Czego biznes może nauczyć się od mistrza olimpijskiego? Lekcje Mateusza Kusznierewicza
Już w swoim pierwszym olimpijskim starcie wywalczył złoty medal. Miał 21 lat i potrzebował dużo motywacji, by nadal żeglować na najwyższym poziomie. Dziś Mateusz Kusznierewicz nadal jest aktywnym żeglarzem, a oprócz tego także mówcą motywacyjnym. Jak przekonuje – biznes może bardzo dużo nauczyć się od sportu.
Z tego odcinka dowiesz się…
- Czego według Mateusza Kusznierewicza biznes może nauczyć się od sportu?
- Ile mistrz olimpijski z Atlanty wydaje rocznie na żeglarstwo?
- Jaka jest codzienna poranna rutyna Mateusza Kusznierewicza?
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
Swoją karierę olimpijską Mateusz Kusznierewicz zakończył po igrzyskach w Londynie w 2012 roku. Z żeglarstwem się jednak nie rozstał. W tym roku, w duecie z Brazylijczykiem Bruno Pradą, wywalczył srebrny medal mistrzostw świata w klasie Star.
– Dziabnęliśmy srebro i jestem zachwycony, że jeszcze w takim wieku nadal mogę. Jestem cały czas
sportowcem. Cały czas się ścigam pomimo, że te kampanie olimpijskie, które były tak intensywne i tak fantastyczne, mam już za sobą. Nadal jestem przede wszystkim żeglarzem – mówi Mateusz Kusznierewicz.
Żeglarstwo nie jest tanią dyscypliną, co potwierdza roczny budżet Mateusza Kusznierewicza.
– Na tych łódkach, na których żegluję, to jest około miliona złotych. Co nie jest małym budżetem biorąc pod uwagę, że pływam tydzień, pięć dni w miesiącu. Na różnych łódkach. A więc muszę gdzieś indziej zarabiać pieniądze, żeby móc tam inwestować. I żeby móc się cieszyć tym, co robię – mówi.
Motywacja, zasoby, odbudowa
Jedną z głównych pozasportowych aktywności Mateusza Kusznierewicza są przemowy motywacyjne - power speeche. Opowiada w nich o swoich doświadczeniach sportowych i tłumaczy jak przekuć je w sukcesy biznesowe.
– Sportowcy muszą bardzo szybko odbudować się po przegranej. Szczególnie jak zaraz mamy kolejny wyścig. Tutaj nam źle poszło, 15 minut przerwy i zaraz następny problem. Tak też jest w biznesie. Bardzo często nad czymś pracujemy, zaraz kolejne spotkanie i dostajemy jakąś bardzo złą wiadomość. No co z tym zrobić, jak sobie dać z tym radę? – mówi Kusznierewicz.
Jak dodaje, inny wspólny element sportu i biznesu to zasoby. One najczęściej nie zmieniają się po jakimś jednym zdarzeniu. A więc trzeba mieć odpowiedni mindset, żeby móc raz jeszcze podjąć wyzwanie.
Sam też się poddał, gdy na igrzyskach w Sydney w 2000 roku zajął 4. miejsce. Z kolejnych igrzysk znów przywiózł medal – tym razem brązowy.
– Zawsze jak osiągamy sukces, to mówię: super, gratulacje, krótka celebracja nawet powinna być. Ale zawsze dodaję: słuchajcie, to jest tylko dowód na to, jaki drzemie w nas potencjał. Czyli ile możemy jeszcze osiągnąć, ile możemy jeszcze zrobić. Nie wiadomo co to będzie, czy nam się uda, czy to zrobimy, czy nie, ale warto próbować, warto mieć motywację. To jest moja metoda – przekonuje Mateusz Kusznierewicz i podkreśla, że tak w sporcie jak i biznesie, nawet ze swoich słabości można uczynić atut.
– Mam chorobę morską. Pomimo, że to moja słabość, to wykorzystuję ją jako swoją supermoc, siłę, przewagę. Dzięki niej mam błędnik bardzo mocno rozbudowany i czuję przechyły dużo lepiej niż moi konkurenci. Mówię o tym, że widzę wiatr kolorami – opowiada.
Zaczyna się od spaceru
– Mam dzisiaj 50 lat. Uważam, że jestem w połowie swojej kariery sportowej. Chcę dbać o swoje zdrowie, o długowieczność. Longevity jest dla mnie bardzo ważne i chcę być w dobrej formie – mówi Mateusz Kusznierewicz.
W zachowaniu formy ma pomóc zdrowa rutyna. Od pewnego czasu każdy dzień mistrza olimpijskiego z Atlanty rozpoczyna się od szklanki ciepłej wody i spaceru.
– Codziennie wychodzę na poranny spacer, bo odkryłem, że to jest coś fantastycznego. Spacer to najprostsza rzecz, jaką możemy zrobić dla swojego zdrowia. Wystawić się na naturalne światło dzienne – tego nam bardzo brakuje teraz, szczególnie jesienią i zimą. To udowodnione naukowo, że jeżeli wpuścimy do naszego mózgu naturalne promienie światła przez oczy – nie przez szyby samochodu, nie przez okulary, tylko właśnie naturalnie – to wystarczy przy bezchmurnym niebie 8 minut, przy nieco zachmurzonym 15, a przy takim mocno zachmurzonym 22 minuty i dzieją się rzeczy niesamowite. Wzmacnia się nasza odporność, energia, satysfakcja i zadowolenie – opowiada Mateusz Kusznierewicz.
Poranne "power walki" są transmitowane w internecie. Dzięki temu zebrała się wokół nich społeczność, która zarażona tą inicjatywą, spaceruje razem z Mateuszem Kusznierewiczem.