Bunt wyborców rządu i rosnący antysystem. Co o politycznych nastrojach mówią media społecznościowe? (WYWIAD)
Algorytmy mediów społecznościowych promują partie antysystemowe i zestawiają je ze sobą. Partiom, które nie są skrajne, może być coraz trudniej walczyć o przetrwanie w sieci. Czy rząd Donalda Tuska jest skazany na klęskę? Co o sytuacji na prawicy mówi zwycięstwo Karola Nawrockiego? Jakie są powody popularności Grzegorza Brauna? Tłumaczy to Michał Fedorowicz, analityk mediów społecznościowych.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Z jakimi słabościami w sieci zmagają się premier Donald Tusk i Koalicja Obywatelska.
- Który elektorat jest obecnie w najsilniejszy w mediach społecznościowych.
- Co sprzyja rosnącej w sieci popularności Grzegorza Brauna.
Rafał Mrowicki, XYZ: Stwierdzili państwo, że pod koniec czerwca Platforma Obywatelska straciła własną bańkę internetową. Był to pierwszy taki przypadek od 2014 r. Co to oznacza? Przewagę konkurencji z PiS i Konfederacji?
Michał Fedorowicz, Przewodniczący Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura: Każda partia polityczna z wyjątkiem centrowych, czyli Polski 2050 i PSL-u, ma własną bańkę informacyjną. To zarówno fani, jak i sprzyjające media. PO miała ją przez prawie 10 lat. Po przegranych wyborach przez Rafała Trzaskowskiego zradykalizowała się przez brak reakcji Koalicji Obywatelskiej na sygnały, domagające się ponownego przeliczenia głosów. Pojawiały się one ze strony grup takich jak Silni Razem czy Sieć na Wybory. Nastąpił bunt. Ci ludzie nie zmienili poglądów, natomiast nie popierają w 100 proc. linii programowych rządu i krytykują elementy koalicji. Ta bańka wciąż ma potencjał krytyczny wobec PiS, ale jest ogromnie zawiedziona działaniami rządu.
W szczytowym okresie trzy tygodnie po wyborach, ta bańka "mówiła" o nowej partii. Miała być antypisowska, prodemokratyczna i antykościelna. Oznacza to, że miałaby spełniać oczekiwania, jakie się stawia PO, ale będzie bardziej stanowcza.
Ci ludzie nie zmienili poglądów, natomiast nie popierają w 100 proc. linii programowych rządu i krytykują elementy koalicji. Ta bańka wciąż ma potencjał krytyczny wobec PiS, ale jest ogromnie zawiedziona działaniami rządu.
Polityczne bańki internetowe
Bardziej radykalna?
I nie będzie przejmować się obowiązującymi zasadami. Co oznacza sprawczość? Ona nie oznacza działania.
Chodzi o sprawczość narracyjną.
Te bańki widziały, że PiS w latach 2015-2023 nie przejmowało się regułami, tylko realizowało swoje plany. Szczyt popularności rządu Donalda Tuska w internecie przypada na pierwszy i drugi kwartał 2024 r. Zmiany w TVP i przeszukania w domu Zbigniewa Ziobry pokazały, że rząd potrafi balansować na granicy prawa. Wręcz nie przejmuje się prawem, bo ważniejsza jest wola polityczna. To właśnie ona oznacza sprawczość dla tej bańki. Dziś ta bańka "jest" rozgoryczona. Nie współgra w 100 proc. z partią. KO nie ma teraz ekosystemu, który by z nią współgrał. Tak nigdy nie było.
Partia nie zadbała o tę sferę?
Nie da się dziś robić politycznego przekazu bez baniek. Pierwszy "bunt bańki" miał miejsce przy okazji piątki dla zwierząt PiS. Trwał tydzień. Większość prawicowej bańki "zbuntowała się" przeciwko PiS. Okazało się, że rolnicy, którzy stereotypowo mieli jeździć na Ursusach i oglądać tylko TVP, mają fantastyczne zasięgi w mediach społecznościowych i są dobrze zorganizowani. Od tamtej pory PiS wie, że w sprawach kluczowych musi współpracować ze swoją bańką.
PiS lepiej zarządza nastrojami w swojej bańce informacyjnej?
To nie kwestia lepiej czy gorzej, chodzi o decyzje polityczne. Można też mówić o podobnym "oburzeniu bańki" Konfederacji na piwo Mentzena z Sikorskim i Trzaskowskim. Minęło już sześć tygodni odkąd bańka KO "obraziła się" na swoją partię. To najdłuższy taki okres, jaki zaobserwowaliśmy od 2014 r.
