Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka

Czekając na wielkiego ptaka. Embraer liczy na zamówienie z Polski

Siły Powietrzne RP podlegają ciągłej modernizacji. Czekamy na samoloty F-35, modernizację przejdą także nasze F-16. Prawdopodobnie z funduszy europejskich (program SAFE) kupimy samoloty do tankowania w powietrzu. Wciąż zaniedbane jest jednak lotnictwo transportowe, a szczególnie ciężkie. Pomóc chce w tym brazylijski Embraer, oferując nam samolot C-390 Millennium.

Czekając na wielkiego ptaka. Embraer liczy na zamówienie z Polski.
Embraer liczy na zamówienie z Polski. Na zdjęciu widok z kabiny pilotów maszyny podczas lotu nad Polską. Fot. Łukasz Maziewski, XYZ

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Czym jest program Drop.
  2. Czym Brazylijczycy chcą skusić Polaków, byśmy zdecydowali się na wybór ich samolotu.
  3. Które polskie firmy mogłyby partycypować w zakupie brazylijskiego produktu.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Drop to kryptonim programu, który zakłada pozyskanie ciężkich samolotów transportowych dla Sił Powietrznych RP (SPRP). To także gatunek dużego ptaka. Podobnie jak nasze ciężkie samoloty transportowe – grozi wyginięciem.

Program nie został oficjalnie „ścięty” przez MON. Jednak pięć lat temu został oficjalnie wstrzymany. Mimo to, w kwietniu tego roku, odpowiedzialna za zakupy Agencja Uzbrojenia przesłała do pięciu podmiotów nowe zapytanie o informację.

Trafiło do następujących producentów: Airbus, Boeing, Embraer, Leonardo oraz Lockheed Martin. We wtorek do Polski przyleciał samolot od jednego z producentów – budowany przez brazylijskiego Embraera samolot C-390 Millennium.

Korzystając z zaproszenia Brazylijczyków, XYZ mogło zapoznać się z samolotem i ofertą. Dla obecnych przedstawicieli mediów przygotowano także przelot samolotem.

MRTT to jedno. Transport ciężki – drugie. Polskie zdolności transportowe nie są imponujące

Wydaje się przesądzone, że dzięki środkom z funduszy SAFE, Polska kupi samoloty MRTT. To produkowane przez Airbusa tankowce powietrzne mające także pewne zdolności transportowe. Airbus A330 MRTT może zabrać na pokład ładunek o masie do nawet 23 t. Jednak jego podstawowe przeznaczenie to – latająca stacja benzynowa dla innych maszyn.

Podstawę naszego transportu ciężkiego stanowi pięć amerykańskich samolotów KC-130 Hercules. Polskie Herculesy (będące, w rozumieniu NATO, samolotami transportowymi średnimi) są jednak już wysłużone. Z pięciu maszyn, lotne są, jak słyszymy, dwie.

Złośliwi mówią, że kiedy akurat sprawne i zdolne do lotu są trzy, wojsko myśli o przełożeniu na ten dzień Święta Lotnictwa Polskiego. Odłóżmy jednak złośliwości na bok.

Prawda jest taka, że potrzebujemy maszyn tego rodzaju. O tym opowiadał XYZ w przeszłości gen. bryg. pilot Sławomir Żakowski. To były zastępca dowódcy 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego w Powidzu, były dowódca-instruktor z Powidza i zastępca dowódcy Centrum Operacji Powietrznych.

Ostatnie lata służby spędził jako zastępca dowódcy Combined Air Operations Centre w niemieckim Uedem. Gen. Żakowski brał także udział we wdrażaniu do Sił Powietrznych RP samolotów Bryza i CASA. Do Polski przyprowadził m.in. drugi z samolotów CASA, który wszedł do służby w SPRP.

„Transport, głupcze!" Dlaczego potrzebujemy ciężkich samolotów transportowych?

