Callstack wyceniony na 500 mln zł. Globalny fundusz znów inwestuje w Polsce
Zarządzający miliardami dolarów Viking Global Investors uwierzyli w kolejny polski biznes działający prężnie w USA – software house wyspecjalizowany w technologii React od Mety. Bracia Karwatkowie zanotowali exit jakich mało. Tysiące złotych zamienili w miliony.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Czym polski software house przekonał do inwestycji globalny fundusz i jak na tej transakcji skorzystali wspólnicy, którzy postanowili sprzedać udziały.
- Jakie plany wzrostu ma firma, z pomocą inwestora, i w jaki sposób zamierza to osiągnąć.
- Co umożliwiło założycielom Callstacka zbudowanie firmy atrakcyjnej dla inwestora przy półmiliardowej wycenie.
Polscy przedsiębiorcy technologiczni potrafią już sięgać po naprawdę duży, międzynarodowy kapitał – przykładami największych rund inwestycyjnych w ostatnim czasie jest 180 mld dolarów dla ElevenLabs (przy wycenie 3,3 mld dolarów) oraz 65 mln dolarów dla Iceye. Wciąż brakuje jednak spektakularnych exitów i pozyskiwania strategicznych inwestorów.
Przykład, że się da, dał właśnie Callstack – software house tworzący oprogramowanie na zlecenie, zatrudniający ponad 200 pracowników. Większościowy pakiet udziałów w spółce, przy wycenie ok. 500 mln zł, przejął wywodzący się z USA fundusz Viking Global Investors, który zarządza aktywami przekraczającymi 50 mld dolarów. Doradcą Callstacka w tej transakcji był Deloitte.
Inwestor na miarę ambicji
Założona w 2016 r. spółka wyspecjalizowała się w budowie aplikacji mobilnych w technologii React Native od Mety działającej w modelu Open Source (z otwartym kodem źródłowym). Rozwinęła się w błyskawicznym tempie. W latach 2021-2024 zwiększyła przychody z 28,4 do 127,9 mln zł, a zysk EBITDA z ok. 13 do ponad 47 mln zł. Rentowność netto w ubiegłym roku po raz kolejny przekroczyła 33 proc.
– Nasz model biznesowy pozostał niezmieniony, ale znacząco poszerzyliśmy ofertę o usługi w ekosystemie technologii React Native – teraz rozbudowujemy portfolio, weryfikując możliwości połączenia jej ze sztuczną inteligencją [AI – red.]. Wyróżniamy się na tle innych polskich software house'ów zarówno pod kątem rynków sprzedaży, jak i rentowności. Naszą główną przewagą jest tworzenie własnego IP [własności intelektualnej – red.] na otwartej licencji, w bardzo obiecującej technologii. W demokratycznym świecie tworzenia oprogramowania najważniejsza jest ekspertyza, a my szybko wyróżniliśmy się globalnie jako doświadczony gracz dostarczający najwyższą jakość. To pozwoliło nam budować firmę z pozycji prawdziwego specjalisty i tym przyciągnęliśmy uwagę inwestora. Amerykański fundusz idealnie pasował do naszej strategii, bo aż 90 proc. przychodów osiągamy w USA – komentuje Anna Lankauf, współzałożycielka Callstacka kierująca nim w latach 2016-2022.
– Zaczęliśmy rozglądać się za inwestorem, bo w pewnym sensie sięgnęliśmy sufitu i potrzebowaliśmy kolejnego impulsu. Od początku stawialiśmy przede wszystkim na USA, realizując międzynarodowe projekty. Działając z Polski, dochodzi się do momentu, w którym potrzeba równie ambitnego partnera z doświadczeniem, wiedzą i siecią kontaktów. Tomasz i Piotr Karwatkowie [inwestorzy zaangażowani od początku powstania firmy – red.] wciąż powtarzali nam, by zawsze otaczać się mądrzejszymi od siebie. Skoro naszym celem jest zbudowanie naprawdę gigantycznej firmy, to potrzebujemy gigantycznego inwestora takiego jak Viking – dodaje Mike Grabowski, drugi z założycieli Callstacka, odpowiedzialny za technologię.
