BlaBlaCar szykuje w Polsce platformę integrującą przewozy. Chce też walczyć z wykluczeniem transportowym
Platforma BlaBlaCar notuje wzrost liczby użytkowników i ma ambicje wejść na polski rynek związany z przewozami kolejowymi. Manager firmy na Polskę zwraca uwagę, że nie powinniśmy eliminować carpoolingu z narzędzi, które mogą wspomóc walkę z wykluczeniem transportowym.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak BlaBlaCar może przysłużyć się w walce z wykluczeniem transportowym.
- Jakie są plany grupy względem Polski.
- Na których rynkach działa BlaBlaCar.
Grupa BlaBlaCar w 2023 r. osiągnęła rentowność i pochwaliła się przychodami na poziomie 250 mln euro. To samo władze grupy chcą osiągnąć w 2024 r. Dobrym rezultatom finansowym sprzyjają właśnie inwestycje, które realizuje BlaBlaCar.
Polska, Europa, Brazylia
– W zeszłym roku mieliśmy sporo inwestycji – rozwijaliśmy produkt pociągowy dla Hiszpanii i Francji. Mamy też na koncie dużą inwestycję, związaną z rozwojem rynku brazylijskiego, na którym w tym momencie mocno się skupiamy. Budujemy w Brazylii busową platformę sprzedaży – to jeden z nielicznych krajów, gdzie budowaliśmy ją praktycznie od zera – mówi Olgierd Szyłejko, manager grupy BlaBlaCar na Europę Środkową i Wschodnią.
BlaBlaCar pozyskał również niedawno firmę w Turcji – to platforma biletowa, która jest krajowym, liderem w integracji autobusów. Można też dzięki niej kupić bilety na promy czy samoloty.
Władze grupy mają także ambitny plan wobec Polski: platforma, która zintegruje wszystkie formy transportu naziemnego w podróżach 100 km plus. Jak na razie takie rozwiązanie funkcjonuje w Hiszpanii, gdzie nastąpiło otwarcie rynku kolejowego, następna w kolejce jest Francja. Polskę także czeka liberalizacja rynku kolejowego, ale dopiero w 2030 r.
– Rynek w Hiszpanii zaczął się już liberalizować i pojawił się więcej niż jeden przewoźnik, co dla nas jest pozytywne, bo łatwiej budować platformę opartą na wielu przewoźnikach, kiedy pasażer ma wybór. Mam nadzieję, że w ciągu ok. 12 miesięcy taką platformę uda się wprowadzić także w Polsce. Chodzi o to, żeby podpiąć jak najwięcej przewoźników kolejowych w danym kraju i oferować podróżnym bilety i cały wachlarz możliwości po wejściu na stronę: koleje, autobusy, carpooling – mówi Olgierd Szyłejko.
Firma ma do wyboru dwie możliwości: albo będzie integrować się bezpośrednio z danym przewoźnikiem kolejowym, albo posilać się różnego rodzaju integratorami ofert. Grupa dopiero stoi przed decyzją, który model biznesowy obrać w Polsce.
BlaBlaCar w walce z wykluczeniem transportowym
Olgierd Szyłejko podkreśla, że wykluczenie komunikacyjne w Polsce może dotykać nawet kilkunastu milionów mieszkańców. Jak dodaje, mimo konieczności zaangażowania państwa w tę walkę, BlaBlaCar nie powinien być wykluczany jako jedno z narzędzi do przeciwdziałania temu zjawisku.
– W naszej platformie kierowca może zjechać z pierwotnie deklarowanej trasy szybkiego ruchu i zabrać pasażera, który dołoży się do kosztu przejazdu (funkcja ta nazywa się Boost). W ten sposób generujemy bardzo dużo nowych tras, na których często zdarza się, że nie ma innej opcji transportu – mówi manager BlaBlaCar na Polskę.
W 2024 r. kierowcy opublikowali w Polsce 223 tys. unikatowych tras, składających się z dwóch miast. W skali roku firma oferuje więc przejazdy z około 90 tys. różnych punktów w naszym kraju.
– Kiedy później to wszystko zestawimy, zobaczymy, ile jest możliwych kombinacji między tymi punktami. Wtedy tworzy się bardzo granularna oferta transportowa i trudno byłoby sobie wyobrazić, że zostanie ona w pełni obsłużona przez regularne połączenia – dodaje Olgierd Szyłejko.
Jednocześnie manager nie wyobraża sobie, aby transport publiczny rozwinął się na tyle, że auta znikną z małych miejscowości.
– Myślę, że to jest punkt widzenia z perspektywy większego miasta, gdzie oferta transportowa rzeczywiście jest i chcielibyśmy, żeby ludzie wszędzie w ten sposób się poruszali. Natomiast realia są troszeczkę inne. Są kraje Zachodniej Europy, które temat wspólnych przejazdów wprowadziły do debaty publicznej, czy nawet zbudowały wokół przejazdów wspólnych pewnego rodzaju politykę zachęt dla kierowców – dodaje Szyłejko.
