Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Czy można być jednocześnie patriotką i polską tenisistką? Badamy przypadek najciekawszy – Katarzyny Nowak

Gdy tylko wystartowała, nadszedł stan wojenny. Następnie Katarzyna Nowak zmagała się z polską biedą lat 80., walcząc z absurdami PRL-u. Później przetrwała dziki i chaotyczny początek lat 90., a w końcu, jako pierwsza Polka, weszła do TOP 50 rankingu WTA. Dziś jest w doskonałej formie, choć przyznaje, że przez długi czas zmagała się z bólem, żalem i gniewem.

Na zdjęciu była tenisistka Katarzyna Nowak
Katarzyna Nowak na początku lat 90. poprowadziła kobiecą reprezentację Polski do ćwierćfinału drużynowych mistrzostw świata. Wynik ten nasza kadra powtórzyła dopiero w 2015 r. Zdjęcie: Katarzyna Nowak

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Dlaczego Iga Świątek powiedziała, iż zabolało ją to, co ostatnio działo się w Polsce.
  2. Z jakimi przeszkodami musiała sobie radzić Katarzyna Nowak jako prekursorka kobiecego tenisa zawodowego w Polsce.
  3. Dlaczego Katarzyna Nowak po zakończeniu kariery czuła żal, gniew i ból.

Tytułowe pytanie co pewien czas powraca w głowach osób śledzących polski tenis i znających jego historię. Ostatnio mogło nasunąć się na początku listopada, kiedy Iga Świątek przemówiła w Arabii Saudyjskiej. Wracała na kort po dwumiesięcznej przerwie. W międzyczasie rozstała się z trenerem, a wielu polskich kibiców – w związku z tym rozstaniem – zorganizowało coś na kształt nagonki na jej psycholożkę Darię Abramowicz. Insynuacji było mnóstwo, sprowadzały się do tego, że psycholożka odgrywa zdecydowanie zbyt dużą rolę w zespole 23-letniej tenisistki, a nawet w jej życiu.

Pierwszego seta po powrocie Świątek przegrała, w drugim przegrywała 0:3. Jednak ostatecznie wygrała mecz.

– Miałam dużo myśli w głowie związanych z tym, co ostatnio działo się w Polsce. (…) Mimo że miałam długą przerwę, to udało mi się odzyskać koncentrację i nie myśleć o rzeczach, które mnie zabolały. Muszę dalej walczyć i pamiętać, że gram dla siebie – powiedziała w Canal+ Sport po ostatniej piłce Iga Świątek.

Łatwo zgadnąć, że nawiązywała do „nagonki” na Darię Abramowicz. Mocno zabrzmiały ostatnie słowa, skierowane chyba do polskich kibiców: „Muszę pamiętać, że gram dla siebie”.

Kilka lat temu Iga Świątek opublikowała osobisty esej na platformie „The Players’ Tribune”, w którym opisała swoją drogę na szczyt. Wspominała, że w Polsce brakowało zarówno systemu, jak i odpowiedniej infrastruktury tenisowej. Zdarzało się, że nie miała gdzie – ani za co – grać.

„Tata zawsze musiał znaleźć jakieś rozwiązanie. Poświęcił właściwie całe życie” – pisała. Podkreślała, że dorastając tenisowo w Polsce, jej droga była znacznie trudniejsza niż rywalek z Zachodu.

A teraz jeszcze kibice nie tylko mają swoje wymagania, ale wręcz pakują się z butami w życie prywatne.

Obiektywnie rzecz biorąc, w takich warunkach i z takimi doświadczeniami trudno o wielką, patriotyczną miłość do ojczyzny i rodaków.

Iga Świątek przeżywa trudne momenty, ale w sobotę po meczu Polska – Czechy w turnieju Billie Jean King Cup mówiła, że gra dla kraju zawsze jest dla niej czymś niesamowitym. Tego dnia najpierw wygrała trudny mecz singlowy, a następnie, po krótkiej przerwie, wystąpiła w deblu. Polki pokonały rywalki, mecz zakończył się po 1 w nocy. Iga Świątek tuż po ćwierćfinałowym zwycięstwie deblowym z Czeszkami, będąc w świetnym nastroju, powiedziała: „W półfinale z Włoszkami też mogę zagrać debla, jeśli będzie trzeba. Choćbym miała umrzeć na korcie”.

Katarzyna Nowak i jej start w PRL-u

Katarzyna Nowak, zapytana, czy polska tenisistka może być patriotką, lekko się uśmiecha. Nie musi dodawać, że jej droga do wielkiego tenisa była jedyna w swoim rodzaju – i diabelsko trudna. Przez lata swojej kariery mogła nabawić się poważnej ojkofobii.