– Mówiąc o lotnictwie transportowym w kontekście zadań taktycznych, nie można mówić o tzw. zapuszczeniu. Mamy w miarę nowoczesne i sprawdzone statki powietrzne, mamy dobrze funkcjonujący system szkolenia załóg oraz personelu technicznego i obsługi samolotów. Mam tu na myśli przede wszystkim samoloty C-295M i M-28, ale również C-130. Mamy własne symulatory samolotów M-28 i C-295M. Na pozostałe typy samolotów transportowych wysyłamy załogi do ośrodków zagranicznych i to jest absolutnie racjonalne, ze względu na liczbę samolotów i związany z tym związany czynnik ekonomiczny – tłumaczył gen. Żakowski.

Warto przypomnieć, że Polska uczestniczy pod kątem lotnictwa transportowego w programach międzynarodowych. Pierwszy z nich to Strategic Airlift Interim Solution – SALIS. Dotyczą wykorzystania dwóch samolotów An-124 Rusłan do transportu ładunków ciężkich i wielkogabarytowych.

Drugi to Air Heavy Group, wyposażony w amerykańskiej produkcji samoloty C-17, bazujące w węgierskiej bazie Papa. Programy te mają ograniczenia, bo loty trzeba „rezerwować” z odpowiednim wyprzedzeniem i nie zawsze samoloty są do dyspozycji zamawiającego.

Gen. Żakowski przypomina, że lotnictwo działa w ramach realizacji zadań, stawianych przez państwo polskie i do nich się dostosowuje. Zatem jeśli dziś największym zagrożeniem jest dla nas sytuacja związana z kierunkiem wschodnim, to naszym zadaniem powinno być zapewnienie możliwości realizacji pewnych określonych misji w tym obszarze.

Embraer stawia na „Tysiąclecie". C-390 proponowany Polsce. Co mogłoby trafić do polskich firm?

Brazylijski koncern Embraer zaproponował Polsce samolot KC-390 Millennium. To samolot popularny w Europie. Użytkują go (lub będą użytkować) Austriacy, Czesi, Holendrzy, Litwini, Portugalczycy, Słowacy, Szwedzi i Węgrzy. Producent chciałby go teraz sprzedać kolejnemu krajowi europejskiemu, czyli Polsce.

Dlatego we wtorek, 2 grudnia podpisano na lotnisku Okęciu kilka dokumentów Memorandum of Understanding (MoU) z Polską Grupą Zbrojeniową i należącymi do niej spółkami. MoU dotyczą współpracy z firmą Embraer w sektorze lotniczym i obronnym. Sygnatariuszami porozumień są PGZ S.A., Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 i 2, Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Kalisz oraz Wojskowe Centralne Biuro Konstrukcyjno-Technologiczne S.A.

– Jeżeli Embraer zostanie wybrany przez Siły Powietrzne RP jako dostarczyciel platformy, wtedy automatycznie spółki PGZ wchodzą do globalnego łańcucha dostaw Embraera i działania naziemne (i nie tylko), związane z tym samolotem będą udziałem naszych spółek – tłumaczył wiceprezes Grupy, Jan Grabowski.

Byłyby to wspomniane już WZL-2 z Bydgoszczy (zajmujące się obsługą samolotów), WZL-1 z Łodzi (to obsługa silników), kaliskie WSK (produkcja elementów silników), i WCBKT, zajmujące się obsługą naziemną i agregatami prądotwórczymi.

– Jako spółka-matka, możemy dodać do tych porozumień kolejne przedsiębiorstwa z Grupy, jeśli zajdzie taka konieczność – mówił wiceprezes PGZ.

Dodał, że liderem byłby Embraer, zaś PGZ daje możliwość tzw. industrializacji, czyli włączenia polskich firm w cykl życia maszyny.

Zaznaczył przy tym, że PGZ „nie rozmawia o inwestycjach”. Raczej o transferze technologii z Brazylii do Polski, ponieważ wynika to z podpisanych we wtorek porozumień.

