Sprawdź relację:
Dzieje się!
Analizy Finanse osobiste

Czy pieniądze dają szczęście?

Badania w zakresie „ekonomii szczęścia” sięgają lat 70. XX wieku. Czy wraz z bogaceniem się ludzie i społeczeństwa stają się szczęśliwsze? Polacy mają szansę już w następnej edycji World Happiness Report wyprzedzić Brytyjczyków, Francuzów i Amerykanów.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Na czym polega paradoks Easterlina.
  2. Jak ekonomiści mierzą szczęście i które kraje są na czele rankingu World Happiness Report 2024.
  3. Czy w wymiarze indywidualnym większy dochód przynosi więcej szczęścia.

Czy pieniądze dają szczęście? 16 grudnia 2024 r. zmarł Richard Easterlin, amerykański ekonomista, który zapoczątkował badania nazywane popularnie „ekonomią szczęścia”. Najbardziej znany jest z obserwacji poczynionej na podstawie szeregu badań jeszcze w latach 70. XX wieku, że wraz ze wzrostem dochodu na osobę nie rośnie poziom „szczęścia” w społeczeństwie. Czy paradoks Easterlina przetrwał próbę czasu? W debatę na temat relacji między wzrostem dochodu a poziomem szczęścia w wymiarze społecznym oraz indywidualnym włączyło się wielu ekonomistów, w tym laureaci Nagrody Nobla.

Paradoks Easterlina a wyścig z Kowalskimi

Sformułujmy paradoks jeszcze raz: według R. Easterlina szczęście różni się wraz z dochodem pomiędzy krajami (kraje o wyższym dochodzie na osobę są bardziej szczęśliwe), a także w ich obrębie (osoby w danym kraju o wyższych dochodach są bardziej szczęśliwe niż te z niższymi dochodami). Jednak ogólny poziom szczęścia w danym kraju nie rośnie w czasie wraz ze wzrostem dochodów. Richard Easterlin oparł swoją hipotezę ze względu na skąpość danych głównie na obserwacji największych wówczas gospodarek: amerykańskiej oraz japońskiej. Szczególnie istotny wydawał się być przypadek Japonii, która przeżywała wówczas dynamiczny wzrost.

Jak pogodzić te pozornie sprzeczne obserwacje? Badacze uznali, że możliwym wyjaśnieniem paradoksu może być pozycja w społeczeństwie wyznaczana między innymi przez dochód. Ludzi nie interesuje wyłącznie absolutny poziom dochodu, ale również to, jak ich dochód plasuje się względem innych. Zgodnie ze słynnym powiedzeniem, celem jest „keeping up with the Joneses” (w wolnym tłumaczeniu „nadążanie za Kowalskimi”), czyli nie tracenie dystansu względem swoich sąsiadów, a najlepiej prześcignięcie ich. Niemniej jednak zakładano, że istnieje pewien poziom absolutnego dochodu (służący do zaspokajania głównie podstawowych potrzeb), poniżej którego szczęście rośnie wraz z jego wzrostem.

Gdyby paradoks Easterlina został potwierdzony, to istotne byłyby również jego szersze, ekonomiczne konsekwencje. Skoro wraz ze wzrostem PKB nie rośnie poczucie dobrobytu społecznego, to czy powinien być on nadrzędnym celem polityki rządowej? Poza tym, jeśli wzrost zamożności części społeczeństwa zmienia punkt odniesienia dla reszty, to czy nie jest to negatywny efekt zewnętrzny, który najlepiej ograniczyć za pomocą wysokich podatków dochodowych lub konsumpcyjnych?

Więcej danych: pieniądze dają szczęście

Okazało się jednak, że wnioski wysnute przez Easterlina były przedwczesne. Przełomową pracę stanowiło badanie Betsey Stevenson i Justina Wolfersa z 2008 r. Pokazali oni, że wyniki uzyskane przez Easterlina, np. dla Japonii, nie brały pod uwagę zmiany metodologii badania dotyczącego szczęścia. Gdyby analizowano tylko okresy z niezmienionym pytaniem, pozytywna relacja między wzrostem gospodarczym a miarą zadowolenia z życia byłaby zachowana.