Zdaniem eksperta
Carpooling nie zastąpi transportu publicznego
Z wieloma argumentami [Olgierda Szyłejko – red.] trudno się nie zgodzić. Transport dzielony to mniej samochodów w ruchu, a więc mniejsze korki, mniejsze problemy z miejscem do parkowania, mniejsze zanieczyszczenie powietrza i hałas. Jeśli chodzi o problem wykluczenia komunikacyjnego, to transport dzielony ma szansę w jakimś stopniu poprawić sytuację transportową w „Polsce B”. Oczywiście racją jest też to, że nie da się zorganizować transportu publicznego w standardzie połączenia co godzinę czy dwie do każdej wsi. To jest utopia.
Czym innym jest utopia, a czym innym pewien – używając terminologii medycznej – „koszyk świadczeń gwarantowanych”. Czyli np. minimalny standard liczby połączeń w układzie powiat-gmina, którego wprowadzenie, w ramach planowanej „reformy PKS Plus”, zapowiada rząd.
Carpooling nie zastąpi transportu publicznego. Wystarczy wejść w wyszukiwarkę carpoolingu, wpisać na chybił-trafił kilka tras w obszarach, w których występuje problem wykluczenia komunikacyjnego, i z ogromnym prawdopodobieństwem nie znajdzie się oczekiwanej trasy. Carpooling nieźle działa w przypadku podróży do lub z aglomeracji albo pomiędzy aglomeracjami, ale znacznie słabiej na komunikacyjnym odludziu.
Transport publiczny, nawet w niskim standardzie dostępności, pozwala na planowanie obowiązków. Jeśli pociąg jedzie o 6.10, a autobus o 7.20, to jutro i za tydzień (zazwyczaj) pojadą tak samo. Carpooling to jednak transport od przypadku do przypadku – nawet biorąc pod uwagę, że w skali globalnej jego znaczenie rośnie.
Reasumując – jeśli carpooling będzie częścią transportu zbiorowego, to dobrze. Jeśli ma go zastępować, to znaczy, że coś z naszym państwem jest nie tak.
Zaskakująco dobrze w Ukrainie
Początkowo BlaBlaCar był rodzajem oferty dla firm, więc ewolucja biznesu do modelu, który znamy dzisiaj, zajęła trochę czasu. W międzyczasie pojawiły się też przejazdy autobusowe, pociągowe. Firma rozwija się ostatecznie na 21 rynkach.
– W 2024 r. przekroczyliśmy granice 100 mln pasażerów, przewiezionych w skali świata. Mamy też 26 mln aktywnych podróżujących, a w samej Polsce około 4 mln oferowanych siedzeń. Mamy też ponad 5 mln zarejestrowanych kont w naszej ponad 10-letniej historii w Polsce – dodaje manager.
BlaBlaCar pod wodzą Olgierda Szyłejko rozwija się najmocniej w Polsce i w Ukrainie – w tych dwóch krajach ma pracowników na miejscu. Ukraina jest jednak dla grupy przykładem wyjątkowym – mimo toczącej się tam wojny BlaBlaCar radzi sobie tam „naprawdę dobrze”.
– Mało kto się spodziewał, że ruch zarówno krajowy, jak i międzynarodowy, będzie się w Ukrainie utrzymywał na tak dobrym poziomie. Cały czas notujemy w Ukrainie wzrost, a baza jest już spora. Z pewnością jest to m.in. wpływ utrudnionej komunikacji kolejowej. Choć pociągi kursują nawet podczas ostrzałów, przepustowość jest niższa. Nie ma też przecież ruchu lotniczego, który kiedyś służył w dużym stopniu do podróży międzynarodowych. Myślę, że w przypadku Ukrainy autobusy w jakiś sposób wypełniły tę lukę – mówi Olgierd Szyłejko.
Główne wnioski
- BlaBlaCar planuje stworzyć w Polsce zintegrowaną platformę transportową: firma chce połączyć w jednym miejscu oferty przewoźników kolejowych, autobusowych i carpoolingowych dla podróży powyżej 100 km, na wzór rozwiązań wdrożonych już w Hiszpanii.
- Firma podkreśla rolę carpoolingu w walce z wykluczeniem transportowym – dzięki funkcji Boost i dużej liczbie unikatowych tras BlaBlaCar oferuje dostęp do transportu tam, gdzie brakuje tradycyjnych połączeń, co może być wsparciem dla mieszkańców małych miejscowości.
- BlaBlaCar dynamicznie się rozwija na rynkach międzynarodowych, szczególnie w Polsce, Ukrainie i Brazylii, inwestując w rozwój usług kolejowych i autobusowych, a także przejmując lokalne platformy biletowe (np. w Turcji), co wspiera dalszą ekspansję i pozytywne wyniki finansowe.