Biznes

Branża kryptowalut wsparła Donalda Trumpa wielomilionowymi dotacjami. Teraz 78-letni polityk musi się jej odwdzięczyć

Podczas kampanii wyborczej w USA kandydat partii republikańskiej wielokrotnie powtarzał, że zamierza wprowadzić wiele zmian legislacyjnych sprzyjających spółkom, których działalność powiązana jest z wirtualnymi aktywami. Teraz cały świat patrzy, czy obietnice zostaną spełnione, bo od tego zależą losy nie tylko wielu gigantycznych firm, ale też bitcoina, jednego z największych aktywów finansowych na świecie pod względem wartości rynkowej. 

Zdjęcie Donalda Trumpa z napisem bitcoin w tle
Spółka należąca do Donalda Trumpa planuje kupić giełdę kryptowalut Bakkt, to przełożyło się na kolejny wystrzał akcji Bitcoina; Źródło: Jon Cherry/Getty Images)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego Donald Trump zmienił zdanie o bitcoinie na pozytywne.
  2. Co obiecał spółkom z branży kryptowalut i co otrzymał w zamian.
  3. Dlaczego tak ważne jest, czy spełni obietnice.

Reakcja rynków finansowych na wygraną Donalda Trumpa w wyborach na prezydenta USA była zgodna z oczekiwaniami. Dało się ją przewidzieć, analizując to, jak spełnienie danych obietnic wyborczych kontrowersyjnego miliardera może wpłynąć na działalność poszczególnych branż i ogólną sytuację gospodarczą Stanów Zjednoczonych. 

Już gdy zamknęły się pierwsze lokale wyborcze w kluczowych stanach, które nazywano „wahającymi się” z uwagi na dość małą różnicę między poparciem dla kandydatów partii demokratycznej i republikańskiej, pojawił się cień szansy, że to Donald Trump okaże się zwycięzcą. Była noc, więc jedynym aktywem, który mógł na to zareagować, był bitcoin, bo jego notowania trwają całą dobę 365 dni w roku.

I cóż to była za reakcja… Szybki skok kursu o 10 proc. (to największy dzienny wzrost od marca 2024 r.) do niespotykanego kiedykolwiek poziomu 76 tys. dolarów. Warto wspomnieć, że już wcześniej zaliczył wyraźny wzrost – przed rozpoczęciem wyborów był już niemal dwukrotnie wyżej niż rok wcześniej.

Jeżeli potrzeba kolejnych dowodów na to, jak bardzo entuzjastów kryptowalut rozgrzała wieść o wygranej republikanina, to spójrzmy na kursy giełd krypto lub spółek zajmujących się wydobyciem bitcoina czy zapewniających konieczną do tego infrastrukturę. W ciągu ostatnich pięciu dni: kurs akcji Coinbase’a podskoczył o 50 proc., Cleanspark’a podniósł się o 25 proc., a Marathon Holdings wzrósł o 14 proc. Można by tak wymieniać bardzo długo, bo zwyżki objęły dosłownie cały sektor.

Gwiazdkę z nieba chcesz, dostaniesz 

Związek Donalda Trumpa ze światem krypto zaczął się niewinnie około pół roku temu. W odpowiedzi na pokaźne dotacje dla jego kampanii wpłacone przez grube ryby z branży kryptowalutowej republikanin zaczął podczas wieców podkreślać pozytywne nastawienie do walut cyfrowych. Już to było sporym zaskoczeniem, bo osiem lat temu był im przeciwny, a potencjalnego sprzymierzeńca bitcoina widziano raczej w Hillary Clinton. Potem nadszedł czas na populizm, który świetnie obrazuje cytat: „uczynimy Stany Zjednoczone kryptowalutową stolicą świata".

Warto wiedzieć

Kto bogatemu zabroni

Jak wynika z danych OpenSecrets, spółki z branży kryptowalut w kampanii prezydenckiej 2024 r. przeznaczyły na donacje więcej niż we wszystkich dotychczasowych wyborach łącznie. Efekty widać gołym okiem: nowym senatorem stanu Ohio został Bernie Moreno, handlarz samochodami i entuzjasta bitcoina. Dzięki wpłaconym przez spółki z branży krypto dotacjom sięgającym blisko 40 mln dolarów, udało mu się pokonać Sherroda Browna, wieloletniego senatora, przyjaciela sektora bankowego i znanego przeciwnika wirtualnych aktywów. 

Pierwsze konkrety na temat tego, jak zmaterializować się może nowa sympatia Donalda Trumpa do świata wirtualnych aktywów, poznaliśmy pod koniec lipca w Nashville. Odbyła się tam największa konferencja branżowa w USA, a polityk był honorowym gościem. Zaliczył kilka spotkań z prezesami firm (oczywiście w zamian za dotacje sięgające nawet 800 tys. dolarów), po czym poproszono go o wystąpienie. Wtedy padły obietnice, które rzuciły na kolana przedstawicieli biznesu dotychczas traktowanego przez polityków podrzędnie z uwagi na kiepski wizerunek, osłabiony licznymi skandalami, takimi jak upadek giełdy FTX. 