Co istotniejsze, znacząco zwiększyła się liczba danych dostępnych w porównaniu z latami 70. XX wieku. W szczególności ważny był międzynarodowy projekt World Value Surveys (WVS) realizowany od początku lat 80. na podstawie reprezentatywnych ankiet w ponad 100 krajach świata. Pozwoliło to wspomnianym badaczom na wykazanie, że zarówno pomiędzy krajami, jak i w ich obrębie, wzrost zamożności wiąże się ze wzrostem poziomu szczęścia mierzonego jako satysfakcja z życia.

Warto wiedzieć

Jak ekonomiści mierzą szczęście?

Ekonomiści wykorzystują dwie zasadnicze miary „szczęścia”. Pierwsza z nich odnosi się do subiektywnego odczucia szczęśliwości „tu i teraz”. Na przykład amerykański Instytut Gallupa zadaje ankietowanym pytanie o doświadczenie określonych emocji w niedawnej przeszłości (radości, szczęścia, gniewu czy smutku): „Czy doświadczyłeś(-aś) następujących uczuć przez większą część wczorajszego dnia? Poczucie szczęścia?” Ta miara odnosi się do emocjonalnej jakości codziennego doświadczenia.

Druga grupa miar związana jest z ogólniejszą oceną satysfakcji z życia. Przykładem jest chociażby pytanie zawarte w WVS: „Czy ogólnie rzecz biorąc, uważa Pan(i), że jest: a) bardzo szczęśliwy(-a), b) raczej szczęśliwy(-a), c) raczej nieszczęśliwy(-a), d) bardzo nieszczęśliwy(-a), e) trudno powiedzieć”. Często używana jest również tzw. drabina Cantrila (nazwana od nazwiska amerykańskiego psychologa): „Wyobraź sobie drabinę ze szczeblami ponumerowanymi od 0 na dole do 10 na górze. Szczyt drabiny reprezentuje najlepsze możliwe życie dla ciebie, a dół drabiny reprezentuje najgorsze możliwe życie dla ciebie. Na którym szczeblu drabiny uważasz, że obecnie się znajdujesz?”.

Zaletą pytania o drabinę Cantrila jest to, że dolny i górny szczebel są definiowane przez samego respondenta, co w języku fachowym nazywa się samozakotwiczeniem. Ta grupa pytań mniej koncentruje się na bieżących emocjach, a odpowiadając na nie, odnosimy się raczej do ogólnych przemyśleń na temat własnego życia.

A.E. Clark „Four Decades of Economics of Happiness: Where Next?”, Review of Income and Wealth 64 (2).

Północ szczęścia

Pozytywną zależność pomiędzy poziomem satysfakcji z życia a dochodem na osobę w poszczególnych krajach ilustruje poniższy wykres. Dane pochodzą z World Happiness Report 2024 (WHR2024), międzynarodowego projektu, w którym uczestniczy między innymi Instytut Gallupa oraz agendy Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ). Szczęście mierzone jest za pomocą wspomnianej wcześniej drabiny Cantrila.

Jak uważny Czytelnik z pewnością zauważy, na powyższym rysunku użyto logarytmu PKB na osobę zamiast samego PKB na osobę. Transformacja logarytmiczna pozwala na przedstawienie zmian procentowych zamiast absolutnych, co lepiej odpowiada temu, jak odczuwane są zmiany. Możemy to łatwo sobie wyobrazić na przykładzie związanym z indywidualnymi dochodami: 1,5 tys. zł podwyżki ma inną wagę dla osoby na płacy minimalnej niż dla członka zarządu dużej firmy. Natomiast podwojenie dochodu (zmiana procentowa uchwycona w skali logarytmicznej) może mieć podobne oddziaływanie na obie osoby.

W rankingu WHR2024 czołowe miejsca zajmują państwa północnej Europy: Finlandia, Dania, Islandia oraz Szwecja. USA, ze średnią oceną 6,7, plasuje się na 24. pozycji, tuż przed Niemcami (25. miejsce) i Francją (27. miejsce). Warto zauważyć, że kraje Ameryki Łacińskiej mają wyższy poziom satysfakcji z życia, niż sugerowałby to ich dochód na osobę – „nordycka” wręcz Kostaryka, Meksyk, Brazylia czy nawet dotknięta dużymi problemami gospodarczymi Argentyna. Wskazuje to na istotny wpływ czynników kulturowych.