– Godzinami mogłabym o tym opowiadać. Na przykład w 1984 r., będąc juniorką, awansowałam do półfinału prestiżowego turnieju w Mediolanie do lat 16. I nie mogłam tego półfinału rozegrać. Dlaczego? Ponieważ kadra musiała wrócić do Polski na rozpoczynającą się spartakiadę młodzieży – wspomina Katarzyna Nowak.

Zaczyna opowiadać i od razu dostajemy obuchem w głowę. Dla władz PRL-u spartakiada była ważniejsza niż międzynarodowy rozwój najlepszej polskiej juniorki, wyjątkowo utalentowanej i zdeterminowanej.

– Drugie wspomnienie. Na zawodowstwo mogłam przejść dopiero po ukończeniu 19. roku życia (w 1988 r.), bo takie reguły obowiązywały w komunistycznej Polsce. Tymczasem moje rówieśniczki z innych krajów grały profesjonalnie już od kilku lat. Albo sprawa paszportów. Tenis to sport, który wymaga bardzo częstych startów w różnych zakątkach świata i ciągłego zdobywania punktów do rankingu. Mnie, ze względu na politykę władz PRL-u, odpadało od razu około 50 proc. turniejów. Musiałam czekać na paszport, a turnieje przecież nie czekały. Świat pędził i się rozwijał, natomiast my cofaliśmy się – mówi Katarzyna Nowak.

Awansowałam do półfinału prestiżowego turnieju w Mediolanie do lat 16. I nie mogłam tego półfinału rozegrać, ponieważ kadra musiała wrócić do Polski na rozpoczynającą się spartakiadę młodzieży.

Jedna jedyna hala

Kiedy miała 10 lat, do klubu tenisowego MKT Łódź przyprowadził ją ukochany tata, wielki pasjonat sportu. Rodzice od samego początku byli dla córki ogromnym wsparciem. Trafiła na wspaniałych trenerów, którzy nie stracili wielkiej pasji, mimo że dostawali za pracę poniżająco małe pieniądze. Rodzice oraz trenerzy to chyba jedyne dwa jasne punkty na drodze Katarzyny Nowak do wielkiego tenisa. Oprócz tego wokół była tylko beznadzieja. Dwa lata po rozpoczęciu jej treningów wybuchł stan wojenny, który sparaliżował gospodarkę i życie społeczne, zamykając również kluby i ośrodki sportowe. Wraz z nim nadeszła długa zapaść gospodarcza, pogłębiona zagranicznymi sankcjami. Ojciec Katarzyny, chcąc zapewnić córce dodatkowe treningi, sam nauczył się grać w tenisa.

Dlaczego nie rzuciła tenisa choćby po upokorzeniu w Mediolanie? Bo wiedziała, że jest wyjątkowo utalentowana, widziała to podczas gry z czołowymi rywalkami. No i miała charakter. Determinację, wolę walki oraz pasję.

Była najlepszą juniorką w Polsce, ale gdy przyjeżdżała na turnieje zagraniczne, widziała, że inne liderki mają zupełnie inne możliwości, o których w Polsce mogła było tylko pomarzyć. W Polsce do 1990 r. była tylko jedna tenisowa hala z prawdziwego zdarzenia. Trenowano w wielofunkcyjnych obiektach, gdzie linie wyznaczały boiska do siatkówki czy koszykówki. Najlepsze tenisistki z innych krajów funkcjonowały w całkiem innych środowiskach, miały swoje zespoły, pomoc, inny sprzęt.

Największą różnicą był jednak dostęp do międzynarodowych turniejów. Na Zachodzie tenisistki mogły zdobywać doświadczenie dzięki „dzikim kartom”, co było kluczowe dla ich rozwoju. W Polsce takich turniejów w kluczowym dla Nowak momencie kariery po prostu nie było.

– Jeden z prezesów Polskiego Związku Tenisowego powiedział mi kiedyś, że urodziłam się w najgorszym możliwym momencie dla kariery tenisowej. Inni zresztą to powtarzali. Tenis był w Polsce dyskryminowany do 1989 r. ze względu na ideologiczne niedopasowanie do systemu. Był uznawany za sport burżuazyjny. Najpierw stan wojenny, później nędza lat 80., następnie chaos zmian po transformacji. Boże, my w czasach juniorskich nawet piłki mieliśmy inne! Wielkie, niemal jak te do ręcznej. Na turniejach międzynarodowych trafiałam na słynne piłki marki Dunlop. Dla mnie latały one jak szalone. Gdy jako juniorka poleciałam na Wimbledon, wylądowaliśmy w Londynie dzień przed pierwszymi meczami. W Polskim Związku Tenisowym brakowało pieniędzy. Mieliśmy tylko 40 minut treningu na trawie, a ćwiczyliśmy we czwórkę na jednym korcie – opowiada Katarzyna Nowak.