Warto wiedzieć
Kolejna polska inwestycja topowego funduszu
Viking Global Investors to jeden z największych amerykańskich funduszy hedgingowych, działający od 1999 r. Zarządza aktywami o wartości przekraczającej 50 mld dolarów. Gros tej kwoty inwestuje na giełdzie, przede wszystkim w największe firmy pokroju Amazona, Adobe czy Microsoftu. Kilkanaście miliardów dolarów przeznaczył już jednak na dziesiątki prywatnych spółek.
– Założyciel Vikinga, Andreas Halvorsen, wywodzi się ze „stajni zarządzających” stworzonej przez Juliana Robertsona, legendarnego założyciela funduszu Tiger Management Corp. Pomógł on co najmniej kilkunastu swoim wychowankom i byłym pracownikom w założeniu funduszy, przekazując wiedzę i kapitał na start. Wyniki Vikinga nie zaliczają się do ścisłej światowej czołówki, ale są zdecydowanie powyżej przeciętnej. Mimo że jest on kojarzony głównie z inwestycjami giełdowymi, ma mocne ramię venture inwestujące w mniejsze, nienotowane firmy z branży m.in. cyberbezpieczeństwa, usługowej i ochrony zdrowia – mówi Piotr Żółkiewicz, zarządzający funduszem Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ.
Fundusze tej skali co Viking inwestujące w Polsce można policzyć na palcach. Callstack jest dla niego drugim projektem w naszym kraju. Jesienią 2024 r. zainwestował 50 mln dolarów (przy wycenie 165 mln dolarów przed korektą m.in. o dług) w Humanevę Group zajmującą się badaniami klinicznymi.
– Po pierwsze, Viking to fundusz hedgingowy, który dokładnie analizuje cały rynek – due diligence naszej spółki trwało prawie rok. Po drugie, fundusz reinwestuje swoje zyski z giełdy w obszarze private equity, a nie korzysta z kapitału zewnętrznych inwestorów. Dzięki temu nie jest zobowiązany do zwrotu środków w określonym terminie, jak to bywa w typowych funduszach PE. Po trzecie, Viking nie ma ambicji przejmowania kontroli nad spółką ani wprowadzania własnych rozwiązań, co często jest standardem w dużych funduszach PE – w ten sposób Tomasz Dąbrowski, prezes Humanevy, uzasadniał wybór tego inwestora.
Wyjątkowo udana inwestycja
Przedsiębiorca pozostaje zaangażowany w firmę kapitałowo i operacyjnie. Będzie prowadził ją dalej z Krisem Lisem (obecnym prezesem).
– Świadomie pozostałem w firmie jako udziałowiec, to nie był wymóg inwestora. Gdy zastanowiłem się, co chciałbym robić dalej, to dalsze rozwijanie Callstacka było oczywistym wyborem. Mamy świetny zespół, mnóstwo do zrobienia i jasno wytyczoną drogę. Chcę dalej nią podążać. Inwestycja tej klasy inwestora w polską firmą sama w sobie była dla mnie sygnałem, że budujemy coś wyjątkowego, więc warto się angażować – wyjaśnia Mike Grabowski.
Udziały sprzedali natomiast m.in. bracia Karwatkowie. Na samym starcie zainwestowali kilkadziesiąt tysięcy złotych, a jeszcze na koniec 2024 r. należało do nich 30 proc. udziałów (przy wycenie ok. 500 mln zł taki pakiet był wart ok. 150 mln zł). Ze spółki wycofała się także Anna Lankauf, do której należała jedna czwarta udziałów.
– Najlepiej idzie mi zakładanie firm od zera i skalowanie ich aż do osiągnięcia tzw. product-market fit [dopasowania produktu do potrzeb klientów – red.]. Chcę wykorzystać swoje doświadczenie zarówno jako inwestorka, jak i osoba aktywnie angażująca się w budowanie kolejnych przedsięwzięć własnymi rękami. Dostrzegam bardzo ciekawy moment na rynku – zmienia się sposób, w jaki firmy działają i się rozwijają. Chcę w tym uczestniczyć i przyczyniać się do wzrostu globalnej konkurencyjności polskich przedsiębiorców. Bliskie mi są również tematy związane z tzw. pozytywnym wpływem społecznym, więc zamierzam poświęcić uwagę również im – mówi Anna Lankauf.
Miniwywiad
Cenna lekcja dla polskich przedsiębiorców
XYZ: Ile trzeba zainwestować w firmę, by mogła osiągnąć wartość 500 mln zł?
