Były prezydent Filipin stanie przed międzynarodowym trybunałem
Oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości były prezydent Filipin Rodrigo Duterte został aresztowany i błyskawicznie wysłany do Hagi. Ma tam stanąć przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. To ten sam sąd, który wcześniej wydał nakazy aresztowania Władimira Putina i Binjamina Netanjahu.


Z tego artykułu dowiesz się…
- O co jest oskarżony były filipiński przywódca.
- Jak doszło do jego aresztowania i jaki ma to związek z polityką.
- Co sprawa mówi o możliwościach haskiego trybunału i którzy politycy mogą się go obawiać.
Po aresztowaniu, które zaskoczyło zarówno zwolenników, jak i przeciwników byłego prezydenta Filipin, Rodrigo Duterte został tego samego dnia przewieziony prywatnym odrzutowcem do Holandii. Bezpośrednio z lotniska trafił do aresztu w Hadze, gdzie czeka na pierwszą rozprawę przed międzynarodowym sądem. To rekordowo krótki czas między wydaniem nakazu aresztowania, co miało miejsce w ubiegły piątek, a trafieniem oskarżonego przed sąd – oceniają komentatorzy śledzący podobne postępowania.
Prokuratura oskarża filipińskiego polityka o inspirowanie masowych zabójstw i egzekucji w czasie jego niesławnej „wojny z narkotykami”. W niespełna cztery lata zginęło w niej od kilku do kilkudziesięciu tysięcy osób.
Niespełna 80-letni Duterte, który prezydentem Filipin był w latach 2016-2022, ma być pierwszą byłą głową państwa z Azji, która stanie przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK).
Zarzuty za zabójstwa bez sądu
Rodrigo Duterte to charyzmatyczny lider, którego komentatorzy określają czasem mianem „azjatyckiego Donalda Trumpa”. Jest synem dawnego gubernatora prowincji Davao na południu Filipin, a od 1988 r. był burmistrzem miasta o tej samej nazwie. W czasie swoich kolejnych kadencji dał się poznać jako autor kontrowersyjnych wypowiedzi i organizator brutalnej kampanii przeciwko miejscowej przestępczości. Utworzył wówczas tzw. szwadron śmierci, którego członkowie porywali i zabijali drobnych przestępców i osoby bezdomne.
Gdy w 2016 r. Duterte został prezydentem całego ponad stumilionowego kraju, rozpętał tzw. „wojnę z narkotykami”, zachęcając policjantów i zwykłych obywateli do „zabijania narkomanów”. W czasie tej akcji, która początkowo przyczyniła się do wzrostu jego popularności – bez sądu zastrzelono tysiące osób. Wśród ofiar byli nieletni i przypadkowi świadkowie strzelanin.
Według raportu wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka kampania Dutertego doprowadziła do systematycznych zabójstw tysięcy osób, których sprawcy w większości pozostają bezkarni.
Według raportu wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka kampania Dutertego doprowadziła do systematycznych zabójstw tysięcy osób, których sprawcy w większości pozostają bezkarni
Jeszcze w czasie wyborczej walki o fotel prezydenta polityk zwrócił się do wyborców, aby zapomnieli o prawach człowieka, zapowiadając, że będzie zabijał drobnych przestępców.
Z policyjnych danych wynika, że ofiar rozpoczętej w ten sposób obławy było co najmniej 6 tys. Prokuratorzy MTK i organizacje broniące praw człowieka szacują, że tylko w latach 2016-2019 z rąk prezydenckich bojówek zginęło od 12 tys. do 30 tys. ludzi. O handel narkotykami Duterte oskarżył także dziesiątki swoich przeciwników politycznych, sprzeciwiających się mu sędziów, oficerów wojska oraz policji.
Filipiński przywódca prześladował przy tym niezależne media. Zasłynął ze stwierdzenia, że bycie dziennikarzem nie uchroni przed śmiercią tych pracowników mediów, którzy są „s…synami”.
Z oświadczenia Międzynarodowego Trybunału Karnego wynika, że prokuratura zarzuca Dutertemu odpowiedzialność za masowe morderstwa, do których doszło w latach 2011-2019.
Warto wiedzieć
Procesy przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym
Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze to pierwszy w historii stały sąd zajmujący się sprawami osób oskarżanych o popełnienie najcięższych zbrodni. Jurysdykcja MTK, którego członkami jest 125 krajów, obejmuje przestępstwa (do których doszło od lipca 2002 r.), określane jako ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne.
Od początku, czyli od 2002 r. sąd prowadził 32 sprawy i skazał 11 osób. Rodrigo Duterte jest dwudziestym drugim oskarżonym, którego aresztowano na podstawie jego nakazu.
Pierwszym aresztowanym był w 2006 r. Thomas Lubanga, przywódca jednej z frakcji rebeliantów walczących w wojnie domowej w Demokratycznej Republice Konga. Ostatecznie Lubangę skazano na 14 lat więzienia za werbowanie do wojska dzieci i zmuszanie ich do walki. Za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości skazano także innych przywódców zbrojnych partyzantek w Kongo i Ugandzie. W 2018 r. Międzynarodowy Trybunał Karny rozpoczął śledztwo w sprawie losu uchodźców Rohindża w Birmie i Bangladeszu. Dwa lata później sędziowie odmówili rozpatrzenia sprawy obozów reedukacyjnych dla mniejszości ujgurskiej w Chinach, argumentując, że jurysdykcja trybunału nie obejmuje Chińskiej Republiki Ludowej.
