Będą fajerwerki. 20-letni supertalent z Polski leci do Boba Bowmana, trenera Michaela Phelpsa
Ksawery Masiuk, dwukrotny medalista mistrzostw świata, opowiada nam, jak doszło do tego, że będzie pracował z legendarnym trenerem. Mówi też, jak niszczący psychicznie jest jego sport. I przy okazji usprawiedliwiamy polskich pływaków, którzy po otrzymaniu sportowego stypendium w USA bardziej stawiają na naukę.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Co oznacza w USA „Bowman effect” i jakim trenerem jest słynny Amerykanin.
- Dlaczego polscy pływacy w USA często „zmieniają branżę”.
- Co sprawiło, że Ksawery Masiuk napisał do Boba Bowmana.
„Kiedy miałem 10 lat i po raz pierwszy zobaczyłem go na basenie w Baltimore, przyrzekłem sobie, że nigdy nie będę pływał w jego grupie” – napisał Michael Phelps w przedmowie do słynnej książki Boba Bowmana „Złote zasady. Dziesięć kroków do doskonałości w życiu prywatnym i w pracy”.
„Zachowywał się niemal jak opętany: w kółko pogwizdywał, chodził w tę i z powrotem wzdłuż basenu, powtarzając pływakom: Szybciej, luuuudzie! Stać was na więcej, luuudzie!” – pisał dalej Phelps.
Nie minął rok, a pływali już razem. Skończyło się na 23 złotych medalach olimpijskich Phelpsa. To oczywiście olimpijski rekord.
Ksawery Masiuk jeszcze przed lekturą
Ksawery Masiuk książki swojego przyszłego trenera jeszcze nie przeczytał. Mówi, że miała mu ją podrzucić jego menedżerka Paulina Wójtowicz (znana z pracy z Igą Świątek), ale jakoś na razie nie podrzuciła. Wójtowicz mogłaby świetnie wybrnąć z tej sytuacji – po pierwsze, na razie Ksawery Masiuk musi uporać się ze swoją pierwszą sesją egzaminacyjną na Uniwersytecie Warszawskim (kierunek: zarządzanie), a po drugie, do Stanów wylatuje dopiero w sierpniu, jeszcze zdąży.
Będzie studiował na Uniwersytecie w Austin w Teksasie i pływał w tamtejszej drużynie. Drużynie pełnej gwiazd. Jest tam m.in. Léon Marchand, 22-letni Francuz, który zdobył cztery złote medale na igrzyskach w Paryżu w 2024 r. Jest też 21-letni Węgier Hubert Kós, który w Paryżu zdobył jedno złoto.
– W Stanach Zjednoczonych mówi się, że działa coś takiego jak „Bowman effect”. Tam, gdzie jest uniwersyteckim trenerem, chcą pływać gwiazdy – wyjaśnia Ksawery Masiuk.
Od Huberta Kósa dostał numer do trenera, od Kósa też usłyszał, że Bob Bowman niewiele się zmienił od czasu, gdy obserwował go 10-letni Michael Phelps.
– Słyszałem od Huberta, że Bowman jest na każdym treningu, a jeśli zdarzy się, że nie ma go w poniedziałek, to podobno drużyna ogłasza święto, bo jest trochę luźniej – mówi Ksawery Masiuk.
Jeśli zmieniać, to radykalnie
Zwrócił się do Kósa z prośbą o numer do Bowmana, ponieważ po nieudanych igrzyskach w Paryżu postanowił coś zmienić w swoim życiu.
– A jeśli zmieniać, to radykalnie. Oczywiście już od 2021 r. miewałem oferty studiowania w Stanach i pływania w tamtejszych drużynach, ale w żadnej z nich trenerem nie był Bob Bowman. Napisałem do trenera, umówiliśmy się na spotkanie internetowe, na „calla”. Rozmowa przebiegła bardzo sprawnie – wspomina Ksawery Masiuk.
Bob Bowman zapewne kojarzył młodego Polaka, ponieważ ten – specjalista od stylu grzbietowego – ma już imponujące CV. W latach 2022 i 2024 zdobył brązowy medal na mistrzostwach świata seniorów. W 2024 r. zdobył też cztery medale mistrzostw Europy seniorów (trzy srebra i jeden brąz). To dlatego mimo braku medalu na igrzyskach znalazł się niedawno wśród 10 najlepszych polskich sportowców roku 2024 w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Jako junior Ksawery Masiuk zdobył cztery złota mistrzostw świata oraz sześć mistrzostw Europy.