Co Trump obiecał branży kryptowalut: 

  • Zwolnię Gary’ego Genslera, przewodniczącego SEC (komisji będącej odpowiednikiem polskiej KNF) znanego z negatywnego nastawienia do kryptowalut, uwidaczniającego się w coraz ostrzejszych regulacjach 
  • Zatrudnię na przewodniczącego SEC osobę znającą się na kryptowalutach 
  • Stworzę zespół prawodawców kochających branżę krypto, których zadaniem będzie stworzenie ram prawnych dla stablecoinów (kryptowalut trzymających wartość względem tradycyjnych walut) oraz permanentne zakończenie działań związanych z wprowadzeniem rządowej kryptowaluty, mającej rywalizować z bitcoinem 
  • Stworzę prezydencką radę doradczą ds. branży kryptowalut, która będzie nadzorować prace i informować mnie o nich na bieżąco 
  • W dłuższym terminie planuję stworzyć narodową rezerwę bitcoina. Pomoże mi w tym Cynthia Lummings, senator stanu Wyoming, która już planuje przygotować projekt ustawy nakładającej na rząd obowiązek zgromadzenia zapasów około miliona bitcoinów w ciągu następnych pięciu lat. Kryptowaluta utrzymywana będzie w zbiorach przez 20 lat i potencjalnie wykorzystywana jedynie do zmniejszenia długu publicznego 

Czas się rozliczyć 

W partnerstwie między Donaldem Trumpem a branżą kryptowalut każdy miał swój cel. Polityk chciał pieniądze na kampanię i dodatkowe poparcie, co miało mu pomóc wygrać w wyborach. Firmy liczyły na dobrą prasę i sprzyjające regulacje, które pozwoliłyby im rozwinąć biznes.  

Obecnie zaspokojone zostały potrzeby tylko jednej strony układu, wiadomo której. Choć po kursach widać, że świat kryptowalut trwa jeszcze w euforii, to wkrótce może zacząć się niecierpliwić. Do zaprzysiężenia i pierwszych ruchów nowego prezydenta jeszcze trochę, ale by bitcoin nadal rósł, a kursy spółek krypto drożały, konieczny będzie przynajmniej sygnał, że Donald Trump nie zapomniał o branży. 

– Potencjalnym impulsem do dalszego wzrostu cen może być jakiekolwiek oficjalne oświadczenie wskazujące na rychłe sprzyjające kryptowalutom regulacje lub zaniechanie działań hamujących rozwój tej branży. Pozytywnym bodźcem byłaby także publiczna dyskusja na temat utworzenia państwowej rezerwy bitcoinowej. Jest szczególnie ważna, bo nadałaby kryptowalucie nowy status na arenie międzynarodowej – mówi Daniel Kostecki, analityk rynków finansowych CMC Markets. 

Nie tylko kwestie wizerunkowe się liczą. Zacznijmy od tego, że zgodnie z podstawową zasadą prawa popytu i podaży, gdyby Stany Zjednoczone dokonały zakupu 5 mln bitcoinów, by schować je do rezerwy, na rynku zostałoby zdecydowanie mniej kryptowalut do kupienia, więc popyt na bitcoina powinien wzrosnąć. Kiedy popyt jest wyższy, rosną też ceny, a to na rękę jest nie tylko inwestorom, ale też firmom: giełdy kryptowalut zarabiałyby więcej na prowizjach od transakcji, wydobywcy bitcoina otrzymywaliby większą premię za „wykopanie” jednego bitcoina, a dostawcy infrastruktury mieliby większy kapitał na inwestycje, bo większość z nich przechowuje generowane przez działalność pieniądze w bitcoinie. 

– Nie należy zapominać, że gdyby w USA została utworzona państwowa rezerwa strategiczna bitcoina, to o przechowywaniu kapitału w tej walucie mogłyby zacząć myśleć duże firmy. Interesuje się już tym notowana na giełdzie Nasdaq spółka biotechnologiczna Semler Scientific, a wkrótce mogą się pojawić kolejne, tworząc zupełnie nowy popyt. Jest to realistyczne oczekiwanie, zważywszy na to, jak duże zyski z bitcoinowych ETF czerpią firmy z Wall Street, które do niedawna były przeciwne bitcoinowi. Kryptowaluty stopniowo przenikają do kolejnych biznesów – dodaje Eryk Szmyd, analityk XTB. 

Komu bije dzwon 

Obecnie w kontekście rezerwy Donald Trump może mówić tylko o planach. Jak wskazują zagraniczni eksperci, pierwszym konkretnym działaniem nowego prezydenta USA mogłoby być zwolnienie Gary’ego Genslera, przewodniczącego SEC. Teoretycznie Donald Trump będzie miał szansę to zrobić już podczas pierwszego dnia w Białym Domu i na to liczy branża, bo dokładnie tak brzmiała obietnica: „zwolnię Genslera podczas pierwszego dnia w Gabinecie Owalnym Białego Domu”. 

Główne wnioski

  1. Donald Trump, dawny przeciwnik bitcoina, stał się przyjacielem branży krytowalut, bo liczył na głosy i dotacje.
  2. Obiecał szereg zmian prawnych sprzyjających rozwojowi spółek, których działalność powiązana jest z kryptowalutami.
  3. Wynik wyborów prezydenckich wskazuje, że jego strategia się sprawdziła, natomiast teraz będzie rozliczony z obietnic.