Odnotowali państwo niedawno sporą dysproporcję w emocjach, które wzbudza premier Donald Tusk. Na jedną pozytywną wzmiankę o nim przypadły aż 74 negatywne.
Tak. Nastąpiła jednak pewna korekta narracyjna. Widać refleksję, która mówi, że premier jest dobry i potrafi to ogarniać. Ci ludzie uważają jednak, że premier powinien albo wymienić ministra sprawiedliwości, albo działać w sposób bardzo radykalny i najlepiej powtórzyć wybory. Ta emocja wciąż jest. To emocja najlepiej tłumacząca przegraną Rafała Trzaskowskiego.
Znaczenie algorytmu
Czy partia może zarządzać nastrojami swojej bańki?
Prezesi klubów piłkarskich nie są w stanie zarządzać nastrojami kibiców. Wszystkie korporacyjne próby zarządzania tymi emocjami nigdy nie działają. To pewien rodzaj żywiołu.
To kwestia algorytmu. Jak pan myśli, której z czerech baniek w pierwszej kolejności będą wyświetlać się treści dotyczące podatku katastralnego? Konfederacji, PiS, anty-PiS czy szerokiej lewicy?
Obstawiłbym lewicę.
Tak. Dlaczego? Bo mówi najwięcej o mieszkalnictwie. Algorytm „wie”, że dla lewicy sprawy związane z mieszkalnictwem są najważniejsze. Polski internet jest podzielony między Friedmanem a Leninem. Według danych z pierwszego kwartału tego roku, 38 proc. komentarzy w sieci popiera hasła związane interwencjonizmem państwowym. Liberałów jest mniej niż 32 proc.
Algorytm dziś „wie”, których grup będzie dotyczył dany temat polityczny czy gospodarczy. Mało tego: jeżeli ten temat jest wbrew ich stanowisku, będzie wyświetlany coraz bardziej. Reakcja oznacza, że temat jest interesujący, a tym samym spędzamy więcej czasu w mediach społecznościowych. Będziemy wtedy częściej tam wracać i wyświetli nam się więcej reklam.
Dla nas, użytkowników sieci, to coś abstrakcyjnego, choć ważnego. Natomiast dla algorytmu to podstawianie odpowiednich tematów, na których „my dla niego zarabiamy”. Płacąc własnym czasem. Jeżeli z czymś się zgadzamy, to z tym nie dyskutujemy. Jeśli pokazuje się nam narracje sprzeczne do naszego światopoglądu, będziemy się angażować.
Algorytm dziś „wie”, których grup będzie dotyczył dany temat polityczny czy gospodarczy.
Nastroje wyborców KO
Jest pan w stanie wskazać więcej podobnych momentów jak czerwiec dla PO i piątka dla zwierząt PiS?
Choćby piwo Mentzena z Sikorskim i z Trzaskowskim. O ile tam były incydenty, tu mamy problem strukturalny. W bańce KO cały czas tli się łkanie o nową partię. O organizację, która będzie bardziej agresywna, stanowcza, będzie szanować postulaty PO. Ale będzie bardziej zdecydowana i skuteczna.
Co na to wskazuje?
Hasło „nowa partia”. Zasysając dyskusję, zaciągamy wszystkie wzmianki. Zasysamy całego Twittera, Facebooka, YouTube’a i komentarze z części portali. Jako analitycy ustawiamy te wzmianki w odpowiednich korytarzach. Na tej podstawie selekcjonujemy wypowiedzi, najczęściej powtarzane frazy u różnych opcji politycznych. Nagle wyłania się obraz, że w dyskusjach na temat wyników wyborów w lipcu 40 proc. nasycenia tej dyskusji dotyczy nowej partii. Wtedy schodzimy niżej. Sprawdzamy, jakie są profile tych ludzi i co konkretnie piszą. Na podstawie komentarzy widzimy, czego oczekują. Rzeczy, które widzimy, czasem po miesiącu widać w sondażach.
Jaka jest relacja tych badań z sondażami poparcia partii politycznych?
Z jednej strony jesteśmy w stanie stwierdzić popularność danej partii na podstawie mediów społecznościowych. Jednak gdyby przyłożyć do siebie sondaże oraz nastroje widoczne w mediach społecznościowych, to o ile Koalicja 15 Października ma w sieci bardzo trudno i sentyment jest negatywny, to sondaże pokazują, że praktycznie nic się nie zmieniło.