Jeśli zdarzy się, że Bowmana nie ma na treningu, drużyna podobno ogłasza święto, bo jest trochę luźniej”.
Jak „tracimy” pływaków
Osiągnięcia Ksawerego Masiuka oraz środowisko, do którego trafi, sprawiają, że polski kibic może być spokojny – ten zawodnik po wylocie do Stanów „nie przepadnie” sportowo. A owo „przepadanie” to zjawisko, o którym już od dawna sporo się w Polsce mówi. Można je streścić następująco – polski pływak dostaje stypendium w USA (za nic nie musi płacić), tam pływa w uniwersyteckiej drużynie, ale stopniowo zrywa z marzeniami o medalach największych imprez. Cały czas pływa, lecz już bardziej interesuje go wyksztalcenie, dyplom i praca w nowym zawodzie, często bardzo dobrze płatna.
Jest w tym sporo racjonalności – wszak sami Amerykanie muszą często mocno się zadłużyć, by zdobyć wyższe wykształcenie. Natomiast pływak z zagranicy za nic płacić nie musi, a porządna nauka i tak jest wymagana (gdy ktoś zaczyna się w niej opuszczać, wylatuje z drużyny pływackiej).
Zjawisko to jawi się jako jeszcze bardziej racjonalne, gdy słuchamy, jak Ksawery Masiak opowiada o trudach życia pływaka, zwłaszcza w jego młodych latach.
Ksawery Masiuk o życiu pływaka
– Pływanie to bardzo ciężki psychicznie sport, proszę mi wierzyć. Siedzenie w wodzie ponad 20 godzin w tygodniu, wypruwanie sobie żył. I najcięższy jest właśnie ten okres, gdy jeszcze dochodzi edukacja. Wstajemy o godzinie piątej. O szóstej mamy dwugodzinny trening, wskakujemy do tej lodowatej wody… Następnie lekcje, zazwyczaj do 15. A następnie, od 16 do 18, znów trening, znowu wypruwanie sobie żył. Wracamy do domu padnięci. Możemy tylko leżeć na kanapie i oglądać coś na laptopie – opowiada Ksawery Masiuk, nie wspominając zresztą o siłowni parę razy w tygodniu.
Ale dodaje jeszcze coś. Coś, co dodatkowo obciążą psychicznie czy, jak on mówi, „działa na głowę”. Monotonia treningów.
– Właściwie jedyne, co pływak widzi podczas treningów, to albo podłogę, albo sufit. U nas wszystko na treningu wygląda tak samo. Nie ma możliwości, jak np. w tenisie, że ja zagram inaczej, a mój sparingpartner inaczej – kontynuuje Ksawery Masiuk.
I wreszcie wspomina o trzecim elemencie: brutalności pływania.
– Dążenie do tego, by poprawić swój czas o 10 lub 15 setnych sekundy… to naprawdę bardzo dużo kosztuje psychicznie. Jest to sport bardzo brutalny momentami. Dajesz z siebie 100 proc., a nie otrzymujesz tego, co oczekiwałeś… – mówi Ksawery Masiuk.
I już nawet całkiem racjonalne może się wydawać następujące podejście młodego polskiego pływaka – pływam, by wywalczyć stypendium w USA i tam już zmienić branżę.
Masiuk natomiast od razu powiedział przyszłemu trenerowi, że głównym celem jego wyjazdu są igrzyska olimpijskie w Los Angeles w 2028 r. Jeszcze nie wie, jaki kierunek studiów wybierze, ale „celuje w coś podobnego do zarządzania”.
Właściwie jedyne, co pływak widzi podczas treningów, to albo podłogę, albo sufit”.
Główne wnioski
- Ksawery Masiuk w sierpniu 2025 r. wylatuje do Teksasu i dołącza do wielkiej drużyny Boba Bowmana. Mówi wprost, że jego celem są medale na igrzyskach w Los Angeles w 2028 r.
- Wielu polskich pływaków otrzymywało w przeszłości sportowe stypendium w USA. Nie zostawali jednak wielkimi pływakami, stopniowo rozluźniali więzi z uprawianym sportem.
- Ksawery Masiuk opowiada, że pływanie to niezwykle ciężki psychicznie sport, gdyż treningi są mordercze, bardzo monotonne, a postępy robi się często bardzo powoli.