O haskim trybunale ostatnio zrobiło się głośno, gdy w 2023 r. wydał nakaz aresztowania Władimira Putina, a rok później – byłego rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu oraz szefa rosyjskiego sztabu, generała Walerija Gierasimowa. Wszyscy są oskarżeni o zbrodnie przeciwko ludności Ukrainy. W 2024 r. nakazem aresztowania został objęty także premier Izraela Binjamin Netanjahu oraz były minister obrony Joaw Galant – m.in. za organizowanie ataków izraelskiej armii na ludność cywilną i intencjonalne głodzenie mieszkańców Strefy Gazy. Niezależnie od tego MTK oskarżył przywódców Hamasu. Na liście poszukiwanych przez tamtejszych prokuratorów jest też Joseph Kony, samozwańczy prorok i przywódca ugandyjskiej Armii Bożego Oporu, odpowiedzialnej za śmierć, uprowadzenia i okaleczenia tysięcy cywilów.
Starcie klanów i geopolityka
Sprawa przekazania Rodrigo Dutertego w ręce międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości ma drugie dno: to rywalizacja politycznych klanów. W zdominowanych przez oligarchię Filipinach rodziny polityków współzawodniczą ze sobą, a wiele z nich w praktyce rządzi nieformalnymi strefami wpływów.
Pochodząca z południa rodzina Dutertego, postrzegana jako sprzyjająca Chinom – gra o władzę w Manili z wywodzącą się z północy wpływową dynastią Marcosów. Do tej ostatniej należy obecny, proamerykański prezydent.
W 2022 r., po upływie kadencji byłego burmistrza Davao, który zgodnie z prawem nie mógł ponownie ubiegać się o fotel prezydencki, klany połączyły siły. Ferdinand Marcos Jr., znany też pod pseudonimem „Bongbong” syn dawnego dyktatora Ferdinanda Marcosa, kandydował wspólnie z Sarą Duterte, córką dotychczasowego przywódcy. Opłaciło się: Marcosowi udało się zdobyć fotel głowy państwa, a Duterte została wiceprezydentką, mając nadzieję, że w kolejnych wyborach w 2028 r. „Bongbong” jej pomoże.
Sojusz jednak się rozpadł. Do sporu doszło w kwestii kontroli nad ministerstwem obrony. Konflikt szybko eskalował, a jego kulminacyjnym momentem było ubiegłoroczne publiczne oświadczenie Sary Duterte, że zatrudniła płatnego mordercę, który ma zabić urzędującego prezydenta, gdyby jej samej stało się coś złego.
Teraz grozi jej impeachment, a Ferdinand Marcos Jr., który początkowo odmawiał współpracy z Międzynarodowym Trybunałem Karnym, zmienił zdanie i poinformował, że Manila jednak dostarczy dowodów przeciwko oskarżonemu o zbrodnie ojcu wiceprezydent.
Reakcje na aresztowanie
Na wieść o aresztowaniu Dutertego rodziny ofiar w Manili i innych częściach archipelagu zorganizowały pikiety ze świecami i plakatami, domagając się sprawiedliwości w imieniu tych, których zabito. W kościołach zorganizowano nabożeństwa w intencji zamordowanych.
Demonstracje zorganizowali również zwolennicy byłego prezydenta, którzy zarzucają rządowi, że wydając oskarżonego w ręce sędziów, naruszył suwerenność kraju. Sprzyjający Dutertemu członkowie filipińskiej diaspory zebrali się też przed kompleksem więziennym w Hadze.
Tymczasem organizacje Amnesty International i Human Rights Watch określiły aresztowanie Dutertego i przekazanie go trybunałowi jako krok w stronę sprawiedliwości. Reporterzy bez Granic (RSF) wydali oświadczenie, w którym oceniają, że oddanie go w ręce sędziów to dobra wiadomość dla wolności prasy na Filipinach i podkreślają, że w czasie jego kampanii terroru zabito 20 dziennikarzy.
Na wieści płynące z Manili i Hagi zareagowały także Chiny. Rzeczniczka chińskiego resortu spraw zagranicznych Mao Ning zaleciła Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu „roztropne” działanie i unikanie „podwójnych standardów” oraz „upolitycznienia” sprawy byłego filipińskiego przywódcy. Tego samego, który za swoich rządów zapowiadał odejście od sojuszu z USA, a w zamian zacieśnienie relacji z Chinami i Rosją.
Sukces sędziów i Marcosa
Dr Lisandro Claudio, ekspert do spraw filipińskiej polityki z Uniwersytetu Kalifornijskiego, pisze w analizie, że prezydent Marcos Jr., oddając swojego politycznego przeciwnika w ręce MTK, sygnalizował, że działa w interesie narodowym.