Każda kampania wyborcza od 2015 r. to mobilizacja. Jeżeli jakaś organizacja miała gorszą sytuację w mediach społecznościowych, to nie wygrywała. W 2023 r. PiS na jeden pozytywny komentarz miało pięć negatywnych. W znacznej większości czerpiemy wiedzę o świecie nie z telewizji, nie z gazet, ale z Internetu i mediów społecznościowych. A jak tę wiedzę czerpiemy? Czytamy artykuły, ale głównie komentarze.
Sprawdzamy, kto się zgadza lub nie zgadza z daną kwestią.
Dla ludzi najważniejszy jest system rekomendacyjny. Tak jest, gdy wybieramy lekarza lub miejsce wakacji. W tematach, na których się nie znamy, wyrabiamy sobie opinie na podstawie innych. W mediach społecznościowych próg wejścia jest bardzo niski. Z tej perspektywy partia polityczna osiąga sukces, gdy ma spójność sondażową i dominuje w mediach społecznościowych.
W kampanii wyborczej widzieliśmy jednak, że wbrew relacjom medialnym, sentyment wobec Karola Nawrockiego był pozytywny. Ustawiono wokół niego kordon sanitarny, by pewne informacje nie przedostały się do odbiorców lub zostały przefiltrowane przez kordon pozytywnego sentymentu.
"Bycie prawicowcem jest modne w mediach społecznościowych"
Ludzie Karola Nawrockiego lepiej wykorzystali media społecznościowe? Czy też syndrom oblężonej twierdzy miał tu znaczenie?
Bycie dzisiaj prawicowcem w mediach społecznościowych jest modne. Nigdy czegoś takiego nie było. Populiści prawicowi "robią obecnie lepsze internety" niż strona liberalna. Drugie najlepsze "internety robi" radykalna lewica. Centryści są dopiero na trzecim miejscu. Dzisiaj świat prawicowego populizmu jest bardzo prosty do opowiedzenia. Wiadomo, czego chcą gospodarczo, politycznie, międzynarodowo. Świat centrowo-liberalny wydaje się bardziej złożony, ale te siły nie potrafią go opowiadać.
Wybory prezydenckie pokazały, że w mediach społecznościowych oczekuje się silnych osobowości, które mówią to, co myślą. I niekoniecznie musi się to zgadzać z badaniami. W ich pułapkę wpadły siły centrowo-liberalne. To, co nie wychodzi z badań, jest uznawane za złe. Jak spojrzymy, jak 100 lat temu politykę robiły siły ekstremalnie prawicowe lub lewicowe, to nikt tam nie przejmował się badaniami. Polityka to coś więcej niż badania. To przekonywanie i konwertowanie innych ludzi. Pewien rodzaj ewangelizacji. Do tego służą media społecznościowe.
Dzisiaj świat prawicowego populizmu jest bardzo prosty do opowiedzenia. Świat centrowo-liberalny wydaje się bardziej złożony, ale te siły nie potrafią go opowiadać.
"Populiści przejęli narzędzia stworzone przez liberałów"
Kto w kampanii wyborczej najlepiej sobie radził?
Numerem jeden przez całą kampanię był Sławomir Mentzen. Od początku do końca najlepiej wykorzystał media społecznościowe. Drugim sztabem, który dobrze programował swoich wyborców, była ekipa Karola Nawrockiego. Prawica praktycznie dominowała. Dlaczego Mentzen? Między lutym a marcem co drugi post na temat kampanii dotyczył Mentzena. Na 100 postów wyświetlało się nam 60 postów dotyczących Mentzena, 20 Nawrockiego, 15 Trzaskowskiego, a po nich była cała reszta. W kwietniu na pierwszym miejscu wyświetlał się Adrian Zandberg. Po nim byli Magdalena Biejat i Mentzen. Dalej Nawrocki, a dopiero na końcu Trzaskowski. Nie mówiąc o Hołowni, który w ogóle "się nie wyświetlał".
Żyjemy w świecie, w którym prawicowi populiści fantastycznie wykorzystują narzędzia stworzone przez liberałów do komunikacji ze społeczeństwem. Przejęli je i wiedzą, jak działają. Mało tego: mówią to samo na żywo, co w mediach społecznościowych. "Jadą" algorytmem i wiedzą, na czym polega komunikacja polityczna. Nie niuansują, są ostrzy i wiedzą, do kogo mówią. Pod tym względem są dobrze przygotowani do komunikacji i pozyskiwania nowych wyborców.