Wejście do TOP 50 i… kolejne ciosy

Po transformacji ustrojowej w 1989 r. złote lata dla polskiego tenisa nie nadeszły. Katarzyna Nowak, żeby mieć pieniądze na starty w profesjonalnych turniejach WTA, musiała regularnie latać do Francji i Niemiec, gdzie zarabiała, grając w wewnętrznych turniejach i ligach. To też niezłe uderzenie – najlepsza polska tenisistka musiała od początku swojej kariery profesjonalnej finansować ją sama.

Podczas jednego z wewnętrznych turniejów we Francji, po odniesionym zwycięstwie, otrzymała propozycję treningów w lokalnym klubie i kontrakt, który zapewnił jej rakiety oraz stroje.

Rok 1993 był tym, w którym zaczęła na tenisie zarabiać – ale tylko na tenisie, kontraktów reklamowych nadal nie miała żadnych. Pokonywała już rywalki z TOP 10 i TOP 20 rankingu WTA. W 1995 r. awansowała na 47. miejsce na światowej liście. Została pierwszą Polką w najlepszej „50” rankingu.

Dopiero wtedy, nad Wisłą, zaczęły pojawiać się międzynarodowe turnieje, jednak dla Katarzyny Nowak, będącej już tenisistką światowego formatu i uczestniczką największych turniejów na świecie, były one zbyt małe. Przez wiele lat, działając w skrajnie niesprzyjających warunkach, wywalczyła sobie to miejsce na światowej scenie samodzielnie. Zanim w Polsce zorganizowano międzynarodowe turnieje, zanim gospodarka rynkowa zaczęła wspierać tenis, a europejskie struktury objęły pomocą takie kraje jak Polska, Katarzyna Nowak została uznaną profesjonalistką. Była światowej klasy tenisistką na długo przed tym, jak w Polsce pojawiły się możliwości profesjonalnego uprawiania tego sportu. W końcu, jak wspomniano, wsparcie finansowe dla tenisa się pojawiło, można było przyspieszyć. Ale…

– Ale właśnie wtedy zobaczyłam w Polsce coś bardzo interesującego. Pojawiają się pieniądze, ale są przeznaczane niemal wyłącznie na młodzież, na kolejne pokolenia 15- i 16-latków. Szefowie polskiego tenisa uznali, że skoro poradziłam sobie sama, to nie potrzebuję już wsparcia. Ówczesny prezes PZT po latach mnie za to przeprosił… Ale to było tak niesprawiedliwe. Przytłaczająco niesprawiedliwe. Od 14. do 27. roku życia zawsze reprezentowałam Polskę, nie otrzymując za to żadnej gratyfikacji, ponieważ w PZT brakowało pieniędzy. Jako profesjonalna tenisistka, numer jeden w kraju, walczyłam o finansowe przetrwanie, grając niemal nieustannie z nożem na gardle. Sama musiałam finansować rehabilitację, treningi, sparingpartnerów. Każdego zarobionego dolara inwestowałam w tenis. Jednocześnie widziałam, jaką opiekę mają najlepsze tenisistki z innych krajów. Bycie numerem jeden w Polsce w tamtym czasie oznaczało coś zupełnie innego. Mimo ogromnego żalu, grałam w reprezentacji z pełnym zaangażowaniem i oddawałam jej całe serce. – wspomina Katarzyna Nowak.

Przez wiele lat była liderką reprezentacji w drużynowych mistrzostwach świata. W 1991 r. Polska pod jej wodzą wygrała z bardzo mocną Francją, a Katarzyna Nowak pokonała wtedy Nathalie Tauziat, późniejszą wicemistrzynię Wimbledonu. Rok później Polska po raz pierwszy w historii dotarła do ćwierćfinału, Nowak pokonała m.in. Szwedkę Catarinę Lindqvist, półfinalistkę Australian Open i Wimbledonu. Tamten wynik reprezentacja Polski powtórzyła dopiero w 2015 r.