„Marcos wskazał, że filipiński rząd nie miał innego wyjścia, jak tylko uwzględnić wniosek Interpolu z dwóch powodów. Po pierwsze stosowanie się do międzynarodowych norm to zachowanie, jakiego oczekuje się od demokratycznego państwa, a po drugie Interpol w przeszłości pomagał Filipinom w aresztowaniu uciekinierów”. Jak dodaje, dotyczyło to między innymi Alice Guo, byłej burmistrz podejrzanej o szpiegostwo na rzecz Chin.
Marcos wskazał, że filipiński rząd nie miał innego wyjścia, jak tylko uwzględnić wniosek Interpolu z dwóch powodów. Po pierwsze stosowanie się do międzynarodowych norm to zachowanie, jakiego oczekuje się od demokratycznego państwa, a po drugie Interpol w przeszłości pomagał Filipinom w aresztowaniu uciekinierów.
Naukowiec przyznaje, że moment, w którym trybunał wydał nakaz (na dwa miesiące przez wyborami uzupełniającymi do filipińskiego parlamentu), sprzyjał Marcosowi, który chce wykorzystać głosowanie do wzmocnienia swojej władzy.
Inni komentatorzy zwracają uwagę, że szybki postęp w sprawie Dutertego to sukces samego trybunału, borykającego się z trudnościami w ściganiu podejrzanych. MTK nie może samodzielnie dokonywać aresztowań i polega na poszczególnych rządach, a w konsekwencji zarzuca się mu niską skuteczność.
Ma też problem z zakresem swojej jurysdykcji, również na Filipinach. W 2019 r. Duterte zdecydował o wycofaniu podpisu swojego kraju pod tzw. Statutem Rzymskim, regulującym działanie trybunału. Doszło do tego rok po rozpoczęciu postępowania w sprawie „wojny z narkotykami”. Według aktu założycielskiego sąd nadal może jednak sądzić przestępstwa dokonane w okresie, w którym kraj był jego członkiem.
Do listy kłopotów haskiego sądu trzeba jeszcze dodać oskarżenia Donalda Trumpa. W lutym amerykański prezydent nałożył dekretem sankcje na jego urzędników, którym teraz grozi aresztowanie, jeśli przyjadą do Stanów Zjednoczonych. Bezpośrednią przyczyną było śledztwo prowadzone przeciwko prominentnym politykom w sojuszniczym Izraelu – choć ani Waszyngton, ani Tel Awiw nigdy nie były członkami trybunału. Aresztowany może być główny prokurator MTK Karim Khan – jeszcze w 2020 r. Trump nałożył sankcje na poprzedniczkę Khana, gdy ta otworzyła dochodzenie w sprawie zbrodni wojennych w Afganistanie. W tym tych, które mogły zostać popełnione przez Amerykanów.
Warto wiedzieć
Inne procesy zbrodniarzy
Specjalne trybunały ustanowione pod auspicjami ONZ sądziły osoby biorące udział w zbrodniach w Rwandzie oraz byłej Jugosławii. W ten sposób, w 2016 r., za swoją rolę w czystkach etnicznych na dożywocie został skazany przywódca bośniackich Serbów Radovan Karadžić. Taką samą karę – za udział w masakrze muzułmanów w Srebrenicy – odsiaduje serbski generał Ratko Mladić. Najwyższą rangą osobą, którą międzynarodowy sąd skazał za zbrodnie przeciwko ludzkości, jest były premier Rwandy Jean Kambanda, pod którego rządami doszło do masakry niemal miliona cywilów Tutsi dokonanych przez ekstremistyczne bojówki Hutu.
Wyroki dożywocia orzekł także hybrydowy trybunał powołany przez ONZ i władze Kambodży. Stanęło przed nim kilku wysokich rangą przywódców reżimu Czerwonych Khmerów. Sędziowie rozpatrywali zbrodnie, do których doszło w czasie ich rządów w latach siedemdziesiątych XX w., gdy zginęła blisko ćwierć populacji kraju. Pol Pot, główny lider Czerwonych Khmerów, nie dożył jednak procesu.
Dotąd nie osądzono sprawców masakr i zamachów, do których doszło podczas wojny domowej na Sri Lance. Mordów ludności cywilnej dopuściły się obie strony konfliktu, toczącego się do 2009 r. między rządem centralnym i tamilskimi separatystami. Do otwarcia dochodzenia wezwała Rada Praw Człowieka ONZ.

Główne wnioski
- Rodrigo Duterte trafił przez Międzynarodowy Trybunał Karny w rekordowo krótkim czasie dzięki współpracy rządu swojego rodzinnego kraju. Jest oskarżony o inspirowanie masowych zabójstw i egzekucji, w których mogło zginąć nawet 30 tys. osób.
- Drugim dnem jego aresztowania jest rywalizacja politycznych klanów na Filipinach. O wydaniu polityka Interpolowi i współpracy z MTK zadecydował prezydent Ferdinand Marcos Jr. – polityczny rywal Dutertego.
- Proces byłego filipińskiego przywódcy może się okazać sukcesem haskiego trybunału, który mierzy się z zarzutami o niską skuteczność oraz z krytyką i sankcjami Donalda Trumpa.