Co dalej z Kredobankiem, czyli egzamin z zarządzania w czasie wojny
Jakub Karnowski, były prezes PKO TFI, od dwóch miesięcy zasiada w zarządzie ukraińskiego Kredobanku i czeka na egzamin, który pozwoli mu objąć funkcję prezesa. Opowiada o zarządzaniu w czasach wojny, potrzebnych do działania gwarancjach kredytowych i nadchodzącej prywatyzacji sektora bankowego.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaki egzamin musi zdać Jakub Karnowski, by objąć stanowisko prezesa Kredobanku.
- W jakim celu poleciał do Waszyngtonu na coroczną konferencję Banku Światowego.
- Dlaczego Kredobank porzuca na razie wielkie strategie.
21 października rozpoczęła się w Waszyngtonie coroczna konferencja Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Decydenci rozmawiają o gospodarce i rozwoju międzynarodowym. Na wydarzenie pojechał Jakub Karnowski z ukraińskiego Kredobanku, należącego do PKO BP największego polskiego kredytodawcy. W stolicy Stanów Zjednoczonych chce m.in. podpisać umowę z DFC, amerykańską agencją finansowania rozwoju, a także rozmawiać z instytucjami rozwoju o strategicznej współpracy przy finansowaniu Ukrainy.
Karnowski czeka na egzamin
Jakub Karnowski 19 sierpnia został pierwszym wiceprezesem Kredobanku. Docelowo ma zostać szefem instytucji, ale by było to możliwe, musi jeszcze uzyskać zgodę Narodowego Banku Ukrainy (NBU). Czeka na wyznaczenie terminu egzaminu z prawa i znajomości języka ukraińskiego. Prezes PKO TFI w latach 2008-2012 zna wprawdzie rosyjski, ale to nie wystarczy. Porozumiewał się w tym języku podczas dotychczasowej pracy w Ukrainie. Od 2018 r. zasiadał w radach nadzorczych ukraińskiej poczty (Ukrposhta), od 2021 r. także w radzie tamtejszej kolei (Ukrzaliznytsia).
— Przy zatwierdzaniu kandydatur NBU jest bardzo restrykcyjny. Aby objąć stanowisko, konieczna była rezygnacja z dziesięciu rad nadzorczych: dwóch w Ukrainie i ośmiu w Polsce (m.in. spółek Allianza). Przekonuję teraz bank centralny, abym mógł chociaż pozostać pracownikiem Szkoły Głównej Handlowej (SGH), gdzie od 2022 r. opiekuję się m.in. kołem naukowym odbudowy Ukrainy. Uświadamiam NBU, że nie jest to działalność konkurencyjna — mówi Jakub Karnowski w pierwszym wywiadzie, od wejścia do zarządu Kredobanku.
Instytucja, którą prawdopodobnie niebawem oficjalnie pokieruje, obsługuje obecnie 618 tys. klientów detalicznych oraz 56 tys. małych i średnich przedsiębiorstw. Dysponuje 65 oddziałami i zatrudnia 1458 pracowników. Nie działa na terenach okupowanych przez Rosję (15 proc. terytorium Ukrainy), choć do 2014 r. miała sześć placówek na Krymie. Pod względem depozytów klientów detalicznych plasuje się na 12. miejscu w sektorze, biorąc pod uwagę wielkość aktywów (5,6 mld zł) jest dwa oczka niżej.
Rakiety i ataki hakerskie. Bank się broni
Prowadzenie banku w kraju, w którym toczy się wojna, jest dużym wyzwaniem.
— W piątek (11 października - red.) o godz. 23 mieliśmy alarm przeciwlotniczy we Lwowie. To dzieje się zwykle raz na kilka dni. 22 września rakieta uderzyła w budynek w Zaporożu, w którym znajduje się nasz oddział. Po trzech dniach placówka już działała — wyjaśnia Jakub Karnowski.
Od początku wojny całkowicie zniszczona została tylko jedna placówka — w Kijowie, trzy zniszczono częściowo, ale wszystkie już działają.
Wojna toczy się także w sferze internetowej.
— Kilka godzin przed piątkowym alarmem mieliśmy poważny atak hakerski z Rosji. Poradziliśmy sobie, tylko przez kilka godzin klientom nie działała aplikacja bankowa. Mimo tego zaufanie klientów do sektora bankowego pozostaje na bardzo wysokim poziomie — mówi Jakub Karnowski.