Prawicowi populiści fantastycznie wykorzystują narzędzia stworzone przez liberałów do komunikacji ze społeczeństwem. Przejęli je i wiedzą, jak działają.
Algorytm szuka kontrapunktu
Liberałowie i lewica są bez szans?
Centrolewica tak. Gdy AfD miała w Niemczech 20 proc., po przyjeździe Elona Muska do Berlina, podskoczyła do 25 proc. Die Linke, czyli odpowiednik partii Razem, miało 3,5-4 proc. i skoczyła do 8 proc. Wzrost nastrojów populistycznych sprawił, że algorytm poszukiwał kontrapunktu. Ominął partie miękkie jak SPD i od razu pokazał skrajną prawicę fanom partii skrajnie lewicowych. Ludzie zastanawiają się, dlaczego Nowa Lewica i Razem miały wspólnie 6 proc., a osobno mają w sumie 12 proc. To proste.
Wzrost popularności Konfederacji i populistów jak Grzegorz Braun oznacza automatyczne wyświetlanie się większej ilości informacji na temat ekstremalnej lewicy. To szukanie prostej odpowiedzi: jeżeli nie chcesz Mentzena, to musisz zagłosować na Zandberga, który jest jego odwróconą tezą. Jeżeli ciebie i twoich znajomych oburza Mentzen, przekierowujemy wasze wyświetlenia na „wielkiego Duńczyka”.
Wzrost nastrojów populistycznych sprawił, że algorytm poszukiwał kontrapunktu. Ominął partie miękkie jak SPD i od razu pokazał skrajną prawicę fanom partii skrajnie lewicowych.
Można tu mówić o internetowej symbiozie dwóch skrajnych biegunów? Jeżeli rośnie poparcie Mentzena, to wzrasta też potencjał Zandberga?
Tak. Takiej demokracji, jaką obecnie mamy, nikt do tej pory nie znał. W mediach społecznościowych co pół roku są aktualizacje, a co kilka miesięcy są kolejne wyzwania i wirale. Do 2014-2015 r. między politykami a ich wyborcami były media, które relacjonowały rzeczywistość. Media społecznościowe dały możliwość dialogu między obywatelem a politykiem, jakiego do tej pory nie było. Dziś każdy może nawrzucać premierowi. To dynamiczny żywioł.
Jesteśmy skazani na wzrost agresywnej formy nad merytoryką?
Wydaje się, że jesteśmy na granicy. Dalej może być przemoc uliczna. Wszystkie partie, które nie są ostre, będą się gubić w algorytmie i nie będą wyświetlać się odbiorcom.
W 2019 r. Nowoczesna, hiszpański Vox i kilka innych partii europejskich, wniosło do Mety, że ich treści merytoryczne wyświetlały się gorzej. Śledztwo amerykańskiej komisji senackiej wykazało, że algorytm pomijał treści, które były zbyt skomplikowane, niuansowały. Preferował treści najbardziej skrajne. Dziś jesteśmy w epicentrum.
Partie środka w defensywie?
Czy partie spoza skrajnych biegunów polityki, jak np. PO, mogą odwrócić te niekorzystne dla siebie trendy w sieci?
Gdybyśmy dziś zapytali, czy PO ma szansę wygrać wybory w 2027 r., to tak. Może wygrać, jeśli przestanie być partią anty-PiS a stanie się partią antypopulistyczną, która używałaby wszystkich metod w celu powstrzymania populistów. Największy strach wśród wyborców centrowo-liberalnych, to utrata poczucia bezpieczeństwa. Czują, że populiści idą po nich, niosąc chaos. Taka partia jak PO jest w stanie temu zapobiec, ale musi zrozumieć, że to nie są lata 2007-2015. To inna polityka, wymagająca innych narzędzi.
Były punktowe działania – takie jak alkotubki, powódź i TVP – gdy oczekiwano siły państwa. Wtedy centroliberałowie czują się bezpieczni. Partie takie jak Polska 2050 mimo merytoryki nie są w stanie opowiedzieć swojej historii w sposób agresywny i zrozumiały. Robi to jedynie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Zaczyna być centrową populistką. Skraca język, opowiada trudne tematy prostymi sposobami. To jedyny ratunek.
