Newsy Świat

Coraz trudniej o masło w Rosji. To tylko jeden z objawów przegrzewającej się gospodarki

W Rosji zaczyna brakować masła, a niedobory windują ceny. Według oficjalnych danych, od stycznia jego cena wzrosła już o ponad 25 proc. Tamtejsze media cytują producentów, którzy wyjaśniają, że jedną z przyczyn jest większe zapotrzebowanie na śmietanę związane ze wzrostem produkcji sera i lodów. W ten powód jednak trudno uwierzyć, a masło nie jest jedynym podstawowym produktem, którego ceny w Rosji w ostatnim czasie gwałtownie rosną.

Na zdjęciu widać kobietę robiącą zakupy w sklepie w Rosji
Na zdjęciu ze stycznia 2024 r. kobieta robiąca zakupy w jednym z moskiewskich supermarketów. Fot./PAP/EPA/Maxim Shipenkov

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak szybko rosną ceny masła w Rosji oraz jak tłumaczą to sami Rosjanie.
  2. Dlaczego Centralny Bank Rosji zdecydował się w październiku podnieść stopy procentowe aż do poziomu 21 proc.
  3. O czym tak naprawdę może świadczyć decyzja o kolejnej podwyżce stóp procentowych.

Oficjalne dane Rosstatu (rosyjskiego odpowiednika GUS) wskazują, że ceny masła w Rosji wzrosły od początku stycznia do końca października 2024 roku o 25,7 proc. Z kolei Stowarzyszenie Producentów Rusprodsojuz szacuje wzrost na 20 proc., podając, że obecnie kilogram masła kosztuje 1000 rubli, czyli ok. 40 zł.

Dla porównania, minimalne wynagrodzenie w Rosji wynosi od 1 stycznia nieco ponad 19,2 tys. rubli, czyli około 770 zł, a średnia płaca (dane za lipiec 2024 roku) to 89 tys. rubli, czyli ok. 3580 zł. Przeciętny Rosjanin płaci więc za masło mniej więcej tyle, co Polak, choć jego dochody są znacznie niższe.

Masło najnowszym przedmiotem pożądania w Rosji

Oficjalnie powodem wzrostu cen masła są „rosnące koszty produkcji oraz znaczny wzrost popytu na sery i lody.”

– Lody i sery to jeden z powodów, dlaczego mamy napiętą sytuację na rynku masła. Ich konsumpcja znacząco wzrosła, co zwiększyło zapotrzebowanie na śmietanę – stwierdził cytowany przez Ura.ru szef stowarzyszenia producentów nabiału Sojuzmołoko, Artem Bełow.

Rosyjskie władze starają się pokazać, że podejmują działania, aby rozwiązać problem. W oficjalnym komunikacie poinformowano, że Rosja rozpoczęła w październiku import masła ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Turcji.

Lody i sery to jeden z powodów, dlaczego mamy napiętą sytuację na rynku masła. Ich konsumpcja znacząco wzrosła, co zwiększyło zapotrzebowanie na śmietanę.

Rzeczywiste problemy mogą być jednak znacznie poważniejsze. Jak zauważa wydawany w Amsterdamie niezależny „The Moscow Times”, w odpowiedzi na falę kradzieży masła rosyjskie supermarkety zaczęły pakować kostki masła do plastikowych pojemników zabezpieczających.

Zdjęcia tych zabezpieczonych kostek masła krążą również w mediach społecznościowych.

Mimo że masło stało się symbolem narastającej inflacji w Rosji, największy wzrost cen odnotowano w przypadku ziemniaków, które od początku 2024 r.u podrożały o 56,4 proc.

Stopy procentowe w górę. Rosyjskiej gospodarce „grozi przegrzanie”

Ogólna inflacja jest znacznie niższa. Według szacunków Centralnego Banku Rosji z 21 października, we wrześniu inflacja zbliżyła się do 10 proc., choć na koniec roku prognozowany jest poziom 8-8,5 proc. Mimo tych szacunków Bank Rosji 25 października podniósł główną stopę procentową o 200 punktów bazowych, osiągając poziom 21 proc.

W komunikacie wyjaśniającym tę decyzję zaznaczono, że „inflacja pozostaje znacznie powyżej lipcowej prognozy, a oczekiwania inflacyjne rosną”. Dodatkowo „wzrost popytu wewnętrznego znacznie przewyższa możliwości zwiększenia podaży towarów i usług”, a „dodatkowe wydatki fiskalne oraz przewidywany wzrost deficytu budżetu federalnego w 2024 r. mają skutki proinflacyjne”.

Słowo „wojna” nie pojawia się w komunikacie, jednak profesor finansów Alexander Mertens, w komentarzu dla „The Atlantic Council”, zauważa, że decyzja o kolejnej podwyżce stóp procentowych jest dowodem na to, że „rosyjskie władze mają trudności z zarządzaniem gospodarką w warunkach wojennych, której grozi przegrzanie pod wpływem rosnącej inflacji, sankcji i rekordowych wydatków obronnych”.

Zdaniem Mertensa, choć nie ma obecnie mowy o całkowitym załamaniu, długoterminowe perspektywy gospodarcze kraju są coraz bardziej niepewne, a administracja Putina będzie miała trudności zarówno z kontynuowaniem wojny, jak i jej zakończeniem. To dlatego, że gigantyczny wzrost wydatków wojskowych w Rosji „wzbogacił elity i pobudził popyt wewnętrzny”.

„Jeśli wojna się skończy, ten bodziec fiskalny ustanie, co może prowadzić do spadku realnych dochodów większości społeczeństwa, a w konsekwencji do wzrostu napięć społecznych, które mogą zagrozić stabilności reżimu” – dodaje Mertens.

Główne wnioski

  1. Oficjalna inflacja w Rosji ma być niższa od 10 proc., jednak wzrosty cen podstawowych produktów są znacznie większe, co przyznaje sam rosyjski aparat państwowy.
  2. Mocno poruszony inflacją zdaje się być też Centralny Bank Rosji, który podwyższył w październiku stopy procentowe aż o 200 punktów bazowych do poziomu 21 proc.
  3. To dowód na to, że rosyjskie władze mają trudności z zarządzaniem gospodarką w warunkach wojennych – stwierdza profesor finansów Alexander Mertens, w komentarzu dla „The Atlantic Council”.