Polska zajmuje w zestawieniu 35. miejsce, pomiędzy Estonią a Hiszpanią. Należy jednak pamiętać, że ranking opiera się na średniej z trzech lat (w tym przypadku 2021-2023), a w WHR2025 można spodziewać się dużego awansu Polski. Wynika to z wyeliminowania wyjątkowo niskiego wyniku z 2021 r. (najsłabszego od 2014 r.). Rezultat za sam 2023 r. uplasowałby Polskę o 10 pozycji wyżej, przed Wielką Brytanią, Francją i Stanami Zjednoczonymi.

Perspektywa indywidualna

Warto ze spojrzenia makroekonomicznego przejść do poziomu indywidualnego. O ile szereg badań potwierdzał zależność między satysfakcją życiową a poziomem dochodu, to wątpliwości pojawiły się w przypadku odczuwanego na co dzień poziomu szczęścia (miary krótkoterminowej). W 2010 r. dwóch laureatów Nagrody Nobla z ekonomii (jeden był nim już wówczas, drugi został uhonorowany w 2015 r.) – Daniel Kahnemann i Angus Deaton (dalej: KD) – pokazało, że istnieje punkt nasycenia w okolicach 90 tys. dolarów, po którym wraz ze wzrostem dochodu nie poprawiało się tak zdefiniowane „szczęście”. Natomiast w przypadku satysfakcji z życia, ta wzrastała cały czas wraz z wyższymi dochodami. Konkluzją autorów było, że wysoki osiągany dochód może „kupić” satysfakcję z życia, ale nie szczęście.

Wynik uzyskany przez KD opierał się w zasadzie na obserwacji, że średnia „szczęścia” była praktycznie nieodróżnialna dla dwóch najwyższych kategorii dochodowych (osób o dochodach pomiędzy 90 tys. a 120 tys. dolarów oraz powyżej 120 tys.), pomimo dużej liczby obserwacji w obu grupach. Badanie średnich ma to do siebie, że czasami relatywnie mała grupa respondentów może wpłynąć na wyniki. Tak było w tym przypadku, jak pokazał artykuł z 2022 r., którego współautorem był wspomniany już Daniel Kahneman. Okazało się, że za całościowy wynik odpowiedzialnych było ok. 15 proc. osób z próby, dla których wraz ze wzrostem dochodu do ok. 90 tys. dolarów poziom szczęścia rósł, ale po tym progu utrzymywał się na stałym poziomie niezależnie od wysokości dochodu. Dla zdecydowanej większości osób (85 proc.) nie było „punktu nasycenia”: odczuwane szczęście rosło stale wraz ze zmianami (procentowymi) dochodu.

Główne wnioski

  1. Badania ekonomiczne nad szczęściem zapoczątkował Richard Easterlin, który zasłynął z obserwacji, że wraz z rozwojem gospodarczym w ramach krajów, poziom szczęścia nie rośnie. Paradoks Easterlina nie przetrwał próby czasu. Dostępność dłuższego szeregu danych umożliwiła pogłębione badania, które wykazały pozytywną zależność między wzrostem PKB a miarami szczęścia.
  2. W rankingu satysfakcji z życia World Happiness Report 2024 na czele znajdują się kraje nordyckie – Finlandia, Dania, Islandia i Szwecja. Lepiej, niż wskazywałby na to ich dochód na osobę, wypadają kraje Ameryki Łacińskiej. W przyszłorocznym raporcie Polska może awansować o wiele miejsc.
  3. W wymiarze indywidualnym zarówno satysfakcja z życia, jak i bardziej krótkoterminowe miary szczęścia są pozytywnie powiązane z dochodem. Tak jest dla zdecydowanej większości osób (ok. 85 proc.) w przypadku uczuć odczuwanych na co dzień. Dla mniejszości (ok. 15 proc.) występuje punkt nasycenia: dalszy wzrost dochodu ponad progiem ok. 90 tys. dolarów nie daje dodatkowego zadowolenia.