Carsharing zwija się w Polsce. Co poszło nie tak?
Spółka Panek z końcem marca zakończyła usługę wynajmu aut na godziny. Swoją działalność w ostatnich latach zamknęły również inne polskie firmy carsharingowe. Dlaczego to, co z powodzeniem funkcjonuje na Zachodzie, nie sprawdza się w Polsce? Co mówią eksperci o przyczynach niepowodzenia tej usługi?


Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaki był powód zawieszenia usługi Panek Carsharing.
- Jak radzą sobie inne firmy z tej branży, i jak ta usługa rozwija się za granicą.
- Co mówią eksperci o przyczynach niepowodzenia usługi.
Panek, firma specjalizująca się m.in. w krótkoterminowym wynajmie samochodów, ogłosiła w marcu zawieszenie tej usługi, świadczonej pod nazwą Panek Carsharing. Ostatni dzień jej działania przypadł na 29 marca, o czym poinformowano na stronie internetowej.
„W 2024 r. usługa ta wygenerowała zaledwie około 20 proc. naszych przychodów i nie była dla nas wystarczająco zyskowna. Kluczowe powody rezygnacji z carsharingu to m.in. bardzo wysokie szkody wynikające z nieprawidłowego użytkowania pojazdów, brak ulg dla operatorów oraz rosnące koszty ubezpieczeń dla samochodów współdzielonych” – przekazała firma w oficjalnym komunikacie.
Usługa, oparta na wynajmie auta na godziny lub minuty, miała być alternatywą dla taksówek i komunikacji miejskiej. Innymi słowy – wygodnym sposobem poruszania się po mieście. W ofercie znajdowały się zarówno samochody osobowe, jak i dostawcze. Stawki zaczynały się od kilkudziesięciu groszy za minutę, a użytkownik ponosił jedynie koszty wynajmu. Paliwo było wliczone w cenę, co miało stanowić dodatkową zachętę. System działał od 2017 r. w sześciu dużych miastach: Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Trójmieście, Warszawie i Wrocławiu.
Po rezygnacji z wynajmu aut na minuty i godziny, Panek zapowiada, że skupi się na wynajmie pojazdów na doby. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek powróci do krótkoterminowego carsharingu. Podobne problemy dotykają także innych operatorów działających na polskim rynku.
Kryzys na rynku carsharingu
W 2022 r. z carsharingu korzystało na świecie 123,4 mln osób – podaje PIE za raportem Global Carsharing Telematics Market Report. Najdynamiczniej rozwija się Europa Zachodnia – zwłaszcza Niemcy, gdzie na początku 2025 r. działało niemal 300 operatorów carsharingu. Liczba pojazdów i lokalizacji nadal rośnie. Obiecującymi rynkami pozostają również Francja i Holandia.
W Polsce sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej. W ostatnich latach z rynku wycofało się wiele firm o podobnym profilu. PIE podaje, że w latach 2015–2022 w Polsce było pięć razy więcej nieudanych niż udanych wdrożeń carsharingu.
Pandemia i związane z nią ograniczenia z pewnością nie pomogły firmie InnogyGo, której flota liczyła blisko 400 samochodów. Wcześniej z rynku zniknęła także wrocławska Vozilla, traktowana przez operatora raczej jako projekt pilotażowy. Firma oferowała pojazdy elektryczne, z których w ciągu dwóch lat skorzystało około 60 tys. użytkowników.
Podobny los po dwóch latach funkcjonowania spotkał trójmiejską firmę MiiMove. Jej flota początkowo liczyła 200, a potem około 400 samochodów dostępnych w systemie wynajmu na minuty. Z polskiego rynku wycofała się również litewska firma Citibee. Litwini specjalizowali się początkowo w wynajmie samochodów dostawczych, a później także hulajnóg elektrycznych. Jej działalność również zakończyła się po zaledwie dwóch latach.
Na tym mało optymistycznym tle pozytywnie wyróżnia się firma Traficar. Obecnie dysponuje największą flotą carsharingową w Polsce – to niespełna 5 tys. pojazdów, dostępnych w 28 miastach. Traficar notuje systematyczne wzrosty – tylko w 2023 r. powiększył swoją flotę o 60 proc.

Innym, często mniejszym firmom nadal jednak nie udaje się przebić. Dlaczego?
Dlaczego carsharing przegrywa z tanimi taksówkami?
– Zamknięcie Panek Carsharing wpisuje się w szerszy trend weryfikacji tzw. sharing economy. Upowszechnienie smartfonów umożliwiło rozwój wielu nowych usług opartych na natychmiastowym dostępie do sieci i geolokalizacji. Gdy wybór pada między tanią taksówką a droższym autem do samodzielnego prowadzenia, konsumenci zwykle wybierają to pierwsze – mówi Jacek Grzeszak, współzałożyciel stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Jak dodaje, warto zwrócić uwagę na politykę transportową polskich miast – i pośrednio całego państwa.
Jeśli posiadanie auta nie generuje wysokich kosztów, trudno mówić o barierach w jego użytkowaniu. Trudno wtedy oczekiwać, że wynajem auta na minuty będzie bardziej opłacalny niż utrzymywanie własnego pojazdu – zauważa Jacek Grzeszak.
Zdaniem eksperta
Michał Wolański dla XYZ o powodach fiaska Panek Carsharing:
Osoby korzystające z samochodów współdzielonych muszą poszukiwać miejsca do parkowania, co trwa długo i ma bardzo duże znaczenie dla wyboru środka transportu. Nie można oczywiście zapomnieć o innych czynnikach, takich jak duża liczba zniszczeń, niechęć Polaków do współdzielenia i brak innych udogodnień, takich jak np. korzystanie z bus pasów (dostępnych dla taksówek).
Z pewnością Polacy mają duże przywiązanie do własności. Jeśli chodzi o promocję, to wydaje mi się, że udało się stworzyć rozpoznawalną markę i produkt – jednak przy relatywnie wysokiej cenie w stosunku do konkurencji trudno było przekonać użytkowników do regularnego korzystania z usługi.
Dlaczego carsharing działa za granicą? Po pierwsze, taksówki – w tym Uber – są tam droższe z uwagi na regulacje. Po drugie, w miastach obowiązują preferencje dla carsharingu w ruchu ulicznym. Wreszcie, po trzecie, system działa od lat, co pozwala na większą liczbę wypożyczeń na pojazd dziennie, a tym samym – obniżenie kosztów
Jeśli w Polsce zaczniemy wymagać od kierowców taksówek egzaminów zdawanych w kraju oraz odprowadzania składek ZUS, jak przy umowie o pracę, wtedy może pojawić się przestrzeń dla rozwoju usług współdzielonych. Na razie jednak bardziej opłaca się oferować współdzielony samochód… ale z kierowcą.

Główne wnioski
- W marcu Panek wycofał się z usługi wypożyczania aut na godziny i minuty. Firma tłumaczy tę decyzję zbyt niskimi przychodami i dużymi zniszczeniami samochodów.
- W ostatnich latach firm carsharingowych, które wycofały się z polskiego rynku, było więcej. Jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny, od 2015 r. do 2022 r. polski rynek carsharingu odnotował „pięciokrotnie więcej nieudanych niż udanych wdrożeń”. Inaczej jest jednak za granicą, gdzie ta usługa rozwija się z powodzeniem.
- Za fiasko usług carsharingowych w Polsce odpowiadają brak opłacalności względem posiadania własnego auta, a także brak odpowiedniej promocji tej usługi i niechęć Polaków do współdzielenia, uważają eksperci.