Budowa partii, która będzie merytoryczna i będzie opowiadać ludziom świat, w sposób, którego nikt nie chce słuchać, nie ma sensu. Ludzie słuchają trzygodzinnych podcastów, ale z ciekawymi gośćmi, ale nie z partiami politycznymi. Pomysł Konfederacji na politykę od 2023 r. sprowadzał się do idei: opowiadajmy historię, a nie politykę. Mówią, że zlikwidują ZUS, nazywając go piramidą finansową, ale nie mówią, jak i po co. Użytkownicy nie mają wiedzy na wszystkie tematy, a we wtorek muszą być specjalistami od geopolityki, w środę od gospodarki, a w czwartek od lotów w kosmos.
PO może wygrać jeśli przestanie być partią anty-PiS a stanie się partią antypopulistyczną, która używałaby wszystkich metod w celu powstrzymania populistów.
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz opublikowała niedawno wpis o transporcie zaczynając od hasztagów „Wehrmacht”, „III Rzesza”, „Pomorze”. Akurat w sieci trwała awantura o wystawę w gdańskim muzeum o Polakach wcielonych siłą do Wehrmachtu.
Żeby wejść w dyskusję. Ona rozumie, że pisanie bez wchodzenia między spory, będzie pięknymi "tłitami", których nikt nigdy nie przeczyta. Sięga do popkulturowych toposów jak memy o rozkładzie jazdy. Używając memów, które są znane oraz popularnych hasztagów, można wchodzić w dyskurs. Takie próby są czymś świeżym.
Rosnąca popularność Brauna
Czy w mediach społecznościowych da się wychwycić moment, w którym zaczęła rosnąć popularność Grzegorza Brauna? Ponad 1,2 mln głosów, które oddano na niego w pierwszej turze, to jedna z największych niespodzianek wyborów prezydenckich.
Nie. Do 18 maja 2025 r. nie było w sieci rozróżnienia między nim a Mentzenem. Uznawano a priori, że wszystko, co jest między denializmem Auschwitz a prostymi podatkami w populizmie na prawo od PiS, to elektorat jednej formacji.
Dziś wiemy, że Grzegorz Braun ma bardziej socjalnych zwolenników. Można ich nazwać zbuntowanymi narodowcami. To elektorat, który odchodzi od PiS. Jest skrajnie antyukraiński, antyniemiecki i antysemicki. Grzegorz Braun mówi to, czego PiS nigdy by nie powiedziało, a co ludzie, głosujący na PiS, czuli myśląc, że „to jednak nie wypada”.
Okazało się, że wachlarz Konfederacji Mentzena i Bosaka nie jest aż tak szeroki. Dotyczy spraw racjonalnego, narodowego liberalizmu gospodarczego. Okazało się, że jest milion wyborców, którzy chcą iść dalej i chcą „PiS-u max”. Bardziej radykalnego, z solidarystycznym zacięciem w gospodarce.
Teraz widać rozróżnienie między bańką Konfederacji Mentzena i Bosaka a Konfederacją Korony Polskiej Brauna?
To nadal jedna bańka, ale pęka coraz bardziej, podobnie jak lewicowa. Za pół roku będą to mniejsze bańki. Grzegorz Braun ma bardzo nieprzewidywalny sposób prowadzenia polityki. Jego partia to ruch jednego lidera. W grudniu jego bańka będzie się bardziej zazębiać z PiS-em niż z Konfederacją.
Dwie Konfederacje. Czym się różnią?
Dlaczego?
To wyborcy, którzy są za gospodarką solidarystyczno-etatystyczną. Nie odrzucają polityki PiS z lat 2015-2023. Ci wyborcy dostali turbo doładowanie w pandemii Covid-19. Wtedy narodziły się teorie dotyczące szczepień, ograniczeń. Ci ludzie mają silne poczucie własnej wolności osobistej, kontestują działanie policji i służb oraz uważają, że działanie państwa jest opresyjne. Takie osoby zawsze były w społeczeństwie, ale dojrzały do tego, że PiS nie był ich partią. Kolejny ważny moment dla narodzenia tego ruchu, to 2022 r. i kryzys zbożowy. Wtedy Konfederacja na tematach antyukraińskich weszła mocno na tereny wiejskie. PiS jako partia łącząca różne środowiska naraziła się tym osobom.
Teorie spiskowe mogą być polem do zysku dla Grzegorza Brauna?