Na zdjęciu tenisistka Katarzyna Nowak
Katarzyna Nowak w 1995 r. To w tamtym sezonie awansowała na 47. miejsce w rankingu WTA. Zdjęcie: PAP/Paweł Kopczyński

W 1996 r. Katarzyna Nowak doznała kolejnego ciosu – kontuzji pleców w odcinku lędźwiowo-krzyżowym. Być może udałoby się tego uniknąć, gdyby nie szaleńcze treningi, które miały nadrobić fakt, że tenisową podróż rozpoczęła w kraju, gdzie tenis nie miał możliwości rozwoju. W 1998 r., w wieku 29 lat, Nowak kończy karierę. Przez kolejne dwa lata unika zarówno oglądania tenisa w telewizji, jak i trzymania rakiety w ręku.

Nie pojawia się żadna propozycja szkoleniowa z PZT, a w głowie zaczynają krążyć myśli o wyjeździe do USA lub Niemiec.

Szefowie polskiego tenisa doszli do wniosku, że skoro ja sama dałam sobie radę, to mnie pomagać już nie trzeba.

Niewdzięczna rola prekursorki

Katarzyna Nowak postanawia zostać w Polsce. W 2003 r. przyjmuje propozycję Polsatu i jako pierwsza kobieta w Polsce zaczyna komentować tenis. Przy mikrofonie towarzyszy jej legenda – Bohdan Tomaszewski. Na stanowisku komentatorskim pozostaje przez niemal 20 lat.

– To w jakimś sensie mnie uratowało. Dało poczucie spełnienia. Choć też jednocześnie mogłam z bliska patrzeć, jak bardzo zmieniają się możliwości dla najlepszych polskich młodych tenisistów i tenisistek. I gdy to porównywałam z moimi czasami… Widziałam każdy niuans, który się zmienia w Polsce na plus. Rozrastającą się infrastrukturę, piękne hale tenisowe, coraz więcej turniejów międzynarodowych. W 2001 r. mieliśmy już ok. 20 turniejów międzynarodowych w Polsce. W 1988 r. nie było ani jednego – wspomina Katarzyna Nowak.

Przyznaje, że nie było łatwo poradzić sobie z tego rodzaju myślami.

– Potrzeba dojrzałości, żeby poukładać sobie w głowie tak bolesne wspomnienia i wydarzenia. Byłam utalentowana, niezwykle zdeterminowana i ambitna… Ale systemowych ograniczeń nie byłam w stanie przeskoczyć – ocenia Katarzyna Nowak.

Na zdjęciu Katarzyna Nowak, była tenisistka
W latach 80., jako juniorka, Katarzyna Nowak awansowała do półfinału prestiżowego turnieju w Mediolanie, ale nie mogła zagrać, gdyż musiała wracać do Polski na spartakiadę młodzieży
Zdjęcie: Katarzyna Nowak

Z przeszłością udało się pogodzić, choć wymagało to czasu. Katarzyna Nowak jest w doskonałej formie, gdy rozmawiamy w Łodzi, jej rodzinnym mieście.

– Historii naszego kraju nie zmienię ani tego, w jak niewdzięcznych czasach toczyła się moja kariera. Ale kiedy patrzę, jak zmieniła się Polska – jak rozwinęła się profesjonalna infrastruktura i jak swobodnie mogą poruszać się po świecie moi rodacy – czuję dumę z tego, że byłam prekursorką zawodowego tenisa w Polsce. Przetarłam szlaki kolejnym pokoleniom polskich tenisistów i tenisistek. A oni mogli już żyć i trenować w innych realiach, w innej Polsce – ocenia Katarzyna Nowak.

Mówi, że miłości do kraju nigdy nie straciła, tak została wychowana. Ale przyznaje, że były momenty, w których większą wdzięczność odczuwała wobec Zachodu.

– Żeby zrozumieć, jak niesamowicie zmienił się nasz kraj, trzeba cofnąć się do lat 80. Zaczynaliśmy od zera, Polska była zrujnowanym krajem, a profesjonalny tenis dopiero kiełkował. W innych krajach zawodowstwo rozwijało się od 1968 r., od początku ery Open [wtedy nastąpiła profesjonalizacja tenisa]. Doceniajmy i szanujmy wolność, której przez wiele dekad po II wojnie światowej nam brakowało – kończy Katarzyna Nowak.

Główne wnioski

  1. Koniec PRL-u nie oznaczał czasów dobrych dla tenisa zawodowego. Było wciąż bardzo źle, sytuacja zaczęła się poprawiać dopiero po kilku latach.
  2. Katarzyna Nowak weszła do pierwszej „50″ rankingu WTA, mimo że na turnieje WTA musiała zarabiać, grając w lidze niemieckiej oraz w wewnętrznych francuskich turniejach.
  3. Wszystkie kolejne polskie tenisistki miały znacznie lepszy start niż Katarzyna Nowak. Ona już kończyła karierę, gdy do tenisa zaczęły płynąć prywatne pieniądze z rynku.