Tomasz Karwatka, współzałożyciel Catch the Tornado: To była dla mnie i Piotra, mojego brata, symboliczna inwestycja – kilkadziesiąt tysięcy złotych. Firma nie potrzebowała już później ani jednej dodatkowej złotówki od inwestorów. Połączyliśmy ze sobą Anię i Mike’a, gdy technologia React Native jeszcze raczkowała, zapewniliśmy kapitał na start i wspieraliśmy ich na kolejnych etapach rozwoju. Jestem pod wrażeniem zwłaszcza tego, jak Ania kierowała tą firmą przez lata. To świetny przykład i inspiracja dla innych kobiet, bo branża technologiczna pozostaje zdominowana przez mężczyzn.
Jaka lekcja z rozwoju Callstacka płynie dla polskich przedsiębiorców technologicznych?
Głównie taka, że dostrzeżenie na samym początku trendu, który może przerodzić się w coś dużego, i kurczowe trzymanie się niszy popłaca. Nazywamy to z Piotrem „chwytaniem tornada”. Callstack nie jest typowym polskim software housem, który ma 20 specjalizacji, czyli w zasadzie robi wszystko. Wyspecjalizował się w technologii React Native, która pozwala tworzyć aplikacje mobilne szybciej i lepiej, niż wcześniej było to możliwe. Poza tym zarówno Ania, jak i Mike, od początku byli zdeterminowani, by obsługiwać głównie duże firmy w USA. To nietypowe podejście, bo wśród polskich przedsiębiorców niestety wciąż dominuje przekonanie, że warto zacząć od klientów z rodzimego rynku, zebrać doświadczenie i dopiero ruszać z międzynarodową ekspansją. Tylko że wtedy jest już często za późno, bo konkurencja z USA, dzięki lepszemu dostępowi do większego finansowania, już stworzyła coś podobnego.
Jak daleka droga przed polskim rynkiem, by tego typu transakcje spowszedniały?
Bardzo chciałbym już nudzić się tego typu exitami. Przed polskim sektorem wciąż jednak lata wytężonej pracy. Sądzę, że możemy potrzebować jeszcze jednego pokolenia. Divante, w którym Ania i Mike wcześniej pracowali [firmę przejął branżowy inwestor w 2022 r. przy wycenie ok. 260 mln zł – red.] i Callstack dzieli osiem lat, więc wychowankowie Ani i Mike’a mogą niedługo sami rozwinąć duże, wartościowe biznesy. W ostatnich latach powstały już takie perspektywiczne spółki jak ElevenLabs czy Wordware, więc może potrzeba jeszcze mniej więcej dekady, nim tego typu firm będzie więcej.
Azja, USA i poszerzenie oferty
Mike Grabowski przyznaje, że Viking zapewnia jednocześnie niemal nieograniczony dostęp do kapitału – wystarczy odpowiednie uzasadnienie kolejnych inwestycji – oraz swobodę w dalszym kształtowaniu firmy.
– Nie musimy podążać żadnym utartym schematem mimo współpracy z funduszem private equity. To my z Krisem pozostajemy za sterem i wyznaczamy kierunek. Bierzemy pod uwagę m.in. dokonywanie przejęć, ale tylko w zakresie firm i produktów naprawdę dobrze wpisujących się w potrzeby rynku. Jeśli takie znajdziemy, inwestor jest w stanie zapewnić niezbędne finansowanie – tłumaczy przedsiębiorca.
Pomysły na to, jak najlepiej wykorzystać wsparcie inwestora, już są. Przede wszystkim spółka chce jeszcze mocniej zaistnieć na amerykańskim rynku – przed nią wciąż ogromne pole do eksploracji. Równolegle rozwija obecność w Azji, gdzie dostrzega duży potencjał zwłaszcza w obszarze wyjątkowo popularnych tam tzw. super aplikacji jak np. WeChat (aplikacji łączących wiele różnych funkcji – komunikacyjnych, zakupowych itd.). Callstack zamierza, z pomocą inwestora, co najmniej utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju.