Są. Pytanie, gdzie jest koniec tego wszystkiego. Czy to, co widzimy w sondażach powyborczych (ok. 5-6 proc. Brauna, a z Konfederacją to ok. 20 proc.) to maksimum partii antysystemowych? Pytanie, czy znajdą się jeszcze 2 mln wyborców, które przejdą na antysystem. Czy mogą pojawić się na styku z liberałami? Po wyborach 1 czerwca w bańce PO pojawiały się głosy uznania wobec Mentzena.
Elektorat PO może być przestrzenią do połowu wyborców przez Konfederację?
Mamy piwo Mentzena z politykami PO. Jest dużo punktów styku. Tak jak od 2023 r. wszyscy myśleli, że wiedzą, kto w 2025 r. będzie prezydentem, tak samo przypuszczenia na temat koalicji w 2027 r. wydają się sprawą ryzykowną. Przy koalicji etatystycznego PiS z liberalną Konfederacją i trochę socjalnym i trochę wolnościowym Braunem, obecna koalicja jawi się jako najbardziej skuteczna koalicja w Polsce.
Przy koalicji etatystycznego PiS z liberalną Konfederacją i trochę socjalnym i trochę wolnościowym Braunem, obecna koalicja jawi się jako najbardziej skuteczna koalicja w Polsce.
Prosta i skuteczna metoda Brauna
Po występie Brauna w Radiu Wnet stwierdzili państwo, że 30 proc. reakcji w sieci była komentarzami wspierającymi to, co mówił o komorach gazowych. To w większym stopniu obrona jego prawa do wypowiedzi czy zgoda, z tym, co mówił?
Można zaryzykować tezę, że jest konsensus klasy politycznej w sprawie tego, co powiedział Braun. On stosuje bardzo prosty i najskuteczniejszy środek: walczy o wolność słowa. Zawsze istniały grupy, które mają charakter antysemicki, spiskowy, wierzą w loże masońskie. Jeżeli ktoś sympatyzuje z Braunem, to nie zastanawia się nad tym, czy to, co mówi, ma sens czy nie. Tu jest sygnał, że system blokuje wypowiedź i chce cenzurować.
Od 2024 r. od wyboru Trumpa, a tak naprawdę przejęcia Twittera przez Elona Muska, algorytmy zaczęły bardziej promować podział system-antysystem. Użytkownicy sieci czują się jak rebelianci, którzy szukają prawdy. Mają kompleksowy opis świata, uważają się za najbardziej poinformowanych ludzi na świecie, bo spędzają czas, czytając najróżniejsze, czasami przerażające, publikacje. Dla nich to pożywka. To kontestowanie tego, co nas otacza. Chęć zmieniania świata w poczuciu zagrożenia ze strony systemu. Grzegorz Braun reprezentuje tych ludzi, jest ich głosem i się ich nie wstydzi. Media społecznościowe sprawiają, że ci ludzie widzą, że jest ich więcej. Szybciej się organizują i znajdują liderów. Tylko technologia sprawia, że znajdujemy szybciej ludzi podobnych do nas, a im więcej takich ludzi, tym mniej się boimy.
Czy na podstawie emocji w sieci da się przewidzieć możliwe wzrosty poparcia dla Brauna?
Nie wiemy, czy nie pojawią się nowe niezadowolone grupy poszukujące własnego antysystemu. Część młodych wyborców Nowej Lewicy i KO może odpływać do Razem, a część bardziej narodowej Konfederacji może odpływać do PiS. Pytanie, czy ten zbiór jest największy, czy może się rozbudować.
"Nawrocki antysystemowym systemowcem"
Jak PiS może na to zareagować?
Czegokolwiek nie mówiono by w PiS, ta partia przegrała wybory prezydenckie w 2025 r.
Przegrała?!
Przegrała. Zwycięzcę wyborów wybrali wyborcy Konfederacji i Grzegorza Brauna. To nie jest samodzielne zwycięstwo PiS. PiS wybrało kandydata, który jest najbliższy tym wyborcom. Gdyby jednak wysunęli bardziej centrowego kandydata, nie byłoby większych podstaw, by tamci ludzie na niego zagłosowali.