Mieliśmy poważny atak hakerski z Rosji. Poradziliśmy sobie, przez kilka godzin nie działała aplikacja bankowa
Jakub Karnowski, pierwszy wiceprezes Kredobanku
Niebawem do zarządu Kredobanku dołączy prawdopodobnie Adam Filutowski, doświadczony menedżer, który stał na czele PKP Informatyka i Mera-Systemy, producenta biletomatów, był też szefem IT w PKO TFI. W Kredobanku będzie zarządzać m.in. informatycznymi kryzysami.
Karnowski zapytany o strategię zarządzania bankiem, odpowiada, że trudno o niej mówić, skoro nie wiadomo, kiedy skończy się wojna i na jakich warunkach.
— Naszą przewagą konkurencyjną jest to, że jesteśmy polskim bankiem. W Polsce mieszka ponad milion Ukraińców, polskie firmy już szykują się do udziału w odbudowie Ukrainy. Nie mamy też problemu z płynnością, bo klienci nam ufają. Wiedzą, że stoi za nami PKO BP, którego aktywa są większe niż wszystkich działających w Ukrainie banków razem wziętych — odpowiada pierwszy wiceprezes Kredobanku.
Wskazuje, że jego celem jest dobre przygotowanie banku na moment po zakończeniu wojny.
— Gdy wojna się skończy, spadnie koszt ryzyka i ruszy fala inwestycji — zaznacza Jakub Karnowski.
Wtedy Kredobank chce stać się główną platformą polsko-ukraińskiej współpracy gospodarczej. Planuje podnieść limity kredytowe dla polskich przedsiębiorstw z obecnego poziomu 4 mln dolarów. Zapowiada też uruchomienie nowoczesnej aplikacji mobilnej.
Gdy wojna się skończy, spadnie koszt ryzyka i ruszy fala inwestycji
Jakub Karnowski
Korzysta z gwarancji kredytowych
W pierwszych tygodniach pracy Jakub Karnowski podpisywał m.in. porozumienia z międzynarodowymi i zagranicznymi podmiotami. Chodzi o gwarancje kredytowe na finansowanie bardziej ryzykownych obszarów, dzięki którym bank może uwolnić część kapitałów i finansować przedsiębiorstwa, które miałyby problem z pozyskaniem kapitału na rynkowych zasadach.
We wrześniu w Londynie Jakub Karnowski zawarł umowę z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju (EBOR). Na jej mocy instytucja pokrywa 50 proc. ryzyka kredytowego w nowym finansowaniu Kredobanku na łączną kwotę 100 mln euro. Warunkiem jest to, aby co najmniej 30 proc. kredytów dostały firmy z sektora rolnego.
W październiku Kredobank i konkurencyjny PrivatBank dostały z polskiego Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) łącznie 20 mln euro na gwarancje kredytowe, głównie na terenach w pobliżu działań wojennych. Chodzi o pomarańczową i czerwoną strefę, czyli tereny w odległości odpowiednio poniżej 50 km oraz pomiędzy 50 a 100 km od linii frontu.
To nie pierwsze takie instrumenty, z których korzysta Kredobank. Od początku wojny w 2022 r. bank otrzymał 265 mln zł gwarancji i z tej kwoty wykorzystał przy finansowaniu 169 mln zł. Co ważne, do tej pory nie realizowano tych gwarancji, bo na razie kredytobiorcy spłacają finansowanie w terminie.
Wojna ogranicza zainteresowanie kredytami
Kredobank pozostaje rentownym biznesem. Po II kwartale miał 97 mln zł zysku netto, o 11 proc. mniej niż rok wcześniej. Jego depozyty urosły w ujęciu rocznym o 9 proc. do 4,75 mld zł. Bank chce przyciągać klientów m.in. wysokim oprocentowaniem. Na początku października wprowadził do oferty specjalną lokatę na cztery miesiące, w której oprocentowanie w skali roku sięga 14 proc. To niewiele więcej niż główna stopa procentowa NBU (13 proc.).
Tak pozyskiwane pieniądze bank mógłby przeznaczyć na akcję kredytową, ale z powodu wojny popyt pozostaje na niewielkim poziomie. Spadła sprzedaż kredytów hipotecznych, m.in. dlatego, że buduje się dużo mniej nowych domów i mieszkań. Firmy nie biorą natomiast kredytów inwestycyjnych, bo wstrzymują się do zakończenia wojny. Kredobank, podobnie jak jego konkurenci, lokuje zatem pieniądze klientów np. w obligacje rządowe.
