Chcemy całego życia – sztuka kobiet
Historia sztuki odrabia swoją zaległą lekcję zapomnianych, pominiętych lub celowo wykluczonych artystek. Instytucje publiczne uzupełniają swoje zbiory, a kolekcjonerzy budują nowy obraz naszych dziejów.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Czym różni się sztuka feministyczna od sztuki kobiet.
- Dzieła, których polskich artystek są aktualnie najchętniej kupowane przez kolekcjonerów.
- Jakie wątki porusza wystawa w PGS w Sopocie „Chcemy całego życia. Polska sztuka feministyczna”.
W 1971 r. ukazał się przełomowy esej Lindy Nochlin „Dlaczego nie było wielkich artystek?”. Mimo że od 50 lat zadajemy sobie to prowokujące pytanie, dopiero od kilku lat sytuacja kobiet w świecie sztuki zaczęła się realnie zmieniać, choć wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Świadome zainteresowanie sztuką kobiet przyszło wraz z licznymi zmianami optyki sceny artystycznej, a więc trendami kolekcjonerskimi. Około 2015 r. świat sztuki zapragnął czegoś innego, a w „innym” zawierało się to wszystko, czego do tej pory nie było lub było marginalne – pod względem technik, obszarów geograficznych i płciowości. W ten sposób poza klasycznym malarstwem i rzeźbą zaczęto interesować się materiałami do tej pory zaliczanymi do sztuki niższej czy też rzemiosła artystycznego jak tkanina, ceramika, szkło i mniej trwałe, efemeryczne działania.
Artysta kobieta
Statystyki, z których wynika, że w najważniejszych amerykańskich muzeach sztuka mężczyzn stanowi 87 proc., a np. w National Gallery w Londynie sztuka kobiet to jedynie 1 proc. całych zbiorów, sprawiły, że poszukiwania wielkich artystek przeprowadzono również w bliższej nam chronologicznie historii sztuki. W 2010 r. wspomniana National Gallery zorganizowała pierwszą solową wystawę kobiety – włoskiej malarki żyjącej na przełomie XVI i XVII w. Artemisii Gentileschi. Im bliżej naszych czasów, tym artystek jest więcej, choć wystawy kobiet nadal stanowią mniejszość.
Sto dzieł na trzech piętrach
Walka o równe traktowanie kobiet i mężczyzn przybierała różne formy. Jedną z nich była rozwijająca się od lat 70. sztuka feministyczna. Próbę pokazania tego zjawiska w Polsce podjął kolektyw kuratorski – SemFem: Anka Leśniak, Karolina Majewska-Güde, Paulina Olszewska, Agnieszka Rayzacher oraz Dorota Walentynowicz. Na trzech piętrach Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie zgromadzono prace blisko stu osób, których działalność można zaliczyć do kategorii sztuki feministycznej, mimo że często same tak o sobie nie myślą. Ukazuje to praca Anki Leśniak prezentowana na wystawie jako intro do głównej przestrzeni, która jest zapisem rozmów z artystkami z lat 2000. Poza Ewą Partum, która rozumiała, czym jest sztuka feministyczna, żadna z artystek nie wiąże swoich działań z tą kategorią.
Tak przekrojowej wystawy analizującej zjawisko sztuki feministycznej w Polsce jeszcze nie było. Na wystawie zgromadzono prace wykonane w bardzo różnych formach – są fotografie, prace wideo, zapisy performerów, tkaniny, obiekty, ale i tradycyjne malarstwo. Zebrane prace są dokumentacją zmieniającej się sytuacji społeczno-politycznej w kraju – walki o prawa kobiet do równych płac – obnażającej niski status artystek. Są prace o macierzyństwie, o przemocy, miłości.
– Sztuka feministyczna w każdym kraju jest nieco inna. W Niemczech włączana jest do sztuki alternatywnej, ponieważ tam wiele problemów kategorii feminizm zostało już przepracowane.Jednak oczywiście zauważalne są luki w historii sztuki. Dlatego w nową, przearanżowaną ekspozycję w Neue Nationalgalerie w Berlinie włączono wiele artystek, jak chociażby szwedzką abstrakcjonistkę Hilme af Klint, której prace są absolutnie prekursorskie w malarstwie nieprzedstawiającym – mówi Paulina Olszewska, kuratorka wystawy, często pracująca przy projektach z artystkami.