– Sprzyja nam to, że technologia React Native istnieje już od dziesięciu lat, więc coraz więcej firm – zwłaszcza dużych, klasy enterprise – podejmuje próby jej zastosowania albo robi do tego ponowne podejście. Wówczas jesteśmy dla nich idealnym partnerem. Ponadto technologia React ma wiele odnóg, nie ogranicza się tylko do aplikacji mobilnych. Dostarczamy kompletne rozwiązania na różne platformy, w tym także na mniej oczywiste jak Smart TV czy konsole. Technologie z rodziny React znajdują dziś zastosowanie w całym ekosystemie komunikacji cyfrowej. Warto też zwrócić uwagę na rozwój dużych modeli językowych, które przyspieszają upowszechnienie wdrożenia technologii React. Same modele nie wystarczą do budowy produktów końcowych, więc zwiększają zapotrzebowanie na nasze usługi i wiedzę – mówi Mike Grabowski.

Droga do globalnego sukcesu
Przedsiębiorca podkreśla, że nie ma jednej odpowiedzi, jaką drogę trzeba przejść, by osiągnąć sukces w postaci przekonania do inwestycji taki fundusz jak Viking. Z jego perspektywy kluczowe było to, że od samego początku chciał tworzyć firmę skoncentrowaną na amerykańskim rynku i tego się trzymał.
– Chodzi jednak nie tylko o szukanie tam klientów, tylko o stanie się częścią tamtejszego środowiska – uczestniczenie w spotkaniach, robienie wspólnych projektów itd. Inwestycja Vikinga może być dla mnie motywacją, by jeszcze częściej przebywać za granicą i lepiej zrozumieć sposób myślenia amerykańskich przedsiębiorców, inwestorów czy menedżerów. Niemniej w ciągu dekady naprawdę dużo się zmieniło i mam wrażenie, że pozbyliśmy się w Polsce kompleksów. Mamy naprawdę świetnych specjalistów i potencjał tworzenia globalnych biznesów – podsumowuje Mike Grabowski.
Zdaniem eksperta
Oby więcej takich historii
Inwestycja w Callstacka to również przykład pozytywnego wpływu tzw. seryjnych przedsiębiorców i inwestorów na budowę ekosystemu technologicznego w Polsce. Divante, za którym stali bracia Karwatkowie, stało się „inkubatorem” wielu technologicznych biznesów – w tym Callstack, Alokai (dawniej Vue Storefront) czy OpenLoyalty. Analogicznie na Litwie założyciele NordSecurity stworzyli hub do budowy innowacyjnych produktów technologicznych, na których bazie powstały kolejne firmy – Hostinger, Oxylabs czy Nexos.ai.
Mam nadzieję, że podobnych historii będzie w Polsce więcej i przedsiębiorcy, którzy z sukcesem sprzedali biznesy, będą mocno wspierać, służyć radą i inwestować w ciekawe technologiczne projekty. Są, obok inwestorów venture capital i private equity, bardzo istotnym elementem ekosystemu.
Główne wnioski
- Inwestor
W latach 2021-2024 Callstack zwiększył przychody z 28,4 do 127,9 mln zł, a zysk EBITDA z ok. 13 do ponad 47 mln zł. Taka dynamika rozwoju oraz unikatowa pozycja w obszarze tworzenia aplikacji z wykorzystaniem technologii React Native przekonała do inwestycji globalny fundusz z USA zarządzający aktywami wartości przekraczającej 50 mld dolarów. Wykupił część dotychczasowych udziałowców polskiej firmy, wyceniając ją na ok. 500 mln zł. - Plany
Mike Grabowski pozostał zaangażowany w firmę operacyjnie i kapitałowo, choć miał też inną opcję. Dalsze prowadzenie biznesu było dla niego oczywistym wyborem. Udziały sprzedała natomiast Anna Lankauf, która zamierza angażować się w tworzenie od zera następnych spółek. Chce też działać jako inwestorka i zaangażować się w tematy związane z tzw. pozytywnym wpływem społecznym. - Cele
Callstack chce z pomocą inwestora co najmniej utrzymać dynamikę rozwoju. Przestrzeń do wzrostu widzi w dalszym rozwoju nie tylko w USA, ale też w Azji, gdzie dostrzega duży potencjał zwłaszcza w obszarze wyjątkowo popularnych tam tzw. super aplikacji jak np. WeChat. Sprzyja mu to, że technologia React Native istnieje już od dziesięciu lat, więc coraz więcej firm – zwłaszcza dużych, klasy enterprise – podejmuje próby jej zastosowania albo robi do tego ponowne podejście. Wówczas Callstack jest dla nich idealnym partnerem.