— W segmencie małych i średnich firm najpopularniejsze są kredyty obrotowe, potrzebne, by przetrwać. Działalność bankowa podtrzymywana jest przez gwarancje czy wsparcie z programu 5-7-9, w którym rząd dopłaca do oprocentowania kredytów udzielanych tutejszym firmom. Zwiększa to nasz apetyt na ryzyko. Trudno to jednak nazwać normalnym biznesem — podkreśla Jakub Karnowski.
Ukrainę czeka prywatyzacja banków
We wrześniu Ukraina zdecydowała o potrzebie prywatyzacji pięciu dużych dotychczas państwowych banków – na czele z PrivatBankiem. To największy bank w Ukrainie, który w grudniu 2016 r. został znacjonalizowany, bo groziła mu niewypłacalność. Wcześniej należał do oligarchy Ihora Kołomojskiego.
— Prywatyzacja trwa mimo wojny. Na platformie ProZorro niemal codziennie odbywają się przetargi różnych przedsiębiorstw. Rząd Ukrainy ma świadomość, że zdominowany przez państwowe firmy sektor bankowy potrzebuje prywatyzacji, m.in. po to, by wprowadzić tam profesjonalnych menedżerów odpowiedzialnych za rozwój instytucji. Również po to, by zapobiegać oligarchizacji — wyjaśnia Jakub Karnowski.
Rząd Ukrainy ma świadomość, że zdominowany przez państwowe firmy sektor bankowy potrzebuje prywatyzacji, m.in. po to, by wprowadzać tam profesjonalnych menedżerów
Jakub Karnowski
Przejmowanie banków w Ukrainie jest obecnie dość ryzykowną decyzją biznesową, ale w w przyszłości chętnych ze strony zagranicznych podmiotów może być dużo więcej. Czy Kredobank może uczestniczyć w tym procesie?
— Moją rolą jest monitorowanie tej sytuacji — ucina Jakub Karnowski.
Ukraińskie banki - nowoczesne i rentowne
Obecnie w Ukrainie działają 62 banki, w tym 19 należących do zagranicznych właścicieli. Większość graczy księguje wysokie zyski. Według danych NBU od stycznia do sierpnia 2024 r. osiągnęły one 106 mld hrywien zysku, o 11,6 proc. więcej niż przed rokiem. Ich wyniki podbijają głównie wysokie stopy procentowe - dochody odsetkowe urosły w tym czasie o 18,5 proc., do 231,6 mld hrywien.
Banki mają wysokie współczynniki kapitałowe (16,2 proc.), które dwukrotnie przekraczają narzucone minimum (8,5 proc.).
Swoim klientom udostępniają nowoczesne i intuicyjne aplikacje bankowe. Wykorzystują sztuczną inteligencję, by doradzać klientom i oferować im spersonalizowane produkty.
— Centralnym punktem bankowości detalicznej nie jest rachunek, ale karta płatnicza. Przelewy z karty na kartę są banalne, a rozliczenia są dużo prostsze. Zrobienie przelewu to kwestia kilku minut, ale już czas przelewu z karty na kartę liczy się w sekundach — wyjaśnia Jakub Karnowski.
Z drugiej strony banki muszą stawiać czoła wyzwaniom związanym z wojną. Chodzi głównie o trudne do przewidzenia decyzje polityków czy banku centralnego. 10 października parlament przyjął ustawę, zgodnie z którą banki w 2024 r. zapłacą 50-procentowy podatek od zysków (z efektem wstecznym od początku roku). To dwa razy więcej niż zapowiadana na ten rok stawka (25proc.).
— To nadzwyczajne działania podyktowane trwającą wojną. Sektor bankowy wspiera gospodarkę i to na różne sposoby — podsumowuje Jakub Karnowski.
Główne wnioski
- Jakub Karnowski pojechał do Waszyngtonu, by przekonywać instytucje rozwojowe do wspierania finansowania Ukrainy. Chce podpisać tam umowę o współpracy z amerykańską agencją DFC.
- Były prezes PKO TFI i PKP czeka na wyznaczenie terminu egzaminu z prawa i znajomości języka ukraińskiego. Zdany egzamin umożliwi formalne objęcie stanowiska prezesa Kredobanku.
- Bank mierzy się z atakami hakerskimi, ostatni wydarzył się 11 października, czego skutkiem był tymczasowy brak dostępu do aplikacji mobilnej. Niebawem do zarządu banku dołączy Adam Filutowski, który będzie odpowiadał za IT i reagowanie na ataki hakerskie.