Wątki na wystawie się przenikają. Opowiadają spójną ponad pięćdziesięcioletnią historię walki o prawa kobiet. Hasła zawarte bezpośrednio w pracach lub ich przekazach, nie tracą na sile. „Twoje ciało to pole walki” (Your Body Is a Battleground) – hasło plakatu Barbary Kruger, amerykańskiej artystki feministycznej, które powstało w 1989 r. z okazji Marszu Kobiet w Waszyngtonie, jest wciąż aktualne.
Sztuka warta miliony
Sztuka kobiet, mimo że chętnie kupowana, wciąż jest szalenie niedoszacowana. Najwyżej wycenianą polską artystką jest Magdalena Abakanowicz, której rekordowe sprzedaże na poziomie 11 mln zł (ponad 13 mln zł z opłatami) odnotowano w 2021 r. w domach aukcyjnych Desa Unicum („Tłum III”, 1989) i Polswiss („Bambini”, 1998-1999). Były to instalacje wielofigurowe, trudno więc porównywać je do pojedynczej rzeźby. Kolejna – to malarka młodego pokolenia – Ewa Juszkiewicz, która dzięki reprezentacji w mega galerii Gagosian podbiła przede wszystkim rynek azjatycki. Jej „Portrait of a Lady” (After Louis Leopold Boilly) sprzedano za 1,56 mln dolarów na aukcji w Christie’s w Nowym Jorku. W czołowej trójce jest też Alina Szapocznikow, jej „Ptak” został sprzedany w 2016 r. za 1,7 mln zł.
– Kobiety mają bardzo mocną pozycję na rynku. Jednak treści emancypacyjne zawarte w sztuce kobiet bliższe są kolekcjonerkom i to częściej kobiety niż mężczyźni tworzą kolekcje skupione wokół sztuki feministycznej – mówi Agnieszka Rayzacher, właścicielka galerii lokal_30, jedna z kuratorek sopockiej wystawy.
Mężczyźni chętnie kupują dzieła artystek, ale już niekoniecznie sztukę feministyczną, która wcale nie musi być tworzona przez kobiety, co było widoczne również na sopockiej wystawie – pokazano prace Zbigniewa Libery, Pawła Żukowskiego, czy Krzysztofa Wodiczki.
Ten feminizm w sztuce zwłaszcza młodego pokolenia jest doceniany przez rynek. Prace młodych malarek takich jak Agata Słowak, Karolina Jabłońska czy Monika Falkus opowiadające o cielesności, seksualności i tożsamości osiągają sześciocyfrowe kwoty.
Polskie królowe
Polskie instytucje sztuki czeka ewaluacja kolekcji pod kątem obecności artystek. Na pokazie towarzyszącym otwarciu budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN) w Warszawie w październiku tego roku zaprezentowano tylko prace artystek. Joanna Mytkowska, dyrektorka MSN, tłumaczy to potrzebą odrobienia przez placówki publiczne zaległości z uważności na polskie artystki. Zapowiedziane kolejne wystawy również mają w dużej mierze być poświęcone sztuce kobiet.
Podobne deklaracje złożyła Małgorzata Omilanowska-Kiljańczyk, nowa dyrektorka Zamku Królewskiego w Warszawie, która prezentując plany na kolejne lata, podkreślała potrzebę opowiedzenia historii polskich królowych, a nie tylko naszych władców.
Wszystko zatem wskazuje na to, że nie tylko artystki, ale kobiety w ogóle będą obecne w najbliższych latach w prywatnych kolekcjach i na rynku sztuki.
Wystawa „Chcemy całego życia. Feminizm w sztuce polskiej” w PGS w Sopocie trwa do 31 stycznia 2025 r.
Wystawie towarzyszy książka z tekstami.
Główne wnioski
- Sztuka kreowana przez kobiety jest aktualnie jednym z najgorętszych trendów kolekcjonerskich, przy czym ceny ich dzieł wciąż nie są tak wysokie, jak w przypadku sztuki tworzonej przez mężczyzn.
- Sztukę feministyczną tworzą nie tylko kobiety. Na sopockiej wystawie pokazano też prace Zbigniewa Libery, Pawła Żukowskiego, czy Krzysztofa Wodiczki.
- Wystawa w PGS „Chcemy całego życia. Polska sztuka feministyczna” opowiada o przemianach sztuki feministycznej w naszym kraju.