C-390, czyli wejście w łańcuchy dostaw i nie tylko

Wyraźnie ucieszyło to m.in. prezesa WSK, Krzysztofa Nosala. Wyrażał nadzieję, że podpisane porozumienia są zwiastunem ewentualnej produkcji samolotu w Polsce. A przynajmniej jego niektórych elementów w kaliskich zakładach.

– Od ponad 70 lat specjalizujemy się w produkcji silników lotniczych. Samodzielnie produkujemy silnik ASz-62IR, sprzedajemy go z sukcesem i remontujemy, ale też produkujemy całe zestawy: koła zębate, elementy przekładniowe do wszystkich typów samolotów, zarówno Airbusa, jak i Boeinga. Mamy nadzieję, że ta paleta poszerzy się właśnie o Embraera – powiedział Krzysztof Nosal

Dodał, że Brazylijczycy już dwa razy odwiedzili kaliskie zakłady, a jego firma ma wszelkie niezbędne certyfikaty.

W Polsce także centra szkoleniowe Embraera?

Jeszcze inną możliwość przedstawił prezes Embraer Defense&Security, Bosco da Costa Junior.

– Podpisaliśmy dzisiaj kilka porozumień. Nasze plany dotyczą stworzenia w Polsce zdolności do utrzymania produkcji niektórych komponentów. Ale chcielibyśmy też utworzyć w Polsce centrum szkoleniowe z symulatorami zdolności lotniczych. Mamy plan dla polskiego przemysłu – mówił Bosco Junior.

Brzmi to o tyle kusząco, że centrum obsług i napraw w Europie już Embraer ma. Zajmuje się tym portugalska spółka OGMA.

Ale centrum szkoleń brzmi kusząco. Mogłoby to oznaczać, że to nad Wisłę na szkolenia przyjeżdżaliby piloci z krajów używających samolotów Embraer w Europie.

Technika, czyli po co nam właściwie te samoloty?

C-390 to dwusilnikowa maszyna, obsługiwana przez dwóch pilotów i technika pokładowego, będącego jednocześnie load-masterem, czyli specjalistą ds. załadunku.

Czekając na wielkiego ptaka. Embraer liczy na zamówienie z Polski.
Stanowisko technika pokładowego/load-mastera C 390. Fot. Łukasz Maziewski, XYZ

Jego udźwig maksymalny to 26 t, przy masie ok. 19 t, którą może zabrać na pokład Hercules. Ma także większą i wyższą przestrzeń załadunkową. Brazylijczycy twierdzą, że może zabrać na pokład (dzięki tylnej rampie załadunkowej) np. wyrzutnię rakiet HIMARS.

Może przewozić ponad 80 żołnierzy lub ponad 70 spadochroniarzy. Mając tylne drzwi po obu stronach kadłuba, nadaje się do przeprowadzania działań desantowych. Jego napęd stanowią dwa silniki turboodrzutowe, dostarczane przez różnych producentów.

Czekając na wielkiego ptaka. Embraer liczy na zamówienie z Polski
Rampa załadunkowa samolotu 390. Fot. Łukasz Maziewski, XYZ

Czy Millennium faktycznie zastąpi w przyszłości leciwe polskie Herculesy? Nie jest to wykluczone. Co prawda Airbus marzy, by sprzedać nam także swoje transportowce A400 M Atlas, lecz na razie przyszłość programu Drop nie jawi się, jak słychać nieoficjalnie w MON-ie, w różowych barwach. Jeśli chcemy mieć kompleksowe zdolności lotnicze, planiści z resortu i Sztabu Generalnego Wojska Polskiego powinni wziąć na swoje barki (niczym Herkules lub Atlas) także to wyzwanie.

Główne wnioski

  1. Siły Powietrzne RP potrzebują dla kompleksowego działania także samolotów transportu ciężkiego. Jednym z oferowanych Polsce rozwiązań jest Embraer C-390 Millennium.
  2. Brazylijski samolot mógłby zastąpić używane w Polsce przestarzałe i awaryjne maszyny Hercules.
  3. Brazylijczycy kuszą Polskę możliwością rozwoju współpracy z kilkoma zakładami z Polskiej Grupy Zbrojeniowej.