Kiedy Karol Nawrocki stał się antysystemowym systemowcem? Gdy w Kanale Zero zakwestionował niektóre prawdy obowiązujące w PiS. Gdyby był politykiem PiS z krwi i kości, to zwycięstwo by nie nadeszło. O ile rząd ma swoje problemy, o tyle PiS jest z obu stron otoczone przez sprawniejsze partie polityczne, które żerują na ich wyborcach. I Konfederacja Mentzena i Braun naciskają na PiS. Dla PiS koalicja z nimi nie byłaby efektywna w zarządzaniu. Wektory ekonomiczne i polityczne oraz oczekiwania są tu całkowicie inne.
Duopol PO-PiS przegrał te wybory. Nie da się dziś rządzić bez partii antysystemowych. Trzeba wciągnąć je w orbitę. Pytanie, jak będą wyglądały wybory w 2027 r. i czy partie antysystemowe będą dyktować, kto ma być premierem. Jeżeli osiągną łącznie 25 proc., stworzenie rządu bez nich nie będzie możliwe.
Duopol PO-PiS przegrał te wybory. Nie da się dziś rządzić bez partii antysystemowych.
"Prawicowy Superman"
Czy Karol Nawrocki może być spoiwem między nimi?
Karol Nawrocki jest emanacją nowej polityki na prawicy. Jest czymś całkowicie świeżym, nowym. Jest tym, czym partie teraz będą. To polityk, który się nie boi i w wielu kwestiach jest ostrzejszy niż PiS. Na wiele spraw patrzy w sposób zdecydowany, a przez kampanię jest dziś władcą dusz na prawicy. To prawicowy Superman.
Cała kampania przed drugą turą dla wyborców Konfederacji oznaczała hasło „byle nie Trzaskowski”. Nawrocki dał się poznać jako archetyp silnego faceta, co na prawicy oznacza bycie liderem. Po 20 latach PiS i PO albo wymyślą się na nowo, albo zostaną wyeliminowane lub uznają, że muszą stworzyć rząd z partiami antysystemowymi. Choć mają z nimi sprzeczne interesy, a antysystem uważa wręcz, że te partie powinny zniknąć.
Po 20 latach PiS i PO albo wymyślą się na nowo, albo zostaną wyeliminowane lub uznają, że muszą stworzyć rząd z partiami antysystemowymi.
Pod pojęciem antysystemu rozumie pan również partię Razem?
Również. Ta partia będzie rosnąć na lewej stronie. W zależności od mądrości Zandberga ściągania nowych nazwisk i rozbudowania agendy politycznej, może wzrastać.
Michał Fedorowicz - przewodniczący Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura. Twórca profilu Polityka w Sieci. Analityk Internetu i mediów społecznościowych. Specjalista ds. badań trendów w sieci oraz analizy komunikacji w nowych mediach.
Główne wnioski
- Po wyborach prezydenckich PO pierwszy raz straciła swoją bańkę informacyjną. Jej wyborcy czują frustrację i domagają się bardziej radykalnych działań. Najbardziej pozytywne emocje w sieci rząd Donalda Tuska budził, gdy pokazywał siłę i skuteczność. Przykładem są zmiany w mediach publicznych, które budziły zadowolenie sympatyków rządu. PO wciąż ma szanse na wygranie kolejnych wyborców, jednak musi skupić się nie tyle na walce z samym PiS-em, ile szerszym populizmem. Także PiS ma szanse na wygraną, jednak również musi się zreformować.
- W sieci na sile przybierają emocje antysystemowe. Jednakowo prawicowe – reprezentowane przez Konfederację oraz lewicowe – reprezentowane przez partię Razem. Sprzyjają temu algorytmy mediów społecznościowych. Obecnie najbardziej modne w sieci jest bycie prawicowcem. Uosobieniem nowej polityki na prawicy jest Karol Nawrocki. Wygrał wybory dzięki głosom wyborców Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. Jako prezydent może uprawiać politykę w ostrzejszym stylu niż PiS, a tego właśnie chce coraz liczniejsza grupa osób o poglądach prawicowych.
- Grzegorz Braun przyciąga część elektoratu PiS, która jest bardziej antysemicka, antyukraińska, antyniemiecka. To zbyt prosocjalna grupa, by popierać partię Sławomira Mentzena. Ruch Brauna może być większym zagrożeniem dla PiS-u. Potępianie kolejnych skandali z udziałem Brauna przez mainstream mobilizuje te osoby do okazywania mu wsparcia. Czują wtedy zagrożenie ze strony systemu. Są coraz bardziej skłonne do okazywania swoich poglądów w sieci.


