2027 r. na ten krok zdecyduje się także zapewne wicelider sektora, Pekao, który też unikał tego typu operacji.
- Polski rynek sekurytyzacji przekroczył wartość 90 mld zł, a aż 80 proc. operacji dotyczy właśnie sekurytyzacji syntetycznej. Od 2020 r. na emisje zdecydowało się już osiem banków i dwie firmy leasingowe. Najbardziej doświadczonym podmiotem w tym zakresie jest mBank. Przeprowadził aż cztery takie operacje, w tym jedną największą w historii Europy Środkowo-Wschodniej. Karol Prażmo, dyrektor z mBanku zapowiada, że do piątej transakcji może dojść jeszcze w tym roku.
- W sekurytyzację syntetyczną inwestują zarówno międzynarodowi gracze prywatni, jak i CNC, PGGM i Axa, jak i instytucje finansowe, na czele z EBOR i Międzynarodową Korporacją Finansową. Na rynku nie ma za to polskich inwestorów, bo ci nie mają ani know-how, ani wystarczających środków na przeprowadzanie takich operacji.
